24-25.11.2012 r. - Beskid Żywiecki - Czyli impreza Andrzejkowa z GS-mi
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
24-25.11.2012 r. - Beskid Żywiecki - Czyli impreza Andrzejko
Skład:
sonia
eska
Darek
tknp
Elizz
Falup
Danuśka
lawena
bikmen
kaśka
Kobi
aniołek
andrzejwiesia / Wiesia
migotka
tom-pi4
Robert J
RafalS
+ Humor
Za sprawą problemów logistycznych z dostaniem się na miejsce, mój wyjazd nastąpił już w piątek popołudniu. O 16:30 wsiadam na rower i udaję się do oddalonego o 65 km Kędzierzyna-Koźla. Stamtąd jedynym istniejącym połączeniem kolejowym do Bielska-Białej. Na Stację docieram kilka minut przed czasem....czynna tylko jedna kasa, a kolejka aż do głównego wyjścia Czasu coraz mniej, więc postanawiam kupić bilet w pociągu za małą dopłatą. Biegnę szybko na peron by się nie spóźnić. Tam okazuje się że pociąg ma 15 minut opóźnienia ożesz !....Wracam do kasy. Kolejka jeszcze większa. Uprzejmi ludzie puszczają mnie i jeszcze jedną dziewczynę do kasy bez kolejki
W pociągu o dziwo jest sporo miejsca. Wieszam rower na haku w przedziale przeznaczonym do przewozu rowerów i legnę na podłodze(dlaczego tam zamontowano jedynie dwa fotele ?)
Opóźnienie pociągu rośnie wprost proporcjonalnie do pokonywanej trasy. Jedna kobieta nie wytrzymuje i zaczyna strasznie lamentować. Współpasażerowie ją pocieszają, że nie jest tak tragicznie bo tydzień temu pociąg się zepsuł i było opóźnienie dwóch godzin !
W Bielsku jestem po 22-ej. Mam sporo czasu do wyjścia na szlak więc nie śpiesząc się jadę w kierunku Żywca. Tam poszukując odpowiedniego miejsca gdzie bym mógłbym przekimać wywijam spektakularnego orła próbując wjechać na ścieżkę rowerową. Plecak mnie przygniótł do chodnika i miałem spory problem by się pozbierać
Trzy godziny snu w przydrożnej wiacie i o piątej zbieram się do dalszej drogi. W Żabnicy zatrzymuje się Andrzej z Wiesią wraz z aniołkiem , która proponuje, że zabierze ode mnie plecak ułatwiając mi tym samym jazdę przez ostatnie dwa kilometry
Chwila zawahania, ale daję się namówić. Podając plecak odniosłem wrażenie, że pod jego ciężarem wypadnie z samochodu
Gdy tylko dojechałem na miejsce to aniołek od razu postanowiła wypróbować mój rower. Fajnie wyglądała nie mogąc dosięgnąć do pedałów
Agropensjonat "TRAMP" to bardzo faje miejsce. Wszystkim bardzo się tam podobało. Mieliśmy dla siebie całą chatę. Szybko biorę prysznic i przygotowuję się do wyjścia na szlak. W między czasie zjeżdżają się pozostali uczestnicy.
Z małym opóźnieniem wyruszamy na szlak. Na niebie wiszą ciężkie chmury. Na szczęście nie pada.
Idziemy czarnym do schroniska na Hali Boraczej. Pierwotnie nie było ono w planach, ale Elizz wydarła pierwsza, a za nią kolejni. W schronisku pozostawiamy po sobie pamiątkę
Idziemy dalej w kierunku Hali Redykalnej. Z czarnego odbijamy na żółty i już zmierzamy do schroniska na Lipowskiej. Z laweną wleczemy się na szarym końcu robiąc użytek z naszych aparatów
W schronisku pora na ciepły posiłek. Pierogi w różnym wydaniu, pomidorówka, a wszystko bardzo smaczne. Kuchnia w schronisku chyba każdemu przypadła do gustu.
Kolejny cel to Hala Rysianka oddalona o kilkanaście minut drogi. Tam spędzamy tylko krótką chwilę.
