19-27.06.2014 Karkonosze z uranowych Kowar
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
19-27.06.2014 Karkonosze z uranowych Kowar
Mariusz zmajstrował dozymetr, ja rozdałam dyplomy – czas na wiosenno-letni odpoczynek, zanim szlaki zaludnią się wakacyjnie.
Tym razem to Mariusz wybrał miejsce – ze względu na kowarskie uranowe sztolnie i hałdy, na których chciał pobuszować z "dyziem". Ponieważ urok hałd na mnie nie działa, spozierałam ku karkonoskim grzbietom i Śnieżce pięknie się prezentującej z okna naszej kwatery – Kowarskiego Dworku, położonego na tyłach odrestaurowanej kowarskiej starówki. Kilka lat temu byliśmy w Kowarach przejazdem do Jeleniej Strugi. Szczerze mówiąc nie myśleliśmy, że to takie spore miasteczko, ponad 10tys. mieszkańców, szkoły, ratusz, chyba z pięć dużych supermarketów i kontrastujące z sobą osiedla – jedne zadbane willowe, inne socrealistyczne robotnicze, jeszcze inne stare sypiące się i biedne – cały przekrój. Dla większości turystów Kowary to Park Miniatur (darowaliśmy go sobie – tłumy i drogie bilety) oraz Sztolnie przy Jeleniej Strudze (byliśmy kilka lat temu). Miasteczko ma jednak więcej ciekawych miejsc, o których można sie dowiedzieć w prężnie działającym Domu Tradycji Stowarzyszenia Miłośników Kowar. Oprócz ładnej starówki z klasycystycznym ratuszem i kościołem parafialnym pw. Imienia NMP z bogatym wnętrzem i przykościelnym lapidarium, obok kościoła kamienny most na Jedlicy z figurą św. Jana Nepomucena, patrona m.in. szczerej spowiedzi i mostów, zobaczyć można też ustronnie położone grobowce rodziny von Reussów, aleje starych lip, kasztanowców i starodrzew w parku miejskim. Polecam też spacer na Kapliczne Wzgórze obok starego wiaduktu, na który można wdrapać się stromą ścieżką. Trochę dalej jest wlot do tunelu nieczynnej już linii kolejowej, która biegła pod Przełęczą Kowarską. Dałam się nawet namówić na spacer tym ponad kilometrowym tunelem – osobliwe przeżycie. Trzeba się ciepło ubrać i zaopatrzyć w gumiaki, bo wylot od strony Ogorzelca zalany jest do kostek wodą. Koniecznie trzeba też wybrać się do Uroczyska – malowniczego wąwozu potoku Piszczak – u jego wlotu można znaleźć lilię złotogłów i storczyki, po drodze stara sztolnia numer 10, z której wypływa woda cuchnąca siarkowodorem, u wylotu wąwozu stadnina koni Parkitny, dlatego nie powinny nas zdziwić tabuny wolno biegających koni, na które natknęliśmy sie na leśnej drodze – ledwie zdążyliśmy uskoczyć.
To tyle ględzenia o miasteczku, przerwa na obrazki, dalej będzie uranowo
Tym razem to Mariusz wybrał miejsce – ze względu na kowarskie uranowe sztolnie i hałdy, na których chciał pobuszować z "dyziem". Ponieważ urok hałd na mnie nie działa, spozierałam ku karkonoskim grzbietom i Śnieżce pięknie się prezentującej z okna naszej kwatery – Kowarskiego Dworku, położonego na tyłach odrestaurowanej kowarskiej starówki. Kilka lat temu byliśmy w Kowarach przejazdem do Jeleniej Strugi. Szczerze mówiąc nie myśleliśmy, że to takie spore miasteczko, ponad 10tys. mieszkańców, szkoły, ratusz, chyba z pięć dużych supermarketów i kontrastujące z sobą osiedla – jedne zadbane willowe, inne socrealistyczne robotnicze, jeszcze inne stare sypiące się i biedne – cały przekrój. Dla większości turystów Kowary to Park Miniatur (darowaliśmy go sobie – tłumy i drogie bilety) oraz Sztolnie przy Jeleniej Strudze (byliśmy kilka lat temu). Miasteczko ma jednak więcej ciekawych miejsc, o których można sie dowiedzieć w prężnie działającym Domu Tradycji Stowarzyszenia Miłośników Kowar. Oprócz ładnej starówki z klasycystycznym ratuszem i kościołem parafialnym pw. Imienia NMP z bogatym wnętrzem i przykościelnym lapidarium, obok kościoła kamienny most na Jedlicy z figurą św. Jana Nepomucena, patrona m.in. szczerej spowiedzi i mostów, zobaczyć można też ustronnie położone grobowce rodziny von Reussów, aleje starych lip, kasztanowców i starodrzew w parku miejskim. Polecam też spacer na Kapliczne Wzgórze obok starego wiaduktu, na który można wdrapać się stromą ścieżką. Trochę dalej jest wlot do tunelu nieczynnej już linii kolejowej, która biegła pod Przełęczą Kowarską. Dałam się nawet namówić na spacer tym ponad kilometrowym tunelem – osobliwe przeżycie. Trzeba się ciepło ubrać i zaopatrzyć w gumiaki, bo wylot od strony Ogorzelca zalany jest do kostek wodą. Koniecznie trzeba też wybrać się do Uroczyska – malowniczego wąwozu potoku Piszczak – u jego wlotu można znaleźć lilię złotogłów i storczyki, po drodze stara sztolnia numer 10, z której wypływa woda cuchnąca siarkowodorem, u wylotu wąwozu stadnina koni Parkitny, dlatego nie powinny nas zdziwić tabuny wolno biegających koni, na które natknęliśmy sie na leśnej drodze – ledwie zdążyliśmy uskoczyć.
