13-20.09.2013. Czarnohora, Ukraina. "Nec Hercules contra plures."

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 23 września 2013, 0:09

adamek pisze:Pudelek powiedział/-a:
czytając o zmaganiach z deszczem i wiatrem aż mną trzęsie

czekaj na dalszy ciąg :zoboc:
No właśnie poczekam cierpliwie bo chcę się po delektować Waszą przygodą. Na razie to tak z deka zazdroszczę :jupi:
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Awatar użytkownika
Grochu
Moderator
Moderator
Posty: 5030
Rejestracja: 14 października 2009, 12:11

Post autor: Grochu » 23 września 2013, 0:41

Grochu pisze:Lało i wiało bez ustanku, więc zostało nam spróbować usnąć w tym harmidrze trzepoczących szmat, wyjącego wichru i ulewy z nadzieją, że nazajutrz pogoda się zmieni.
V Środa.

No i zmieniła się ;)
Otworzywszy oczy adamek z zainteresowaniem przyjrzał się ścianie namiotu. Po dotknięciu ręką orzekł:
"O k***a. Śnieg!"
Zaintrygowany tym oswiadczeniem wywaliłem głowę z namiotu.
"O k***a. Duuużo sniegu!"
Obrazek
Wzułem się z powrotem w spiwór. Chwila pomyślunku. W końcu propozycja wycofu. adamek przyjął ją bez wahania. Tylko pytanie: którędy? Przed nami niebieski szlak zejściowy w kierunku na Ługi. Tylko, że nie znamy trasy. Szlak zasypany śniegiem, łatwo się zgubić. Poza tym: schodzi na zachodnią stronę – skąd duje, więc będzie więcej śniegu i silniejszy wiatr. Za nami żółty łącznik do zejściówki na Dżumborię. Bliżej i na wschodni stok. Teren też z grubsza poznany poprzedniego dnia. Decyzja jest więc prosta: robimy "w tył zwrot". Ale najpierw gorąca kawa, sute śniadanie i pakowanie plecaków. To pikuś. Potem trzeba zwinąć namioty – przemoczone, tropiki oblodzone i masakryczny wicher. W tych warunkach kosztowało nas to trochę sił.
Obrazek
W końcu wyszliśmy na grań – i tam dopiero odczuliśmy moc wiatru. Nabrał już siły huraganu i przewracał ludzi obciążonych solidnymi plecakami. Oceniliśmy z adamkiem więc, że duje dobrze ponad 100 km/h. Do tego siecze śnieg, szlak przysypany, a my na grani. I duuuużo grani jeszcze przed nami.
Obrazek
Krótko mówiąc: zrobiło się niebezpiecznie, bo nie mieliśmy zimowego ekwipunku a tu zima rozpanoszyła się na dobre. Kilka stopni poniżej zera, ale duża wilgotność i siła lodowatego wiatru powodowały, ze temperatura odczuwalna to było ładne kilkanaście stopni "na niebiesko". Ostatni raz tak mi palce przemarzły podczas pamiętnego Zjazdu w Karkonoszach, gdy wchodziliśmy na Śnieżkę przy minus 25. Tylko wtedy miałem rękawice zimowe, a teraz zwykłe bawełniane, które momentalnie przemokły na wylot. Chwilami musiałem przestać pracować kijkami i chować dłonie w połach sztormiaka, by choć trochę osłonić palce przed wiatrem i odmrożeniem.
W końcu dotarliśmy do żółtego łącznika. A on – jak na złość – pnie się w górę. W górę – w takich warunkach! No ale nie było wyjścia. Każda inna opcja groziła zagubieniem i wychłodzeniem. Tym bardziej, że wiatr i śnieg narastał – wyraźnie widać było, że kulminacja załamania pogody dopiero nadchodzi. Trzeba spieprzać z grani, by ratować życie. W końcu dotarliśmy do niebieskiej zejściówki do Dżumborii, ale ta okazała się rasowym zejściem wysokotatrzańskim ( o czym wspominał Maciej przed wyjazdem ). Karkołomne nachylenie terenu, po zaśnieżonych, oblodzonych kamieniach.
Warunki nie pozwalały nawet na zrobienie jakiejkolwiek fotki. Jeden nieostrożny ruch groził zwichnięciem czy złamaniem. A to w tych warunkach oznaczało zgon, bo na ukraińskie służby ratownicze nie było co liczyć. Tak mi podpowiadała intuicja, a potwierdziło się to kilka godzin później. Jakże przydały by się raki. Ale kto zabiera raki na wrześniową Czarnohorę? :shock: Lodowaty wicher narastał, więc chcieliśmy jak najszybciej uciec przed nim w dół. Z drugiej strony: obawa tragicznego w skutkach urazu nakazywała ostrożność. W efekcie: przemierzenie kilkunastokilometrowego odcinka zajęło nam większą część dnia. Gdy dotarliśmy do pierwszej bacówki w dolinie to było ok. 16.00 :shock: Tam dziewczyny ogrzały się nieco przy ogniu i odpoczęły trochę, po czym ruszyliśmy dalej w dół.