Następnie już ciągle szlakiem koloru zielonego schodzimy w kierunku Żabnicy-Skałki.
Wielka szkoda, że zaczęło się wypogadzać tak późno. Na szczęście w planach mieliśmy wschód słońca dnia następnego na Rysiance
Już w samej Żabnicy spotykamy zwirka75 podążającego w przeciwnym kierunku do pozostawionego wyżej samochodu.
Do ośrodka docieramy o zmroku gdzie panie robią się na bóstwa i zasiadamy do wspólnej biesiady. Była jeszcze jedna okazja: mianowicie tom-pi4 obchodził swoje urodziny(ciekawym kto zamienił cyferki na torcie )
Później za sprawą eski bawimy się we wróżby. Śmiechu było co nie miara
Standardowo imprezę kończę jako ostatni(w tym miejscu chciałbym przeprosić wszystkich tych, którym nie daliśmy spać z Rafałem o tak późnej porze )
Dystans: około 17 km
Dzień 2
Już wcześniej ustaliliśmy, że idziemy na wschód słońca na Rysiankę(aniołek wcześniej coś napomknęła o Pilsku). Bardzo nie chciało mi się wstawać po zaledwie trzech godzinach snu, ale obiecałem dziewczynom więc nie pozostało nic innego jak zwlec swoje zwłoki z łóżka.
Szybciutko się pakuję i jestem gotów do wyjścia, a aniołek jeszcze przygotowuje śniadanie(czy ona zawsze tak się ociąga ?). Nie czekając na nią idziemy z laweną. Po około kilometrze uświadamiam sobie, że czegoś zapomniałem...obiektyw został w szafie Nie pozostało nic innego jak po niego wrócić. Biegiem z powrotem. Mijam po drodze spieszącego do góry aniołka.
Później gdy już szedłem uszczęśliwiony, że mam wszystko coś zaczęło nie pasować ze szlakiem. Miał być zielony, a oznaczeń brak. W końcu skończył się asfalt i szedłem drogą przeciwpożarową. Nie chciało mi się wracać więc postanowiłem, że pójdę pierwszą napotkaną drogą na skróty w kierunku przebiegu szlaku. Udało się! Chociaż moje gapiostwo kosztowało mnie nadrobienie kolejnego kilometra trasy
Kawałek powyżej widzę światła czołówek dziewczyn. Postanawiam gonić, a tu znowu coś nie tak ze szlakiem. Na ścieżce sporo powalonych drzew, a sama ścieżka jakaś taka nie wyraźna jakby od dawna nikt tamtędy nie szedł. Okazało się, iż to dawny przebieg szlaku o czym świadczyły zamalowane oznaczenia.
Na przełaj około 50 metrów do właściwego szlaku. Postanowiłem już tak nie gonić by znowu nie wleźć gdzieś w "krzaki".
Zaczyna świtać. Więc wyciągam aparat. W dali wyłania się B. Śląski, gdzieś na lewo ponad chmurami mruga nadajnik na Lysej Górze w śląsko-morawskim.
Na szczyt docieram przed wschodem gdy zaczynają gasnąć światła w dole. Na wschód słońca się nie zanosi. Dziewczyny już mają sesję z pięknie widocznymi Tatrami.
Jest wietrznie i mroźno.
Aniołek uczulała wcześniej, że znając swoje szczęście do pogody to nic nie będzie widać. Okazało się że widoczność jest trochę lepsza niż na dziesięć metrów
Słońce wyjrzało zza chmur dobrą godzinę po wschodzie.
Po kilkuset klapnięciach migawki udaję się ogrzać do schroniska. W środku siedzą adrians_osw, gaza oraz GórolJoCi. Pijemy wspólnie kawę i idziemy przed schronisko gdzie chłopaki debatują nad trasą dnia. Wybór pada na Pilsko. A to hasło nadciągają coraz gęstsze chmury...
