18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Od dawna mieliśmy w planach przejście Małego Szlaku Beskidzkiego (137 km). Na początku przeznaczyliśmy na niego 5 dni. Musieliśmy jednak zweryfikować nasze ustalenia ponieważ wędrowaliśmy z naszą sunią, która z racji jej przypadłości zdrowotnych jest praktycznie cały czas noszona, tak więc wydłużyliśmy naszą wycieczkę o jeden dzień. Mały Szlak Beskidzki biegnie od Straconki w Bielsku Białej do Lubonia Wielkiego. Ogarnia te pasma Beskidów, które omija Główny Szlak Beskidzki, czyli Beskid Mały, Makowski i Wyspowy.
Przyjeżdżamy do Bielska Białej w sobotę wieczorem. Mamy zarezerwowany nocleg na campingu "Ondraszek" w Bielsku. Mimo dobrej prognozy pogoda nie napawała nas optymizmem. Padał deszcz. Niedzielny poranek powitał nas nieco lepszą aurą, nie pada. Maszerujemy przez ulice miasta do Straconki (dzielnica Bielska) i przy kościele pw MB Pocieszenia odnajdujemy szlakowskaz z początkiem MSB.
Początkowo szlak prowadzi obok zabudowań, następnie wchodzi w zamglony las.
Podchodzimy na Czupel i Gaiki i nieco łagodniej zdobywamy Groniczek. Teraz schodzimy dość stromo do Przełęczy U Panienki. Kapliczkę ufundował w 1884 r. nadleśniczy z Kóz w podzięce za uratowanie życia przed wilkami.
Kolejnym znaczącym miejscem na dzisiejszej trasie jest Hrobacza Łąka, gdzie znajduje się metalowy krzyż milenijny i zarastający taras widokowy.
Poniżej łąki stoi schronisko do którego zachodzimy na herbatkę. Już w promieniach słonka spożywamy drugie śniadanie.
I jak to w górach bywa po zdobyciu szczytu trzeba z niego zejść (by wejść na następny). Znaki prowadzą nas lasem w dół wprost do zapory w Porąbce.
Przechodzimy zaporę i za znakami podążamy asfaltem, obok osiedla, następnie leśną ścieżką zdobywamy górę Żar. Na szczycie znajduje się zbiornik wodny elektrowni szczytowo-pompowej.
Ludzi jak mrówek. Oczywiście działa kolejka szynowa, która krąży góra-dół. Podziwiamy m in. piękny widok na Kotlinę Żywiecką, w której błyszczy tafla Jeziora Żywieckiego, na Jezioro Międzybrodzkie, na opadające grzbiety Cisownika i Jaworzyny. Z góry Żar wchodzimy w bardziej dziką część Beskidu Małego.
Czerwone paski prowadzą przez kolejne szczyty i przełęcze - Kiczerę, przeł. Isepnicką, (przechodzimy obok ruin kamiennego szałasu)
Wielką Cisową Grapę, przeł. Przysłup Cisowy, Kocierz, przeł. Szeroką, Beskid i na przeł. Kocierską. Na chwilę przystajemy na przełęczy. Jak się okazuje w hotelu wodę można kupić ale tylko w małych szklanych buteleczkach. No cóż musi nam wystarczyć to co mamy. Do Potrójnej już nie daleko.
Maszerujemy dalej przez las na polanę na szczycie Potrójnej.
Tu schodzimy ze szlaku i idziemy na nocleg do Chatki na Potrójnej. Całą chatkę mamy dla siebie. Fajne jest to miejsce jak przebywa tu kilka osób.
Właściciel postawił na ilość, im więcej miejsc do spania (łóżka i materace) tym lepiej. Jedna toaleta i łazienka na kilkadziesiąt miejsc to zdecydowanie za mało. I tak kończymy pierwszy dzień.
Po śniadaniu wracamy na szlak. Słoneczko świeci już od rana.
Z Potrójnej - doskonały punkt widokowy na otoczenie górskie, schodzimy na przeł. Zakocierską, gdzie znajduje się grób nieznanego żołnierza poległego w 1939 r. Idziemy przez przeł. Na Przykrej - górna stacja wyciągu narciarskiego i podchodzimy na Łamaną Skałę (zarośnięte złomy skalne). Nie docieramy na sam wierzchołek Łamanej Skały, zostawiamy ją w krzakach i drzewach.
Dalej wyrównanym grzbietem , bukowym lasem przez Smrekowicę i Na Beskidzie, Potrójną (druga góra o tej nazwie) i przeł. Beskidek zdobywamy kulminację Leskowca.
Z podszczytowej hali podziwiamy panoramę m in. Beskidu Żywieckiego, Babią Górę i Pilsko. Teraz łagodnie obniżamy się leśnym duktem do polany, na której stoi schronisko PTTK pod szczytem Gronia Jana Pawła II. Powyżej obiektu, na szczycie umiejscowione jest Sanktuarium Ludzi Gór.
