Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
To ja jeszcze krótko uzupełnię temat opon bo może się to komuś przydać. Generalnie podczas odbierania auta albo Marcus nas źle poinformował albo my go źle zrozumieliśmy, w każdym razie wyszło na to, że powietrze z opon spuszczamy tylko na piasek. Po asfalcie i szutrze mieliśmy jeździć z takim ciśnieniem jak odebraliśmy auto. Niestety to był duży błąd. Optymalne ciśnienie dla tych opon to około 1,5 na piasku, 1,8 na szuter, 2,2 - 2,5 na asfalcie. Oczywiście na tej ostatniej nawierzchni ma to najmniejsze znaczenie. Druga sprawa, nawet jak cały dzień jedziemy tylko po szutrze to nie wystarczy tylko raz rano sprawdzić ciśnienia (o czym przekonamy się późnie ), przy panującej w Namibii dużej amplitudzie temperatur i charakterystyce opon, rano ruszamy z 1,8 a po 100km mamy już 2,2. Prawdopodobnie gdybyśmy mieli tą wiedzę przed wyjazdem uchroniłoby to nas przed problemami z oponami, a tak pozwiedzaliśmy lokalnych wulkanizatorów. Na szczęście ta usługa jest tam powszechna i raczej nie droga
Niestety problemy z oponami trafiliśmy w najgorszy możliwy dzień bo czasowo mieliśmy najwięcej do przejechania (6h czystej jazdy), a trasa była wyjątkowo urokliwa. Momentami krajobraz przypominał bardziej stepy Mongolii (przynajmniej ja miałem takie skojarzenie). Na nasze nieszczęście ograniczała nas konieczność dotarcia na camping przed zachodem słońca, i z tego fragmentu trasy brakuje nam zdjęć.
Słowem uzupełnienia nr 2. Shark Island kiedyś faktycznie była wyspą. Połączono ją z lądem w 1906 roku, nazwa została. Mimo, że jest to jeden z piękniej położonych campingów to ma też smutną historię. W latach 1904-1908, istniał tam niemiecki obóz koncentracyjny dla członków plemion Herero i Nama. No i jest znany z tego, że ciągle tam wieje o czym się przekonaliśmy na własnej skórze. Pewnie lepiej jest w afrykańskie lato, my byliśmy końcem zimy.
Niestety problemy z oponami trafiliśmy w najgorszy możliwy dzień bo czasowo mieliśmy najwięcej do przejechania (6h czystej jazdy), a trasa była wyjątkowo urokliwa. Momentami krajobraz przypominał bardziej stepy Mongolii (przynajmniej ja miałem takie skojarzenie). Na nasze nieszczęście ograniczała nas konieczność dotarcia na camping przed zachodem słońca, i z tego fragmentu trasy brakuje nam zdjęć.
Słowem uzupełnienia nr 2. Shark Island kiedyś faktycznie była wyspą. Połączono ją z lądem w 1906 roku, nazwa została. Mimo, że jest to jeden z piękniej położonych campingów to ma też smutną historię. W latach 1904-1908, istniał tam niemiecki obóz koncentracyjny dla członków plemion Herero i Nama. No i jest znany z tego, że ciągle tam wieje o czym się przekonaliśmy na własnej skórze. Pewnie lepiej jest w afrykańskie lato, my byliśmy końcem zimy.
--->>>flickr<<<---
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Czyli asfalt może się nie topić pod wpływem ciepła Można? Można!
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Przeczytałem dwa razy. Nie wiem ile razy oglądałem zdjęcia. Myślę, że po kolejnych odcinkach przeczytam całość jeszcze kilka razy. Świetna przygoda
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Ale mega wyprawa!
Gratulacje za pomysł i wykonanie.
No i dawajcie dalszą część ASAP!!!!
Na początku relacji są takie fajne składane zdjęcia. Jakieś pływanie pontonem było?
Gratulacje za pomysł i wykonanie.
No i dawajcie dalszą część ASAP!!!!
Na początku relacji są takie fajne składane zdjęcia. Jakieś pływanie pontonem było?
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Tak, był rafting ale to będzie w jednej z ostatnich części, trzeba się uzbroić w cierpliwość!
