Bieszczady 2007
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Bieszczady 2007
16–21.08.2007
Komańcza – Wołosate
Na wycieczkę tę wyruszyłem wraz z pewną rzeszowską wspólnotą. Był to mój pierwszy raz w Bieszczadach. Ba, nawet nigdy nie byłem na Podkarpaciu . Teraz mam przynajmniej wyobrażenie Bieszczad i cieszę się, że mogłem poznać te wspaniałe góry. Fragmenty tej trasy przebiegały Głównym Szlakiem Beskidzkim. Przez pierwsze 3 dni chodziliśmy głównie lasem, było mało miejsc widokowych, natomiast ostatnie dwa to prawdziwe Bieszczady z Połoniną Wetlińską i Tarnicą na czele.
Dzień 1
Komańcza – Duszatyn – Jeziorka Duszatyńskie – Chryszczata – Przełęcz Żebrak – Wola Michowa
W drodze autokarem do Komańczy mijamy wiele cerkwii
Już na samym początku Bieszczady przywitały nas niezłym błotem na odcinku do Duszatyna, ale i również piękną, słoneczną pogodą. Następnie idziemy w stronę Jeziorek Duszatyńskich przyjemną, kamienistą drogą wzdłuż rzeki Osławy.
Po 4 godzinach drogi od Komańczy dochodzimy do Jeziorek Duszatyńskich. Jest to spokojne i urocze, acz mało znane miejsce. Na pewno znajdziecie tam ciszę J.
Następnie pięliśmy się mozolnie do góry, po czym osiągnęliśmy szczyt Chryszczatej (998 m) z kamiennym obeliskiem. Później już tylko na Przełęcz Żebrak (tu rozstajemy się z Głównym Szlakiem Beskidzkim), nieopodal której ma ujęcie źródełko z bardzo smaczną wodą i następne kilka kilometrów do Woli Michowej, gdzie mamy nocleg w schronisku o ciekawej nazwie „Latarnia Wagabundy”
Dzień 2
Wola Michowa – Balnica – Czerenin – Stryp – Roztoki Górne
Z samego rana udajemy się w dalszą drogę – do przejścia granicznego na Balnicy, po czym udaliśmy się szlakiem granicznym do Roztok Górnych.
Po około 3 godzinach z przygodami (kilkadziesiąt minut błądząc ) dotarliśmy do Balnicy, gdzie również ma swoją stację Bieszczadzka Kolej Leśna. Z Balnicy do Roztok Górnych szliśmy około 7 godzin, poświęcając wiele czasu na przerwy, gdyż szło z nami kilka osób niedoświadczonych, dla których przejścia te były bardzo męczące. Mieliśmy trochę za słabe tempo. Po drodze mijamy widokowy Stryp (1011 m):
oraz turystyczno rowerowe przejście graniczne w Roztokach Górnych:
Same Roztoki Górne są bardzo małe – zaledwie kilka domów. Wśród nich nasze miejsce noclegowe – schronisko „Cicha Dolina”. Trzeba było tam oszczędzać wodę, bo mieli ją ze studni. Jak wieczorem umyło się 50 osób to później leciało już czarna woda...
Budynek schroniska
Dzień 3
Roztoki Górne – Okrąglik – Fereczata – Smerek (wieś) – Wetlina
Poranek przywitał nas lekką mgłą. Zbierało się tego dnia na deszcz.
Widoczność tego dnia była słaba. Na szczycie Okrąglika (1101 m), który osiągnęliśmy w 2 h zaczęło lać i było dalej mglisto, a szkoda, bo szczyt zdawał się być widokowy.
Następnie dość szybkim tempem osiągamy Fereczatą i schodzimy do wsi Smerek, towarzyszyła nam cały czas lekka mgła
Jeszcze nigdy nie ucieszyłem się tak na widok sklepu, jak we wsi Smerek. Kupuję tam pyszny jogurt z Sanoka, który gorąco polecam J.
Do Wetliny ze Smereka musieliśmy dojść asfaltem. 6 km bardzo szybko zleciało, a szło się bardzo przyjemnie.
W Wetlinie można poczuć już ten klimat górski, spotykamy tam wielu turystów udających się w Bieszczady. Nocleg w Wetlinie mieliśmy przez 2 dni w schronisku PTTK. Nocowało tam sporo ludzi, głównie z namiotem. Schronisko bardzo ładnie położone – nad rzeką Wetlinka, jadłodajnia przyjemna, ale bardziej przypominała bar – restaurację. Natomiast panowały tam dziwne zasady – wchodząc do jednego z budynków schroniska trzeba ściągać buty – inaczej kara 20 zł i pilnowano bardzo pory prysznicowej... Po 22.30 już nie można było się umyć.