Zjadamy po talerzu smacznej zupy (drugie śniadanie) i wędrujemy dalej. Od schroniska szlak schodzi w dół do Krzeszowa Górnego. Podążamy lasem, omijamy kulminację Harańczowej Góry, opuszczamy grzbiet i wzdłuż potoku wychodzimy na pola nad Krzeszowem. Mamy ładny widok na niedaleką Żurawnicę, na którą idziemy. Jeszcze chwila marszu i dochodzimy do zabudowań wsi. Po około 20 minutach naszym oczom ukazuje się sklep i pizzeria i tego właśnie oczekiwaliśmy.
Dobra pizza i zimne piwo. Uzupełniamy zapas wody w sklepie i ruszamy w dalszą drogę. W Krzeszowie kończy się Beskid Mały, a zaczyna Makowski. Z pełnymi brzuchami, ociężale zaczynamy kolejne podejście na pasmo wspomnianej Żurawnicy. Na szlaku spotykamy skały, różnego rodzaju kapliczki i rozległe panoramy na okoliczne tereny.
Na przeł. Carchel stoi śliczna niebiesko-biała kapliczka, obok ławeczka i widoki przednie.
Wspaniałe miejsce na komplementację. W dobrych nastrojach trochę zmęczeni nadmiarem słońca zmierzamy do Zembrzyc.
Tu kończymy dzień drugi MSB. Nocujemy w Bacówce U Harnasia.
Reszta naszych fotek z dwóch dni:
https://goo.gl/photos/nBEEGB5ZojZ4Ki7T8
https://goo.gl/photos/hP7N5qdP2XRFxS5M7
Cdn…
Przyjeżdżamy do Bielska Białej w sobotę wieczorem. Mamy zarezerwowany nocleg na campingu "Ondraszek" w Bielsku. Mimo dobrej prognozy pogoda nie napawała nas optymizmem. Padał deszcz. Niedzielny poranek powitał nas nieco lepszą aurą, nie pada. Maszerujemy przez ulice miasta do Straconki (dzielnica Bielska) i przy kościele pw MB Pocieszenia odnajdujemy szlakowskaz z początkiem MSB.
Początkowo szlak prowadzi obok zabudowań, następnie wchodzi w zamglony las.
Podchodzimy na Czupel i Gaiki i nieco łagodniej zdobywamy Groniczek. Teraz schodzimy dość stromo do Przełęczy U Panienki. Kapliczkę ufundował w 1884 r. nadleśniczy z Kóz w podzięce za uratowanie życia przed wilkami.
Kolejnym znaczącym miejscem na dzisiejszej trasie jest Hrobacza Łąka, gdzie znajduje się metalowy krzyż milenijny i zarastający taras widokowy.
Poniżej łąki stoi schronisko do którego zachodzimy na herbatkę. Już w promieniach słonka spożywamy drugie śniadanie.
I jak to w górach bywa po zdobyciu szczytu trzeba z niego zejść (by wejść na następny). Znaki prowadzą nas lasem w dół wprost do zapory w Porąbce.
Przechodzimy zaporę i za znakami podążamy asfaltem, obok osiedla, następnie leśną ścieżką zdobywamy górę Żar. Na szczycie znajduje się zbiornik wodny elektrowni szczytowo-pompowej.
Ludzi jak mrówek. Oczywiście działa kolejka szynowa, która krąży góra-dół. Podziwiamy m in. piękny widok na Kotlinę Żywiecką, w której błyszczy tafla Jeziora Żywieckiego, na Jezioro Międzybrodzkie, na opadające grzbiety Cisownika i Jaworzyny. Z góry Żar wchodzimy w bardziej dziką część Beskidu Małego.
Czerwone paski prowadzą przez kolejne szczyty i przełęcze - Kiczerę, przeł. Isepnicką, (przechodzimy obok ruin kamiennego szałasu)
Wielką Cisową Grapę, przeł. Przysłup Cisowy, Kocierz, przeł. Szeroką, Beskid i na przeł. Kocierską. Na chwilę przystajemy na przełęczy. Jak się okazuje w hotelu wodę można kupić ale tylko w małych szklanych buteleczkach. No cóż musi nam wystarczyć to co mamy. Do Potrójnej już nie daleko.
Maszerujemy dalej przez las na polanę na szczycie Potrójnej.
Tu schodzimy ze szlaku i idziemy na nocleg do Chatki na Potrójnej. Całą chatkę mamy dla siebie. Fajne jest to miejsce jak przebywa tu kilka osób.
Właściciel postawił na ilość, im więcej miejsc do spania (łóżka i materace) tym lepiej. Jedna toaleta i łazienka na kilkadziesiąt miejsc to zdecydowanie za mało. I tak kończymy pierwszy dzień.
Po śniadaniu wracamy na szlak. Słoneczko świeci już od rana.
Z Potrójnej - doskonały punkt widokowy na otoczenie górskie, schodzimy na przeł. Zakocierską, gdzie znajduje się grób nieznanego żołnierza poległego w 1939 r. Idziemy przez przeł. Na Przykrej - górna stacja wyciągu narciarskiego i podchodzimy na Łamaną Skałę (zarośnięte złomy skalne). Nie docieramy na sam wierzchołek Łamanej Skały, zostawiamy ją w krzakach i drzewach.
Dalej wyrównanym grzbietem , bukowym lasem przez Smrekowicę i Na Beskidzie, Potrójną (druga góra o tej nazwie) i przeł. Beskidek zdobywamy kulminację Leskowca.
