14-18.08.2013 r. - Austria - Będzie Pani zadowolona;-) czyli ferraty wg Soni

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
sonia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 222
Rejestracja: 02 lipca 2010, 13:06

14-18.08.2013 r. - Austria - Będzie Pani zadowolona;-) czyli

Post autor: sonia » 26 sierpnia 2013, 7:43

14 sierpnia późnym popołudniem do Austrii wyrusza Szczęśliwa Siódemka czyli ekipa w składzie : Ela , GosiaB, Asia ( przyszły GS we hope),Sonia , Bikmen, tknp, Mariusz .

Część doświadczona, reszta kompletnie zielona, niektórzy ze strachu jak ja… Na moje pytania czy dam radę Bikmen odpowiada ze stoickim spokojem i rozbrajającym uśmiechem niezmiennie to samo:” Będzie Pani zadowolona”.

No i jestem;-)) zadowolona i z uczuciem niedosytu, bo z powodu niesprzyjającej pogody wracamy dwa dni wcześniej.

Patrząc na zamglone szczyty Alp powtarzam w myślach zdanie przeczytane w relacji Mirka z Dachsteina „Ja tu jeszcze wrócę!” czyli motto przewodnie wszystkich zarażonych ferratową przygodą.

Dzień pierwszy -Drachenwand-C ( 400 m przewyższenia , czas przejścia 2 h)

Parkujemy samochody, wyciągamy sprzęt i tu niespodzianka Mariusz nie ma lonży- nie udaje mu się jednak wykręcić ze wspólnej wspinaczki -można za drobną opłatą wypożyczyć sprzęt na miejscu.

Wchodzimy na ścianę- pierwszy podąża Tknp ,wspierając mnie psychicznie ,potem wyjadacz GosiaB i Ela , Bikmen pomaga pokonać ferratę Asi czym zyskuje pierwszą ale nie ostatnią fankę w Bikmenfanklubie;-), tyły zabezpiecza Mariusz.

Trasa odpowiednia dla ambitnych początkujących wznosi się malowniczo nad jeziorem Mondsee, bardzo zróżnicowana z wiszącym mostkiem przyprawiającym o szybsze bicie serca ( nie wiem jak to możliwe ,ale tak było!)

W głowie mi huczy „ Co ja tutaj robię?!” i „Nigdy więcej !” ale idę dalej, nie mam zresztą wyjścia , bo to One Way ( nigdy nie będę już narzekać na Chińczyków , którzy robią One Size)
Po dwóch godzinach docieramy szczęśliwie na szczyt .
Pada pytanie „Jest Pani zadowolona?”
Tak , Tak, TAK!!! Tylko dlaczego te ręce nie przestają się trząść?
Pozostali są równie entuzjastyczni, jutro idziemy na kolejną ferratę!

Dzień drugi - Bella Cascinaia D-E (długość 80m, czas przejścia wg przewodnika ok 45min)

Naprawdę strome i wyciskające poty podejście ( 1.45h) , w czasie którego mijamy liczne stadka alpejskich krów pobrzękujących dzwonkami (w wersji exclusive witają nas wychylając głowy ze starej chaty i prezentując śliczne grzywki specially for Ela;-)

Sama ferrata jest krótka ,ale ma sportowy charakter , o czym przekonujemy się niebawem.
Cytuję przewodnik ”Na trasie jest kilka trudnych miejsc wymagających odporności psychicznej i odważnego, tarciowego wspinania. Z pewnością nie dla początkujących” Zapewniam ,że nie kłamią!
Na ścianę wchodzimy w piątkę. Po tekście „pier…ę nie idę „ zostajemy w czwórkę. GosiaB najodważniejsza z hasłem na ustach „ niech mnie ktoś stąd zdejmie!”( pomijam słowa o największym ładunku emocjonalnym) napiera pierwsza i w pięknym stylu osiąga szczyt w niecałą godzinę. Całe szczęście miała czas na ochłonięcie zanim na tym samym szczycie pojawił się Bikmen z dwoma kolejnymi fankami u boku -cytuję jedną z nich „ Kochanie przez następne 30 lat będę się starać jeszcze bardziej”. Ja też się staram;-)

Pamiątkowa fota i w dół.

