01-04.07.2013 r. - Tatry Polskie - Poznałam nowe :)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
01-04.07.2013 r. - Tatry Polskie - Poznałam nowe :)
Na ten wyjazd wybrałam się dość spontanicznie, bo zdecydowałam o nim na dzień przed. Wiedziałam, że pogoda przez 4 dni powinna być boska, dlatego kupiłam bilety, szybko spakowałam się, zarezerwowałam nocleg i w drogę!
Dzień 1. Dolina Kościeliska (Wąwóz Kraków - Staw Smreczyński - Polana Kominiarska)
Niestety po nocnej podróży moje siły nie były największe, a pogoda też jeszcze nie była fantastyczna. Przez szczyty Tatr przewalały się chmury, nie było sensu iść wysoko. Nastawiłam się jednak na poznanie nowych miejsc, dlatego postanowiłam wreszcie zwiedzić Wąwóz Kraków. Nie wiem czemu tyle z tym zwlekałam, wąskie przejścia pomiędzy skałami rzeczywiście robią wrażenie. Na szlaku jednak ludzi jak na lekarstwo, a jest jeszcze dosyć mokro. Po pokonaniu drabinki, gdzie zaczyna się trasa jednokierunkowa, zobaczeniu jak wygląda trasa z łańcuchami… niestety wycofałam się. Nigdy nie byłam w jaskini, a samej jakoś nic mnie tam nie pcha, a przecież miał to być wyjazd relaksacyjny. Zeszłam więc na dół i poszłam do schroniska na śniadanie. Tam pogapiłam się na Bystrą, następnie udałam się do Stawu Smreczyńskiego, gdzie znowu się pobyczyłam kawał czasu.
Jak zgłodniałam, to znowu poszłam do schroniska na herbatę, było to typowe zabijanie czasu, ale było mi baaardzo przyjemnie tak móc się polenić. Chciałam jeszcze odwiedzić Dolinę Lejową, ale po drodze turyści mówili, że wszystko tam płynie, błoto jest do kolan itp., więc poprzestałam na zdobyciu Przysłopu Kominiarskiego i powrocie tą samą trasą do Kir.
Dzień 2. Kuźnice – Boczań – Hala Gąsienicowa – Dol. Pańszczycy – Krzyżne – Dol. Pięciu Stawów Polskich – Wielka Siklawa – Palenica
Od rana pogoda jak żyleta. Postanowiłam zdobyć niezdobyte, czyli Krzyżne! Trasa urzekła mnie niesamowicie. Dolina Pańszczycy jest tak inna, tak zaskakująca, tak piękna, jest tam tak mało ludzi… Normalnie och i ach! Kozice, trochę wdrapywania się na łatwe skałki. Widoki z samego Krzyżnego zapierające dech w piersiach… Co to musi być z Orlej Perci… Nie mam pojęcia, ale to musi być coś niesamowitego.
Zejście z Krzyżnego jest dość mozolne (wolałabym takimi osypującymi się kamieniami wchodzić, ale takie zdobywanie Krzyżnego jest bez sensu), nie mogłam się doczekać, kiedy się skończy. W Dol. Roztoki na szczęście poznałam dwóch sympatycznych kolegów, którzy, mam nadzieję, zawitają tutaj (Sebastian i Kamil), gdyby nie ich towarzystwo, to chyba bym nie dotarła do Palenicy. Nogi wchodziły mi w pewną część ciała, chłopakom z resztą też, ale oni wracali z trasy Kasprowy – Świnica – Kozi Wierch… Na asfalcie wymijali nas każdego rodzaju turyści
Dzień 3. Morskie Oko – Dolinka za Mnichem – Morskie Oko – Czarny Staw pod Rysami
Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, jakoś bałam się Tatr Zachodnich, bo zwykle nie trafiam tam na pogodę… Więc udałam się do Morskiego Oka, którego większość moich znajomych nie lubi, uznałam, że udam się tam tylko sama. Zależało mi na zdobyciu Czarnego Stawu pod Rysami – wyżej już raczej nie pójdę, bo to szlaki nie dla mnie, a samo zdobywanie Czarnego Stawu raczej nikogo nie kręci Najpierw jednak poszłam ceprostradą do Dolinki za Mnichem. Nigdy nie zapuszczałam się w jej głąb, a jest tam cudownie! Świstaków niestety nie zobaczyłam, ale była kozica, która obserwowała mnie z góry.