--->>>flickr<<<---
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
W napięciu czekamy na dalsze części relacji..
A tak w międzyczasie: jak się jeździło tymi szutrowymi drogami? W miarę wygodnie? Domyślam się, że za Wami była chmura pyłu. Duży był ruch na tych drogach? Gdyby wybrać się na taką wyprawę dwoma samochodami to można jechać jeden za drugim czy trzema zachować kilometr dystansu żeby pył zdążył opaść?
A tak w międzyczasie: jak się jeździło tymi szutrowymi drogami? W miarę wygodnie? Domyślam się, że za Wami była chmura pyłu. Duży był ruch na tych drogach? Gdyby wybrać się na taką wyprawę dwoma samochodami to można jechać jeden za drugim czy trzema zachować kilometr dystansu żeby pył zdążył opaść?
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
będą po świętach
Jeżdziło się dobrze. Są one bardzo szerokie i zdecydowana większość równa i dobrze utrzymana. Zresztą cały czas są naprawiane. Kilka razy spotkaliśmy taką ekipę naprawczą. Jedynie jedna z dróg była bardzo ciężka do jazdy ze względu na bardzo dużą ilość brodów - oczywiście w tej porze roku całkowicie suchch.
Chmura pyłu była spora. Ze względu na pył na szutrowych drogach otwiera się specjalną klapkę na zabudowanym tyle auta. Po to by zrobić w środku większe ciśnienie i pył nie wlatywał.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Jak to działa? Intuicyjnie pomyślałbym, że otwarcie klapy z tyłu zrobi podciśnienie w kabinie...
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Chodzi o to, że wpadające powietrze robi ciśnienie wewnątrz i przez to pył nie dostaje się tak od spodu, od nadkoli tylnych.
--->>>flickr<<<---
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Ah, chodzi o to żeby nie zasysać "własnego" pyłu z samochodu którym się jedzie...adrians_osw pisze: ↑02 stycznia 2023, 19:41Chodzi o to, że wpadające powietrze robi ciśnienie wewnątrz i przez to pył nie dostaje się tak od spodu, od nadkoli tylnych.
A co jeśli dwa pojazdy jadą jeden za drugim? Jest jakaś metoda, żeby ludzie w tym drugim samochodzie mieli czyste powietrze?
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
jechać daleko za pierwszym autem
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
wcześniejsza część
Szutrową drogą C19 jechaliśmy poprzez pustkowia na obrzeży pustyni Namib aż do Solitaire.
Solitare to tak naprawdę miejsce na mapie ze stacją benzynową, jedyną na przestrzeni kilkuset kilometrów, i kilkoma domami. Jest słynne.
Wokół stacji poustawiane są stare wraki samochodów co w połączniu z otaczającą pustynią tworzy nastrojowe miejsce.
Przy stacji jest sklepik z pamiątkami i piekarnia. Założył ją kilkadziesiąt lat temu przybyły ze Szkocji McGregor, dziś już nieżyjący.
Można tu zjeść przepyszne wypiekane na podstawie jego receptury szarlotki. My też Spróbowaliśmy tego przysmaku - szarlotka była pyszna.
Miejsce na środku pustyni, gdzie pada ale tylko przez kilka dni w roku. O wielkości tych opadów mozna dowiedzieć się z wiszącej tutaj tablicy. Mało ale bywa intensywnie.
Dlatego wielki szacun dla śmiałków którzy przemierzają te pustkowia na rowerach.
Dalsza droga prowadziła przez pustkowia drogą C14 aż na wybrzeże, do Walvis Bay.
Po drodze minęliśmy zwrotnik Koziorożca ponownie wjeżdżając do strefy równikowej.
Dojechaliśmy do Walvis Bay trzeciego największego miasta Namibii. Uzupełniliśmy zakupy i przejechaliśmy na camping w sąsiednim mieście Swakopmund.
Camping był bardzo przyjemny i klimatyczny. Usytuowany w pobliżu plaży.
Po campingu przechadzały się perlice, bardzo popularne ptaki w Afryce. Zwane są tu kurami afrykańskimi. Zresztą bywają również hodowane jak u nas kury.
