Wysokie w Beskidzie Niskim 10.05.2020
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Wysokie w Beskidzie Niskim 10.05.2020
Po tygodniach "aresztu" koronawirusowego i co najwyżej rowerowego penetrowania okolicy niesamowicie zachciało mi się spojrzeć na świat z góry! Szczególnie, że uwielbiam ten moment, gdy przyroda stroi się w swoją seledynowo-zieloną sukienkę i rozbrzmiewa intensywnym śpiewem ptaków! Można to zobaczyć i usłyszeć tylko przez krótką majową "chwilkę".
No dobrze... spojrzeć na świat z góry..., ale której?!
Długo nie mogłam się zdecydować. Już prawie byłam pewna, że wejdę zobaczyć, jak rozbierają Chatkę Puchatka na Połoninie Wetlińskiej, ale pomyślałam, że na tej wysokości jeszcze jest szaro i mało wiosennie.
I wtedy przypomniałam sobie o Wysokim koło Krempnej! Byłam tam zimą i wiedziałam, że szlak jest pięknie poprowadzony otwartą przestrzenią i oferuje rozległe widoki.
Było sobotnie popołudnie i nie bardzo wierzyłam, że tak gwałtownie znajdzie się jakieś towarzystwo, które dopełniłoby tej sielanki. Wieczorny wpis na fejsie ujawnił, że na szczęście jest jeszcze odrobina zdrowego szaleństwa w narodzie i dwie bratnie duszyczki się znalazły! Dzięki wielkie Gosiu i Zosiu!
W niedzielę najpierw spędziłam ponad 2,5 godziny za kierownicą. Po drodze "zgarnęłam" Zosię. Gosia miała jeszcze dalej, bo ponad 3 godziny drogi.
Przywitanie w warunkach pandemii
Po dotarciu do Krempnej pierwsze zaskoczenie - świeżutki, gładziutki asfalt prowadzący w stronę Żydowskiego. A jeszcze rok wcześniej dało się po dziurach jechać najwyżej na dwójce.
Druga niespodzianka była znacznie mniej radosna - nie dla psa ta kiełbasa! Nowy asfalcik tylko dla wybrańców!
Do naszych planów trzeba było więc doliczyć około 4 km asfaltingu.
W końcu dotarłyśmy na właściwy szlak i zaczęłyśmy łagodne podejście malowniczą krętą ścieżką brzegiem lasu. Otoczone świeżą zielenią, w towarzystwie ćwierkających ptaków rozkoszowałyśmy się przestrzenią, widokami i ciepłem majowego dnia.
Izolacja od fryzjerów + wiatr zrobiły swoje, ha ha.
Na pomysł wejścia na Wyskoie wpadło tego dnia bardzo wiele osób! Jeszcze nigdy na szlakach Beskidu Niskiego nie spotkałam tak wielu turystów! A w tym rejonie byłam wcześniej 3 razy.
Szczyt wyglądał jak łączka piknikowa
My po sesji zdjęciowej także rozpoczęłyśmy swój piknik, którego główną atrakcją było serwowane przez słynną górską baristkę (hihi) Dżolę Ry. świeżutkie pachnące espresso!
Jeszcze rzut oka ze szczytu na okolicę i czas ruszać dalej.
Zielony szlak, którym szłyśmy, w dalszym odcinku prowadzi przez las. Piękny o tej porze roku seledynowy, pachnący rozświergotany las!
Tym razem leśnicy pomyśleli o turystach i pozostawili wskazówkę!
Doszłyśmy więc bez błądzenia do rozstaju dróg o nazwie Czumak. Dla nas to początek drogi powrotnej, niestety, głównie świeżo wyasfaltowanej.
Szybko doszłyśmy do doliny Ciechani i zeszłyśmy z asfaltu na rozległe trawiaste wzgórza.
Na jednym z nich rozpanoszył się jakiś pająk-gigant! , a tuż obok wabił kolorami świerk.
Na brzegu doliny pojawiła się tablica edukacyjna ilustrująca położenie i opisująca historię istniejącej tu kiedyś wsi Ciechania, wysiedlonej i spalonej podczas akcji "Wisła".