Z podszczytowej hali podziwiamy panoramę m in. Beskidu Żywieckiego, Babią Górę i Pilsko. Teraz łagodnie obniżamy się leśnym duktem do polany, na której stoi schronisko PTTK pod szczytem Gronia Jana Pawła II. Powyżej obiektu, na szczycie umiejscowione jest Sanktuarium Ludzi Gór.
Zjadamy po talerzu smacznej zupy (drugie śniadanie) i wędrujemy dalej. Od schroniska szlak schodzi w dół do Krzeszowa Górnego. Podążamy lasem, omijamy kulminację Harańczowej Góry, opuszczamy grzbiet i wzdłuż potoku wychodzimy na pola nad Krzeszowem. Mamy ładny widok na niedaleką Żurawnicę, na którą idziemy. Jeszcze chwila marszu i dochodzimy do zabudowań wsi. Po około 20 minutach naszym oczom ukazuje się sklep i pizzeria i tego właśnie oczekiwaliśmy.
Dobra pizza i zimne piwo. Uzupełniamy zapas wody w sklepie i ruszamy w dalszą drogę. W Krzeszowie kończy się Beskid Mały, a zaczyna Makowski. Z pełnymi brzuchami, ociężale zaczynamy kolejne podejście na pasmo wspomnianej Żurawnicy. Na szlaku spotykamy skały, różnego rodzaju kapliczki i rozległe panoramy na okoliczne tereny.
Na przeł. Carchel stoi śliczna niebiesko-biała kapliczka, obok ławeczka i widoki przednie.
Wspaniałe miejsce na komplementację. W dobrych nastrojach trochę zmęczeni nadmiarem słońca zmierzamy do Zembrzyc.
Tu kończymy dzień drugi MSB. Nocujemy w Bacówce U Harnasia.
Reszta naszych fotek z dwóch dni:
https://goo.gl/photos/nBEEGB5ZojZ4Ki7T8
https://goo.gl/photos/hP7N5qdP2XRFxS5M7
Cdn…
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Mały Szlak Beskidzki - piękna inicjatywa, warta promowania . Dawno w tych rejonach nie byłem, ale jak tak przeanalizowałem Waszą dotychczasową trasę to okazuje się, że każdym z tych szlaków też kiedyś szedłem,oczywiście nie za jednym zamachem. Jesteście lepsi . Widzę, że schronisko na Hrobaczej Łące po niedawnym pożarze już działa ?
Czekam na ciąg dalszy .
Czekam na ciąg dalszy .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Schronisko już działa, paliła się część kuchenna, jest już nowy projekt rozbudowy schroniska. Też wiele odcinków tego szlaku wcześniej przeszliśmy, ale całość za jednym podejściem, to pierwszy raz.
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Trzeci dzień również wita nas ładną pogodą. Pakujemy plecaki i wyruszamy na "poszukiwanie" czerwonego szlaku. Schodzimy do wsi Zembrzyce.
Przechodzimy przez Skawę.
W Marcówce na krzyżówce, przy okazałej kapliczce z 1879 r. chwilę odpoczywamy.
Znaki prowadzą nas na długi zalesiony wał górski. Osiągamy Chełm, na którym stoi XVI wieczna figura św. Onufrego, patrona podróżnych,
dalej Chełm Wschodni kolejny szczyt tego pasma. Następnie malowniczymi łąkami schodzimy do Palczy. Ze wsi paski prowadzą nas na długi grzbiet Babicy widokowymi polanami obok zabudowań, by następnie wejść w las.
W napotkanym szałasie przygotowujemy sobie obiad.
Przed nami roztacza się widok na pasmo Koskowej Góry.
Po dłuższej "chwili" idziemy dalej grzbietem, by osiągnąć zalesiony szczyt Babicy. Kolejnym charakterystycznym miejscem jakie mijamy jest niewielka polanka na której są ławki i oczywiście kapliczka, tym razem św. Huberta.
A, że pora już nastała odpowiednia żeby rozejrzeć się za miejscem na biwakowanie, toteż skrupulatnie rozglądamy się za jakąś polanką. Po niedługim czasie znajdujemy na zboczu Trzebuńskiej Góry niewielką polankę przy fundamentach jakiejś budowli. Biwakujemy, rozstawiamy namiot, przygotowujemy kolację i po oszczędnej toalecie układamy się do snu.
I tak kończy się dzień trzeci. W nocy nasza sunia zrobiła nam pobudkę. Zaczęła warczeć, acha ktoś grasuje nieopodal namiotu. Do naszych uszu docierają odgłosy dzików i szczekanie psów. Zastanawia nas skąd te psy, nie przypominam sobie żeby na mapie były zaznaczone jakieś zabudowania. Chwila niepokoju, czekamy co będzie dalej. Sytuacja po kilku minutach uspakaja się. Nastaje błoga cisza, do czasu, gdy nad ranem (4 z minutami) budzi nas deszcz. Postanawiamy z Dorotką, że śpimy dopóki nie przestanie padać. Ku naszemu szczęściu deszczyk słabnie i po 6 rano nie ma po nim śladu.