Ola i Asia jeszcze tego dnia zdążyły tego dnia zrobić rekonesans i znaleźć miejsca z flamingami.
Rano poszliśmy na spacer po plaży. Pogoda jakże inna od tej z pustyni. Było chłodno, a od morza wiała bryza.
Na rozlewiskach przy plaży można zaobserwować wiele ptaków. Szczególnie długonogie, różowe flamingi.
Można zaobserwować różne odcienie brodzących w rozlewiskach flamingów. Są to dwa różne gatunki tych ptaków. Te bardziej różowe z jaśniejszym dziobem to flaming różowy. Te białe z jedynie różowymi skrzydłami i najczęściej z ich czarnymi końcówkami oraz z ciemnymi czarno-różowymi dziobami to flamingi małe.
Na poniższym zdjęciu widać wyraźnie tą różnicę.
Trafiły się też i wielbłądy. Normalnie tu nie żyją, ale zostały sprowadzone z północnej Afryki.
Przejechaliśmy do Walvis Bay. Odległość 30 km miedzy dwoma miastami to w namibijskich warunkach nic, prawie na miejscu.
Kupiliśmy w mieście parę pamiątek i nad brzegiem morza podziwialiśmy różowe ptaki.
Jest tu ich pełno.
Przejechaliśmy na południe, na tereny przemysłowe. Znajduje się tu wytwórnia soli z wody morskiej. Jest tam wiele rozlewisk które pokochały ptaki.
I znów mogliśmy podziwiać flamingi ...
... oraz pelikany.
Droga szutrowa skończyła się. Można jechać dalej po piasku. Ale my tam nie mogliśmy, zasady wypożyczalni nie pozwalają na to. Teren jest trudny o czym przekonało się małżeństwo z Anglii - zakopali się w piachu już do 20 metrach. Pomogliśmy im się wygrzebać. Adamek odkopał koła, a Adrian sprawne wyjechał na twardy grunt.
Po powrocie do miasta podjechaliśmy do portu. Już przy wysiadaniu zostaliśmy otoczeni przez sprzedawców pamiątek. W Namibii wszędzie trzeba zostawiać jakiś napiwek czy opłatę. A turyści są wciąż nagabywani. Dotychczas na południu była mniejsza skala tego, ale odtąd mieliśmy to non stop.
Zamówiliśmy kuleczki, wytargowaliśmy je na jakąś drobną kwotę. Mieliśmy je odebrać jak będziemy wracać.
Naszym celem była polecana knajpka Anchors nad samą wodą. Siedzieliśmy popijaliśmy herbatkę i podziwialiśmy pelikany.
A może to pelikany "podziwiały" nas i tylko czekały jak coś porwać ze stołu.
Zjedliśmy pyszny obiadek - grillowane mięsko, smażoną rybkę i wielkiego hamburgera.
Wróciliśmy do auta, odebraliśmy kulki.
Kulki to są orzechy palmy makalani. Są bardzo twarde i mają piękny brązowy kolor. Namibijczycy wydrapują na nich przeróżne wzory, wydrapują imiona zamawiających i wciskają je wszystkim.
Tylko po co są te kulki? Ciągle zadaję to pytanie - po co są te kulki i wciąż nie dostałem odpowiedzi.
Wróciliśmy do Swakopmund. Na campingu czekało już na nas nowe, nowiuteńkie koło - znów mieliśmy dwie rezerwy.
Wybraliśmy się na zwiedzanie miasta. Od strony morza słychać było sztormowe fale, które mogliśmy podziwiać spacerując tutejszym molem.
Nad morzem ciągnie się park aż do latarni morskiej. Szkoda, że trafiliśmy na taką pogodę.
Miasto Swakopmund założone zostało pod koniec XIX wieku przez kolonizatorów niemieckich i nadal jest przykładem architektury niemieckiej na drugim końcu świata.
Następnego dnia pożegnaliśmy deszczowy Swakopmund i ruszyliśmy wzdłuż wybrzeża na północ drogą C34.
