
Przełęcz Gruszowiec - Ćwilin - Czarny Dział - Mszana Dolna
Inauguracja sezonu górskiego w tym roku odbyła się o wiele za późno. Wcześniejsze próby spełzły na niczym. Jak to w życiu - jak nie urok to sraczka. Najważniejsze, że w końcu się udało! I to jak!
Wieczorem podejmuję decyzję co i jak. Pada na wschód słońca na Ćwilinie. Pogoda wszak ostatnio utrzymuje się znakomita i grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Obliczam mniej więcej o której trzeba wstać i wyjechać, aby na wschód żdążyć.
Pobudka o 3 i obowiazkowa kawa na dzień dobry. 4o minut później mknę już pustymi ulicami Krakowa ku popularnej Zakopiance. Temperatura nawet znośna, mrozu większego nie ma. W dodatku jest bezwietrznie. Droga mija błyskawicznie i kawdrans przed 5 ruszam na szlak.
Jest ciemno jak w du#%^&e i zdecydowanie chłodniej. Wystarcza jednak kilka metrów na szlaku, żeby się rozgrzać. Lubię te podejścia w Wyspowym. Konkretne
Ostatnie metry i melduję się po godzinie od wyjścia na podszczytowej polanie. Jeszcze kilka kroków i staję jak wryty mówiąc sam do siebie: O ku@#$a! Bogactwo widoków jakie daje mi Polana Michurowa zadziwia mnie samego! Miód dla oczu! Po raz pierwszy widzę coś takiego z Wyspowego.
Wszystko jak na wyciągnięcie ręki - dominująca nad Wyspowym Mogielica, pasmo Radziejowej, Małe Pieniny z Wysoką, Gorce od Lubania po Stare Wierchy, ostre jak żyleta Tatry, Luboń Wielki, Szczebel i bezfochową dziś Babią w parze z Pasmem Polic . Dało się zauważyć również Małą Fatrę i Wielkiego chocza. A wszystko to w promieniach wschodzącego od ok 6.15 słońca.
2 godziny podziwiania widoków w samotności. I bez pośpiechu. Po 8 zawijam się na zółty szlak którym przez Czarny Dział schodzę do Mszany Dolnej. Po drodze kilka ciekawych miejsc widokowych i pierwszy tego dnia turysta. Łapię busa, którym podjeżdzam po samochód i przed 12 jestem już w domu.
Pierwsze kilometry za mną. Czekam na kolejne. I oby takie jak w dzisiejszym wydaniu!
Ps. Czuć wiosnę w powietrzu :-D









Reszta standardowo do zobaczenia tutaj!