Krawców Wierch 21-24 listopada
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Krawców Wierch 21-24 listopada
Hej! Zgodnie z obietnicą zdaję relację z wyprawy.
Plan na wyprawę był taki:
-pierwszy dzień dotarcie do milówki i pierwsze rozprostowanie kości
-dzień drugi przez hale Lipowską, Trzy Kopce dotrzeć do bacówki na Krawcowym W.
-granicą przejść się do Rycerzowej - to na trzeci dzień
-a tu już zależnie od pogody, sił, money... czyli dzień czwarty i ewentualnie dzień piąty.
Cel:
samotna wycieczka, zobaczyć jak organizm reaguje na nową przyjaciółkę .
Realizacja :
Dzień pierwszy w pełni zrealizowany, a nawet przekroczony. Dotarcie do chatki przeuroczej koleżanki, potem dotarcie na halę Boraczą na przepyszne pierogi i powrót poprzez młodnik na ognisko, grzane wino...
Drugiego dnia poprzez hale Boraczą, Lipowską do schroniska na Rysiance maszerowałem z koleżanką, która wymogła na mnie swoje towarzystwo ;P no i jak mogłem odmówić? .
W schronisku krótki posiłek i pożegnanie, ja odbijam ku swemu celu. Przy końcu hali resztki śniegu, więc zakładam stuptupy, okaże się że ochronią przed błotem... Na Trzech Kopcach odbijam ku południu. Jak wspominali Pete, Pudelek i Kristo dużo błota, ale pomagały deskostrady jak je nazwałem. Tuz przed celem las stał się lekko ponury, a i że słońce zaczęło się chować to zrobiło się smutno... Dobrze, że pogoda dopisywała i mogłem napatrzeć się na Pilsko i okoliczne góry. Od zejścia na szlak z Trzech K. nikogo na nim, dopiero pod schroniskiem kilka osób...
Nocleg w bacówce; super klimat: brak światła, zimna woda i cisza, i spokój....
A rano za oknem mgła i w końcu mżawka... Po posileniu się, ruszam dalej granicą w kierunku Glinki. Błoto jeszcze większe, ślisko. Na szlaku nikogo poza mną, straszę tylko sarny ciekawe kto z początku bardziej się przestraszył one czy ja ?
Pod podejściem na Oszusz bardziej jakiegoś Yaka przypominałem; na śliskim glinianej drodze na czworaka włażenie, łapy brudne. Wchodzę we mgłę, a z niej wyłania się krzyż i wrażenie jakbym dotarł do jakiegoś ołtarza słowiańskiego... Nic trza ruszać dalej...i znów prawie zjaz na czterech literach...racje miał kristo dalej we mgle przez las... Do przodu ciągnęła mnie myśl o bigosie i grzańcu w schronisku. Kolejny zjazd do przełęczy Pszysłop i trochę złorzeczeń ( dobrze, że samemu to można pobluzgać ) i w końcu równo z nadchodzącym zmrokiem wchodzę do bacówki pod rycerzową i jem wymarzony bigos oraz piję grzańca. Wspaniałe...
Potem kilka piwek, stwierdzenie, że warto do domu już by się udać i gorąca kąpiel. Oczywiście przy świetle z czołówki. Kolejna bacówka bez prądu .
Ostatniego dnia powrót do rycerki drogą pełną błota...i do rzeczywistości...
Poznanie swego organizmu wykonane perfekcyjnie.
Zresetowanie umysłu wykonane.
Plecak przetestowany.
Plan min wykonany.
Mam nadzieje, że nie zanudziłem na śmierć.
Jeśli nie to odsyłam do galerii(sorry ale zdj robione telefonem-fatalna jakość) http://picasaweb.google.com/wilaynn/Beskid#
pozdrawiam
laynn
Plan na wyprawę był taki:
-pierwszy dzień dotarcie do milówki i pierwsze rozprostowanie kości
-dzień drugi przez hale Lipowską, Trzy Kopce dotrzeć do bacówki na Krawcowym W.
