Jak Małgosia i Mariusz poznali Grzesia
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Jak Małgosia i Mariusz poznali Grzesia
Nie wiem, po co ja właściwie piszę tę relację - przecież wszyscy na tym forum doskonale znają Grzesia i żadna to dla Was nowina. Ale dla nas to był dopiero drugi wyjazd w Tatry i to znowu za sprawą tego forum. Po raz pierwszy skusiła mnie Tess swoją relacją z Rusinowej Polany, a tym razem tak urzekły mnie zdjęcia Zrzędy z Tatr Zachodnich, że dotąd zrzędziłam Mariuszowi, aż spakował plecaki i pojechaliśmy Za późno już było na rezerwację w Schronisku na Chochołowskiej, więc zatrzymaliśmy sie w sobotę w Witowie-Płazówce - z widokiem na Giewont i Czerwone Wierchy, jak nam objaśniła miła Gospodyni. Żeby zaoszczędzić 15 zł na parkingu, w niedzielę rano poszliśmy z Płazówki piechotką, drogą przez las i przez Roztoki do Siwej Polany. Tam znowu zaoszczędziliśmy 8 zł, bo ciągnik się spóźnił i ... 120zł! bo za tyle pan Góral chciał nas podrzucić bryczką do schroniska. Spacerkiem, ściagając z siebie kolejne warstwy ciepłych ubrań, doczłapaliśmy do schroniska, gdzie zafundowaliśmy sobie sjestę na ławeczce skąpanej w słońcu. W samo południe postanowiliśmy jednak pokonać wrodzone lenistwo i wykonać plan minimum - poznać Grzesia. Żołty szlak najpierw prowadził nas przez las, potem odsłonił pocztówkowy widok na Kominiarski Wierch a potem... było już tylko lepiej. Dróżka przez kosodrzewinę przypominała nam trochę żółty szlak na Pilsko, ale widoki były w innych klimatach. Z każdym krokiem coraz szersza panorama i zachwyty i zadyszka powodowały, że tempo mieliśmy jak rodzinka wędrująca obok nas z pięcioletnim dzieckiem Grześ powitał nas słonecznym niebem i lodowatym wiatrem. Bardzo przypadł nam do gustu - czarujący facet. Tylko wizytówkę ktoś mu chyba ukradł, bo na szczycie nigdzie nie znaleźliśmy jego polskiej nazwy (?) O drugiej trzeba było wracać, chociaż Rakoń i Wołowiec kusiły troszeczkę (następnym razem ) W schronisku znowu oszczędności - nie było juz czasu na obiad, a wrzątku za 30 groszy pani nie chciała nam sprzedać - wysłała nas do turystycznej kuchni, gdzie napełniliśmy termos gratis. Tuż przezd zachodem słońca zeszliśmy przez las do Płazówki. Po gorącym kubku i spakowaniu wsiedliśmy do samochodu i BEZ KORKÓW (cud jakiś) wróciliśmy do Dąbrowy, gdzie... lało jak z cebra! Magiczna niedziela. Bilans strat i zysków: nocleg 70 + benzyna 70 + wstęp do TPNu 6,40 + szarlotki 12 - parking 15 - ciągnik 8 - bryczka 120 - wrzątek 0,30 - obiad...i do tego widoki jesiennych Tatr = BEZCENNE!!
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Miło mi, tym bardziej, że dla mnie ten wyjazd to był pierwszy w życiu wypad w Tatrymalgosiadg pisze:a tym razem tak urzekły mnie zdjęcia Zrzędy z Tatr Zachodnich,
Teraz już wiem, że kiedy raz zobaczy się Tatry, to każde inne góry znajdą się na drugim miejscu Późno do tego doszłam, ale doszłam
Tobie Małgosiu gratuluję świetnej wycieczki
Pogoda dopisała, humory też, więc czegóż można chcieć więcej?
"Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło..."
(R. Kapuściński)
(R. Kapuściński)
My Grzesia poznaliśmy w maju i też odłożyliśmy Rakonia i Wołowca na inną okazję. Mamy zamiar wejść od razu na Rakoń od słowackiej strony. Już nawet wybraliśmy się tam w sierpniu, ale pomyliliśmy drogę i wylądowaliśmy nad rohackimi jeziorkami Jednak - co się odwlecze, to nie uciecze - spróbujemy znowu i znów od Słowacji, bo nas zniechęca Dolina Chochołowska, szczególnie spowrotem.
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
ja też ciekawe jak jest na nim???Królik pisze: Na ten przykład ja to nigdy na Grzesiu nie byłem
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
O, jak miło, że Ktoś przeczytał, a nawet skomentował
Królik i tu mnie zaskoczyłeśKrólik pisze:Na ten przykład ja to nigdy na Grzesiu nie byłem
Coś w tym jest, bo nawet mój Mąż przyznał wczoraj, że jednak SĄ piękne a długo i zaciekle bronił się przed wyjazdami w Tatry, ze względu na tłumy i komercjęanna gomolka pisze:nic nie przebije Tatr, nawet Grand Canyon, wiem, bylam, widzialam, pozdrawiamZrzęda pisze:że kiedy raz zobaczy się Tatry, to każde inne góry znajdą się na drugim miejscu
Jolu, my jednak skorzystamy z trasy szturmowej Tatromaniaka tylko że przy krótkim dniu i naszym krótkim oddechu koniecznie trzeba zanocować w Schronisku na Chochołowskiej.JolaR pisze:My Grzesia poznaliśmy w maju i też odłożyliśmy Rakonia i Wołowca na inną okazję. spróbujemy znowu i znów od Słowacji, bo nas zniechęca Dolina Chochołowska, szczególnie spowrotem.
Elizz, ja już wiem! kolejny weekend w Tatrach Najlepiej już, najbliższy, ale podobno pogoda ma się zepsućElizz pisze:teraz się muszę zastanowić, co by sobie kupić za zaoszczędzone 128 zł
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
JolaR pisze:bo nas zniechęca Dolina Chochołowska, szczególnie spowrotem.
A już myślałam, że tylko ja mam takie odczucia w stosunku do dolinki....
Elizzzzzzzzzz...kijaszki sobie kup bo te patyki, z którymi pomykasz po szlakach no to................hmmmmm......sama wieszElizz pisze:teraz się muszę zastanowić, co by sobie kupić za zaoszczędzone 128 zł