Dzień 4 – luźny
Wetlina Stare Sioło – Jawornik – Wetlina
W niedzielę zrobiliśmy sobie dzień bez plecaków i lekką trasę na Jawornik (1021 m). Trasa na Jawornik bardzo urozmaicona z widokowymi polankami. Tego dnia szło się mi bardzo dobrze. Tu zaczynam czuć prawdziwe Bieszczady J.
Drzewo pod Jawornikiem
Dzień 5
Wetlina – Przełęcz Orłowicza - Smerek (szczyt) – Połonina Wetlińska – Chatka Puchatka – Brzegi Górne – Ustrzyki Górne
Całą sobotę i niedzielę Połonina Wetlińska chowała się w chmurach. W poniedziałek niebo było prawie bezchmurne – wymarzona pogoda na jej zdobycie.
Połonina Wetlińska z Wetliny
W drodze
Droga na Przełęcz Orłowicza prowadziła płynnie lasem. Już na samej Przełęczy odkryłem, że Bieszczady są naprawdę piękne i bardzo się cieszyłem, że tu jestem. Część z nas poszła na Smerek (1222 m) i tu było spore pole manewru, bo niemalże wbiegliśmy na jego szczyt, ciesząc się z tego, że aby raz coś możemy zdobyć szybciej niż jest to napisane na tablicy J
Fotki ze szlaki na Przełęcz Orłowicza
Na Przełęczy
Krzyż na Smereku
Ku Połoninie
Ostatnie spojrzenia na Smerek...
... I na Połoninę...
Podejście pod Chatkę Puchatka
Widok z Chatki Puchatka
W drodze do Brzegów Górnych z Chatki Puchatka towarzyszyły nam widoki na Połoninę Caryńską, której niestety nie zdobyliśmy, gdyż spieszyliśmy się do Ustrzyk Grn.
Dziewięćsiły
Z Brzegów Górnych (opuszczonej już dzisiaj wsi) udaliśmy się drogą asfaltową do Ustrzyk Górnych (10 km), podziwiając z dołu piękną Połoninę Caryńską. Zatrzymaliśmy się również na chwilę na Przełęczy Wyżniańskiej – obserwując jakąś akcję GOPR-u na Połoninie Caryńskiej. Śmigłowiec krążył dookoła połoniny, aż w końcu wylądował. Miałem nadzieję, że to nic poważnego.
W Ustrzykach Górnych nocowaliśmy w drewnianych domkach, leżących obok kościoła. Było to bardzo klimatyczne miejsce J.
Dzień 6
Ustrzyki Górne – Szeroki Wierch – Tarnica – Wołosate
I wreszcie wymarzona Tarnica J. Udaliśmy się na szybkie zakupy, a następnie wyruszyliśmy na nią z Ustrzyk Górnych Terebowca. Po przyjemnej drodze leśnej wyszliśmy na polanę, z której pięknie było widać Połoninę Caryńską (tym razem od innej strony, miałem spory niedosyt, że nie mogłem się znaleźć na tej połoninie dnia 5...).
Tak jak spodziewaliśmy się – bardzo wiało – szczególnie podczas wędrówki granią Szerokiego Wierchu, która przypomina mi bardzo tą z tatrzańskich Czerwonych Wierchów
Widok na Tarnicę od strony Szerokiego Wierchu:
Przełęcz pod Tarnicą – tu zbiegają się szlaki z czterech stron świata
Widok na Bukowe Berdo
Krzyż na Tarnicy (1346 m) – przez wielu kojarzony z tym z Giewontu
Jak nie masz kasy to idź na Tarnicę – uzbierasz – obyczaj rzucania grosików pod krzyż
Widok z Tarnicy w stronę Szerokiego Wierchu
Rozstanie z Tarnicą
Do Wołosatego schodziliśmy niebieskim i tu kolejny niedosyt – marzyłem iść do końca czerwonym przez Halicz... trasa ta była pierwotnie w planach, no ale kondycja niektórych i czas nie pozwolił.
Wniosek: muszę wyrównać jeszcze rachunki z Bieszczadami w przyszłości
Koniec Głównego Szlaku Beskidzkiego, a zarazem mojej bieszczadzkiej trasy
Komańcza – Wołosate
Na wycieczkę tę wyruszyłem wraz z pewną rzeszowską wspólnotą. Był to mój pierwszy raz w Bieszczadach. Ba, nawet nigdy nie byłem na Podkarpaciu . Teraz mam przynajmniej wyobrażenie Bieszczad i cieszę się, że mogłem poznać te wspaniałe góry. Fragmenty tej trasy przebiegały Głównym Szlakiem Beskidzkim. Przez pierwsze 3 dni chodziliśmy głównie lasem, było mało miejsc widokowych, natomiast ostatnie dwa to prawdziwe Bieszczady z Połoniną Wetlińską i Tarnicą na czele.
