1-5 VII 2011 Matterhorn - Expedition 2011
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
1-5 VII 2011 Matterhorn - Expedition 2011
Wrzesień 2010 nie udana próba wejścia na Matterhorn. Relacja na tym forum.
Większość cześć weekendów spędziłem w Tatrach na szlifowaniu kondycji itp rzeczy.
Postanawiamy że w roku 2011 spróbujemy kolejnej próby przy wejściu na jedną z najsłynniejszych gór świata - Matterhorn.
Wyjazd ustalmy na początek lipca może wtedy pogoda będzie dla nas łaskawsza. Skład miał być większy ale ze względów osobistych pozostaje team w składzie: Bogdan, Adrian oraz ja.
W czwartek 30 VI pod wieczór przyjeżdża do Bochni Bogdan skąd zabieram go i jedziemy po Adriana do Rabki skąd wyruszamy 1400km podróż do Tasch a potem do Zermatt.
Jak to zwykle noca bywa ruch mały, więc drogi ubywa dość szybko.
Po przybyciu do Tasch parkujemy w Matterhorn Terminal. Drobne przepakowanie zabieramy najpotrzebniejsze rzeczy i plecaki waża jakieś 25kg
Zadzwoniliśmy do schroniska i zarezerwowaliśmy noclegi wiec odpada namiot do dźwigania.
Z Tasch udajemy się pociągiem do Zeramtt.
Z dworca udajemy się do dzielnicy Winkelmatten
aby wyjechać kolejką gondolową na Schwarzsee 2583mnpm skąd trasa nr 27 udajemy się schroniska Hornlihutte 3260 mnpm
Podążamy wyżej i wyżej aby osiągnąć schronisko.
aż tu nagle schronisko
Meldujemy sie grzecznie zamawiamy obiad bo już nam chęci do gotowania odeszły.
oraz pióropusz nad Matterhornem
Postanawiamy że rano wejdziemy w celu aklimatyzacji wyżej oczywiście w tym rejonie od schroniska jest tylko Matt.
Idziemy spać. Ja rano iż nie mogę już się doczekać ide zobaczyć co się dzieje na zewnątrz.
Rano widok po prostu zwalał z nóg.
Pakujemy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszamy w kierunku wejścia w ścianę.
Rozpoczynamy powolne podejście oczywiście w celach aklimatyzacyjnych.
Pomijam całkowicie fakt opisywania tutaj drogi bo wg mnie to jak wróżenie z fusów. Droga jest cholernie zawikłana topograficznie zwłaszcza w dolnej i środkowej części jeśli pomyli się kopczyki można zapędzić się w niezłe tarapaty. Zagrożeniem olbrzymim są spadające lawiny śnieżno kamienne.
Miała być to aklimatyzacja a my powoli osiągamy schron Solvay.
Dochodzimy do dolnej płyty Mosleya III/ III+
Osiągamy platformę schronu Solvay. Kurdek miała być aklimatyzacja :?
Postanawiamy tutaj przenocować i rano wyruszyć na wierzchołek Matterhornu.
I masz pech. Ja pakując zapomniałem zabrać jedzenia /lito/ 4tyś metrów zmęczeni i nie ma najważniejszej rzeczy. Przy przepakowywaniu zostały na dole. Ale cóż trzeba w życiu sobie radzić mieliśmy zapas jedzenia na śniadanie więc nie pozostało nic jak tylko zabrać się za takie jedzenie.
Wiatr zaczyna coraz to mocnej wiać, zimno się robi. Jesteśmy tylko my w 3 na wysokości 4tyś m. Aż tu nagle pojawia się Hiszpan wieku około 60 lat który sam wchodzi od dołu. Mało co mówił po angielsku ale dowiedzieliśmy się że z Zeramtt wchodzi już 12h /ma zdrowie wg mnie/
Kładziemy się spać zimno, wieje dość silny wiatr. Budzę się rano wychodzę przed schron i już do góry idą przewodnicy z klientami.
Budzę chłopaków, śniadanie pakujemy się i do góry czas rozpocząć atak szczytowy. Pozostało 470m ale najbardziej niebezpiecznego podejścia.
Obchodzimy schron z lewej strony i wchodzimy w górna płytę Moseleya III-
Coraz to wyżej i wyżej, obchodzimy Czerwoną Skałę która bezwzględnie trzeba ominąć z lewej strony wchodzimy na Ramię 40st z którego kierujemy się w lewo na grań skąd udajemy się w kierunku bloku szczytowego. Tutaj jest totalny meksyk jak się trzeba wymijać z schodzącymi. Nie dość że eksponowany teren, liny które ciężko objąć nie mówiąc już o zapięciu karabinka czy ekspresu. Nic nie pozostało tylko walczyć już do wierzchołka.