W trakcie schodzenia napotkaliśmy ukraińskich ratowników górskich. Okazało się, że ten spotkany dnia poprzedniego Ukrainiec przy namiocie wezwał pomoc – spanikował on albo jego dziewczyna. Szli ci ratownicy - nieboraki - bezradni jak niemowlęta pelętając się wokół szlaku. Wypytywali nas o tą parkę bez pojęcia, co dalej robić. Nie daj Boże liczyć na taką pomoc.....

Po jakiejś godzinie dotarliśmy w końcu do wsi Dżumboria. Tam eska ( a nie ja – o zgrozo ;) ) namierzyła pierwszą knajpkę. Ciepłe żarcie, odpoczynek, piwko :D ). Na dodatek gospodyni naraiła nam nocleg niecałe 200 m dalej.
Na "mecie" błyskawicznie rozpaliliśmy ogień ( z odrobinką dymu :twisted: :twisted: :twisted: ). Potem suszenie przemoczonych łachów, kolacja i zasłużone piffffko :D
Obrazek
Obrazek

VI Powrót.

Dnia następnego o 7.00 wbiliśmy się w "marszrutkę" do miasteczka Wierchowina. Po drodze do busa dobiła 7-osobowa ekipa z warszawsko-gdańskiego SKPG. Od nich dowiedzieliśmy się, że przebywali tam 10 dni a z tego tylko jeden jedyny dzień był pogodny. To był właśnie ten wtorek, gdy "szczytowaliśmy" na Pip Ivan. Można by rzec: " Trafiło się ślepej kurze ziarno" :lol:
Nim minęła godzina: siedzieliśmy w busiku do Tatariw, skąd – po przepysznym śniadanio/obiedzie złapaliśmy busa do Jasinii. Tam też godzina nie minęła, gdy podjechał autobus do Użgorodu. Trochę nas martwiło, że przyjedziemy na miejsce po ostatnim transgranicznym busie na Słowację - co groziło nocnym koczowaniem na ławce przed dworcem - ale na którymś przystanku zauważyliśmy międzynarodowy autokar relacji: Czerniowce – Praha, na czeskich blachach. Zrodzil się chytry plan przejęcia go, ale zabrakło czasu. Odjechalim w siną dal licząć, że spotkamy się znowu w Użgorodzie. Ku naszej rozpaczy czeski autokar minął nas kilka kilometrów przed miastem. Pozostała nadzieja, że dopadniemy go na użgorodzkim dworcu. Dopadliśmy :D
Teraz trzeba było ubłagać kierowcę, by zechciał nas zabrać. Tu eska odstawiła mistrzostwo swiata – i wkrótce rozsiedliśmy się wygodnie w autokarze o europejskim standardzie. "Cufol" niezwykły – bo ten autokar jeździ tylko raz w tygodniu: akurat w czwartek właśne. Ale żeby nie było za dobrze: trafiliśmy na dzień rygorystycznej kontroli granicznej – i to zarówno po stronie ukraińskiej jak i unijnej. Totalne trzepanie autkaru, bagaży i pasażerów. Koniec końców – do Michailovców dotarliśmy ok. 23.00, gdzie grzecznie czekał na nas samochodzik adamka :)

Po drodze z Kraka do Bytomia o mało nie przejechałbym na skrzyżowaniu w Krzeszowicach Iw-ony ( "Dziwny jest ten świat" jak śpiewał Niemen ), ale skończyło się pyszną kawą, ciastem i pogaduszkami ;)
.............

Na koniec chcę wyrazić uznanie całej ekipie. Był deszcz, wiatr, chłód, mróz, śnieg. Była kontuzja, błądzenie – i żadnych narzekań. Pełna solidarność grupy. W trudnych warunkach: rozsądek i zimna krew – gdzie niejeden by spanikował.
Gratki dla wszystkich :brawo: :brawo: :brawo:
.............
Ta relacja jest oczywiście daleka od wyczerpania, więc liczę na jej uzupełnienie prze pozostałych uczestników wyprawy.
.............
Czarnohoro - drżyj. Wrócę do Ciebie ;)

Foto adamek:
https://picasaweb.google.com/1082271208 ... zczToSnieg

Foto eska:
https://picasaweb.google.com/1076490863 ... directlink

Foto Joanka:
https://picasaweb.google.com/1166122885 ... 1419092013#

Foto Atina:
https://picasaweb.google.com/1024839862 ... directlink
Ostatnio zmieniony 24 września 2013, 21:46 przez Grochu, łącznie zmieniany 5 razy.
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim :)
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3057
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 23 września 2013, 0:49

cholewcia, jedzie człowiek we wrześniu połazić w słońcu, a tutaj wypadałoby bardziej bałwana lepić ! :shock:
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Grochu
Moderator
Moderator
Posty: 5030
Rejestracja: 14 października 2009, 12:11