To wyludnione, puste, a zarazem wydawać by się mogło groźne miejsce nazwane zostało Wybrzeżem Szkieletów. Długie na kilkaset kilometrów od Swakopmund aż do granicy z Angolą. Bardzo niegościnne miejsce nad Oceanem Atlantyckim. Zimny oceaniczny prądu Benguela powoduje bardzo silne fale i prądy wodne. Prądy te powodują, że jakkolwiek można wylądować na wybrzeżu to jednak odpłynięcie od niego łodzią napędzaną tylko siłą mięśni nie jest możliwe.
To wszystko powoduje trudne warunki dla żeglugi. Ponad tysiąc statków nie sprostało okolicznością i ich wraki można zobaczyć wzdłuż całego długiego wybrzeża.
My dojechaliśmy do miejsca gdzie 100 metrów od brzegu na mieliźnie osiadł rybacki trawler Zeila. Stało się to w 2008, więc jest to jeden z młodszych wraków.
Stojąc na plaży w lodowatym wietrze fociliśmy statek będący dziś ostoją dużej ilości ptactwa morskiego.
Kilkadziesiąt kilometrów dalej dojechaliśmy do Przylądka Cape Cross. To tu jako pierwszy Europejczyk dotarł w styczniu 1486 roku portugalski żeglarz Diogo Cão szukający przejścia na Ocean Indyjski i drogi do Indii. Postawił tu kamienny krzyż.
Dzisiaj stoją tu dwie repliki oryginalnego krzyża, który po 400 latach pod koniec XIX wieku został wywieziony do Berlina.
Wokół pomnika wylegują się foki, a właściwie kotiki.
Cały ten rejon przylądka jest rezerwatem. Po dojeździe wysiedliśmy z auta i aż nas cofnęło. Smród był przeogromny, ale po czasie można się do niego przyzwyczaić i dodatkowo olbrzymi hałas który powodują swoim ryczeniem.
Wszystko przez te ładne zwierzęta. Na terenie skalistego przylądka i piaszczystych plaż żyją tysiące zwierząt. Małe, duże, przeważnie śpiące, wygrzewające się w słońcu, ale również poruszające się.
Chodziliśmy drewnianą kładką, zbudowaną tak aby nie przeszkadzać foką, a i dlatego aby ludzie byli bezpieczni.
Na skalistym przylądku są tu tysiące kotików - podobno nawet ćwierć miliona.
Dodatkowo mnóstwo fok pływa w przybrzeżnych wodach w poszukiwania pożywienia.
Fotografowaliśmy się z kotikami.
A nawet próbujemy zaprzyjaźnić się z nimi, choć ...
... niekiedy było groźnie. Nie wszystkie były miłe.
Po dłuższym pobycie pożegnaliśmy kotiki i zaczęliśmy powrót - na dalszą jazdę wzdłuż wybrzeża nie było czasu.
Wracamy kawałek w kierunku Swakopmund drogą poprzez nadmorską równinę.
Opuszczamy zimne wybrzeże drogą C35 i już po kilku kilometrach zamiast zimna, mgły i wiatru mamy trzydziestostopniowy upał i słońce.
100 km od wybrzeża znajduje się nasz następny cel ...
ciąg dalszy
Szutrową drogą C19 jechaliśmy poprzez pustkowia na obrzeży pustyni Namib aż do Solitaire.
Solitare to tak naprawdę miejsce na mapie ze stacją benzynową, jedyną na przestrzeni kilkuset kilometrów, i kilkoma domami. Jest słynne.
Wokół stacji poustawiane są stare wraki samochodów co w połączniu z otaczającą pustynią tworzy nastrojowe miejsce.
Przy stacji jest sklepik z pamiątkami i piekarnia. Założył ją kilkadziesiąt lat temu przybyły ze Szkocji McGregor, dziś już nieżyjący.
Można tu zjeść przepyszne wypiekane na podstawie jego receptury szarlotki. My też Spróbowaliśmy tego przysmaku - szarlotka była pyszna.
Miejsce na środku pustyni, gdzie pada ale tylko przez kilka dni w roku. O wielkości tych opadów mozna dowiedzieć się z wiszącej tutaj tablicy. Mało ale bywa intensywnie.