Ogólnie blok szczytowy ma wycenę III- a końcowy pionowy wyciąg III mijamy go bez problemów.
3 lipca 2011 godz 10.10 jesteśmy na wierzchołku Matterhornu !
Po 20 minutach na wierzchołku pora schodzić bo wejście to dopiero 50% sukcesu.
Schodzimy przez pola śnieżne niżej gdzie jest kolucho do zjazdów. Postanawiamy zjeżdzać górny odcinek. Mamy 2 liny po 60m.
Ekspozycja niezła
Coraz to niżej. Na niektórych odcinkach schodzimy trzymając się parcianych lin. Omijamy czerwoną skałę i zjeżdzamy przez Górną Płytę osiągając schron Solvay. Krótka przerwa bo czas ponagla bardzo.
Opuszczamy schron i kierujemy się w kierunku Schroniska Hornli przez zawikłaną topograficznie drogę. Tempa nie forsowaliśmy bo mieliśmy i tak nocować w schronisku.
Przy zmroku kontynuujemy zejść aż w końcu osiągamy schron z Włochami, Amerykanami i Niemcami.
Zmęczenie daje wszystkim popalić rzucamy wszystkie bety w schronie i idziemy spać.
Niestety z Polski dostaję informację że idzie duże załamanie pogody i kolejne plany nasze będzie trzeba korygować. Rano budzę się o 7 fakt pogoda się zmieniła nie jest to już czyste błękitne niebo. Ciepło i dość duszno.
Podejmujemy decyzję o powrocie do Polski mieliśmy jeszcze 5 dni ale nie ma sensu czekać o czym popołudniu dokładnie się przekonaliśmy.
Pakujemy plecaki i po długiej przerwie i podziwianiu kapitalnej panoramy rozpoczynamy zejście do kolejki.
Żal wracać było.
Zjeżdżamy kolejką gondolową i udajemy się przez centrum Zermatt do Tasch pociągiem.
Gdzie postanawiamy przenocować w Tasch i nad ranem wyjechać do Polski.
Chłopkami idą odpoczywać a mnie że "mało" gór jadę powrotem do Zermatt i wyjeżdżam kolejką na Gornergrat.
Polecam wyjazd na tą platformę widokową. Wyjazd 78 franków ale warto!
Niestety prognoza pogody sprawdza się w 100%
Siedzę 2h i patrzę na symbol góry idealnej - Matterhorn!
Niestety pora wracać na dół i przeciskając się przez tysiące turystów w Zeramtt wracam do Tasch.
O 3 nad ranem wyjeżdzamy do Polski, gdzie granice przekraczamy o 17.
Gratuluje Panowie!! Wiem że dla Was to było nowe wyzwanie.
Panoramy:
Koniec
Większość cześć weekendów spędziłem w Tatrach na szlifowaniu kondycji itp rzeczy.
Postanawiamy że w roku 2011 spróbujemy kolejnej próby przy wejściu na jedną z najsłynniejszych gór świata - Matterhorn.
Wyjazd ustalmy na początek lipca może wtedy pogoda będzie dla nas łaskawsza. Skład miał być większy ale ze względów osobistych pozostaje team w składzie: Bogdan, Adrian oraz ja.
W czwartek 30 VI pod wieczór przyjeżdża do Bochni Bogdan skąd zabieram go i jedziemy po Adriana do Rabki skąd wyruszamy 1400km podróż do Tasch a potem do Zermatt.
Jak to zwykle noca bywa ruch mały, więc drogi ubywa dość szybko.
Po przybyciu do Tasch parkujemy w Matterhorn Terminal. Drobne przepakowanie zabieramy najpotrzebniejsze rzeczy i plecaki waża jakieś 25kg
Zadzwoniliśmy do schroniska i zarezerwowaliśmy noclegi wiec odpada namiot do dźwigania.
Z Tasch udajemy się pociągiem do Zeramtt.