Rano zjadamy delikatne śniadanko, bo przed nami Myślenice, a tam świeże bułeczki będą. I z taką właśnie myślą maszerujemy dalej. Kilkadziesiąt metrów od naszej nocnej bazy stoi gospodarstwo, no i wyjaśniło się te nocne szczekanie było. Schodzimy leśnym duktem do wspomnianych Myślenic.
Mijamy powieszonego na drzewie pluszowego misia. Skąd on się tu wziął? Fotografujemy to niespotykane "zjawisko". Podążamy przez Sularzówkę. Szczyt wraz z bocznymi grzbietami Buchówki i Plebańskiej Góry strzeże od zachodu przełomu Raby, tuż przed Myślenicami. Leśną drogą grzbietową, dochodzimy do kapliczki św. Mikołaja położonej na Plebańskiej Górze.
Znajduje się tu polana i dużo ławek. Spragnieni zimnych napoi schodzimy do miasta. Wychodząc z lasu otwiera się przed nami widok m in. na Myślenice i dolinę Raby.
Zachodzimy na kawę i zasłużone ciasteczko, zaopatrujemy się też w zapasy żywności. Przechodzimy ulicami miasta, rynek,
most na Rabie i przez dzielnicę zwaną Zarabie. Następnie ul. Zamkową, dochodzimy na skraj rezerwatu "Zamczysko".
Wspinamy się w kierunku Uklejny (szlak omija szczyt). My jednak odchodzimy na chwilę od znaków by zdobyć ową kulminację. Jak głosi legenda na górze znajdowała się zagroda Ukleja - bartnika, który przeniósł się tu z Doliny Raby i zamieszkał w samotności po tragicznej śmierci żony. Od jego imienia powstała nazwa góry.
Teraz schodzimy łagodnym stokiem mijając Styrek, przysiółek Buliny, podchodzimy na Śliwnik i Działek i tak docieramy do schroniska PTTK na Kudłaczach. Trasa biegnie przez malownicze przysiółki. Widoki są przednie.
Trasę pokonaliśmy dość wartko dlatego postanawiamy zwiedzić Myślenice. W schronisku jesteśmy chwilę, po zakwaterowaniu schodzimy około 1 km do przysiółka Działy na przystanek i jedziemy (na lekko) do miasta. Spacerujemy po rynku i zachodzimy na obiad. Polecono nam fajną, smaczną i tania knajpkę. Po tej "atrakcji" wracamy do Kudłaczy na nocleg.
Dobiegł do końca dzień czwarty.
Tu reszta naszych zdjęć:
https://goo.gl/photos/jrYwnrXJtrLTqA8x7
https://goo.gl/photos/VaJwp6nEkJjwPvpC6
Przechodzimy przez Skawę.
W Marcówce na krzyżówce, przy okazałej kapliczce z 1879 r. chwilę odpoczywamy.
Znaki prowadzą nas na długi zalesiony wał górski. Osiągamy Chełm, na którym stoi XVI wieczna figura św. Onufrego, patrona podróżnych,
dalej Chełm Wschodni kolejny szczyt tego pasma. Następnie malowniczymi łąkami schodzimy do Palczy. Ze wsi paski prowadzą nas na długi grzbiet Babicy widokowymi polanami obok zabudowań, by następnie wejść w las.
W napotkanym szałasie przygotowujemy sobie obiad.
Przed nami roztacza się widok na pasmo Koskowej Góry.
Po dłuższej "chwili" idziemy dalej grzbietem, by osiągnąć zalesiony szczyt Babicy. Kolejnym charakterystycznym miejscem jakie mijamy jest niewielka polanka na której są ławki i oczywiście kapliczka, tym razem św. Huberta.
A, że pora już nastała odpowiednia żeby rozejrzeć się za miejscem na biwakowanie, toteż skrupulatnie rozglądamy się za jakąś polanką. Po niedługim czasie znajdujemy na zboczu Trzebuńskiej Góry niewielką polankę przy fundamentach jakiejś budowli. Biwakujemy, rozstawiamy namiot, przygotowujemy kolację i po oszczędnej toalecie układamy się do snu.
I tak kończy się dzień trzeci. W nocy nasza sunia zrobiła nam pobudkę. Zaczęła warczeć, acha ktoś grasuje nieopodal namiotu. Do naszych uszu docierają odgłosy dzików i szczekanie psów. Zastanawia nas skąd te psy, nie przypominam sobie żeby na mapie były zaznaczone jakieś zabudowania. Chwila niepokoju, czekamy co będzie dalej. Sytuacja po kilku minutach uspakaja się. Nastaje błoga cisza, do czasu, gdy nad ranem (4 z minutami) budzi nas deszcz. Postanawiamy z Dorotką, że śpimy dopóki nie przestanie padać. Ku naszemu szczęściu deszczyk słabnie i po 6 rano nie ma po nim śladu.
Rano zjadamy delikatne śniadanko, bo przed nami Myślenice, a tam świeże bułeczki będą. I z taką właśnie myślą maszerujemy dalej. Kilkadziesiąt metrów od naszej nocnej bazy stoi gospodarstwo, no i wyjaśniło się te nocne szczekanie było. Schodzimy leśnym duktem do wspomnianych Myślenic.