To tyle ględzenia o miasteczku, przerwa na obrazki, dalej będzie uranowo
- Załączniki
-
- 14 widać światełko w tunelu.jpg (21.59 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 13 na szczęście jest obszerny.jpg (42.97 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 12 wlot do tunelu.jpg (60.11 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 11 ścieżka przez uroczysko.jpg
- (84.91 KiB) Pobrany 1617 razy
-
- 10 storczyk nie wiem jaki.jpg (54.97 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 09 lilia złotogłów.jpg (53.38 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 08 przedstawiciele Parkitnego stada które grzecznie weszło na pastwisko.jpg
- (52.77 KiB) Pobrany 1617 razy
-
- 07 tabun koni który spędził nas z drogi.jpg
- (82.7 KiB) Pobrany 1617 razy
-
- 06 na koronie starego wiaduktu.jpg (43.77 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 05 widok z naszego okna na Śnieżkę i zaplecze kowarskiej Starówki bez liftingu.jpg
- (46.76 KiB) Pobrany 1617 razy
-
- 04 wieczorna lampka wina na jadalnianym balkonie.jpg
- (62.99 KiB) Pobrany 1617 razy
-
- 03 nasz balkon z wieżą kościoła z której bimbało co kwadrans.jpg (36.88 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 02 kowarska starówka od ratusza do kościoła.jpg (35.83 KiB) Przejrzano 2197 razy
-
- 01 na moście z Nepomukem i kowarską starówką w tle.jpg (38.63 KiB) Przejrzano 2197 razy
Ostatnio zmieniony 01 lipca 2014, 11:30 przez malgosiadg, łącznie zmieniany 2 razy.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Innego rodzaju atrakcją Kowar jest ich uranowa historia. Stosunkowo mało wspólnego mają z nią słynne wśród turystów Sztolnie Kowary, w których Centrum Jelenia Struga urządziła podziemną trasę turystyczną – w sztolni nr 9 nigdy nie znaleziono uranu na skalę przemysłową, była to sztolnia poszukiwawczo-ćwiczebna i skład materiałów wybuchowych.
Dużo bardziej autentyczne są Kowarskie Kopalnie, niestety ze względu na problemy finansowe i wypowiedzenie dzierżawy przez Łasy Państwowe ich właściciel musiał zamknąć interes. Mariusz był niepocieszony, że nie zdążył zwiedzić sztolni nr 19 i 19a dawnej kopalni "Podgórze", ale oczywiście spenetrował całą ich okolicę i zajrzał nawet do środka, bo kłódka była zerwana (to nie my!). Promieniowanie u wylotu sztolni przy ziemi, to około 12 uSv/h (dla niewtajemniczonych normalny poziom promieniowania tła to <0,3 uSv/h (czyt.: mikrosiwerta) – tu jego źródłem w wiekszości jest radon rozpuszczony w wodzie, którą nasączone jest podłoże. Ale na okolicznych hałdach można natknąć się na kamienie ze znacznie bardziej promieniującą blendą uranową. Mariusz był ukontentowany, "dyziu" zdał egzamin, ja wyniosłam stamtąd tylko kilka garści poziomek – nie promieniowały, ale pewnie zawierały mnóstwo metali ciężkich – dla mnie wychowanej w cieniu Huty Katowice, to akurat chleb powszedni.