Z dworca udajemy się do dzielnicy Winkelmatten
aby wyjechać kolejką gondolową na Schwarzsee 2583mnpm skąd trasa nr 27 udajemy się schroniska Hornlihutte 3260 mnpm
Podążamy wyżej i wyżej aby osiągnąć schronisko.
aż tu nagle schronisko
Meldujemy sie grzecznie zamawiamy obiad bo już nam chęci do gotowania odeszły.
oraz pióropusz nad Matterhornem
Postanawiamy że rano wejdziemy w celu aklimatyzacji wyżej oczywiście w tym rejonie od schroniska jest tylko Matt.
Idziemy spać. Ja rano iż nie mogę już się doczekać ide zobaczyć co się dzieje na zewnątrz.
Rano widok po prostu zwalał z nóg.
Pakujemy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszamy w kierunku wejścia w ścianę.
Rozpoczynamy powolne podejście oczywiście w celach aklimatyzacyjnych.
Pomijam całkowicie fakt opisywania tutaj drogi bo wg mnie to jak wróżenie z fusów. Droga jest cholernie zawikłana topograficznie zwłaszcza w dolnej i środkowej części jeśli pomyli się kopczyki można zapędzić się w niezłe tarapaty. Zagrożeniem olbrzymim są spadające lawiny śnieżno kamienne.
Miała być to aklimatyzacja a my powoli osiągamy schron Solvay.
Dochodzimy do dolnej płyty Mosleya III/ III+
Osiągamy platformę schronu Solvay. Kurdek miała być aklimatyzacja :?
Postanawiamy tutaj przenocować i rano wyruszyć na wierzchołek Matterhornu.
I masz pech. Ja pakując zapomniałem zabrać jedzenia /lito/ 4tyś metrów zmęczeni i nie ma najważniejszej rzeczy. Przy przepakowywaniu zostały na dole. Ale cóż trzeba w życiu sobie radzić mieliśmy zapas jedzenia na śniadanie więc nie pozostało nic jak tylko zabrać się za takie jedzenie.
Wiatr zaczyna coraz to mocnej wiać, zimno się robi. Jesteśmy tylko my w 3 na wysokości 4tyś m. Aż tu nagle pojawia się Hiszpan wieku około 60 lat który sam wchodzi od dołu. Mało co mówił po angielsku ale dowiedzieliśmy się że z Zeramtt wchodzi już 12h /ma zdrowie wg mnie/
Kładziemy się spać zimno, wieje dość silny wiatr. Budzę się rano wychodzę przed schron i już do góry idą przewodnicy z klientami.
Budzę chłopaków, śniadanie pakujemy się i do góry czas rozpocząć atak szczytowy. Pozostało 470m ale najbardziej niebezpiecznego podejścia.
Obchodzimy schron z lewej strony i wchodzimy w górna płytę Moseleya III-
Coraz to wyżej i wyżej, obchodzimy Czerwoną Skałę która bezwzględnie trzeba ominąć z lewej strony wchodzimy na Ramię 40st z którego kierujemy się w lewo na grań skąd udajemy się w kierunku bloku szczytowego. Tutaj jest totalny meksyk jak się trzeba wymijać z schodzącymi. Nie dość że eksponowany teren, liny które ciężko objąć nie mówiąc już o zapięciu karabinka czy ekspresu. Nic nie pozostało tylko walczyć już do wierzchołka.
Ogólnie blok szczytowy ma wycenę III- a końcowy pionowy wyciąg III mijamy go bez problemów.
3 lipca 2011 godz 10.10 jesteśmy na wierzchołku Matterhornu !
Po 20 minutach na wierzchołku pora schodzić bo wejście to dopiero 50% sukcesu.
Schodzimy przez pola śnieżne niżej gdzie jest kolucho do zjazdów. Postanawiamy zjeżdzać górny odcinek. Mamy 2 liny po 60m.
Ekspozycja niezła
Coraz to niżej. Na niektórych odcinkach schodzimy trzymając się parcianych lin. Omijamy czerwoną skałę i zjeżdzamy przez Górną Płytę osiągając schron Solvay. Krótka przerwa bo czas ponagla bardzo.
Opuszczamy schron i kierujemy się w kierunku Schroniska Hornli przez zawikłaną topograficznie drogę. Tempa nie forsowaliśmy bo mieliśmy i tak nocować w schronisku.
Przy zmroku kontynuujemy zejść aż w końcu osiągamy schron z Włochami, Amerykanami i Niemcami.
Zmęczenie daje wszystkim popalić rzucamy wszystkie bety w schronie i idziemy spać.
Niestety z Polski dostaję informację że idzie duże załamanie pogody i kolejne plany nasze będzie trzeba korygować. Rano budzę się o 7 fakt pogoda się zmieniła nie jest to już czyste błękitne niebo. Ciepło i dość duszno.