Dzień Trzeci i Czwarty- Koenigsjodler D+ ( czas przejścia ferraty 5h , cały szlak 11 h)

Ponieważ prognozy zapowiadają załamanie pogody decydujemy się w trzecim dniu na zdobycie szczytu Hochkoenig (2 941 m npm)
Zespół dzieli się na zwolenników tradycyjnego trekkingu i ferratowców;-)

Ferratowcy
Podjeżdżamy pod schronisko Erichshutte – stąd szlakiem pniemy się długo i mozolnie na początek ferraty. Mamy sporo czasu by przyjrzeć się poszarpanym turniom we wszystkich odcieniach szarości. Poruszające się punkty( niemożliwe!) to ludzie ,którzy tak jak my przyjechali tutaj zmierzyć się z masywem Hochkoenig. Ubieramy sprzęt , pierwsze kroki na skałach - Ela wycofuje się i schodzi w dół.

Pewien młodzian jednak dosłownie przetrzepuje jej tyłek a to jak sądzę pozwala jej podjąć jedynie słuszną decyzję o dalszej wspinaczce. Bikmen wraca na początek trasy by wspierać Elę.

Pozostawiona na górze postanawiam znaleźć swojego osobistego Anioła Stróża , którym okazuje się Czech o imieniu Jan- towarzyszy mi całą drogę podczas której pilnie ćwiczymy angielski , słowem austryjacka ferrata ,przejście po polsku, angielski z Czechem.

Trudno mi opisywać szczegółowo całą trasę, przepiękną widokowo zarówno wertykalnie jak i horyzontalnie ;-)) Daje popalić zarówno ze względu na długość przejścia jak i zróżnicowanie szlaku, który raz wspina się na pionową skałę, to znowu trawersuje gładką ścianę by za chwilę poprowadzić nas na szczyt ostrej jak brzytwa grani.

Ferrata Koenigsjodler zapewniam was, jest warta każdej kropli potu wylanej podczas 5 godzin wspinaczki.

Noc mamy spędzić w schronisku Matrashaus na wysokości 2 941 m npm- marzę o prysznicu, ale cóż za rozczarowanie – brakuje wody. Chwilę po mnie docierają Ela i Bikmen , więc wspólnie uzupełniamy płyny i raczymy się ciepłą zupą. Z poznanymi przy stoliku autochtonami wznosimy toast prawdziwą śliwowicą – ja się krzywię , autochtonom zapiera dech, ale widać w ich oczach uznanie dla polskiego trunku.

Potem mycie w kubku zimnej wody i spać. Okazuje się ,że łatwiej powiedzieć niż zrobić – przewracamy się przez całą noc na wąskich pryczach z jednego boku na drugi , to dygocąc z zimna to zrzucając kolejne warstwy polarów. Podobno Jej Wysokość nie daje nam spać.

Śniadanie w schronisku jest wliczone w cenę noclegu, dziubiemy to i owo , bo tym razem Jej Wysokość ściska nam żołądki .

Trzeba wracać! W dół po piargach, w dół po skałach, w dół po lodowcu ,w dół po pastwiskach, w dół mijając krowy , w dół mijając ludzi … nareszcie jest sam dół. Umilamy sobie czas podziwiając z trochę innej perspektywy ferratę i kolejnych śmiałków.

Byliśmy tam?! Wspomnienia surrealistyczne , choć nasze posiniaczone nogi i ręce świadczą , że przeżycie było jednak prawdziwe;-)

Trekingowcy
Dnia trzeciego zdobyli i porzucili szczyt Hochkoenig , po drodze uzupełniając płyny w schronisku Matrashaus , czwartego zwiedzali wąwóz Liechtensteinklamm i jaskinie Eisriesenwelt, ale o tym niech już opowiedzą sami, jak chcą;-).

Dzień Piąty- Postalmklamm D-E ( czas przejścia ok. 3 h)

Zgodnie orzekliśmy :”Słowacki Raj XXL Extremum”. Ferrata poprowadzona w głębokim wąwozie zapewnia moc atrakcji, z wieloma mostami linowymi i przyprawiającymi o zawrót głowy widokami na wijący się w dole potok. Trochę trudności sprawił nam tzw Gatt Sprung ( Koci Skok) – wąska przepaść , którą ponoć można pokonać wykonując szeroki rozkrok ( czytaj szpagat). Zrobiło się tam trochę zamieszania za sprawą GosiB, która ponoć nie chciała jeszcze umierać, zaraz za nią stałam ja- z każdym jej słowem coraz bardziej szarozielona ze strachu odmówiłam współpracy. Sytuację uratowała Asia-nie mam pojęcia jak- mijając nas pokonała wąskie gardło. Z wdziękiem i pewnością, krzycząc tylko :” zróbcie mi zdjęcie, zdjęcie chce mieć!”. Trzeba było widzieć ten uśmiech , kiedy stała po drugiej stronie – od razu wróciły mi naturalne kolory na oblicze. Reszta poszła gładko- demony śpią w naszych głowach;-)

Zaczęło niestety padać na dobre – podjęliśmy niechętnie decyzję o rozdzieleniu się i powrocie do domu.