-granicą przejść się do Rycerzowej - to na trzeci dzień
-a tu już zależnie od pogody, sił, money... czyli dzień czwarty i ewentualnie dzień piąty.
Cel:
samotna wycieczka, zobaczyć jak organizm reaguje na nową przyjaciółkę .
Realizacja :
Dzień pierwszy w pełni zrealizowany, a nawet przekroczony. Dotarcie do chatki przeuroczej koleżanki, potem dotarcie na halę Boraczą na przepyszne pierogi i powrót poprzez młodnik na ognisko, grzane wino...
Drugiego dnia poprzez hale Boraczą, Lipowską do schroniska na Rysiance maszerowałem z koleżanką, która wymogła na mnie swoje towarzystwo ;P no i jak mogłem odmówić? .
W schronisku krótki posiłek i pożegnanie, ja odbijam ku swemu celu. Przy końcu hali resztki śniegu, więc zakładam stuptupy, okaże się że ochronią przed błotem... Na Trzech Kopcach odbijam ku południu. Jak wspominali Pete, Pudelek i Kristo dużo błota, ale pomagały deskostrady jak je nazwałem. Tuz przed celem las stał się lekko ponury, a i że słońce zaczęło się chować to zrobiło się smutno... Dobrze, że pogoda dopisywała i mogłem napatrzeć się na Pilsko i okoliczne góry. Od zejścia na szlak z Trzech K. nikogo na nim, dopiero pod schroniskiem kilka osób...
Nocleg w bacówce; super klimat: brak światła, zimna woda i cisza, i spokój....
A rano za oknem mgła i w końcu mżawka... Po posileniu się, ruszam dalej granicą w kierunku Glinki. Błoto jeszcze większe, ślisko. Na szlaku nikogo poza mną, straszę tylko sarny ciekawe kto z początku bardziej się przestraszył one czy ja ?
Pod podejściem na Oszusz bardziej jakiegoś Yaka przypominałem; na śliskim glinianej drodze na czworaka włażenie, łapy brudne. Wchodzę we mgłę, a z niej wyłania się krzyż i wrażenie jakbym dotarł do jakiegoś ołtarza słowiańskiego... Nic trza ruszać dalej...i znów prawie zjaz na czterech literach...racje miał kristo dalej we mgle przez las... Do przodu ciągnęła mnie myśl o bigosie i grzańcu w schronisku. Kolejny zjazd do przełęczy Pszysłop i trochę złorzeczeń ( dobrze, że samemu to można pobluzgać ) i w końcu równo z nadchodzącym zmrokiem wchodzę do bacówki pod rycerzową i jem wymarzony bigos oraz piję grzańca. Wspaniałe...
Potem kilka piwek, stwierdzenie, że warto do domu już by się udać i gorąca kąpiel. Oczywiście przy świetle z czołówki. Kolejna bacówka bez prądu .
Ostatniego dnia powrót do rycerki drogą pełną błota...i do rzeczywistości...
Poznanie swego organizmu wykonane perfekcyjnie.
Zresetowanie umysłu wykonane.
Plecak przetestowany.
Plan min wykonany.
Mam nadzieje, że nie zanudziłem na śmierć.
Jeśli nie to odsyłam do galerii(sorry ale zdj robione telefonem-fatalna jakość) http://picasaweb.google.com/wilaynn/Beskid#
pozdrawiam
laynn
Ładne wędrowanie
...a te kropelki wody... http://picasaweb.google.com/wilaynn/Bes ... 1645648130
...a te kropelki wody... http://picasaweb.google.com/wilaynn/Bes ... 1645648130
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
trzymam Cię za słowo i moze teraz to samo ale w drugą mankelaynn pisze:Dzięki wszystkim i wiosną zapraszam do wspólnych wędrówek
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
oszus
szlak na oszus jest bardzo dziki ,sporo błota i o to chodzi , na tym szlaku zlapalem kontuzje podejscia z pelnym plecakiem wymagajace bylem zaskoczony sama bacówka Krawców Wierch rewelacja