Dzień 1
Komańcza – Duszatyn – Jeziorka Duszatyńskie – Chryszczata – Przełęcz Żebrak – Wola Michowa
W drodze autokarem do Komańczy mijamy wiele cerkwii
Już na samym początku Bieszczady przywitały nas niezłym błotem na odcinku do Duszatyna, ale i również piękną, słoneczną pogodą. Następnie idziemy w stronę Jeziorek Duszatyńskich przyjemną, kamienistą drogą wzdłuż rzeki Osławy.
Po 4 godzinach drogi od Komańczy dochodzimy do Jeziorek Duszatyńskich. Jest to spokojne i urocze, acz mało znane miejsce. Na pewno znajdziecie tam ciszę J.
Następnie pięliśmy się mozolnie do góry, po czym osiągnęliśmy szczyt Chryszczatej (998 m) z kamiennym obeliskiem. Później już tylko na Przełęcz Żebrak (tu rozstajemy się z Głównym Szlakiem Beskidzkim), nieopodal której ma ujęcie źródełko z bardzo smaczną wodą i następne kilka kilometrów do Woli Michowej, gdzie mamy nocleg w schronisku o ciekawej nazwie „Latarnia Wagabundy”
Dzień 2
Wola Michowa – Balnica – Czerenin – Stryp – Roztoki Górne
Z samego rana udajemy się w dalszą drogę – do przejścia granicznego na Balnicy, po czym udaliśmy się szlakiem granicznym do Roztok Górnych.
Po około 3 godzinach z przygodami (kilkadziesiąt minut błądząc ) dotarliśmy do Balnicy, gdzie również ma swoją stację Bieszczadzka Kolej Leśna. Z Balnicy do Roztok Górnych szliśmy około 7 godzin, poświęcając wiele czasu na przerwy, gdyż szło z nami kilka osób niedoświadczonych, dla których przejścia te były bardzo męczące. Mieliśmy trochę za słabe tempo. Po drodze mijamy widokowy Stryp (1011 m):
oraz turystyczno rowerowe przejście graniczne w Roztokach Górnych:
Same Roztoki Górne są bardzo małe – zaledwie kilka domów. Wśród nich nasze miejsce noclegowe – schronisko „Cicha Dolina”. Trzeba było tam oszczędzać wodę, bo mieli ją ze studni. Jak wieczorem umyło się 50 osób to później leciało już czarna woda...
Budynek schroniska
Dzień 3
Roztoki Górne – Okrąglik – Fereczata – Smerek (wieś) – Wetlina
Poranek przywitał nas lekką mgłą. Zbierało się tego dnia na deszcz.
Widoczność tego dnia była słaba. Na szczycie Okrąglika (1101 m), który osiągnęliśmy w 2 h zaczęło lać i było dalej mglisto, a szkoda, bo szczyt zdawał się być widokowy.
Następnie dość szybkim tempem osiągamy Fereczatą i schodzimy do wsi Smerek, towarzyszyła nam cały czas lekka mgła
Jeszcze nigdy nie ucieszyłem się tak na widok sklepu, jak we wsi Smerek. Kupuję tam pyszny jogurt z Sanoka, który gorąco polecam J.
Do Wetliny ze Smereka musieliśmy dojść asfaltem. 6 km bardzo szybko zleciało, a szło się bardzo przyjemnie.
W Wetlinie można poczuć już ten klimat górski, spotykamy tam wielu turystów udających się w Bieszczady. Nocleg w Wetlinie mieliśmy przez 2 dni w schronisku PTTK. Nocowało tam sporo ludzi, głównie z namiotem. Schronisko bardzo ładnie położone – nad rzeką Wetlinka, jadłodajnia przyjemna, ale bardziej przypominała bar – restaurację. Natomiast panowały tam dziwne zasady – wchodząc do jednego z budynków schroniska trzeba ściągać buty – inaczej kara 20 zł i pilnowano bardzo pory prysznicowej... Po 22.30 już nie można było się umyć.
Dzień 4 – luźny
Wetlina Stare Sioło – Jawornik – Wetlina
W niedzielę zrobiliśmy sobie dzień bez plecaków i lekką trasę na Jawornik (1021 m). Trasa na Jawornik bardzo urozmaicona z widokowymi polankami. Tego dnia szło się mi bardzo dobrze. Tu zaczynam czuć prawdziwe Bieszczady J.
Drzewo pod Jawornikiem
Dzień 5
Wetlina – Przełęcz Orłowicza - Smerek (szczyt) – Połonina Wetlińska – Chatka Puchatka – Brzegi Górne – Ustrzyki Górne
Całą sobotę i niedzielę Połonina Wetlińska chowała się w chmurach. W poniedziałek niebo było prawie bezchmurne – wymarzona pogoda na jej zdobycie.