Część zwiedzała po drodze Wiedeń, reszta omijała go szerokim łukiem.

Dziękuję Wam za wspólne, niesamowite przeżycia.

Dla wielu z nas po 30- stce, 40- stce, 50-stce były pierwsze;-), zdecydowanie nie ostatnie!
Ostatnio zmieniony 26 sierpnia 2013, 7:54 przez sonia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi"
Awatar użytkownika
eska
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 390
Rejestracja: 10 marca 2011, 12:32

Post autor: eska » 26 sierpnia 2013, 7:53

Bardzo fajna relacja Sonia gratuluję debiutu feratowego :D czekam na zdjęcia.
"..błogosławieni, którzy poznali smak przygody, albowiem oni wiedzą co to wolność, i co to radość życia..."
Awatar użytkownika
bikmen
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 106
Rejestracja: 10 lipca 2008, 10:02

Post autor: bikmen » 26 sierpnia 2013, 8:32

sonia pisze:demony śpią w naszych głowach;-)
Kilkakrotnie udało nam się je wypędzić :)
Dziękuję uczestnikom wyjazdu za wspólne wędrowanie po alpejskich feratach. Kilka moich zdjęć umieściłem tutaj -
https://plus.google.com/photos/11635356 ... banner=pwa
Awatar użytkownika
GosiaB
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1411
Rejestracja: 01 sierpnia 2010, 20:11
Kontakt:

Post autor: GosiaB » 26 sierpnia 2013, 8:35

sonia pisze:Trekingowcy
Dnia trzeciego zdobyli i porzucili szczyt Hochkoenig , po drodze uzupełniając płyny w schronisku Matrashaus , czwartego zwiedzali wąwóz Liechtensteinklamm i jaskinie Eisriesenwelt, ale o tym niech już opowiedzą sami, jak chcą;-).
17.08.2013
Ekipa w składzie: Asia, Tknp, Mariusz i ja zdobyła bez tlenu :lol: szczyt Hochkönig 2941 m n.p.m. pokonując prawie 20 km i prawie 3000m przewyższenia, ale było warto bo widoki ze szczytu cudowne :)

Obrazek
Myśleliśmy, że uda nam się spotkać na szczycie Ferratowców i usłyszeć wrażenia "na gorąco" :)

18.08.2013
To miała być lajtowa niedziela czytaj błogie lenistwo :lol: a spędziliśmy dzień bardzo intensywnie:
najpierw jaskinia Eisriesenwelt

Obrazek

następnie wąwóz Liechtensteinklamm

Obrazek

a na zakończenie dnia zwiedziliśmy Bischopshofen :)

Obrazek

20.08.2013
W drodze powrotnej zwiedzamy Wiedeń

Obrazek


a tu reszta zdjęć:
15.08.2013 Drachenwand Kletterste​ig: https://picasaweb.google.com/1029287325 ... sozbqf2FSQ

16.08.2013 Bella Cascinaia Klettersteig: https://picasaweb.google.com/1029287325 ... oPgkoi80QE

17.08.2013 Hochkönig: https://picasaweb.google.com/1029287325 ... bTXxaDdmQE

18.08.2013 Eisriesenwelt, Liechtensteinklamm i Bischopshofen: https://picasaweb.google.com/1029287325 ... _uKopcD4Bw

19.08.2013 Postalmklamm Klettersteig: https://picasaweb.google.com/1029287325 ... 4LoqriE5gE

20.08.2013 Wiedeń : https://picasaweb.google.com/1029287325 ... kLmS2tuHZw#
Nie możesz zatrzymać
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.

https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 26 sierpnia 2013, 9:06

Widzę, że fereraty w tym roku stały się bardzo modne i tak trzymać. Wielkie :brawo: dla tych co pierwszy raz tam poszli. Trzeba i nam spróbować.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
zbig9
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1945
Rejestracja: 24 sierpnia 2009, 22:36