Dlatego wielki szacun dla śmiałków którzy przemierzają te pustkowia na rowerach.
Dalsza droga prowadziła przez pustkowia drogą C14 aż na wybrzeże, do Walvis Bay.
Po drodze minęliśmy zwrotnik Koziorożca ponownie wjeżdżając do strefy równikowej.
Dojechaliśmy do Walvis Bay trzeciego największego miasta Namibii. Uzupełniliśmy zakupy i przejechaliśmy na camping w sąsiednim mieście Swakopmund.
Camping był bardzo przyjemny i klimatyczny. Usytuowany w pobliżu plaży.
Po campingu przechadzały się perlice, bardzo popularne ptaki w Afryce. Zwane są tu kurami afrykańskimi. Zresztą bywają również hodowane jak u nas kury.
Ola i Asia jeszcze tego dnia zdążyły tego dnia zrobić rekonesans i znaleźć miejsca z flamingami.
Rano poszliśmy na spacer po plaży. Pogoda jakże inna od tej z pustyni. Było chłodno, a od morza wiała bryza.
Na rozlewiskach przy plaży można zaobserwować wiele ptaków. Szczególnie długonogie, różowe flamingi.
Można zaobserwować różne odcienie brodzących w rozlewiskach flamingów. Są to dwa różne gatunki tych ptaków. Te bardziej różowe z jaśniejszym dziobem to flaming różowy. Te białe z jedynie różowymi skrzydłami i najczęściej z ich czarnymi końcówkami oraz z ciemnymi czarno-różowymi dziobami to flamingi małe.
Na poniższym zdjęciu widać wyraźnie tą różnicę.
Trafiły się też i wielbłądy. Normalnie tu nie żyją, ale zostały sprowadzone z północnej Afryki.
Przejechaliśmy do Walvis Bay. Odległość 30 km miedzy dwoma miastami to w namibijskich warunkach nic, prawie na miejscu.
Kupiliśmy w mieście parę pamiątek i nad brzegiem morza podziwialiśmy różowe ptaki.
Jest tu ich pełno.
Przejechaliśmy na południe, na tereny przemysłowe. Znajduje się tu wytwórnia soli z wody morskiej. Jest tam wiele rozlewisk które pokochały ptaki.
I znów mogliśmy podziwiać flamingi ...
... oraz pelikany.
Droga szutrowa skończyła się. Można jechać dalej po piasku. Ale my tam nie mogliśmy, zasady wypożyczalni nie pozwalają na to. Teren jest trudny o czym przekonało się małżeństwo z Anglii - zakopali się w piachu już do 20 metrach. Pomogliśmy im się wygrzebać. Adamek odkopał koła, a Adrian sprawne wyjechał na twardy grunt.
Po powrocie do miasta podjechaliśmy do portu. Już przy wysiadaniu zostaliśmy otoczeni przez sprzedawców pamiątek. W Namibii wszędzie trzeba zostawiać jakiś napiwek czy opłatę. A turyści są wciąż nagabywani. Dotychczas na południu była mniejsza skala tego, ale odtąd mieliśmy to non stop.
Zamówiliśmy kuleczki, wytargowaliśmy je na jakąś drobną kwotę. Mieliśmy je odebrać jak będziemy wracać.
Naszym celem była polecana knajpka Anchors nad samą wodą. Siedzieliśmy popijaliśmy herbatkę i podziwialiśmy pelikany.
A może to pelikany "podziwiały" nas i tylko czekały jak coś porwać ze stołu.
Zjedliśmy pyszny obiadek - grillowane mięsko, smażoną rybkę i wielkiego hamburgera.
Wróciliśmy do auta, odebraliśmy kulki.
Kulki to są orzechy palmy makalani. Są bardzo twarde i mają piękny brązowy kolor. Namibijczycy wydrapują na nich przeróżne wzory, wydrapują imiona zamawiających i wciskają je wszystkim.
Tylko po co są te kulki? Ciągle zadaję to pytanie - po co są te kulki i wciąż nie dostałem odpowiedzi.