Mijamy powieszonego na drzewie pluszowego misia. Skąd on się tu wziął? Fotografujemy to niespotykane "zjawisko". Podążamy przez Sularzówkę. Szczyt wraz z bocznymi grzbietami Buchówki i Plebańskiej Góry strzeże od zachodu przełomu Raby, tuż przed Myślenicami. Leśną drogą grzbietową, dochodzimy do kapliczki św. Mikołaja położonej na Plebańskiej Górze.
Znajduje się tu polana i dużo ławek. Spragnieni zimnych napoi schodzimy do miasta. Wychodząc z lasu otwiera się przed nami widok m in. na Myślenice i dolinę Raby.
Zachodzimy na kawę i zasłużone ciasteczko, zaopatrujemy się też w zapasy żywności. Przechodzimy ulicami miasta, rynek,
most na Rabie i przez dzielnicę zwaną Zarabie. Następnie ul. Zamkową, dochodzimy na skraj rezerwatu "Zamczysko".
Wspinamy się w kierunku Uklejny (szlak omija szczyt). My jednak odchodzimy na chwilę od znaków by zdobyć ową kulminację. Jak głosi legenda na górze znajdowała się zagroda Ukleja - bartnika, który przeniósł się tu z Doliny Raby i zamieszkał w samotności po tragicznej śmierci żony. Od jego imienia powstała nazwa góry.
Teraz schodzimy łagodnym stokiem mijając Styrek, przysiółek Buliny, podchodzimy na Śliwnik i Działek i tak docieramy do schroniska PTTK na Kudłaczach. Trasa biegnie przez malownicze przysiółki. Widoki są przednie.
Trasę pokonaliśmy dość wartko dlatego postanawiamy zwiedzić Myślenice. W schronisku jesteśmy chwilę, po zakwaterowaniu schodzimy około 1 km do przysiółka Działy na przystanek i jedziemy (na lekko) do miasta. Spacerujemy po rynku i zachodzimy na obiad. Polecono nam fajną, smaczną i tania knajpkę. Po tej "atrakcji" wracamy do Kudłaczy na nocleg.
Dobiegł do końca dzień czwarty.
Tu reszta naszych zdjęć:
https://goo.gl/photos/jrYwnrXJtrLTqA8x7
https://goo.gl/photos/VaJwp6nEkJjwPvpC6
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
A z kolei odcinek między Zembrzycami a Myślenicami jest mi kompletnie nieznany, zawsze jakoś tak na uboczu zostawiałem te tereny. Zauważyliście, że zbiornik w Świnnej Porębie powoli zapełnia się wodą ? Najdłuższa budowa nowoczesnej Europy .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
W tym tępię to będzie się zapełniał jakieś 10 lat. Można przejść suchą stopą. Odcinek Zembrzyce - Myślenice też dla nas to zupełna nowość, byliśmy tylko na Babicy z Bienkówki. Szlak łagodny, dużo widoków.
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Na przedostatni etap naszej wyprawy wychodzimy trochę później niż zawsze, bo około 9 rano. Po prostu przysnęło się nam. W nocy padał deszcz, ale rano było okej. Co prawda zapowiadane są burze, jednak zobaczymy co przyniesie nam dzień.
Wychodzimy na szlak za czerwonymi paskami. Ścieżka prowadzi grzbietową drogą przez mieszany las. Po około 30 minutach dochodzimy do słabo zauważalnej w terenie Łysiny. Pstrykamy pamiątkowe fotki na kulminacji i maszerujemy dalej granią.
Nieopodal Trzech Kopców ukazuje się nam polana. Jedyny na tej trasie punkt widokowy. Patrzymy na niebo, które zaczyna się chmurzyć. Burze były przewidywane, ale po południu. Po chwili jesteśmy na szczycie Lubomira, gdzie stoi okazałe Obserwatorium Astronomiczne. Teren wokół obiektu jest dobrze zagospodarowany - są stoły, ławy i tablice informacyjne.
Dość szybko schodzimy z góry ponieważ niebo zaczyna nas niepokoić. Zejście z Lubomira jest nie ciekawe najpierw kamienie, potem asfalt aż za przeł. Jaworzyce. Jednak widoki i słodziutkie poziomki odwracają naszą uwagę od drogi.
Według różnych przekazów na przeł. Jaworzyce kończy się Beskid Makowski, a zaczyna Wyspowy. W innych źródłach Lubomir jest już w B. Wyspowym. Teraz podchodzimy na Wierzbanowską Górę. Idziemy asfaltową drogą przez las. Mijamy przydrożny murowaną kaplicę z krzyżem i czteroma świętymi i letniskowe "domki". Szlak w pewnym momencie opuszcza drogę i wspina się leśnym duktem na grzbiet Wierzbanowskiej. Osiągamy kulminację. Na szczytowej polanie stoi drewniany szałas.
Co prawda konstrukcja jego w pewnych miejscach nosi wyraźne znamiona upływu czasu, jednak trzyma się jeszcze. Na podszczytowej polanie robimy sobie postój. Wyszło słonko, a więc odpoczywamy dobrą godzinę. Oj gdybyśmy wiedzieli co będzie się działo za kilkadziesiąt minut to na pewno nie siedzieli byśmy tu tak długo.