Post autor: Grochu » 23 września 2013, 1:25

Pudelek pisze:cholewcia, jedzie człowiek we wrześniu połazić w słońcu, a tutaj wypadałoby bardziej bałwana lepić ! :shock:
Świynto prowda. Świat się kończy :hmmm: ;)
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim :)
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Awatar użytkownika
Han-Ka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1313
Rejestracja: 05 lutego 2011, 21:02

Post autor: Han-Ka » 23 września 2013, 8:10

Po tym wszystkim nie bardzo wiem, czy Wam zazdrościć czy współczuć.
Grochu pisze:Pełna solidarność grupy
Podziwiam i gratuluję :spoko: .
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Awatar użytkownika
Barbórka
Turysta
Turysta
Posty: 949
Rejestracja: 02 stycznia 2011, 21:12

Post autor: Barbórka » 23 września 2013, 16:00

wow - warunki Was nie rozpieszczały, ale też nie złamały!więc to jest WASZ sukces:) mnie podobało się to kręcenie..."jak gówno w przerębli" i to, że po raz kolejny zarówno wyprawa jak i relacja są na tyle dynamiczne, że tytuł tych działań powinien brzmieć: "trans", "paranoja", "schizofrenia klimatyczna" - zrzekam się do nich praw ;)
gratuluję wszystkim tych hardych cech charakteru - a Esce życzę zdrówka z nogami (wiedząc jak to jest wędrować z kontuzją...) :jupi:
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 23 września 2013, 17:13

No nieźle, jednak Czarnohora nie odpuściła... Niezłe przeżycia mieliście. Czułam, że możecie nie mieć lekko z pogodą, patrząc na to, co się u nas działo w tamtym tygodniu, ale żeby aż tak?
W każdym razie gratulacje za wytrwałość!
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Awatar użytkownika
Malgo
Turysta
Turysta
Posty: 1676
Rejestracja: 27 września 2010, 18:04

Post autor: Malgo » 23 września 2013, 17:32

Wow, wyprawa z takich do zapamiętania na całe życie. Gratulacje dla Was, zwłaszcza za zachowanie zimnej krwi :spoko:
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Awatar użytkownika
Grochu
Moderator
Moderator
Posty: 5030
Rejestracja: 14 października 2009, 12:11

Post autor: Grochu » 23 września 2013, 17:38

Dzięki :)
Zapomniałem wczoraj podłączyć linki do fotek pod relację. Naprawione, miłego oglądania :)
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim :)
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Awatar użytkownika
Malgo
Turysta
Turysta
Posty: 1676
Rejestracja: 27 września 2010, 18:04

Post autor: Malgo » 23 września 2013, 17:41

Grochu pisze:Zapomniałem wczoraj podłączyć linki do fotek
Tak to barwnie opisałeś, że zapomniałam obejrzeć zdjęcia na picasie :lol: Treść tak dobrze napisana, że wyobraźnia sama wszystko przedstawia :)
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Awatar użytkownika
adamek
Moderator
Moderator
Posty: 2649
Rejestracja: 27 stycznia 2011, 12:24

Post autor: adamek » 23 września 2013, 17:46

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Awatar użytkownika
Tilia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1073
Rejestracja: 21 listopada 2008, 20:16

Post autor: Tilia » 23 września 2013, 17:53

Graba dla Was wszystkich :brawo: z taką zgraną ekipą to można podbijać ŚWIAT. Wiem,że nie dałabym rady ale mimo to zazdroszczę strasznie.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 23 września 2013, 18:00

Wow Groszku i cała ekipo wyprawa z przygodami i takie sa najlepsze. Gratuluje szybkiej decyzji o wycofie - czytało się świetnie.
Barbórka pisze:tytuł tych działań powinien brzmieć: "trans"
ostatnio oglądałem film z tytułem właśnie takim i nic z niego nie zrozumiałem a tą relację rozumiem - widać radość ekipy i to jest najważniejsze
Czarnohoro - drżyj. Wrócę do Ciebie
:spoko: :spoko: :spoko:
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
adamek
Moderator
Moderator
Posty: 2649
Rejestracja: 27 stycznia 2011, 12:24

Post autor: adamek » 23 września 2013, 18:26

policzyłem i wyszło że przeszliśmy 52 km

gdyby nie załamanie pogody to w planie było ok. 75 km
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 23 września 2013, 18:43

Grochu pisze: Na koniec chcę wyrazić uznanie całej ekipie. Był deszcz, wiatr, chłód, mróz, śnieg. Była kontuzja, błądzenie – i żadnych narzekań. Pełna solidarność grupy. W trudnych warunkach: rozsądek i zimna krew – gdzie niejeden by spanikował.
Gratki dla wszystkich :brawo: :brawo: :brawo:
No i koniec Twojej relacji Grochu :( tak fajnie się czytało, szkoda tych brakujących dni bo mieliście jeszcze sporo do przejścia, ale najważniejszy jest rozsądek i bezpieczeństwo, dlatego brawa za rozwagę i determinację w drodze powrotnej :brawo: :brawo:
eska, no nie dałaś czadu; :lol:
Grochu pisze:Tam eska ( a nie ja – o zgrozo ) namierzyła pierwszą knajpkę.
:lol:
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
ODPOWIEDZ