Postanowiliśmy poczekać na resztę ekipy w schronisku. W między czasie zawitali do środka członkowie świeżo założonego KLUBU HIMALAJOWEGO w składzie:
vatteri, sokół , Vision, Mysia
Oni również udali się na Pilsko.
Przed południem dociera reszta naszej ekipy w okrojonym składzie. Część postanowiła zrobić trasę w przeciwnym kierunku.
I w ten sposób po przeszło pięciu grodziach spędzonych na szczycie ruszamy ze schroniska czerwonym szlakiem na Słowiankę. Pogoda znów robi się ładna.
Idziemy przez Halę Pawlusia.
Dalej trawersujemy czerwonym szlakiem po zboczach Romanki.
Na Hali Wieprzska(właściwie jaką nazwę nosi ta hala ? bo co mapa to inna nazwa Wieprzaka, Wieprzka ?) robimy popas wystawiając twarze w kierunku słońca.
Dalej od skrzyżowania szlaków niebiesko-czerwonym do Stacji Turystycznej na Słowiance. Po drodze zwiedzamy z aniołkiem hotel *****
Im bliżej schroniska na Słowiance tym więcej smrodziarzy na quadach i motocyklach krosowych Szlak jest strasznie przez nich zryty.
Ze Słowianki schodzimy już szlakiem koloru czarnego do Żabnicy-Skałki.
Tam wszyscy szybko się pakują. Następują czułe pożegnania i GS-y powoli się rozjeżdżają. Jak jako, że już nie zdążę na pociąg powrotny do K-K, zabieram się z Falupem i Elizz do Gliwic. Po drodze w Żywcu zahaczamy o knajpę by zjeść obiad. Okazuje się, że żadnemu z nas nie smakuje i sporo pozostaje na talerzu.
Z Gliwic jadę już rowerem do domu, a w twarz wieje mi silny wiatr. O ile do Kędzierzyna jedzie się całkiem znośnie o tyle już za miastem nie jest tak ciekawie. Wiatr się wzmaga i dochodzi jeszcze pokonywanie wielu wzniesień.
Do domu docieram przed pierwszą w nocy zmęczony, ale bardzo uszczęśliwiony!
Dystans: około 16 km + 3km mojego błądzenia
Oraz 210 km rowerem dojazdu oraz powrotu
Świetna zgrana ekipa! Miło było spotkać znajome twarze i poznać nowe !
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink
bikmen :
https://picasaweb.google.com/bikmen60/Zabnica
lawena :
https://picasaweb.google.com/1089095756 ... irectlink#
aniołek
https://picasaweb.google.com/1129537785 ... tHEg5DRew#
sonia
eska
Darek
tknp
Elizz
Falup
Danuśka
lawena
bikmen
kaśka
Kobi
aniołek
andrzejwiesia / Wiesia
migotka
tom-pi4
Robert J
RafalS
+ Humor
Za sprawą problemów logistycznych z dostaniem się na miejsce, mój wyjazd nastąpił już w piątek popołudniu. O 16:30 wsiadam na rower i udaję się do oddalonego o 65 km Kędzierzyna-Koźla. Stamtąd jedynym istniejącym połączeniem kolejowym do Bielska-Białej. Na Stację docieram kilka minut przed czasem....czynna tylko jedna kasa, a kolejka aż do głównego wyjścia Czasu coraz mniej, więc postanawiam kupić bilet w pociągu za małą dopłatą. Biegnę szybko na peron by się nie spóźnić. Tam okazuje się że pociąg ma 15 minut opóźnienia ożesz !....Wracam do kasy. Kolejka jeszcze większa. Uprzejmi ludzie puszczają mnie i jeszcze jedną dziewczynę do kasy bez kolejki
W pociągu o dziwo jest sporo miejsca. Wieszam rower na haku w przedziale przeznaczonym do przewozu rowerów i legnę na podłodze(dlaczego tam zamontowano jedynie dwa fotele ?)
Opóźnienie pociągu rośnie wprost proporcjonalnie do pokonywanej trasy. Jedna kobieta nie wytrzymuje i zaczyna strasznie lamentować. Współpasażerowie ją pocieszają, że nie jest tak tragicznie bo tydzień temu pociąg się zepsuł i było opóźnienie dwóch godzin !