Wiele zdziczałych jabłoni, grusz i czereśni przypomina tę bolesną przeszłość.
My już do końca "asfaltujemy" - trochę przez las, trochę przez polanki, które co rusz przypominają o dawnych mieszkańcach tych terenów.
Mijamy stary cmentarz - ślad po kolejnej wsi Żydowskie.
A tu paleta barw tej wycieczki!
Przeszłyśmy w sumie około 16 kilometrów - w sam raz na początek sezonu!
To był przepiękny dzień!
Zachwytom nad urodą świata nie było końca!
Taka nieśpieszna wędrówka w miłym towarzystwie, w cieple wiosennego słońca, w otoczeniu świeżej zieleni, kojącej oczy zmęczone pracą on;line to najlepsze doładowanie akumulatorów na najbliższy czas!
To jest mój ulubiony smak życia! Najlepsza przyprawa
Więcej zdjęć tej pięknej okolicy
No dobrze... spojrzeć na świat z góry..., ale której?!
Długo nie mogłam się zdecydować. Już prawie byłam pewna, że wejdę zobaczyć, jak rozbierają Chatkę Puchatka na Połoninie Wetlińskiej, ale pomyślałam, że na tej wysokości jeszcze jest szaro i mało wiosennie.
I wtedy przypomniałam sobie o Wysokim koło Krempnej! Byłam tam zimą i wiedziałam, że szlak jest pięknie poprowadzony otwartą przestrzenią i oferuje rozległe widoki.
Było sobotnie popołudnie i nie bardzo wierzyłam, że tak gwałtownie znajdzie się jakieś towarzystwo, które dopełniłoby tej sielanki. Wieczorny wpis na fejsie ujawnił, że na szczęście jest jeszcze odrobina zdrowego szaleństwa w narodzie i dwie bratnie duszyczki się znalazły! Dzięki wielkie Gosiu i Zosiu!
W niedzielę najpierw spędziłam ponad 2,5 godziny za kierownicą. Po drodze "zgarnęłam" Zosię. Gosia miała jeszcze dalej, bo ponad 3 godziny drogi.
Przywitanie w warunkach pandemii
Po dotarciu do Krempnej pierwsze zaskoczenie - świeżutki, gładziutki asfalt prowadzący w stronę Żydowskiego. A jeszcze rok wcześniej dało się po dziurach jechać najwyżej na dwójce.
Druga niespodzianka była znacznie mniej radosna - nie dla psa ta kiełbasa! Nowy asfalcik tylko dla wybrańców!
Do naszych planów trzeba było więc doliczyć około 4 km asfaltingu.
W końcu dotarłyśmy na właściwy szlak i zaczęłyśmy łagodne podejście malowniczą krętą ścieżką brzegiem lasu. Otoczone świeżą zielenią, w towarzystwie ćwierkających ptaków rozkoszowałyśmy się przestrzenią, widokami i ciepłem majowego dnia.
Izolacja od fryzjerów + wiatr zrobiły swoje, ha ha.
Na pomysł wejścia na Wyskoie wpadło tego dnia bardzo wiele osób! Jeszcze nigdy na szlakach Beskidu Niskiego nie spotkałam tak wielu turystów! A w tym rejonie byłam wcześniej 3 razy.
Szczyt wyglądał jak łączka piknikowa
My po sesji zdjęciowej także rozpoczęłyśmy swój piknik, którego główną atrakcją było serwowane przez słynną górską baristkę (hihi) Dżolę Ry. świeżutkie pachnące espresso!
Jeszcze rzut oka ze szczytu na okolicę i czas ruszać dalej.
Zielony szlak, którym szłyśmy, w dalszym odcinku prowadzi przez las. Piękny o tej porze roku seledynowy, pachnący rozświergotany las!
Tym razem leśnicy pomyśleli o turystach i pozostawili wskazówkę!
Doszłyśmy więc bez błądzenia do rozstaju dróg o nazwie Czumak. Dla nas to początek drogi powrotnej, niestety, głównie świeżo wyasfaltowanej.
Szybko doszłyśmy do doliny Ciechani i zeszłyśmy z asfaltu na rozległe trawiaste wzgórza.