Prowadziliśmy miła konwersację z Panią, która oglądała swoje pole. Ostatecznie zaprosiła nas na kawę, ale grzecznie odmówiliśmy bo nie stać nas było na kolejną godzinę leniuchowania. Ruszamy w trasę bo jak znaki pokazują to przed nami jeszcze kawał drogi. Przechodzimy przełęcz Szklarnia i wzniesienie Dzielec i tu dogania nas burza.
Błyska, pioruny walą i pada deszcz. A my nie mamy gdzie się schować. W tej symfonii grzmotów wychodzimy z lasu i docieramy do wiaty przy budowanym domu. Chowamy się i tak siedzimy.
Po kilkunastu minutach wyszło słonko i po burzy znaku nie było. Jak się później okaże to tylko chwilowa poprawa pogody. Deszcz na przemian ze słońcem będzie nam towarzyszył do końca dzisiejszej wycieczki. Maszerujemy do Kasiny Wielkiej. Przed nami sterczy masyw Lubogoszczy. Na krzyżówce odbijamy w lewo i tak około 30 minut poboczem szosy i idziemy do krzyża,
gdzie skręcamy na polną drogę. Następnie podchodzimy około godziny po śliskich kamieniach i błocie na szczyt Lubogoszczy. Jesteśmy tu trzeci raz i za każdym razem pada deszcz. Czy ta góra nas nie lubi?
Polana szczytowa spowita mgłą, ławki mokre, a przed nami jeszcze ponad godzinne zejście do Bazy pod Lubogoszczem. Podążamy płaskim duktem z wielkimi kałużami na nieco niższy zachodni szczyt góry.
Znakami schodzimy pod bazę. Zbaczamy ze szlaku i ścieżką idziemy do bazy. Podmoczeni, ale szczęśliwi, że już jesteśmy na miejscu (godz.18). W nagrodę, że nie poddaliśmy się burzy dostaliśmy domek z łazienką. Po dzisiejszym dniu, co za luksus. Gorąca woda i cieplutka kołderka dopełniły kończący się dzień. I tak zakończył się piąty dzień.
Na ostatni dzień naszej wędrówki MSB wychodzimy z Bazy pod Lubogoszczem.
Wracamy na szlak, którym schodzimy do Mszany Dolnej.
W centrum robimy małe zakupy i ulicami miasta za paskami podążamy w stronę przeł. Glisne. Przechodzimy na drugi brzeg Raby i podchodzimy obok zabudowań w górę. Trasa pnie się wśród pól do kolejnych domostw, mijamy kapliczkę od której prowadzi już droga gruntowa. Szlak wije się między polami i łąkami odsłaniając wokół piękne widoki. Osiągamy szczyt jakiegoś wzniesienia, gdzie stoi zadaszona wiata "Złote Wierchy" - miejsce do odpoczynku.
Uzupełniamy tu płyny, bo słoneczko dość mocno grzeje. Rozciąga się stąd panorama m in. na Śnieżnicę i Ćwilin. Dalej schodzimy na przeł. przed Okrągłą i przez przysiółek Szarkowa wychodzimy na szosę. Podejście na przeł. Glisną asfaltem i w pełnym słońcu daje nam popalić.
Przełęcz rozdziela masyw Szczebla od Lubonia Wielkiego.
Przy krzyżu skręcamy na polną drogę, która prowadzi, aż do brzegu lasu. Czeka nas teraz najbardziej żmudna część drogi. Idziemy stromym stokiem zakosami wśród lasu, aż na wysunięty ku wschodowi uskok grzbietu Lubonia. Tu pojawiają się znaki żółte. Grzbietem ścieżka prowadzi nas na szczyt. Kulminację wieńczy górująca ponad drzewami wieża przekaźnikowa, obok małe schronisko z 1931 r, oraz ławki i stoły dla turystów. Człowieków na szczycie sporo i widać, że zaczęły się wakacje. Dzieciaków bez liku. Odnajdujemy tabliczkę z oznakowaniem końca MSB.
Zastanawia nas tylko, dlaczego szlak kończy się na górze? Zejście, czy wejście (bo zależy od której strony się wędruje) to się nie liczy? Dziwne zakończenie lub rozpoczęcie MSB. Przysiadamy na trawie i kontemplujemy widoki.
Następnie schodzimy za niebieskimi paskami do Rabki, gdzie mamy samochód. Podsumowując, większość tras z tego szlaku przeszliśmy już wcześniej jako samodzielne wycieczki. Góry nie wysokie - aczkolwiek z podejściami. Malownicze przysiółki lub wioski położone w dolinach. Pełne uroku - kapliczki i zapierające w piersi dech widoki. Oto walory Małego Szlaku Beskidzkiego. Pogoda oprócz jednego dnia dopisała nam. Zawsze musi być jakieś, ale i to właśnie był ten dzień z burzą.
Tu reszta zdjęć z dwóch ostatnich dni:
https://goo.gl/photos/XiMgUSRgn3TMq4GTA
https://goo.gl/photos/3hDgLdGh5S2J861d7
Wychodzimy na szlak za czerwonymi paskami. Ścieżka prowadzi grzbietową drogą przez mieszany las. Po około 30 minutach dochodzimy do słabo zauważalnej w terenie Łysiny. Pstrykamy pamiątkowe fotki na kulminacji i maszerujemy dalej granią.
Nieopodal Trzech Kopców ukazuje się nam polana. Jedyny na tej trasie punkt widokowy. Patrzymy na niebo, które zaczyna się chmurzyć. Burze były przewidywane, ale po południu. Po chwili jesteśmy na szczycie Lubomira, gdzie stoi okazałe Obserwatorium Astronomiczne. Teren wokół obiektu jest dobrze zagospodarowany - są stoły, ławy i tablice informacyjne.
Dość szybko schodzimy z góry ponieważ niebo zaczyna nas niepokoić. Zejście z Lubomira jest nie ciekawe najpierw kamienie, potem asfalt aż za przeł. Jaworzyce. Jednak widoki i słodziutkie poziomki odwracają naszą uwagę od drogi.
Według różnych przekazów na przeł. Jaworzyce kończy się Beskid Makowski, a zaczyna Wyspowy. W innych źródłach Lubomir jest już w B. Wyspowym. Teraz podchodzimy na Wierzbanowską Górę. Idziemy asfaltową drogą przez las. Mijamy przydrożny murowaną kaplicę z krzyżem i czteroma świętymi i letniskowe "domki". Szlak w pewnym momencie opuszcza drogę i wspina się leśnym duktem na grzbiet Wierzbanowskiej. Osiągamy kulminację. Na szczytowej polanie stoi drewniany szałas.
Co prawda konstrukcja jego w pewnych miejscach nosi wyraźne znamiona upływu czasu, jednak trzyma się jeszcze. Na podszczytowej polanie robimy sobie postój. Wyszło słonko, a więc odpoczywamy dobrą godzinę. Oj gdybyśmy wiedzieli co będzie się działo za kilkadziesiąt minut to na pewno nie siedzieli byśmy tu tak długo.
Prowadziliśmy miła konwersację z Panią, która oglądała swoje pole. Ostatecznie zaprosiła nas na kawę, ale grzecznie odmówiliśmy bo nie stać nas było na kolejną godzinę leniuchowania. Ruszamy w trasę bo jak znaki pokazują to przed nami jeszcze kawał drogi. Przechodzimy przełęcz Szklarnia i wzniesienie Dzielec i tu dogania nas burza.
Błyska, pioruny walą i pada deszcz. A my nie mamy gdzie się schować. W tej symfonii grzmotów wychodzimy z lasu i docieramy do wiaty przy budowanym domu. Chowamy się i tak siedzimy.
Po kilkunastu minutach wyszło słonko i po burzy znaku nie było. Jak się później okaże to tylko chwilowa poprawa pogody. Deszcz na przemian ze słońcem będzie nam towarzyszył do końca dzisiejszej wycieczki. Maszerujemy do Kasiny Wielkiej. Przed nami sterczy masyw Lubogoszczy. Na krzyżówce odbijamy w lewo i tak około 30 minut poboczem szosy i idziemy do krzyża,
gdzie skręcamy na polną drogę. Następnie podchodzimy około godziny po śliskich kamieniach i błocie na szczyt Lubogoszczy. Jesteśmy tu trzeci raz i za każdym razem pada deszcz. Czy ta góra nas nie lubi?
Polana szczytowa spowita mgłą, ławki mokre, a przed nami jeszcze ponad godzinne zejście do Bazy pod Lubogoszczem. Podążamy płaskim duktem z wielkimi kałużami na nieco niższy zachodni szczyt góry.
Znakami schodzimy pod bazę. Zbaczamy ze szlaku i ścieżką idziemy do bazy. Podmoczeni, ale szczęśliwi, że już jesteśmy na miejscu (godz.18). W nagrodę, że nie poddaliśmy się burzy dostaliśmy domek z łazienką. Po dzisiejszym dniu, co za luksus. Gorąca woda i cieplutka kołderka dopełniły kończący się dzień. I tak zakończył się piąty dzień.
Na ostatni dzień naszej wędrówki MSB wychodzimy z Bazy pod Lubogoszczem.
Wracamy na szlak, którym schodzimy do Mszany Dolnej.
W centrum robimy małe zakupy i ulicami miasta za paskami podążamy w stronę przeł. Glisne. Przechodzimy na drugi brzeg Raby i podchodzimy obok zabudowań w górę. Trasa pnie się wśród pól do kolejnych domostw, mijamy kapliczkę od której prowadzi już droga gruntowa. Szlak wije się między polami i łąkami odsłaniając wokół piękne widoki. Osiągamy szczyt jakiegoś wzniesienia, gdzie stoi zadaszona wiata "Złote Wierchy" - miejsce do odpoczynku.
Uzupełniamy tu płyny, bo słoneczko dość mocno grzeje. Rozciąga się stąd panorama m in. na Śnieżnicę i Ćwilin. Dalej schodzimy na przeł. przed Okrągłą i przez przysiółek Szarkowa wychodzimy na szosę. Podejście na przeł. Glisną asfaltem i w pełnym słońcu daje nam popalić.
Przełęcz rozdziela masyw Szczebla od Lubonia Wielkiego.
Przy krzyżu skręcamy na polną drogę, która prowadzi, aż do brzegu lasu. Czeka nas teraz najbardziej żmudna część drogi. Idziemy stromym stokiem zakosami wśród lasu, aż na wysunięty ku wschodowi uskok grzbietu Lubonia. Tu pojawiają się znaki żółte. Grzbietem ścieżka prowadzi nas na szczyt. Kulminację wieńczy górująca ponad drzewami wieża przekaźnikowa, obok małe schronisko z 1931 r, oraz ławki i stoły dla turystów. Człowieków na szczycie sporo i widać, że zaczęły się wakacje. Dzieciaków bez liku. Odnajdujemy tabliczkę z oznakowaniem końca MSB.
Zastanawia nas tylko, dlaczego szlak kończy się na górze? Zejście, czy wejście (bo zależy od której strony się wędruje) to się nie liczy? Dziwne zakończenie lub rozpoczęcie MSB. Przysiadamy na trawie i kontemplujemy widoki.
Następnie schodzimy za niebieskimi paskami do Rabki, gdzie mamy samochód. Podsumowując, większość tras z tego szlaku przeszliśmy już wcześniej jako samodzielne wycieczki. Góry nie wysokie - aczkolwiek z podejściami. Malownicze przysiółki lub wioski położone w dolinach. Pełne uroku - kapliczki i zapierające w piersi dech widoki. Oto walory Małego Szlaku Beskidzkiego. Pogoda oprócz jednego dnia dopisała nam. Zawsze musi być jakieś, ale i to właśnie był ten dzień z burzą.
Tu reszta zdjęć z dwóch ostatnich dni:
https://goo.gl/photos/XiMgUSRgn3TMq4GTA
https://goo.gl/photos/3hDgLdGh5S2J861d7
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
MSB jest super! Większość miejsc na trasie już odwiedziłem po kilka razy i od paru lat przymierzam się do zrobienia całości, ale na długodystansowe szlaki musi się złożyć sporo elementów. Przyjdzie czas:)
http://summitate.wordpress.com/ "Kto w górach cierpiał i był szczęśliwy, ten z nimi się nie rozłączy." Jalu Kurek
https://www.facebook.com/summitateztgm - profil na facebooku
https://www.facebook.com/summitateztgm - profil na facebooku
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Dorotko, Piotrze gratuluję przejścia "Małego", ale pięknego Szlaku Beskidzkiego
Na Główny w całości to się pewnie już w życiu nie odważę, ale Waszym śladem chętnie się kiedyś wybiorę
A obserwatorium na Lubomirze udostępnione jest do zwiedzania ?
Kiedy byłem tam ostatnio tylko kamienne schodki przypominały o poprzednim, spalonym przez Niemców budynku.
Na Główny w całości to się pewnie już w życiu nie odważę, ale Waszym śladem chętnie się kiedyś wybiorę
A obserwatorium na Lubomirze udostępnione jest do zwiedzania ?
Kiedy byłem tam ostatnio tylko kamienne schodki przypominały o poprzednim, spalonym przez Niemców budynku.
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
My też z tym pomysłem nosiliśmy się jakieś dwa lata i wreszcie został zrealizowany.kefir pisze: ale na długodystansowe szlaki musi się złożyć sporo elementów. Przyjdzie czas:)
Dziękujemy .Darek pisze: Dorotko, Piotrze gratuluję przejścia "Małego", ale pięknego Szlaku Beskidzkiego
Byliśmy na Lubomirze czwarty raz i nigdy nie udało się nam wejść do obserwatorium. Ono jest czynne w godzinach popołudniowych i najlepiej dla grup zorganizowanych. Schodki dalej są po starym obserwatorium.Darek pisze: A obserwatorium na Lubomirze udostępnione jest do zwiedzania ?
Na GSB przyjdzie czas, może nie za jednym przysiadem, ale w etapach jak zrobiliśmy GSS.
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Wspaniała trasa na kilkudniowy urlop. Szkoda że termin mi nie pasował, bo chętnie powędrowałabym razem z Wami.
Czy noclegi mieliście zarezerwowane?
Czy noclegi mieliście zarezerwowane?
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
"Brawo My" - dziękujemywłodarz pisze:Brawo Wy
Część była rezerwowane, część to namiot i schroniska. Fajnie by było wspólnie powędrować.Han-Ka pisze:Czy noclegi mieliście zarezerwowane?
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Kusisz, oj kusisz
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: 18-23.06.2017 r. - Mały Szlak Beskidzki
Brawo ! że ja nie zaglądnąłem na forum wcześniej to bym z Wami się wybrał. Czekałem na kolegi decyzję ale się rozmyślił i teraz będę szedł przez MSB za jakies 3-4 tygodnie. Super relacja na pewno bardzo mi pomoże
"Cisza, wszędzie cisza. Jeszcze chwilę temu rozmawialiśmy ze sobą, żartowali. A teraz słyszą już tylko głuchy dźwięk kamieniającego śniegu, pod którym leżą. I czekają na pomoc. "