W Bielsku jestem po 22-ej. Mam sporo czasu do wyjścia na szlak więc nie śpiesząc się jadę w kierunku Żywca. Tam poszukując odpowiedniego miejsca gdzie bym mógłbym przekimać wywijam spektakularnego orła próbując wjechać na ścieżkę rowerową. Plecak mnie przygniótł do chodnika i miałem spory problem by się pozbierać
Trzy godziny snu w przydrożnej wiacie i o piątej zbieram się do dalszej drogi. W Żabnicy zatrzymuje się Andrzej z Wiesią wraz z aniołkiem , która proponuje, że zabierze ode mnie plecak ułatwiając mi tym samym jazdę przez ostatnie dwa kilometry
Chwila zawahania, ale daję się namówić. Podając plecak odniosłem wrażenie, że pod jego ciężarem wypadnie z samochodu
Gdy tylko dojechałem na miejsce to aniołek od razu postanowiła wypróbować mój rower. Fajnie wyglądała nie mogąc dosięgnąć do pedałów
Agropensjonat "TRAMP" to bardzo faje miejsce. Wszystkim bardzo się tam podobało. Mieliśmy dla siebie całą chatę. Szybko biorę prysznic i przygotowuję się do wyjścia na szlak. W między czasie zjeżdżają się pozostali uczestnicy.
Z małym opóźnieniem wyruszamy na szlak. Na niebie wiszą ciężkie chmury. Na szczęście nie pada.
Idziemy czarnym do schroniska na Hali Boraczej. Pierwotnie nie było ono w planach, ale Elizz wydarła pierwsza, a za nią kolejni. W schronisku pozostawiamy po sobie pamiątkę
Idziemy dalej w kierunku Hali Redykalnej. Z czarnego odbijamy na żółty i już zmierzamy do schroniska na Lipowskiej. Z laweną wleczemy się na szarym końcu robiąc użytek z naszych aparatów
W schronisku pora na ciepły posiłek. Pierogi w różnym wydaniu, pomidorówka, a wszystko bardzo smaczne. Kuchnia w schronisku chyba każdemu przypadła do gustu.
Kolejny cel to Hala Rysianka oddalona o kilkanaście minut drogi. Tam spędzamy tylko krótką chwilę.
Następnie już ciągle szlakiem koloru zielonego schodzimy w kierunku Żabnicy-Skałki.
Wielka szkoda, że zaczęło się wypogadzać tak późno. Na szczęście w planach mieliśmy wschód słońca dnia następnego na Rysiance
Już w samej Żabnicy spotykamy zwirka75 podążającego w przeciwnym kierunku do pozostawionego wyżej samochodu.
Do ośrodka docieramy o zmroku gdzie panie robią się na bóstwa i zasiadamy do wspólnej biesiady. Była jeszcze jedna okazja: mianowicie tom-pi4 obchodził swoje urodziny(ciekawym kto zamienił cyferki na torcie )
Później za sprawą eski bawimy się we wróżby. Śmiechu było co nie miara
Standardowo imprezę kończę jako ostatni(w tym miejscu chciałbym przeprosić wszystkich tych, którym nie daliśmy spać z Rafałem o tak późnej porze )
Dystans: około 17 km
Dzień 2
Już wcześniej ustaliliśmy, że idziemy na wschód słońca na Rysiankę(aniołek wcześniej coś napomknęła o Pilsku). Bardzo nie chciało mi się wstawać po zaledwie trzech godzinach snu, ale obiecałem dziewczynom więc nie pozostało nic innego jak zwlec swoje zwłoki z łóżka.
Szybciutko się pakuję i jestem gotów do wyjścia, a aniołek jeszcze przygotowuje śniadanie(czy ona zawsze tak się ociąga ?). Nie czekając na nią idziemy z laweną. Po około kilometrze uświadamiam sobie, że czegoś zapomniałem...obiektyw został w szafie Nie pozostało nic innego jak po niego wrócić. Biegiem z powrotem. Mijam po drodze spieszącego do góry aniołka.
