Tajwan - Alishan, serce Tajwanu bije w górach Ali, marzec 2019

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Tajwan - Alishan, serce Tajwanu bije w górach Ali, marzec 2019

Post autor: Dariusz Meiser » 27 lutego 2020, 11:13

Tym razem relacja trochę bardziej górska, chociaż raczej turystyczna i nieco egzotyczna – tak na zbliżającą się rocznicę tego wyjazdu :lol:.

„Shan” to w języku chińskim „góra” / „góry”. Zatem Alishan to „Góry Ali” (nie mylić z imieniem).

Alishan to miejsce niezwykłe popularne wśród Tajwańczyków. Pofalowane zielone wzgórza wznoszą się na wysokości od 1500 do prawie 2500 metrów.
To tu rośnie słynna tajwańska herbata (oolong) w sowich najlepszych i najdroższych odmianach.
To tutaj można się nacieszyć lasami (również bambusowymi) i spotkać święte drzewa, które mają ponad 2 tysiące lat !!!.
To w Alishan jeździ najciekawsza kolejka turystyczna, wspinając się na ponad 2400 metrów.
Tutaj można zobaczyć kwitnące wiśnie, namiastkę tego co się dzieje w Japonii, gdy przyjdzie sezon na kwitnienie wiśniowych drzew.
I wreszcie to tutaj znajduje się najwyżej na Tajwanie położona … szkoła podstawowa.

To miejsce jest jednym z „must see” na Tajwanie i stanowi jedną z najbardziej popularnych atrakcji turystycznych. Skutkiem ubocznym jest dość duży ruch.

Dojazd na własną rękę nieco trudny, a nie chcąc angażować na cały dzień moich tajwańskich przyjaciół, zaplanowałem wszystko dość dokładnie.
Najpierw dojazd HSR (High Speed Rail), czyli szybkimi (300 km/h) pociągiem (japońskie Shinkansen) z Tajpej Main Station do stacji Chiayi.
HSR jeździłem już kilkanaście razy, więc nie robi to już na mnie takiego wrażenia, chociaż za każdym razem jest to bardzo wielkie udogodnienie. Cena przejazdu jest zbliżona do naszego Pendolino.

Obrazek

Obrazek

Pod stacją HSR’a w Chiayi – zwróćcie uwagę na swastykę, którą kobieta ma na cycku :roll:.

Tutaj lokalnym busem udajemy do parku krajobrazowego Alishan National Forest Recreation Area.

Najpierw jednak jedziemy do górskiej świątyni – taka tradycja.
Świątynia jest po drugiej stronie wzgórza, więc trzeba przejść przez dość długi most wiszący (prawie 200 metrów długości).

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Widoki bardzo ciekawe, jest coraz cieplej, bo zjechaliśmy kawałek na południe.
Dżungla jest zielona i bujna.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Jeszcze sesja zdjęciowa na moście:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I wizyta w świątyni. To w zębach tej rzeźby to nie paczka fajek, ale plik „banknotów duchowych” do spalenia w piecu – opisywałem ten chiński zwyczaj w jednej z poprzednich relacji z Tajwanu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ten promień słońca dosłownie spłynął w pewnym momencie z nieba:
Obrazek

Wzgórza porośnięte gęstą dżunglą, a w dole rzeka:
Obrazek
Obrazek

Świątynie zawsze licznie odwiedzane, niezależnie od pory roku, dnia tygodnia czy godziny, zawsze kogoś można spotkać:
Obrazek

Tradycyjny chiński smok:
Obrazek

Potem wstępujemy uzupełnić zapasy – tak, to jest sklep spożywczy (Seven-Eleven), taka nasza „Żabka”, ale na Tajwanie w Seven-Eleven możemy dostać normalne jedzenie na gorąco. Na zdjęciu ciekawy sposób pieczenia batatów – na rozgrzanych kamieniach. Kamienie są czarne, więc świetnie oddają ciepło. Na innym zdjęciu widać gary z różnymi innymi specjałami.

Obrazek
Obrazek


Na trasie mijamy plantacje palm betelowych, betel to taki bardzo stary naturalny energetyk – żucie betelu jest bardzo popularne w Azji i jak wykazują statystyki, używa go około 15% procent populacji, co czyni go czwartą najpopularniejszą używką na świecie (po kofeinie, nikotynie i alkoholu).
Żucie betelu sprawia że człowiek przestaje być śpiący, zmęczony i jest lekko orzeźwiony i pobudzony, dlatego też na Tajwanie (zanim wynaleziono napoje energetyczne) zawodowi kierowcy żuli betel, zwłaszcza jadąc nocą.
Obrazek

Po drodze zwiedzamy jedną z fabryk herbaty oolong – to moja ulubiona herbata od czasu pierwszego pobytu na Tajwanie w 2016 roku. Oolong jest herbatą pół-fermentowaną, o bardzo charakterystycznym smaku, coś pomiędzy zieloną a czarną, chociaż takie porównanie nie oddaje w pełni smaku oolonga. Jest przy tym herbatą drogą – kilogram może kosztować nawet ponad 1000 PLN (!!!). Ja kupuje taką w cenie ok. 350 PLN / kg :shock: , jest pakowana próżniowo w woreczki 150 g.
Dla porównania – kilogramowa sztabka srebra w naszej Mennicy Państwowej kosztuje ok. 3000 PLN.


Najdroższe są odmiany uprawiane właśnie w rejonie Alishan, więc w tych workach, o które się opieram jest (w cenach detalicznych) ponad milion PLN :shock:.
Obrazek

W biurze fabryki oolong’a – jak w każdej tradycyjnej manufakturze – centralnym miejscem jest ołtarzyk lokalnego bóstwa – jak nam tłumaczą: jest to coś w rodzaju bogini herbaty (ach ten ich politeizm ).
Obrazek

Ruszamy w dalszą drogę, krętą, wijącą się serpentynami i wspinającą się coraz wyżej.
W końcu dojeżdżamy do parku krajobrazowego Alishan.
Wjazd na teren rezerwatu przypomina mi tą bramę wjazdową z filmów o Misiu Jogi.
Obrazek

Zanim pójdziemy na dłuuugie zwiedzanie, trzeba się posilić.
Dość wczesny lunch jest w postaci jednej z odmian tradycyjnego chińskiego stołu (okrągły i obracany jak karuzela) – tym razem z kuchenką na środku, która cały czas podgrzewa nasz posiłek.
Obrazek

Po obiedzie ruszamy w drogę.
Najpierw przechodzimy pod mostem kolejki turystycznej, którą będziemy wracać w drodze powrotnej.
Od tego miejsca ruch samochodowy jest zabroniony i można się poruszać albo pieszo, albo wspomnianą turystyczną kolejką wąskotorową, która wspina na wysokość ponad 2400 metrów. Trochę tak, jakby przejeżdżała przez nasze Rysy (prawie) …
Obrazek
Obrazek

https://images92.fotosik.pl/318/e5a8fb9 ... 1582719268

Obrazek

Wysokość daje znać o sobie niższą temperaturą, ale jesteśmy na to przygotowani.
Obrazek

Idziemy przez kolejny most a potem trafiamy na polanę kwitnących wiśni. Jest nieco za wcześnie do szczytowego momentu kwitnienia, ale widoki i tak są wspaniałe.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wchodzimy głębiej w las, zupełnie inny niż dżungla, którą tak wiele razy penetrowałem na Tajwanie. Owszem, są gdzieniegdzie bambusy, ale z rzadka, przeważają drzewa liściaste. To właściwie puszcza, drzewa są potężne, niektóre liczą ponad 2500 lat (!!!). Odczuwam dreszczyk emocji dotykając drzew, które rosły tu jeszcze przed naszą erą …

Można tu spotkać kilka – w zasadzie endemicznych – gatunków drzew, np. tajwańskie czerwone cyprysy, które dożywają bez problemu ponad 2000 lat, osiągając ponad 45 metrów wysokości i 12 metrów obwodu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po drodze zwiedzamy małe muzeum poświęcone historii tego miejsca, gdzie są wystawione przekrojone pnie tysiącletnich drzew. Okazuje się, że rdzeń takiego drzewa które dożyło te 1000 – 1500 czy nawet 2000 lat, twardością dorównuje stali narzędziowej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po drodze wyeksponowane jest niezwykle ciekawe miejsce, tzw. „trzy generacje” – są to drzewa (właśnie 3 generacji), które wyrastają jedno z drugiego – taki krąg życia.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W innym miejscu ścieżka mija najwyżej położoną szkołę podstawową na Tajwanie – jest to mniej więcej wysokość naszej … Świnicy: ok. 2300 metrów npm.
Obrazek
Obrazek

Koło szkoły podziwiamy małą plantację roślin bonzai.
Obrazek

Kolejnym ciekawym miejscem jest pomnik świętych drzew.
Tak, jesteśmy w Azji, gdzie animizm trzyma się silnie, nawet w XXI wieku.
Jak wskazuje napis obok pomnika:
„Celem budowy pomnika poświęconego świętym drzewom było uspokojenie duchów drzew. Podstawa pomnika wykonana jest z szeregu koncentrycznych kół, reprezentujących roczne pierścienie wzrostu drzewa. Każdy schodek oznacza 500 lat wzrostu, upamiętniając 3000 lat Świętego Drzewa Alishan.”
Pomnik został zbudowany przez Japończyków, którzy od 1895 roku okupowali Tajwan, niemiłosiernie eksploatując zasoby naturalne tej pięknej wyspy oraz jej mieszkańców.
Co ciekawe – Japończycy obawiali się wspomnianych duchów drzew, więc wycinając te tysiącletnie (i starsze) drzewa, chcieli udobruchać duchy drzew poprzez zbudowanie tego pomnika.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Specjalnie wyeksponowane jest „święte drzewo”, które ma 2300 lat, wysokość 45 metrów i obwód pnia 12,3 metra. Jest zabezpieczone w skomplikowany sposób wewnątrz (jak nasz słynny dąb Bartek) a w dodatku – wyposażone w … piorunochron !!! Jest on wyraźnie widoczny na poniższym zdjęciu – wzdłuż prawej krawędzi drzewa. Pierwszy raz widziałem coś takiego – drzewo z piorunochronem .



Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Ruszamy dalej ścieżką pośród starożytnych drzew – w pewnym momencie przystaję zaciekawiony, bo wydaje mi się, że widzę … węża zwiniętego na jednym z korzeni. Podchodzę bliżej i okazuje się że to tylko korzeń o tak nietypowym, wijącym się kształcie …
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek
Obrazek

Po kolejnej godzinie przedzierania się przez las dochodzimy do stacji wąskotorówki, która zawiezie nas pod bramę parku, skąd wrócimy do Tajpej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po drodze mijamy jeszcze bramę ze znakiem swastyki; ale po tylu wizytach w Azji nie robi już to na mnie wrażenia, ponieważ wiem, że ten symbol ma tutaj zupełnie inne konotacje.

Obrazek

Podróż mija nam dość szybko, choć pociąg jedzie bardzo wolno, pozwalając nacieszyć jeszcze oczy pięknem starożytnych lasów Alishan.
Jeszcze kilkanaście lat temu jeździły tutaj parowozy, uwidocznione wciąż na paczkach z herbatą oolong z Alishan, jednak ze względu na ochronę środowiska, teraz jeżdżą malutkie lokomotywy spalinowe.

Na końcowym peronie jeszcze pamiątkowe zdjęcie z wagonikami i można pomału wracać do Tajpej, do cywilizacji, chociaż nie za bardzo się nam chce stąd wyjeżdżać.

Obrazek

To była piękna wycieczka.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Re: Tajwan - Alishan, serce Tajwanu bije w górach Ali, marzec 2019

Post autor: PiotrekP » 28 lutego 2020, 19:04

Piękne tereny, dzięki że podzieliłeś się z nami fajną relacją.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Re: Tajwan - Alishan, serce Tajwanu bije w górach Ali, marzec 2019

Post autor: Dariusz Meiser » 02 marca 2020, 7:43

PiotrekP pisze:
28 lutego 2020, 19:04
Piękne tereny, dzięki że podzieliłeś się z nami fajną relacją.
Dzięki za miłe słowa :D
Tolerancja dla niejednoznaczności.
ODPOWIEDZ