Podejmujemy decyzję o powrocie do Polski mieliśmy jeszcze 5 dni ale nie ma sensu czekać o czym popołudniu dokładnie się przekonaliśmy.
Pakujemy plecaki i po długiej przerwie i podziwianiu kapitalnej panoramy rozpoczynamy zejście do kolejki.
Żal wracać było.
Zjeżdżamy kolejką gondolową i udajemy się przez centrum Zermatt do Tasch pociągiem.
Gdzie postanawiamy przenocować w Tasch i nad ranem wyjechać do Polski.
Chłopkami idą odpoczywać a mnie że "mało" gór jadę powrotem do Zermatt i wyjeżdżam kolejką na Gornergrat.
Polecam wyjazd na tą platformę widokową. Wyjazd 78 franków ale warto!
Niestety prognoza pogody sprawdza się w 100%
Siedzę 2h i patrzę na symbol góry idealnej - Matterhorn!
Niestety pora wracać na dół i przeciskając się przez tysiące turystów w Zeramtt wracam do Tasch.
O 3 nad ranem wyjeżdzamy do Polski, gdzie granice przekraczamy o 17.
Gratuluje Panowie!! Wiem że dla Was to było nowe wyzwanie.
Panoramy:
Koniec
Jak to się mówi : za wysokie progi na moje nogi. Tak wysoko nie dotrę, więc z przyjemnością przeczytałam relację i podziwiałam fotki.
Gratuluję zdobycia
Gratuluję zdobycia
raffi79 pisze:góry idealnej - Matterhorn
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
Gratulacje, jakie ceny w schronisku, kolejek, parkingu ?
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
na ten pagórek to może nie dotrę, ale inne ...
ach, piękne zdjęcia i widoki
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Han-Ka pisze:Gratuluję zdobycia
janek.n.p.m pisze:Gratulacje
Dziękujęadamek pisze:
janek.n.p.m pisze:jakie ceny w schronisku, kolejek, parkingu
Powiem szczerze nie przeliczać tego na złotówki bo się słabo zrobi.
Kolejka do Zermatt 15.60 franków
Gondola do Schwarze 48 fr
Doba w schronisku 40 fr na OeAv 35fr
Obiad 25fr
Śniadanie 10fr
Więc osoby które tam jada albo biorą swój prowiant i dzwigają to wszystko do góry ale przeznaczają na wyjazd np 300fr i żyja z tego.
Ja po zeszło rocznym wyjeździe przyjąłem taktykę nr 2
mnie w zupełności wystarczyłoby podejście do tego schroniska
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Raffi - gratki
Przegladając twoje zdjęciu - na jednym z nich (pionowe ujęcie solisty gdzie lina przechodzi po prawej nodze) pomyśłałem , ze pomyłiłeś drogę?, ew poszedłeś wariantem "mniej popularnym" - ale kolejne już mi pasowały (do biwaku) , jeszcze raz gratki dla całej ekipy .
Pudelek - do schroniska na 3260m to każdy tatrzański turysta górski dojdzie, bo to bardzo łatwa droga, także jak tylko będziesz w tamtych stronach (Zeramtt - Cervinio) to schronisko Horni będzie "twoje".
Przegladając twoje zdjęciu - na jednym z nich (pionowe ujęcie solisty gdzie lina przechodzi po prawej nodze) pomyśłałem , ze pomyłiłeś drogę?, ew poszedłeś wariantem "mniej popularnym" - ale kolejne już mi pasowały (do biwaku) , jeszcze raz gratki dla całej ekipy .
Pudelek - do schroniska na 3260m to każdy tatrzański turysta górski dojdzie, bo to bardzo łatwa droga, także jak tylko będziesz w tamtych stronach (Zeramtt - Cervinio) to schronisko Horni będzie "twoje".
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
też taką taktykę 2 lata temu miałem, wszystko na plecach i 300f, ceny raczej bez zmian poza wysokim kursem frankaraffi79 pisze:Więc osoby które tam jada albo biorą swój prowiant i dzwigają to wszystko do góry ale przeznaczają na wyjazd np 300fr i żyja z tego.
zdjęcia super
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
a beskidzko-sudecki też? bo ja nie tatrzańskiviking pisze:Pudelek - do schroniska na 3260m to każdy tatrzański turysta górski dojdzie, bo to bardzo łatwa droga,
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"