Wróciliśmy do Swakopmund. Na campingu czekało już na nas nowe, nowiuteńkie koło - znów mieliśmy dwie rezerwy.
Wybraliśmy się na zwiedzanie miasta. Od strony morza słychać było sztormowe fale, które mogliśmy podziwiać spacerując tutejszym molem.
Nad morzem ciągnie się park aż do latarni morskiej. Szkoda, że trafiliśmy na taką pogodę.
Miasto Swakopmund założone zostało pod koniec XIX wieku przez kolonizatorów niemieckich i nadal jest przykładem architektury niemieckiej na drugim końcu świata.
Następnego dnia pożegnaliśmy deszczowy Swakopmund i ruszyliśmy wzdłuż wybrzeża na północ drogą C34.
To wyludnione, puste, a zarazem wydawać by się mogło groźne miejsce nazwane zostało Wybrzeżem Szkieletów. Długie na kilkaset kilometrów od Swakopmund aż do granicy z Angolą. Bardzo niegościnne miejsce nad Oceanem Atlantyckim. Zimny oceaniczny prądu Benguela powoduje bardzo silne fale i prądy wodne. Prądy te powodują, że jakkolwiek można wylądować na wybrzeżu to jednak odpłynięcie od niego łodzią napędzaną tylko siłą mięśni nie jest możliwe.
To wszystko powoduje trudne warunki dla żeglugi. Ponad tysiąc statków nie sprostało okolicznością i ich wraki można zobaczyć wzdłuż całego długiego wybrzeża.
My dojechaliśmy do miejsca gdzie 100 metrów od brzegu na mieliźnie osiadł rybacki trawler Zeila. Stało się to w 2008, więc jest to jeden z młodszych wraków.
Stojąc na plaży w lodowatym wietrze fociliśmy statek będący dziś ostoją dużej ilości ptactwa morskiego.
Kilkadziesiąt kilometrów dalej dojechaliśmy do Przylądka Cape Cross. To tu jako pierwszy Europejczyk dotarł w styczniu 1486 roku portugalski żeglarz Diogo Cão szukający przejścia na Ocean Indyjski i drogi do Indii. Postawił tu kamienny krzyż.
Dzisiaj stoją tu dwie repliki oryginalnego krzyża, który po 400 latach pod koniec XIX wieku został wywieziony do Berlina.
Wokół pomnika wylegują się foki, a właściwie kotiki.
Cały ten rejon przylądka jest rezerwatem. Po dojeździe wysiedliśmy z auta i aż nas cofnęło. Smród był przeogromny, ale po czasie można się do niego przyzwyczaić i dodatkowo olbrzymi hałas który powodują swoim ryczeniem.
Wszystko przez te ładne zwierzęta. Na terenie skalistego przylądka i piaszczystych plaż żyją tysiące zwierząt. Małe, duże, przeważnie śpiące, wygrzewające się w słońcu, ale również poruszające się.
Chodziliśmy drewnianą kładką, zbudowaną tak aby nie przeszkadzać foką, a i dlatego aby ludzie byli bezpieczni.
Na skalistym przylądku są tu tysiące kotików - podobno nawet ćwierć miliona.
Dodatkowo mnóstwo fok pływa w przybrzeżnych wodach w poszukiwania pożywienia.
Fotografowaliśmy się z kotikami.
A nawet próbujemy zaprzyjaźnić się z nimi, choć ...
... niekiedy było groźnie. Nie wszystkie były miłe.
Po dłuższym pobycie pożegnaliśmy kotiki i zaczęliśmy powrót - na dalszą jazdę wzdłuż wybrzeża nie było czasu.
Wracamy kawałek w kierunku Swakopmund drogą poprzez nadmorską równinę.
Opuszczamy zimne wybrzeże drogą C35 i już po kilku kilometrach zamiast zimna, mgły i wiatru mamy trzydziestostopniowy upał i słońce.
100 km od wybrzeża znajduje się nasz następny cel ...
ciąg dalszy
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
Poczytane, pooglądane i pozazdroszczone, z ciekawością czekam na cd...
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu
@adamek jak możesz tego nie wiedzieć? Kulki są po to, żeby jedną zepsuć a drugą zgubić
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )