Azory Project. Styczeń 2020
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Jolu gdy czytalem o Azorach to natknakem sie na taką informacje ze tam pada 280 dni w roku tylko ze te deszcze to takie przelotne bo wyspy sa niskie i chmury nie mają sie na czym zatrzymywac. Nam padalo codziennie ale jak naoisalem wyzej tylko przelotnie
Re: Azory Project. Styczeń 2020
DZIEŃ SZÓSTY "ADEUS ACORES"
Nasz wspaniały azorski tydzień powoli dobiega końca. Piątek był ostatnim dniem przeznaczonym na eksplorację. Niestety prognozy zapowiadają obfity deszcz. Wstaję o stałej porze i zaglądam przez okno. Nie jest ciekawie, więc idę spać dalej. Kolejna próba po dwóch godzinach - jest lepiej, choć szału nie ma. Zastanawiam się co by tu zrobić w taki mokry dzień? Mimo niesprzyjającej aury postanawiamy spróbować i jedziemy na objazd północno-zachodniego wybrzeża po punktach widokowych. Pierwszym z nich jest Miradouro do Barreiro, który oferuje widok na ... ocean i wybrzeże. Posiada też miejsce na grilla i kilka stolików.
Pierwszego dnia zatrzymywaliśmy się przy każdym punkcie widokowym i pstrykaliśmy foty jak Azjaci. Śmialiśmy się wtedy, że na koniec naszego pobytu dziewczyny będą mnie wysyłać, abym zrobił 2-3 zdjęcia, żeby nie musiały podejmować tego wysiłku. Żarty żartami, ale mało zachęcająca aura sprawiła, że w trudniejszych momentach leciałem pstrykać sam. Kolejny punkt to Miradouro do Navio, z którego myśleliśmy, że zobaczymy trąbę słonia. Jest to taka formacja skalna, która przypomina głowę i trąbę słonia zanurzoną w oceanie. Niestety nie było to miejsce dobre na takie obserwacje.
To z tego cypelka można było zobaczyć tą trąbę
A wygląda tak:
Jedziemy więc dalej i zatrzymujemy się przy Miradouro do Covilha, czyli kolejnym punkcie widokowym i pierwszym, do którego nie odważyłem się zjechać na sam dół betonowej drogi. Poszedłem tam pieszo sam. Na końcu jest pętla dla samochodów i betonowe schodki, którymi można zejść na sam brzeg. Pada deszcz, robie tylko fotki i wracam do auta łapiąc solidną zadyszkę - stromo jak diabli.
Jedziemy dalej na zachód - dziewczyny wyczytały o Moinho do Pico Vermelho. To dwustuletni bardzo dobrze odrestaurowany wiatrak służący jako młyn do kukurydzy. Zdecydowanie warto tutaj zjechać zwiedzając wyspę, jednak nie jest to atrakcja mogąca być celem samym w sobie.
Po tej atrakcji rozpadało się na dobre.
Jedziemy do kolejnego punktu naszej dzisiejszej wycieczki licząc, że choć na chwilę się rozpogodzi. Liczne zakręty, mokra ulica i padający rzęsiście deszcz sprawia, że podłamani myślimy o zakończeniu road tripu. Decydujemy mimo to dojechać do Ponta Ferraira a nóż widelec coś zobaczymy. Dojeżdżając do Ponta Ferraira przestaje padać, więc postanawiamy spróbować. Sam zjazd opisywany jest jako nie lada wyzwanie. Obfituje w liczne serpentyny bez żadnych zabezpieczeń w postaci barierek. Jednak po tylu razach w Dolomitach takie górki nie robią na mnie wrażenia. Ponta Ferraira to naturalne baseny oceaniczne. Co jest tak wyjątkowego w tych basenach? Po pierwsze, nazwa basen jest tutaj użyta mocno na wyrost. Są to tak naprawdę małe akweny przy brzegu, oddzielone od otwartego oceanu skałami, ale niekoniecznie w pełni zabudowane. Dla pluskających się w wodzie przygotowana jest infrastruktura: przebieralnie, toalety, drabinki do zejścia oraz liny, których trzeba się trzymać. Basen w którym się kąpałem miał ciepłą wodę, więc skąd ciepła woda w oceanie? Ano stąd, że podgrzewa ją lawa. Szczerze mówiąc dużo czasu w nim nie spędziłem. Wysokie fale, które miotały mnie na wszystkie strony i skały naokoło narobiły dużo złego w mojej wyobraźni i gaciach. Basia dzielnie fociła dokumentując moje zmagania z oceanem.
Ostatnim miejscem, jakie odwiedziliśmy tego dnia była wisienka na torcie, czyli Fabrica de Licores Mulher de Capote. To jedno z najbardziej istotnych miejsc i fabryk, w których wytwarza się na Azorach likiery. Przy wejściu uwagę zwraca choinka zrobiona z pustych butelek. Tutejszą specjalnością jest likier z marakui, jednak właściciele poszerzyli asortyment o różne inne smaki. Tamtejszy pracownik oprowadził nas po wytwórni a na sam koniec pozwolił na degustację kilku gatunków. W tamtejszym sklepiku mają także bardzo szeroką ofertę, z której skorzystaliśmy.
To był piękny tydzień obfitujący w piękne widoki i atrakcje, w tym pogodowe - ale takie są Azory - zaskakujące i zmienne. Gorąco polecamy zanurzyć się w ten świat: Basia, Paulina, Lucy i kierowca Robert.
Nasz wspaniały azorski tydzień powoli dobiega końca. Piątek był ostatnim dniem przeznaczonym na eksplorację. Niestety prognozy zapowiadają obfity deszcz. Wstaję o stałej porze i zaglądam przez okno. Nie jest ciekawie, więc idę spać dalej. Kolejna próba po dwóch godzinach - jest lepiej, choć szału nie ma. Zastanawiam się co by tu zrobić w taki mokry dzień? Mimo niesprzyjającej aury postanawiamy spróbować i jedziemy na objazd północno-zachodniego wybrzeża po punktach widokowych. Pierwszym z nich jest Miradouro do Barreiro, który oferuje widok na ... ocean i wybrzeże. Posiada też miejsce na grilla i kilka stolików.
Pierwszego dnia zatrzymywaliśmy się przy każdym punkcie widokowym i pstrykaliśmy foty jak Azjaci. Śmialiśmy się wtedy, że na koniec naszego pobytu dziewczyny będą mnie wysyłać, abym zrobił 2-3 zdjęcia, żeby nie musiały podejmować tego wysiłku. Żarty żartami, ale mało zachęcająca aura sprawiła, że w trudniejszych momentach leciałem pstrykać sam. Kolejny punkt to Miradouro do Navio, z którego myśleliśmy, że zobaczymy trąbę słonia. Jest to taka formacja skalna, która przypomina głowę i trąbę słonia zanurzoną w oceanie. Niestety nie było to miejsce dobre na takie obserwacje.
To z tego cypelka można było zobaczyć tą trąbę
A wygląda tak:
Jedziemy więc dalej i zatrzymujemy się przy Miradouro do Covilha, czyli kolejnym punkcie widokowym i pierwszym, do którego nie odważyłem się zjechać na sam dół betonowej drogi. Poszedłem tam pieszo sam. Na końcu jest pętla dla samochodów i betonowe schodki, którymi można zejść na sam brzeg. Pada deszcz, robie tylko fotki i wracam do auta łapiąc solidną zadyszkę - stromo jak diabli.
Jedziemy dalej na zachód - dziewczyny wyczytały o Moinho do Pico Vermelho. To dwustuletni bardzo dobrze odrestaurowany wiatrak służący jako młyn do kukurydzy. Zdecydowanie warto tutaj zjechać zwiedzając wyspę, jednak nie jest to atrakcja mogąca być celem samym w sobie.
Po tej atrakcji rozpadało się na dobre.
Jedziemy do kolejnego punktu naszej dzisiejszej wycieczki licząc, że choć na chwilę się rozpogodzi. Liczne zakręty, mokra ulica i padający rzęsiście deszcz sprawia, że podłamani myślimy o zakończeniu road tripu. Decydujemy mimo to dojechać do Ponta Ferraira a nóż widelec coś zobaczymy. Dojeżdżając do Ponta Ferraira przestaje padać, więc postanawiamy spróbować. Sam zjazd opisywany jest jako nie lada wyzwanie. Obfituje w liczne serpentyny bez żadnych zabezpieczeń w postaci barierek. Jednak po tylu razach w Dolomitach takie górki nie robią na mnie wrażenia. Ponta Ferraira to naturalne baseny oceaniczne. Co jest tak wyjątkowego w tych basenach? Po pierwsze, nazwa basen jest tutaj użyta mocno na wyrost. Są to tak naprawdę małe akweny przy brzegu, oddzielone od otwartego oceanu skałami, ale niekoniecznie w pełni zabudowane. Dla pluskających się w wodzie przygotowana jest infrastruktura: przebieralnie, toalety, drabinki do zejścia oraz liny, których trzeba się trzymać. Basen w którym się kąpałem miał ciepłą wodę, więc skąd ciepła woda w oceanie? Ano stąd, że podgrzewa ją lawa. Szczerze mówiąc dużo czasu w nim nie spędziłem. Wysokie fale, które miotały mnie na wszystkie strony i skały naokoło narobiły dużo złego w mojej wyobraźni i gaciach. Basia dzielnie fociła dokumentując moje zmagania z oceanem.
Ostatnim miejscem, jakie odwiedziliśmy tego dnia była wisienka na torcie, czyli Fabrica de Licores Mulher de Capote. To jedno z najbardziej istotnych miejsc i fabryk, w których wytwarza się na Azorach likiery. Przy wejściu uwagę zwraca choinka zrobiona z pustych butelek. Tutejszą specjalnością jest likier z marakui, jednak właściciele poszerzyli asortyment o różne inne smaki. Tamtejszy pracownik oprowadził nas po wytwórni a na sam koniec pozwolił na degustację kilku gatunków. W tamtejszym sklepiku mają także bardzo szeroką ofertę, z której skorzystaliśmy.
To był piękny tydzień obfitujący w piękne widoki i atrakcje, w tym pogodowe - ale takie są Azory - zaskakujące i zmienne. Gorąco polecamy zanurzyć się w ten świat: Basia, Paulina, Lucy i kierowca Robert.
Re: Azory Project. Styczeń 2020
PODSUMOWANIE
Na zakończenie kilka zdań podsumowania i informacji praktycznych.
Dla kogo?
Azory to nie jest raczej miejsce dla osób, które preferują "smażenie się" na pięknych, piaszczystych plażach nie z tego względu, że ich tam nie ma, lecz z powodu pogody. Latem średnia temperatura waha się między 23-28 stopniami, a zimą czyli od października do marca 13-18. Azory to miejsce dla tych, którzy kochają przyrodę, piękne widoki, wodospady i dzikie plaże. Wszystkie przewodniki wspominają o deszczu i wietrze. Ich położenie na Oceanie Atlantyckim powoduje, że wyspy stanowią naturalną przeszkodę dla chmur. Chmury zbierają się nad Azorami i często zdarzają się tu przelotne deszcze. No właśnie przelotne to słowo klucz. Sytuacja, kiedy pada cały dzień jest niezwykle rzadkim zjawiskiem. Praktycznie każdego dnia zdarzają się okresy słoneczne i przelotne deszcze.
Kiedy tam lecieć?
Ano wtedy kiedy się wam zamarzy. Różnicą jest tylko długość dnia i temperatura. Ponadto, jeżeli chce się poobserwować wieloryby w ich naturalnym środowisku, najlepszym do tego okresem są miesiące kwiecień - maj.
Czym lecieć?
Na Sao Miguel latają takie linie, jak:
Azores Airlines (z Portugalii i Wielkiej Brytanii)
Ryanair (z Portugalii, Niemiec, Wielkiej Brytanii)
AirEuropa (z Hiszpanii)
TAP (z Portugalii)
Primera Air (z Danii)
My wybraliśmy opcję Ryanair z Modlina przez Londyn. Bilety kupiliśmy w listopadzie, kosztowały nas około 590 zł za osobę. Dodatkowo warto zajrzeć na https://encaminhamentos.sata.pt/ SATA oferuje też darmowy przelot na dowolną z 9 wysp archipelagu dla tych podróżnych, którzy odwiedzają Azory przylatując z (lub odlatując z Azorów do) któregoś z trzech ww. portów w kontynentalnej Portugalii oraz w Funchal. Wystarczy wypełnić wniosek mieszczący się na tej stronie.
Jeżeli już zdecydujemy się na wyjazd i mamy bilety, to wypadałoby też zarezerwować nocleg. Basia znalazła wygodny i dobrze położony dom. Wynajem wyniósł 1300 zł (na 4 osoby). Zimą należy pamiętać, że wilgotność nie jest naszym sprzymierzeńcem i dobrze, gdyby na wyposażeniu były elektryczne grzejniki.
Komunikacja i auta.
Transport to kolejna ważna rzecz. Transport publiczny na wyspie istnieje, ale jest dość słabo zorganizowany. Po stolicy poruszać się możemy czterema liniami autobusowymi oznaczonymi literami A, B, C i D. Busy jeżdżą co 15 minut od 7:30 do 19:30 . W soboty od 8:30 – 13:00. W niedziele nie kursują. Połączenia międzymiastowe także obsługiwane są przez autobusy. Z Ponta Delgada dojedziemy autobusem do niemal każdego większego miasta na wyspie ale połączenia są rzadkie, a lokalni mieszkańcy twierdzą, że i mało wiarygodne (opóźnienia). Autobusem nie dojedziemy niestety do największych atrakcji na wyspie, które położone są z dala od dużych miast, więc najlepiej wypożyczyć auto. Samochód to niezbędny środek transportu na wyspie. Wypożyczenie auta na tydzień kosztowało nas łącznie 180 euro z ubezpieczeniem. https://gorentacar.pt/ ta wypożyczalnia oferuje auta bez wpłaty kaucji 1000 euro. Za Diesla płaciliśmy 1.22 EU/L
Jeżeli jesteśmy już przy samochodach to warto wspomnieć o drogach na wyspie. Stan głównych dróg jest na poziomie bardzo dobrym. Są też drogi podrzędne z mniejszymi i większymi nierównościami a także te szutrowe, które niekiedy prowadzą do atrakcji turystycznych.
Jedzenie
No i tu można napisać na ten temat książkę. Ananasy to podstawowe owoce na Azorach. Są dosłownie wszędzie i smakują po prostu wspaniale, zupełnie inaczej niż ananasy, które znamy w Polsce. Sery. Każda wyspa ma własne serowe przeboje. Sery wytwarza się na Azorach głównie z mleka krowiego, surowego albo pasteryzowanego. Pojedyncze produkty zawierają domieszki mleka koziego i owczego. Wyspy na środku Atlantyku, więc i ryb dostatek, choć pierwsze miejsce zajmuje tu wołowina. Tak czy owak, ryby na Azorach są świetnie przyrządzane i zawsze świeże. spróbowaliśmy kilku gatunków i smakowało wyśmienicie. Mówi się, że azorskiej wołowiny trzeba spróbować, więc spróbowałem. Wołowina da się zjeść, ale nie rzuca na kolana. W menu wołowina często pojawia się również pod postacią burgera. Azorskie wina to unikaty, które poza wyspami kupić niezwykle trudno. Z uwagi na klimat wśród win z Azorów dominują szczepy białe (Verdelho, Fernao Pires, Terrantez do Pico, Arinto dos Acores, Sauvignon Blanc); świetnie komponują się z potrawami z ryb, owoców morza i twardymi serami. Szczepy czerwone uprawiane na wyspach to przede wszystkim Merlot, Cabernet Sauvignon i Syrah. W sklepach kosztują niewiele. Nawet za 2.5 Eu można kupić smaczne wino. Cozido to tradycyjny azorski gulasz z mięsa i warzyw, który na życzenie może być przygotowany również z samych warzyw, bez mięsa. Opisywany jest jako flagowa potrawa Azorów gotowana w wulkanie, której koniecznie trzeba spróbować. Czy faktycznie trzeba, można dyskutować. My nie próbowaliśmy. Mało finezyjny zestaw średniej jakości mięsa, najczęściej wołowiny i podstawowych warzyw typu ziemniaki, marchew, kapusta to po prostu wielka porcja relatywnie taniego jedzenia, którą można najeść się po uszy i to w zasadzie tyle. Za obiady w knajpkach trzeba zapłacić ok 12 - 15 EU ale są warte tej ceny. Koniecznie musicie spróbować bułeczek bolos levedos.
stek z miecznika
abrotea
cefal, płaszczka, beryks
Calderiada no Pao czyli gulasz rybny w chlebie
Mista Carne czyli micha mięs
Chicarros (fried mackerel)
mix of fried fishes
zestaw czwartkowy
Te trzy zestawy poniżej kosztowały ok 8eu a były obłędne a fryty domowej roboty - palce lizać
Jeszcze jedna istotna informacja ważna dla kierowców. W Portugalii można bowiem prowadzić auto, dopóki zawartość alkoholu we krwi nie przekracza 0,5 promila tak więc po wypiciu lampki wina do obiadu śmiało można prowadzić.
Ludzie tam widać, że nie traktują człowieka jak maszynkę do zarabiania pieniędzy. Parkingi wszystkie darmowe oprócz tych w miastach. Wszyscy spotkani przez mnie ludzie byli mili i pomocni i zawsze uśmiechnięci.
Co warto zwiedzić.
Chyba wszystkie ciekawe miejsca są dobrze oznakowane. Przy głównych drogach są strzałki kierujące zarówno do ciekawostek przyrodniczych jak i na punkty widokowe. My zwiedzanie podzieliliśmy na trzy części część zachodnią, środkową i wschodnią.
Na sam koniec mapka Sao Miguel i zaznaczone miejsca naszych atrakcji
Na zakończenie kilka zdań podsumowania i informacji praktycznych.
Dla kogo?
Azory to nie jest raczej miejsce dla osób, które preferują "smażenie się" na pięknych, piaszczystych plażach nie z tego względu, że ich tam nie ma, lecz z powodu pogody. Latem średnia temperatura waha się między 23-28 stopniami, a zimą czyli od października do marca 13-18. Azory to miejsce dla tych, którzy kochają przyrodę, piękne widoki, wodospady i dzikie plaże. Wszystkie przewodniki wspominają o deszczu i wietrze. Ich położenie na Oceanie Atlantyckim powoduje, że wyspy stanowią naturalną przeszkodę dla chmur. Chmury zbierają się nad Azorami i często zdarzają się tu przelotne deszcze. No właśnie przelotne to słowo klucz. Sytuacja, kiedy pada cały dzień jest niezwykle rzadkim zjawiskiem. Praktycznie każdego dnia zdarzają się okresy słoneczne i przelotne deszcze.
Kiedy tam lecieć?
Ano wtedy kiedy się wam zamarzy. Różnicą jest tylko długość dnia i temperatura. Ponadto, jeżeli chce się poobserwować wieloryby w ich naturalnym środowisku, najlepszym do tego okresem są miesiące kwiecień - maj.
Czym lecieć?
Na Sao Miguel latają takie linie, jak:
Azores Airlines (z Portugalii i Wielkiej Brytanii)
Ryanair (z Portugalii, Niemiec, Wielkiej Brytanii)
AirEuropa (z Hiszpanii)
TAP (z Portugalii)
Primera Air (z Danii)
My wybraliśmy opcję Ryanair z Modlina przez Londyn. Bilety kupiliśmy w listopadzie, kosztowały nas około 590 zł za osobę. Dodatkowo warto zajrzeć na https://encaminhamentos.sata.pt/ SATA oferuje też darmowy przelot na dowolną z 9 wysp archipelagu dla tych podróżnych, którzy odwiedzają Azory przylatując z (lub odlatując z Azorów do) któregoś z trzech ww. portów w kontynentalnej Portugalii oraz w Funchal. Wystarczy wypełnić wniosek mieszczący się na tej stronie.
Jeżeli już zdecydujemy się na wyjazd i mamy bilety, to wypadałoby też zarezerwować nocleg. Basia znalazła wygodny i dobrze położony dom. Wynajem wyniósł 1300 zł (na 4 osoby). Zimą należy pamiętać, że wilgotność nie jest naszym sprzymierzeńcem i dobrze, gdyby na wyposażeniu były elektryczne grzejniki.
Komunikacja i auta.
Transport to kolejna ważna rzecz. Transport publiczny na wyspie istnieje, ale jest dość słabo zorganizowany. Po stolicy poruszać się możemy czterema liniami autobusowymi oznaczonymi literami A, B, C i D. Busy jeżdżą co 15 minut od 7:30 do 19:30 . W soboty od 8:30 – 13:00. W niedziele nie kursują. Połączenia międzymiastowe także obsługiwane są przez autobusy. Z Ponta Delgada dojedziemy autobusem do niemal każdego większego miasta na wyspie ale połączenia są rzadkie, a lokalni mieszkańcy twierdzą, że i mało wiarygodne (opóźnienia). Autobusem nie dojedziemy niestety do największych atrakcji na wyspie, które położone są z dala od dużych miast, więc najlepiej wypożyczyć auto. Samochód to niezbędny środek transportu na wyspie. Wypożyczenie auta na tydzień kosztowało nas łącznie 180 euro z ubezpieczeniem. https://gorentacar.pt/ ta wypożyczalnia oferuje auta bez wpłaty kaucji 1000 euro. Za Diesla płaciliśmy 1.22 EU/L
Jeżeli jesteśmy już przy samochodach to warto wspomnieć o drogach na wyspie. Stan głównych dróg jest na poziomie bardzo dobrym. Są też drogi podrzędne z mniejszymi i większymi nierównościami a także te szutrowe, które niekiedy prowadzą do atrakcji turystycznych.
Jedzenie
No i tu można napisać na ten temat książkę. Ananasy to podstawowe owoce na Azorach. Są dosłownie wszędzie i smakują po prostu wspaniale, zupełnie inaczej niż ananasy, które znamy w Polsce. Sery. Każda wyspa ma własne serowe przeboje. Sery wytwarza się na Azorach głównie z mleka krowiego, surowego albo pasteryzowanego. Pojedyncze produkty zawierają domieszki mleka koziego i owczego. Wyspy na środku Atlantyku, więc i ryb dostatek, choć pierwsze miejsce zajmuje tu wołowina. Tak czy owak, ryby na Azorach są świetnie przyrządzane i zawsze świeże. spróbowaliśmy kilku gatunków i smakowało wyśmienicie. Mówi się, że azorskiej wołowiny trzeba spróbować, więc spróbowałem. Wołowina da się zjeść, ale nie rzuca na kolana. W menu wołowina często pojawia się również pod postacią burgera. Azorskie wina to unikaty, które poza wyspami kupić niezwykle trudno. Z uwagi na klimat wśród win z Azorów dominują szczepy białe (Verdelho, Fernao Pires, Terrantez do Pico, Arinto dos Acores, Sauvignon Blanc); świetnie komponują się z potrawami z ryb, owoców morza i twardymi serami. Szczepy czerwone uprawiane na wyspach to przede wszystkim Merlot, Cabernet Sauvignon i Syrah. W sklepach kosztują niewiele. Nawet za 2.5 Eu można kupić smaczne wino. Cozido to tradycyjny azorski gulasz z mięsa i warzyw, który na życzenie może być przygotowany również z samych warzyw, bez mięsa. Opisywany jest jako flagowa potrawa Azorów gotowana w wulkanie, której koniecznie trzeba spróbować. Czy faktycznie trzeba, można dyskutować. My nie próbowaliśmy. Mało finezyjny zestaw średniej jakości mięsa, najczęściej wołowiny i podstawowych warzyw typu ziemniaki, marchew, kapusta to po prostu wielka porcja relatywnie taniego jedzenia, którą można najeść się po uszy i to w zasadzie tyle. Za obiady w knajpkach trzeba zapłacić ok 12 - 15 EU ale są warte tej ceny. Koniecznie musicie spróbować bułeczek bolos levedos.
stek z miecznika
abrotea
cefal, płaszczka, beryks
Calderiada no Pao czyli gulasz rybny w chlebie
Mista Carne czyli micha mięs
Chicarros (fried mackerel)
mix of fried fishes
zestaw czwartkowy
Te trzy zestawy poniżej kosztowały ok 8eu a były obłędne a fryty domowej roboty - palce lizać
Jeszcze jedna istotna informacja ważna dla kierowców. W Portugalii można bowiem prowadzić auto, dopóki zawartość alkoholu we krwi nie przekracza 0,5 promila tak więc po wypiciu lampki wina do obiadu śmiało można prowadzić.
Ludzie tam widać, że nie traktują człowieka jak maszynkę do zarabiania pieniędzy. Parkingi wszystkie darmowe oprócz tych w miastach. Wszyscy spotkani przez mnie ludzie byli mili i pomocni i zawsze uśmiechnięci.
Co warto zwiedzić.
Chyba wszystkie ciekawe miejsca są dobrze oznakowane. Przy głównych drogach są strzałki kierujące zarówno do ciekawostek przyrodniczych jak i na punkty widokowe. My zwiedzanie podzieliliśmy na trzy części część zachodnią, środkową i wschodnią.
- Część zachodnia:
Miradouro da Boca do Inferno
Miradouro da Vista do Rei
Aqueduto do Carvão
Miradouro do Pico do Carvão
Miradouro do Cerrado das Freiras
Lagoa das Sete Cidades
Miradouro da Ponta do Escalvado
Ponta Da Ferraria Natural Swimming Pool Gymnastics
Plaża w Mosteiros
Lagoa do Canario
Trąba słonia w Capelas
Miraduoro das Pedras Negras
Rocha da Relva
Miradouro da Lomba do Vasco
Port rybacki w Capelas
Moinho do Pico Vermelho
Jardim António Borges
Plantacja ananasów St. Anthony
Miraduoro das Cumeeiras
Mosteiros
Lagoa das Empadadas
Ponta Delgada
- Część środkowa:
Viewpoint of Bela Vista
Caldeira Velha
Salto do Cabrito
Pico da Barrosa
Port w Caloura
Baixa d’Areia Beach
Miradouro de Santa Iria
Ponta do Ermo
Viewpoint of Ponta do Cintrão
Gorreana Tea Factory
Ribeira Grande
Praia Vinha D’Areia
Vila Franca do Campo
Widok na zatokę Ermo
Fabrica de Licores Mulher de Capote
Praia do Areal de Santa Bárbara
- Część wschodnia:
Wodospad Salto da Farinha
Ribeira dos Caldeirões – wodospad i młyny wodne
Nordeste
Miradouro da Ponta do Arnel
Miradouro da Vista dos Barcos
Miradouro do Pico Bartolomeu
Jardim do Miradouro da Ponta do Sossego
Miradouro da Ponta da Madrugada
Povoação
Fumarolas da Lagoa das Furnas
Caldeiras Vulcânicas
Capela Nossa Senhora das Vitorias
Poca da Dona Beija
Parque Terra Nostra
Na sam koniec mapka Sao Miguel i zaznaczone miejsca naszych atrakcji
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Bardzo fajna relacja Wielki plus za podsumowanie i zebranie informacji na końcu. Co do jedzenia to ryby u mnie nie specjalnie, ale na sery i wędliny ślinka cieknie
--->>>flickr<<<---
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Wspaniała wycieczka. Wielkie dzięki za tak ciekawą relacje, praktycznie gotowy przewodnik. Tereny przepiękne i godne odwiedzenia. Może kiedyś uda się tam pojechać.
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Cieszymy się, że się Wam podobało. Przed rozpoczęciem pisania relacji na forum szukałem innych z tego rejonu i nie znalazłem. Wobec tego chcielismy pokazac jak najwięcej. I stąd też to podsumowanie. W internecie jest sporo informacji potrzebnych i wszędzie jest napisane o pogodzie która jest jaka jest. Nie zrażajcie się tymi informacjami. My tez takie mielismy a pogoda sami widzicie na zdjęciach jaka była. Wszak nie można mieć wszystkiego
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Od jakiegoś czasu poluję na ten kierunek Dzięki za relację
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Przekonaliście mnie zdecydowanie (choć już wcześniej byłam przekonana )!
Dzięki za wyczerpujące informacje. O wiele łatwiej wtedy zaplanować swoje eskapady
Dzięki za wyczerpujące informacje. O wiele łatwiej wtedy zaplanować swoje eskapady
Re: Azory Project. Styczeń 2020
To jeszcze takie oto podsumowanie filmowe
https://www.youtube.com/watch?v=cQMOCuVsqKQ&t=15s
https://www.youtube.com/watch?v=cQMOCuVsqKQ&t=15s
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Bardzo fajny ten film. Krajobrazy z górnej półki!
Ostatnio pojawiła mi się okazja rejsu jachtem po Azorach - od jednaj wyspy do drugiej. Stwierdziłam, że to super pomysł.
Chciałam zobaczyć jak się odnajdę w tej formie podróży. Ciekawe czy, a raczej kiedy - mam nadzieję! - dojdzie to do skutku?...
Ostatnio pojawiła mi się okazja rejsu jachtem po Azorach - od jednaj wyspy do drugiej. Stwierdziłam, że to super pomysł.
Chciałam zobaczyć jak się odnajdę w tej formie podróży. Ciekawe czy, a raczej kiedy - mam nadzieję! - dojdzie to do skutku?...
Re: Azory Project. Styczeń 2020
Wyspa Corvo jest najmniejsza i najdziksza ze wszystkich. Mają tam aż 10 km długości asfaltowych dróg i ok 200 mieszkańców. Fajny pomysł z przemieszczaniem się pomiędzy. Życzę powodzenia