Połonina Wetlińska z Wetliny
W drodze
Droga na Przełęcz Orłowicza prowadziła płynnie lasem. Już na samej Przełęczy odkryłem, że Bieszczady są naprawdę piękne i bardzo się cieszyłem, że tu jestem. Część z nas poszła na Smerek (1222 m) i tu było spore pole manewru, bo niemalże wbiegliśmy na jego szczyt, ciesząc się z tego, że aby raz coś możemy zdobyć szybciej niż jest to napisane na tablicy J
Fotki ze szlaki na Przełęcz Orłowicza
Na Przełęczy
Krzyż na Smereku
Ku Połoninie
Ostatnie spojrzenia na Smerek...
... I na Połoninę...
Podejście pod Chatkę Puchatka
Widok z Chatki Puchatka
W drodze do Brzegów Górnych z Chatki Puchatka towarzyszyły nam widoki na Połoninę Caryńską, której niestety nie zdobyliśmy, gdyż spieszyliśmy się do Ustrzyk Grn.
Dziewięćsiły
Z Brzegów Górnych (opuszczonej już dzisiaj wsi) udaliśmy się drogą asfaltową do Ustrzyk Górnych (10 km), podziwiając z dołu piękną Połoninę Caryńską. Zatrzymaliśmy się również na chwilę na Przełęczy Wyżniańskiej – obserwując jakąś akcję GOPR-u na Połoninie Caryńskiej. Śmigłowiec krążył dookoła połoniny, aż w końcu wylądował. Miałem nadzieję, że to nic poważnego.
W Ustrzykach Górnych nocowaliśmy w drewnianych domkach, leżących obok kościoła. Było to bardzo klimatyczne miejsce J.
Dzień 6
Ustrzyki Górne – Szeroki Wierch – Tarnica – Wołosate
I wreszcie wymarzona Tarnica J. Udaliśmy się na szybkie zakupy, a następnie wyruszyliśmy na nią z Ustrzyk Górnych Terebowca. Po przyjemnej drodze leśnej wyszliśmy na polanę, z której pięknie było widać Połoninę Caryńską (tym razem od innej strony, miałem spory niedosyt, że nie mogłem się znaleźć na tej połoninie dnia 5...).
Tak jak spodziewaliśmy się – bardzo wiało – szczególnie podczas wędrówki granią Szerokiego Wierchu, która przypomina mi bardzo tą z tatrzańskich Czerwonych Wierchów
Widok na Tarnicę od strony Szerokiego Wierchu:
Przełęcz pod Tarnicą – tu zbiegają się szlaki z czterech stron świata
Widok na Bukowe Berdo
Krzyż na Tarnicy (1346 m) – przez wielu kojarzony z tym z Giewontu
Jak nie masz kasy to idź na Tarnicę – uzbierasz – obyczaj rzucania grosików pod krzyż
Widok z Tarnicy w stronę Szerokiego Wierchu
Rozstanie z Tarnicą
Do Wołosatego schodziliśmy niebieskim i tu kolejny niedosyt – marzyłem iść do końca czerwonym przez Halicz... trasa ta była pierwotnie w planach, no ale kondycja niektórych i czas nie pozwolił.
Wniosek: muszę wyrównać jeszcze rachunki z Bieszczadami w przyszłości
Koniec Głównego Szlaku Beskidzkiego, a zarazem mojej bieszczadzkiej trasy
Tak - jest to las. Kosodrzewiny nie ma w Bieszczadach.Belissima pisze:A tam gdzie zamieściłeś zdjęcie "Widok na Bukowe Berdo" to na dole rośnie las czy kosodrzewina ? Bo jakoś "stąd" nie widzę, a podejść zbytnio nie mogę .
Bieszczady są ostatnio górami bardziej spopularyzowanymi, a jeszcze do niedawna były anonimowe. Coraz więcej ludzi dostrzega ich urok i naprawdę warto tam zajrzeć, bo są to góry niezwykle atrakcyjne i jedyne w swoim rodzaju.
Dzięki za odpowiedź. Też myślę, że coraz więcej ludzi jeździ w Bieszczady bo są naprawdę piękne co nam chyba udowodniłeś . Ale jednak nigdy bym nie przejechała się nad Jezioro Solińskie. A to wiadome czemu . Za duża komercha!Pete pisze:Tak - jest to las. Kosodrzewiny nie ma w Bieszczadach.
Bieszczady są ostatnio górami bardziej spopularyzowanymi, a jeszcze do niedawna były anonimowe. Coraz więcej ludzi dostrzega ich urok i naprawdę warto tam zajrzeć, bo są to góry niezwykle atrakcyjne i jedyne w swoim rodzaju.