Na jednym z nich rozpanoszył się jakiś pająk-gigant! , a tuż obok wabił kolorami świerk.
Na brzegu doliny pojawiła się tablica edukacyjna ilustrująca położenie i opisująca historię istniejącej tu kiedyś wsi Ciechania, wysiedlonej i spalonej podczas akcji "Wisła".
Wiele zdziczałych jabłoni, grusz i czereśni przypomina tę bolesną przeszłość.
My już do końca "asfaltujemy" - trochę przez las, trochę przez polanki, które co rusz przypominają o dawnych mieszkańcach tych terenów.
Mijamy stary cmentarz - ślad po kolejnej wsi Żydowskie.
A tu paleta barw tej wycieczki!
Przeszłyśmy w sumie około 16 kilometrów - w sam raz na początek sezonu!
To był przepiękny dzień!
Zachwytom nad urodą świata nie było końca!
Taka nieśpieszna wędrówka w miłym towarzystwie, w cieple wiosennego słońca, w otoczeniu świeżej zieleni, kojącej oczy zmęczone pracą on;line to najlepsze doładowanie akumulatorów na najbliższy czas!
To jest mój ulubiony smak życia! Najlepsza przyprawa
Więcej zdjęć tej pięknej okolicy
Re: Wysokie w Beskidzie Niskim 10.05.2020
Już Ci Jolu pisałem na fejsie, szkoda tego nowego asfaltu. Dwa lata temu przejechaliśmy tą drogę, ja jechałem na 1ce bo takie były dziury, w szczytowym miejscu drogi. Pięknie się to jednak komponowało z okolicą i historią jaka dotknęła te okolice po wojnie.
Wtedy weszliśmy z Huty P. na Baranie, to w sobotę, a w niedzielę dolina Ciechania (z przewodnikami-strażnikami parku) i właśnie powrót do domu poprzez Żydowskie. Mega widokowe miejsce. Ja się zakochałem w Niskim!!! NIestety rok temu nie dotarłem w niego, mam nadzieję, że w tym roku się uda, ale wszystko wyjdzie w praniu, jednak pandemia dużo zmienia (ot choćby musiałem w kwietniu wykorzystać część urlopu z jesieni, pytanie co będzie z pracą itd)...
Świetna wycieczka!
Wtedy weszliśmy z Huty P. na Baranie, to w sobotę, a w niedzielę dolina Ciechania (z przewodnikami-strażnikami parku) i właśnie powrót do domu poprzez Żydowskie. Mega widokowe miejsce. Ja się zakochałem w Niskim!!! NIestety rok temu nie dotarłem w niego, mam nadzieję, że w tym roku się uda, ale wszystko wyjdzie w praniu, jednak pandemia dużo zmienia (ot choćby musiałem w kwietniu wykorzystać część urlopu z jesieni, pytanie co będzie z pracą itd)...
Świetna wycieczka!
Re: Wysokie w Beskidzie Niskim 10.05.2020
Tak mnie intryguje Wiktor, jak jest z tą nazwą...
Zawsze słyszałam o Dolinie Ciechani - tej Ciechani
A Ty piszesz Dolina Ciechania - jakby tego Ciechania.
Byłeś z przewodnikiem więc być może wiesz coś o tym - jak to w końcu jest?
On czy ona?
Re: Wysokie w Beskidzie Niskim 10.05.2020
Pamiętam Wysokie z oldskula w Hucie Polańskiej. Ale dolina Ciechani/nia (niepotrzebne skreślić) jeszcze przede mną.
W Niski mam spory kawałek, na 1-2 dni za daleko, więc rozważam go na czterodniowy długi weekend w czerwcu.
W Niski mam spory kawałek, na 1-2 dni za daleko, więc rozważam go na czterodniowy długi weekend w czerwcu.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Re: Wysokie w Beskidzie Niskim 10.05.2020
Przede mną też
Dobrze wiedzieć, jakby co!
Re: Wysokie w Beskidzie Niskim 10.05.2020
Ale zielona,rozległa przestrzennie trasa..lubię jak przyroda wkomponywuje się w historię...