Kolejnym świadkiem uranowej historii miasta są Zakłady Przemysłowe R-1, położone malowniczo na zboczach Rudnika. Weszlismy na ich teren od strony kuchni czyli dawnego zrekultywowanego osadnika – teren nie jest jakoś specjalnie ogrodzony. Chociaż od strony Podgórza na szczątkach płotu wisi tablica informująca, że na teren zakładu wstęp jest wzbroniony – tamtędy wychodziliśmy. Stoi tam dużo rdzewiejacych urządzeń, których zastosowanie trudno dziś sobie wyobrazić. Z ubogiej rudy uranowej uzyskiwano tu wysokoprocentowy koncentrat, który oczywiście wysyłany był do ZSRR. Przez okienka można zobaczyć stojące na półce segregatory i butelki z jakimiś chemikaliami oraz pękate plastikowe beczki z dziwnymi napisami, zupełnie jakby czas się tu zatrzymał... na szczęście. Na murze widoczny napis "POKÓJ NARODOM – NIGDY WIĘCEJ WOJNY".
Uranowa historia Kowar jest ciekawa nawet dla laika – z początku niechętnie, a potem z zainteresowaniem przeczytałam wyszperany przez Mariusza artykuł http://redbor.pl/artykuly/gornictwo_uranu.htm . Założone tu przez Rosjan przedsiębiorstwo "Kowarskie Kopalnie" później przemianowane na Zakłady Przemysłowe R-1 zatrudniało w roku 1950 prawie 8000 osób! "W miasteczku utworzono specjalne placówki UB i NKWD. W pobliżu stacjonował Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na ulicach i przy drogach wjazdowych ustawiono posterunki wojskowe. Na wjazd lub wyjazd z miasta potrzebne były specjalne przepustki. Gości należało zameldować natychmiast po ich przybyciu a każdego przyjezdnego dokładnie kontrolowano. W urzędzie miejskim nikt - przynajmniej teoretycznie - o żadnej kopalni uranu nic nie wiedział." Pod podanym linkiem można też poczytać o warunkach pracy górników.
Śladów górnictwa jest w okolicach Kowar wiele. Ładnie zachowane jest wejście do sztolni Wulkan powstałej (czyli upędzonej) w 1923 roku, jak głosi napis nad wejściem. Nieopodal w lesie odszukaliśmy ruiny wentylatorni szybu Wulkan. Sam szyb jest niedostępny. Promieniowanie w jego okolicach w granicach 0,5 uSv/h.
Mariusz długo się zasadzał na ten wyjazd, więc dziur w ziemi odnalazł więcej, ale będę miłosierna i oszczędzę Wam szczegółów. Po obrazkach będzie wreszcie naziemna część wędrowna.
Dużo bardziej autentyczne są Kowarskie Kopalnie, niestety ze względu na problemy finansowe i wypowiedzenie dzierżawy przez Łasy Państwowe ich właściciel musiał zamknąć interes. Mariusz był niepocieszony, że nie zdążył zwiedzić sztolni nr 19 i 19a dawnej kopalni "Podgórze", ale oczywiście spenetrował całą ich okolicę i zajrzał nawet do środka, bo kłódka była zerwana (to nie my!). Promieniowanie u wylotu sztolni przy ziemi, to około 12 uSv/h (dla niewtajemniczonych normalny poziom promieniowania tła to <0,3 uSv/h (czyt.: mikrosiwerta) – tu jego źródłem w wiekszości jest radon rozpuszczony w wodzie, którą nasączone jest podłoże. Ale na okolicznych hałdach można natknąć się na kamienie ze znacznie bardziej promieniującą blendą uranową. Mariusz był ukontentowany, "dyziu" zdał egzamin, ja wyniosłam stamtąd tylko kilka garści poziomek – nie promieniowały, ale pewnie zawierały mnóstwo metali ciężkich – dla mnie wychowanej w cieniu Huty Katowice, to akurat chleb powszedni.
Kolejnym świadkiem uranowej historii miasta są Zakłady Przemysłowe R-1, położone malowniczo na zboczach Rudnika. Weszlismy na ich teren od strony kuchni czyli dawnego zrekultywowanego osadnika – teren nie jest jakoś specjalnie ogrodzony. Chociaż od strony Podgórza na szczątkach płotu wisi tablica informująca, że na teren zakładu wstęp jest wzbroniony – tamtędy wychodziliśmy. Stoi tam dużo rdzewiejacych urządzeń, których zastosowanie trudno dziś sobie wyobrazić. Z ubogiej rudy uranowej uzyskiwano tu wysokoprocentowy koncentrat, który oczywiście wysyłany był do ZSRR. Przez okienka można zobaczyć stojące na półce segregatory i butelki z jakimiś chemikaliami oraz pękate plastikowe beczki z dziwnymi napisami, zupełnie jakby czas się tu zatrzymał... na szczęście. Na murze widoczny napis "POKÓJ NARODOM – NIGDY WIĘCEJ WOJNY".
Uranowa historia Kowar jest ciekawa nawet dla laika – z początku niechętnie, a potem z zainteresowaniem przeczytałam wyszperany przez Mariusza artykuł http://redbor.pl/artykuly/gornictwo_uranu.htm . Założone tu przez Rosjan przedsiębiorstwo "Kowarskie Kopalnie" później przemianowane na Zakłady Przemysłowe R-1 zatrudniało w roku 1950 prawie 8000 osób! "W miasteczku utworzono specjalne placówki UB i NKWD. W pobliżu stacjonował Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na ulicach i przy drogach wjazdowych ustawiono posterunki wojskowe. Na wjazd lub wyjazd z miasta potrzebne były specjalne przepustki. Gości należało zameldować natychmiast po ich przybyciu a każdego przyjezdnego dokładnie kontrolowano. W urzędzie miejskim nikt - przynajmniej teoretycznie - o żadnej kopalni uranu nic nie wiedział." Pod podanym linkiem można też poczytać o warunkach pracy górników.
Śladów górnictwa jest w okolicach Kowar wiele. Ładnie zachowane jest wejście do sztolni Wulkan powstałej (czyli upędzonej) w 1923 roku, jak głosi napis nad wejściem. Nieopodal w lesie odszukaliśmy ruiny wentylatorni szybu Wulkan. Sam szyb jest niedostępny. Promieniowanie w jego okolicach w granicach 0,5 uSv/h.
Mariusz długo się zasadzał na ten wyjazd, więc dziur w ziemi odnalazł więcej, ale będę miłosierna i oszczędzę Wam szczegółów. Po obrazkach będzie wreszcie naziemna część wędrowna.
- Załączniki
-
- 32 szyb Wulkan.jpg
- (69.26 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 31 wejście do sztolni Wulkan.jpg (56.52 KiB) Przejrzano 2163 razy
-
- 30 przez okienko.jpg
- (45.58 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 29 górna część zamknięta.jpg
- (53.89 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 28 R1.jpg
- (53.12 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 27 zielsko zarasta.jpg (63.48 KiB) Przejrzano 2163 razy
-
- 26 rdza zżera.jpg
- (64.11 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 25 beka.jpg
- (71.77 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 24 do czego to służyło.jpg
- (64.48 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 23 R1 urządzenia.jpg
- (70.12 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 22 Zakład R1.jpg
- (49.05 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 21 brodzenie w osadniku.jpg
- (65.06 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 20 poziomki.jpg
- (73.69 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 19 hałda.jpg
- (65.3 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 18 wskazanie dyzia przy sztolni 19.jpg
- (51.87 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 17 pomiary przy sztolni 19.jpg
- (77.15 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 16 promieniowała ta z prawej.jpg
- (83.04 KiB) Pobrany 1583 razy
-
- 15 nieczynne kowarskie kopalnie.jpg
- (66.47 KiB) Pobrany 1583 razy
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Sam zrobił?malgosiadg pisze:Mariusz zmajstrował dozymetr
Gdzie i jakie największe promieniowanie zmierzył?
"Dyzio"... - ale ładnie!
Czy na tym ostatnim zdjęciu w pierwszym odcinku ta mikrokropeczka to wylot tunelu?
Pamiętam, jak kiedyś za granicą utknęliśmy w korku w tunelu (ok. 700-800 m od wylotu) - fatalne doświadczenie! Ale tam bałam się smogu, pożaru itp. Ciekawe, jak bym zniosła taki spacer nieczynnym tunelem - myślę, że jednak znacznie lepiej, choć z dreszczykiem emocji...malgosiadg pisze:Dałam się nawet namówić na spacer tym ponad kilometrowym tunelem – osobliwe przeżycie.
Jeśli chodzi o uran nie mam kompletnie żadnej wiedzy na ten temat i zapewne dlatego zaskoczyły mnie liczby z artykułu, który poleciłaś - mianowicie to, że wydobycie nie rudy, ale już czystego uranu liczyło się w dziesiątkach i setkach ton rocznie w każdej okolicznej kopalni. Jakoś tak materiały promieniotwórcze kojarzyłam z malutkimi ilościami
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Sam!Dżola Ry pisze:Sam zrobił?
Tak jest. Tunel lekko zakręca, więc światełko nie zawsze było widoczne - brr. Skoro ja przeszłam, to Ty też dałabyś radę. Smogu nie trzeba się bać, jedynie mnóstwo sadzy na ścianach, torowisko częściowo rozkradzione, więc pociąg-widmo nie pojedzie, ale jest tam jakieś specyficzne ciśnienie czy powietrze, bo nas po tych dwóch kilometrach (2x1025m) lekko głowy rozbolały.Dżola Ry pisze:Czy na tym ostatnim zdjęciu w pierwszym odcinku ta mikrokropeczka to wylot tunelu?
Jolu, uwierz mi, że ja też nie - wszystko, co w tej chwili wiem, to indoktrynacja mojego Męża.Dżola Ry pisze:Jeśli chodzi o uran nie mam kompletnie żadnej wiedzy na ten temat
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Nasz pierwszy szlak prowadził z Kowar przez Budniki na Skalny Stół. Najładniejszym miejscem na żółtym szlaku jest przejście przez potok Malina. Przy cieplejszej pogodzie chyba bym się stamtąd nie ruszyła. Miłośnicy dawnej osady górskiej stworzyli w Budnikach (ok. 900m npm) małą wystawę historii tego miejsca. W dużej wiacie wiszą na ścianach zdjęcia, mapy i artykuły, z których można dowiedzieć się o dawnej osadzie założonej przez ludność głównie Kowar chroniącą się przed skutkami Wojny Trzydziestoletniej. Miejsce wybrali sobie surowe, bo przez 113 dni w roku nie docierało tu słońce (stąd obchodzono i znowu obchodzi się święta powitania i pożegnania słońca w Budnikach). Mariusz pobiegał z „dyziem” po okolicy, ja odpoczęłam. Szczerze mówiąc wierzyć się nie chce, że kiedyś istniała tu szkoła (dla czworga uczniów), kilka schronisk, gospody. Istnieją plany odnowy tej osady, zainteresowanych odsyłam tutaj: http://budniki.pl/projekt-odnowy-osady/
Z Budnik już niedaleko aczkolwiek stromo na Skalny Stół (1281m npm) z ładnym widokiem na Kowary i na Śnieżkę. To był pierwszy dzień astronomicznego lata a my wyciągnęliśmy zimowe czapki, bo lodowaty wiatr głowy chciał pourywać.
Ze Skalnego Stołu idzie się wyrównanym grzbietem do Czoła (1266m npm) – szliśmy w chmurze. Stamtąd ostre zejście na Przełecz Okraj, gdzie można coś zjeść po polskiej lub po czeskiej stronie. My usiedliśmy w Hradczance w Horni Malej Upie.
Z Przełęczy zeszliśmy też dość stromo do stokowej Żółtej Drogi, którą dłuuugim spacerkiem przemaszerowaliśmy do Kowar, po drodze nawiedzając sztolnię nr 17.
Z Budnik już niedaleko aczkolwiek stromo na Skalny Stół (1281m npm) z ładnym widokiem na Kowary i na Śnieżkę. To był pierwszy dzień astronomicznego lata a my wyciągnęliśmy zimowe czapki, bo lodowaty wiatr głowy chciał pourywać.
Ze Skalnego Stołu idzie się wyrównanym grzbietem do Czoła (1266m npm) – szliśmy w chmurze. Stamtąd ostre zejście na Przełecz Okraj, gdzie można coś zjeść po polskiej lub po czeskiej stronie. My usiedliśmy w Hradczance w Horni Malej Upie.
Z Przełęczy zeszliśmy też dość stromo do stokowej Żółtej Drogi, którą dłuuugim spacerkiem przemaszerowaliśmy do Kowar, po drodze nawiedzając sztolnię nr 17.
- Załączniki
-
- 40 Przełęcz Okraj.jpg
- (194.28 KiB) Pobrany 1488 razy
-
- 39 Czoło w chmurze.jpg
- (175.95 KiB) Pobrany 1488 razy
-
- 38 Śnieżka ze Slanego Stołu.jpg (119.99 KiB) Przejrzano 2068 razy
-
- 37 Kowary ze Skalnego Stołu.jpg
- (202.28 KiB) Pobrany 1488 razy
-
- 36 siódmaczki.jpg
- (239.43 KiB) Pobrany 1488 razy
-
- 34 Budniki Centrum.jpg
- (190.35 KiB) Pobrany 1488 razy
-
- 33 Malina.jpg
- (243.04 KiB) Pobrany 1488 razy
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Jedyny naprawdę pogodny i słoneczny dzień urlopu zarezerwowałam na Śnieżne Kotły. Nigdy tam nie byliśmy a naoglądałam się tutaj i naczytałam wiele o urokach tego miejsca. Na start wybraliśmy Jagniątków. Koło Domu Hauptmanna jest duży bezpłatny parking, gdzie można zostawić samochód. Stamtąd niebieskim szlakiem weszliśmy na teren Karkonoskiego Parku Narodowego, szlak pięknie utrzymany, stopnie, odwodnienia, wiata, wysprzątane i pusto – poniedziałek po długim weekendzie. Koralowa Ścieżka, bo tak nazywa się ten szlak prowadzi przez grupę widokowych skałek Paciorki – dobre miejsce na odpoczynek. Przy szlaku ustawione są tablice z informacjami o ciekawych miejscach. Stamtąd wyczytałam o genezie nazwy Koralowej Ścieżki – któryś już raz wynika prawdopodobnie z przekręcenia niemieckiej nazwy: Goralensteinweg, czyli góralska ścieżka, bo zbójowali tu podobno górale z Beskidu Żywieckiego.
Dochodzimy do Rozdroża pod Śmielcem i tam spotykamy pierwszych turystów, którzy witają nas przyjacielskim „Że też wam się chciało?” – odpowiadamy uprzejmie „Nawzajem” i skręcamy na zielony szlak – „Ścieżkę nad Reglami”. Na początku sielanka, brak podejść, drewniane kładki, żeby butów nie zamoczyć, zaczynają się widoki na Kotły.
Na rozdrożu pod Wielkim Szyszakiem wchodzimy na odcinek Ścieżki, który w sezonie zimowym jest zamknięty ze względu na lawiny. Po zejściu na dno Wielkiego Śnieżnego Kotła siadam i wgapiam się w skalne zerwy i widoczną nad nimi Stację Przekaźnikową. Mamy przecież jeszcze dużo czasu a do schroniska już niedaleko…
I tu zaczynają się schody. Nasz przyjazny i ugrzeczniony szlak zmienia się w rumowisko głazów, na których kije niewiele się przydają a utrzymanie równowagi nigdy nie było moją najmocniejszą stroną. Dlatego też nie zapuszczam się na tatrzańskie szlaki, a ten był chyba najtrudniejszym, jakim do tej pory szłam. Co nie znaczy, że żałuję! Skoro dałam radę, to każdy może, a widoki są przepiękne!!! Szliśmy bardzo wolno, żebym nie skręciła nogi a te największe bloki pokonywałam techniką… dowolną trochę nieudolną
Na dnie Wielkiego Kotła mijamy dwa urokliwe Śnieżne Stawki, wśród rumowisk skalnych i kosodrzewiny przechodzimy do Małego Kotła, w którym bucha zieloność – po raz pierwszy widzę kuklika górskiego na żywo i mogę dotknąć jego kudłatych owocostanów – są miękkie. Z lewej strony mamy imponujące ściany Kotłów, z prawej otwierają się widoki na miasteczka Kotliny Jeleniogórskiej, widać Rudawy Janowickie, Góry Kaczawskie a potem nawet Wysoki Grzbiet w Izerach – udaje nam się rozpoznać Stanisława i Wysoki Kamień.
Trochę niepokoi mnie odległość do widocznego na górze schroniska – jak się za chwilę okazuje jest to Hala Szrenicka, a poniżej odkrywa się nasz cel, czyli Schronisko Pod Łabskim Szczytem, skąd po obiadku i odpoczynku rozpoczynamy zejście kamienistym czarnym szlakiem do Jagniątkowa. Po przejściu Kotłów Ścieżką nad Reglami te kamyki wydają mi się całkiem wygodne i bezpieczne. Szlak sprowadza nas do stokówki a potem do asfaltu, gdzie z pewną konsternacją przechodzimy obok zielonej tablicy z napisem „Jelenia Góra” (okazuje się, że Jagniątków jest dzielnicą tego miasta). Zmęczeni i pełni wrażeń docieramy do samochodu z mocnym postanowieniem, że wrócimy kiedyś zobaczyć Kotły tym razem z góry.
Dochodzimy do Rozdroża pod Śmielcem i tam spotykamy pierwszych turystów, którzy witają nas przyjacielskim „Że też wam się chciało?” – odpowiadamy uprzejmie „Nawzajem” i skręcamy na zielony szlak – „Ścieżkę nad Reglami”. Na początku sielanka, brak podejść, drewniane kładki, żeby butów nie zamoczyć, zaczynają się widoki na Kotły.
Na rozdrożu pod Wielkim Szyszakiem wchodzimy na odcinek Ścieżki, który w sezonie zimowym jest zamknięty ze względu na lawiny. Po zejściu na dno Wielkiego Śnieżnego Kotła siadam i wgapiam się w skalne zerwy i widoczną nad nimi Stację Przekaźnikową. Mamy przecież jeszcze dużo czasu a do schroniska już niedaleko…
I tu zaczynają się schody. Nasz przyjazny i ugrzeczniony szlak zmienia się w rumowisko głazów, na których kije niewiele się przydają a utrzymanie równowagi nigdy nie było moją najmocniejszą stroną. Dlatego też nie zapuszczam się na tatrzańskie szlaki, a ten był chyba najtrudniejszym, jakim do tej pory szłam. Co nie znaczy, że żałuję! Skoro dałam radę, to każdy może, a widoki są przepiękne!!! Szliśmy bardzo wolno, żebym nie skręciła nogi a te największe bloki pokonywałam techniką… dowolną trochę nieudolną
Na dnie Wielkiego Kotła mijamy dwa urokliwe Śnieżne Stawki, wśród rumowisk skalnych i kosodrzewiny przechodzimy do Małego Kotła, w którym bucha zieloność – po raz pierwszy widzę kuklika górskiego na żywo i mogę dotknąć jego kudłatych owocostanów – są miękkie. Z lewej strony mamy imponujące ściany Kotłów, z prawej otwierają się widoki na miasteczka Kotliny Jeleniogórskiej, widać Rudawy Janowickie, Góry Kaczawskie a potem nawet Wysoki Grzbiet w Izerach – udaje nam się rozpoznać Stanisława i Wysoki Kamień.
Trochę niepokoi mnie odległość do widocznego na górze schroniska – jak się za chwilę okazuje jest to Hala Szrenicka, a poniżej odkrywa się nasz cel, czyli Schronisko Pod Łabskim Szczytem, skąd po obiadku i odpoczynku rozpoczynamy zejście kamienistym czarnym szlakiem do Jagniątkowa. Po przejściu Kotłów Ścieżką nad Reglami te kamyki wydają mi się całkiem wygodne i bezpieczne. Szlak sprowadza nas do stokówki a potem do asfaltu, gdzie z pewną konsternacją przechodzimy obok zielonej tablicy z napisem „Jelenia Góra” (okazuje się, że Jagniątków jest dzielnicą tego miasta). Zmęczeni i pełni wrażeń docieramy do samochodu z mocnym postanowieniem, że wrócimy kiedyś zobaczyć Kotły tym razem z góry.
- Załączniki
-
- 59 na szczęście jest jeszcze jedno ukryte poniżej.jpg
- (191.02 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 58 schronisko daleko.jpg
- (205.02 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 57 ale widoki są.jpg
- (208.22 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 56 ścieżka sie komplikuje.jpg
- (204.36 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 55 Mały Kocioł.jpg
- (225.28 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 54 i inna zieloność Małego Kotła.jpg
- (240.33 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 53 kukliki.jpg (170.89 KiB) Przejrzano 2031 razy
-
- 52 baszta.jpg
- (219.11 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 51 technika dowolna.jpg
- (228.77 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 50 turnie.jpg
- (244.73 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 49 Ścieżka nad Reglami.jpg
- (255.19 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 48 z błękitną wodą.jpg
- (210.32 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 47 Śnieżne Stawki.jpg
- (214.98 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 46 zejście do Wielkiego Kotła.jpg
- (240.33 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 45 pierwsze widoki na Kotły.jpg
- (226.77 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 43 Rozdroże pod Śmielcem.jpg
- (237.92 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 42 Koralowa Ścieżka.jpg
- (231.96 KiB) Pobrany 1451 razy
-
- 41 Paciorki.jpg
- (205.95 KiB) Pobrany 1451 razy
Ostatnio zmieniony 03 lipca 2014, 11:00 przez malgosiadg, łącznie zmieniany 1 raz.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
W 2005 roku ery przedgieesowej przeszłam ten szlak samotnie i bardzo miło go wspominam. Te głazy rzeczywiście nie były łatwe do pokonania, ale warto było się trochę pomęczyć. Po tylu latach chciałabym tam jeszcze wrócić.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
PiotrekP i Han-ka, dziękuję za komentarze, bo dziwnie tak pisać bez odzewu. Ale mimo to mam zamiar dokończyć tę relację, bo doszłam do wniosku, że te urlopy, które tu opisałam pamiętam o wiele lepiej niż pozostałe. Taka metoda na sklerozę i na szewski pourlopowy poniedziałek.