Post autor: zbig9 » 26 sierpnia 2013, 9:55

Alpy takie popularne... niedługo chyba zorganizujemy zjazd.
instagram: @zbigniewzbig984
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 26 sierpnia 2013, 10:59

zbig9 pisze:Alpy takie popularne... niedługo chyba zorganizujemy zjazd.
Co nie jest wykluczone :) .
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Zbychu

Post autor: Zbychu » 26 sierpnia 2013, 11:02

Gratulacje dla tych co pierwszy raz :) :brawo:

Za Koenigsjodlera kłaniam się w pas - same filmy z tej ferraty powodują gęsią skórkę ... na żywo na razie nie potrafię sobie tego wyobrazić ;) W jaki sposób sonia zrobiłaś ją na pierwszym wyjeździe na ferraty? :)

Muszę się kiedyś sam przekonać, czy prawdą jest, że austriackie ferraty są bardziej sportowe /wymagające/ niż te włoskie :8)
sonia pisze:demony śpią w naszych głowach ;-)
Słuszna słuszność :)
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 26 sierpnia 2013, 14:52

Niedługo chyba trzeba będzie osobny dział dla ferrat zrobić ;) Choć jak czytam o tych wszystkich okrzykach grozy i komentarzach, to jakoś mnie to nie zachęca do samodzielnego sprawdzenia, jak tam jest ;) Zdjęcia za to - odwrotnie.
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 26 sierpnia 2013, 17:38

Sonia, a Pani to pojedzie jeszcze w te ferraty?, a Pani się podobało, a Pani poleca osobom z lękiem choćby malutką dróżkę ;)
Świetnie się czyta Twoje/Wasze przeżycia, brawa dla wszystkich, a największe dla nowicjuszy.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Awatar użytkownika
Grochu
Moderator
Moderator
Posty: 5029
Rejestracja: 14 października 2009, 12:11

Post autor: Grochu » 26 sierpnia 2013, 17:41

Ło ja Cięęęę...ale się GS-y sferraciły tego lata :D
Brawa dla całej ekipy :brawo: :brawo: :brawo:
sonia pisze:demony śpią w naszych głowach;-)
Święte słowa.
zbig9 pisze:niedługo chyba zorganizujemy zjazd.
:jupi:
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim :)
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Awatar użytkownika
sonia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 222
Rejestracja: 02 lipca 2010, 13:06

Post autor: sonia » 26 sierpnia 2013, 20:04

Zbychu pisze:W jaki sposób sonia zrobiłaś ją na pierwszym wyjeździe na ferraty?
po prostu nikt mi nie powiedział,że to niemożliwe;-)
poważnie: kondycyjnie myślę,że wiekszość GS-ów jest w stanie to zrobić, reszta to psychika
"Nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi"
Awatar użytkownika
sonia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 222
Rejestracja: 02 lipca 2010, 13:06

Post autor: sonia » 26 sierpnia 2013, 20:15

HalinkaŚ pisze:Sonia, a Pani to pojedzie jeszcze w te ferraty?, a Pani się podobało, a Pani poleca osobom z lękiem choćby malutką dróżkę
Halinko pojadę, bo ja jestem chciwa- zawsze chcę więcej;-)
Czy polecam?
Każdy powinien sam ocenić- przede wszystkim to ma być przyjemność.
"Nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi"
Awatar użytkownika
GosiaB
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1411
Rejestracja: 01 sierpnia 2010, 20:11
Kontakt:

Post autor: GosiaB » 26 sierpnia 2013, 20:27

sonia pisze:przede wszystkim to ma być przyjemność
dokładnie :spoko:
Zbychu pisze:Muszę się kiedyś sam przekonać, czy prawdą jest, że austriackie ferraty są bardziej sportowe /wymagające/ niż te włoskie :8)
różnią się - na austriackich jest więcej żelastwa :lol: i wymagają większej siły w rękach, ale to jest oczywiście moje zdanie :)


Dziękuję Wszystkim za wyjazd pełen wrażeń - było super! :jupi:
Nie możesz zatrzymać
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.

https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 26 sierpnia 2013, 20:31

GosiaB pisze:następnie wąwóz Liechtensteinklamm
Świetnie wygląda :)

Ferraty rządzą w tym roku :8)
ODPOWIEDZ