Później gdy już szedłem uszczęśliwiony, że mam wszystko coś zaczęło nie pasować ze szlakiem. Miał być zielony, a oznaczeń brak. W końcu skończył się asfalt i szedłem drogą przeciwpożarową. Nie chciało mi się wracać więc postanowiłem, że pójdę pierwszą napotkaną drogą na skróty w kierunku przebiegu szlaku. Udało się! Chociaż moje gapiostwo kosztowało mnie nadrobienie kolejnego kilometra trasy
Kawałek powyżej widzę światła czołówek dziewczyn. Postanawiam gonić, a tu znowu coś nie tak ze szlakiem. Na ścieżce sporo powalonych drzew, a sama ścieżka jakaś taka nie wyraźna jakby od dawna nikt tamtędy nie szedł. Okazało się, iż to dawny przebieg szlaku o czym świadczyły zamalowane oznaczenia.
Na przełaj około 50 metrów do właściwego szlaku. Postanowiłem już tak nie gonić by znowu nie wleźć gdzieś w "krzaki".
Zaczyna świtać. Więc wyciągam aparat. W dali wyłania się B. Śląski, gdzieś na lewo ponad chmurami mruga nadajnik na Lysej Górze w śląsko-morawskim.
Na szczyt docieram przed wschodem gdy zaczynają gasnąć światła w dole. Na wschód słońca się nie zanosi. Dziewczyny już mają sesję z pięknie widocznymi Tatrami.
Jest wietrznie i mroźno.
Aniołek uczulała wcześniej, że znając swoje szczęście do pogody to nic nie będzie widać. Okazało się że widoczność jest trochę lepsza niż na dziesięć metrów
Słońce wyjrzało zza chmur dobrą godzinę po wschodzie.
Po kilkuset klapnięciach migawki udaję się ogrzać do schroniska. W środku siedzą adrians_osw, gaza oraz GórolJoCi. Pijemy wspólnie kawę i idziemy przed schronisko gdzie chłopaki debatują nad trasą dnia. Wybór pada na Pilsko. A to hasło nadciągają coraz gęstsze chmury...
Postanowiliśmy poczekać na resztę ekipy w schronisku. W między czasie zawitali do środka członkowie świeżo założonego KLUBU HIMALAJOWEGO w składzie:
vatteri, sokół , Vision, Mysia
Oni również udali się na Pilsko.
Przed południem dociera reszta naszej ekipy w okrojonym składzie. Część postanowiła zrobić trasę w przeciwnym kierunku.
I w ten sposób po przeszło pięciu grodziach spędzonych na szczycie ruszamy ze schroniska czerwonym szlakiem na Słowiankę. Pogoda znów robi się ładna.
Idziemy przez Halę Pawlusia.
Dalej trawersujemy czerwonym szlakiem po zboczach Romanki.
Na Hali Wieprzska(właściwie jaką nazwę nosi ta hala ? bo co mapa to inna nazwa Wieprzaka, Wieprzka ?) robimy popas wystawiając twarze w kierunku słońca.
Dalej od skrzyżowania szlaków niebiesko-czerwonym do Stacji Turystycznej na Słowiance. Po drodze zwiedzamy z aniołkiem hotel *****
Im bliżej schroniska na Słowiance tym więcej smrodziarzy na quadach i motocyklach krosowych Szlak jest strasznie przez nich zryty.
Ze Słowianki schodzimy już szlakiem koloru czarnego do Żabnicy-Skałki.
Tam wszyscy szybko się pakują. Następują czułe pożegnania i GS-y powoli się rozjeżdżają. Jak jako, że już nie zdążę na pociąg powrotny do K-K, zabieram się z Falupem i Elizz do Gliwic. Po drodze w Żywcu zahaczamy o knajpę by zjeść obiad. Okazuje się, że żadnemu z nas nie smakuje i sporo pozostaje na talerzu.