Jak to???PiotrekP pisze:To się śpisz, bo są plany zamknięcia tego szlaku.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Ale one takie piękne były Małgosiu, pewnie też smakowicie smakowałymalgosiadg pisze:ja wyniosłam stamtąd tylko kilka garści poziomek – nie promieniowały, ale pewnie zawierały mnóstwo metali ciężkich.
Jak pierwszy raz zobaczyłam to miejsce z góry to pomyślałam zupełnie podobnie tylko w odwrotnej kolejności. Jesienią niestety nie zobaczyłam tam kwiatów, ale Wy mieliście ich pod dostatkiem.malgosiadg pisze:pełni wrażeń docieramy do samochodu z mocnym postanowieniem, że wrócimy kiedyś zobaczyć Kotły tym razem z góry.
Dno Wielkiego Kotła bardzo przypomina krajobrazy tatrzańskie, więc Gosiu dasz radę i w Tatrach po szlakach pochodzić.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
W tamtejszych sztolniach znajdowały się inhalatornie radonowe. Radon w odpowiednim stężeniu i dawce ma właściwości lecznicze.
Słyszałem też historie o ludziach, którzy wyjeżdżając z tamtych rejonów na stałe podupadali na zdrowiu, a wracając w rodzinne strony ich samopoczucie się poprawiało. Podobno byli uzależnieni od 'miejscowej' wody, a dokładnie od znajdujących się w niej pierwiastków (nie pamiętam już jakie to pierwiastki). Gdy to odkryto wywozili ze sobą zapas wody.
Piękne i ciekawe miejsca odwiedziliście. Gdy tam znów pojedziemy pójdziemy w kilka miejsc Waszymi śladami
Słyszałem też historie o ludziach, którzy wyjeżdżając z tamtych rejonów na stałe podupadali na zdrowiu, a wracając w rodzinne strony ich samopoczucie się poprawiało. Podobno byli uzależnieni od 'miejscowej' wody, a dokładnie od znajdujących się w niej pierwiastków (nie pamiętam już jakie to pierwiastki). Gdy to odkryto wywozili ze sobą zapas wody.
Piękne i ciekawe miejsca odwiedziliście. Gdy tam znów pojedziemy pójdziemy w kilka miejsc Waszymi śladami
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
To jest oficjalnie rezerwat ścisły, a zgodnie z ustawą o ochronie przyrody jest zakaz udostępniania obszarów objętych ochroną ścisłą. Zawsze mogą do tego punktu się odnieść i zamknąć szlak. Zresztą takie plotki chodzą od pewnego czasu. Jest jeszcze jeden szlak poprowadzony troszkę niżej i tam najprawdopodobniej puszczą cały ruch turystyczny.
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
No może i tak, ale nie mam możliwości wyskoczyć tam w środku tygodnia, poza wakacjami, a w sezonie tłumy - mojego Mariusza wołami tam nie wyciągnęHalinkaŚ pisze:Dno Wielkiego Kotła bardzo przypomina krajobrazy tatrzańskie, więc Gosiu dasz radę i w Tatrach po szlakach pochodzić.
O to to, ja też jakby gorzej się czuję, nie mogę sobie miejsca znaleźć, że o pracy nie wspomnę - myślisz, że powinnam wrócić...?tidżej pisze:Słyszałem też historie o ludziach, którzy wyjeżdżając z tamtych rejonów na stałe podupadali na zdrowiu, a wracając w rodzinne strony ich samopoczucie się poprawiało. Podobno byli uzależnieni od 'miejscowej' wody
A woda rzeczywiście była tam specyficzna, i w smaku i w zapachu i w kolorze. Gospodyni mówiła, że to od związków żelaza (czyli coś na moją anemię!), często musi wymieniać filtry.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Łał! Prawdziwy specjalista!malgosiadg pisze:Dżola Ry powiedział/-a:
Sam zrobił?
Sam!
Ponowię pytanie, bo Ci chyba umkłoDżola Ry pisze:Gdzie i jakie największe promieniowanie zmierzył?
Mam od dawna to samo postanowienie, ale "z dołu" A Piotrek straszy!malgosiadg pisze: z mocnym postanowieniem, że wrócimy kiedyś zobaczyć Kotły tym razem z góry.
To był według mnie doskonały czas na taką wędrówkę, bo wegetacja roślin, opóźniona zapewne przez wysokość przedłużyła Wam możliwość podziwiania wiosennej zieloności roślin!PiotrekP pisze:To się śpisz, bo są plany zamknięcia tego szlaku.
Pięknie!