Z Gliwic jadę już rowerem do domu, a w twarz wieje mi silny wiatr. O ile do Kędzierzyna jedzie się całkiem znośnie o tyle już za miastem nie jest tak ciekawie. Wiatr się wzmaga i dochodzi jeszcze pokonywanie wielu wzniesień.
Do domu docieram przed pierwszą w nocy zmęczony, ale bardzo uszczęśliwiony!
Dystans: około 16 km + 3km mojego błądzenia
Oraz 210 km rowerem dojazdu oraz powrotu
Świetna zgrana ekipa! Miło było spotkać znajome twarze i poznać nowe !
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink
bikmen :
https://picasaweb.google.com/bikmen60/Zabnica
lawena :
https://picasaweb.google.com/1089095756 ... irectlink#
aniołek
https://picasaweb.google.com/1129537785 ... tHEg5DRew#
Ostatnio zmieniony 28 listopada 2012, 22:33 przez Robert J, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: 24-25.11.2012 r. - Beskid Żywiecki - Czyli impreza Andrz
Szkoda, że to nie ja byłem , ominęła mnie taka super wyprawa i rewelacyjne widoki .Robert J pisze:Skład:
Darek
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
dzięki "biologicznemu zegarkowi" czyli wstałeś:P . Inaczej byś dalej smacznie spał i czekał na "ustawiony budzik"Robert J pisze:Bardzo nie chciało mi się wstawać po zaledwie trzech godzinach snu, ale obiecałem dziewczynom więc nie pozostało nic innego jak zwlec swoje zwłoki z łóżka.
moje foty : https://picasaweb.google.com/1129537785 ... htHEg5DRew#
niektóre foty powalają Robercik
Ostatnio zmieniony 28 listopada 2012, 22:33 przez aniołek, łącznie zmieniany 3 razy.
Robert , z tych Twoich opisów nie mogę się wyznać, ile czasu zajmują Ci te rowerowe przejazdy? Ale jak bym tego nie rachowała, wychodzi mi, że Ty na pewno masz turbodoładowanie!
Albo w rowerze, albo w tyłku...
Jesteś magik nie tylko fotograficzny, ale i rowerowy!
A całą imprezę wycieczkowo-andrzejkową jakoś trudno mi skomentować - no, po prostu żal mi dupę ściska
Albo w rowerze, albo w tyłku...
Jesteś magik nie tylko fotograficzny, ale i rowerowy!
A całą imprezę wycieczkowo-andrzejkową jakoś trudno mi skomentować - no, po prostu żal mi dupę ściska
Ostatnio zmieniony 28 listopada 2012, 22:38 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
fajny!!! gdzie toto??Robert J pisze: Dalej od skrzyżowania szlaków niebiesko-czerwonym do Stacji Turystycznej na Słowiance. Po drodze zwiedzamy z aniołkiem hotel *****
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Jakie doładowanie? Przecież strasznie się wlokłem tym razem. Teraz już po sezonieDżola Ry pisze: ile czasu zajmują Ci te rowerowe przejazdy? Ale jak bym tego nie rachowała, wychodzi mi, że Ty na pewno masz turbodoładowanie!
Albo w rowerze, albo w tyłku...
5 min. drogi czerwonym szlakiem od stacji turystycznej na Słowiance w kierunku Rysianki. Obok jest też stodoła z ogromną stertą siana!buba pisze:fajny!!! gdzie toto??
No właśnie coś tak słyszałemgaza pisze:zawsze to jej znak firmowy
Robert J zgadzam się z Visionem, jesteś bardzo dobrym reporterem - relacjonistą Super relacja, ojeju dlaczego mi się zawsze wydaje, że ten Żywiecki ode mnie tak daleko...
Wspaniały weekend i jeszcze niecodzienni goście
Wspaniały weekend i jeszcze niecodzienni goście
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Nie wiem jak ze stolicy, ale dla mnie w B.Żywiecki i Śląski można najszybciej dojechać. A jak widać na fotkach warto :>Malgo pisze:ten Żywiecki ode mnie tak daleko
Mieliście udany weekend, zazdroszczę dobrej zabawy w plenerze i na kwaterze.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."