Szlak na Wrota Chałubińskiego, na które nawet miałam chęć, odstraszył mnie stromizną. Dlatego wróciłam nad plażę nad Morskim Okiem, po minięciu kilku saren i ogromnym wysiłku wejścia w upale nad Czarny Staw, uznałam, że moje zdobycze dnia są jak najbardziej zacne i mogę być z siebie dumna.
Na asfalcie niestety złapała mnie burza (grzmiało już nad Morskim Okiem, a lać zaczęło już na Włosienicy), także wszystkie goretexy miały porządny test…
Dzień 4. Dol. Małej Łąki – Przełęcz Kondracka – Kuźnice
Dzień wyjazdowy i zarazem od rana gorący, wszystko sugerowało, że popołudniu będzie porządna zlewa, więc nie chciałam wypuszczać się zbyt wysoko. Poza tym moje siły ulegały już wyczerpaniu, a stopy wołały „dość!”.
Początkowo miałam przejść z Dol. Małej Łąki tylko do Strążyskiej, ale po drodze stwierdziłam, że chyba jednak trochę sobie pobłażam. Dlatego chcąc poznać nowy szlak, wybrałam się Głazistym Żlebem na Przełęcz Kondracką i była to właściwa decyzja, bo szlak jest ciekawy i daje niepowtarzalne widoki.
Sam żleb jest bardzo uciążliwy i stromy, usypują się z niego kamienie, a niższe partie okropnie śliskie (ale może to po ulewie z dnia poprzedniego). Nie polecam go do schodzenia! Na Przełęczy Kondrackiej było mnóstwo ludzi idących na Giewont i Kopę Kondracką, a ja cieszyłam się, że cel już został zdobyty i mogę na luzie się podelektować widokami. W Kuźnicach byłam trochę za szybko, bo już ok. 14, ale zaraz zaczęło przeraźliwie grzmieć, w szybkim tempie szłam do Zakopanego, ale burzy w mieście jednak nie było, ciekawe czy była w Tatrach, gdzie zostało mnóstwo turystów…
Będzie to dla mnie niezapomniany wyjazd! Mimo, że pojechałam sama – czułam się fantastycznie, cieszyłam każdą chwilą. Pogoda wreszcie mi dopisała, oby jak najwięcej takich wyjazdów! Każdego dnia zaszłam do miejsc, gdzie nigdy przedtem nie byłam. Teraz do odkrycia pozostają mi Tatry Słowackie…
Zapraszam na picasę, gdzie trochę bardziej szczegółowo opisałam trasy: https://picasaweb.google.com/1018025537 ... a2013Tatry#
Pozdrawiam Was serdecznie
Dzień 1. Dolina Kościeliska (Wąwóz Kraków - Staw Smreczyński - Polana Kominiarska)
Niestety po nocnej podróży moje siły nie były największe, a pogoda też jeszcze nie była fantastyczna. Przez szczyty Tatr przewalały się chmury, nie było sensu iść wysoko. Nastawiłam się jednak na poznanie nowych miejsc, dlatego postanowiłam wreszcie zwiedzić Wąwóz Kraków. Nie wiem czemu tyle z tym zwlekałam, wąskie przejścia pomiędzy skałami rzeczywiście robią wrażenie. Na szlaku jednak ludzi jak na lekarstwo, a jest jeszcze dosyć mokro. Po pokonaniu drabinki, gdzie zaczyna się trasa jednokierunkowa, zobaczeniu jak wygląda trasa z łańcuchami… niestety wycofałam się. Nigdy nie byłam w jaskini, a samej jakoś nic mnie tam nie pcha, a przecież miał to być wyjazd relaksacyjny. Zeszłam więc na dół i poszłam do schroniska na śniadanie. Tam pogapiłam się na Bystrą, następnie udałam się do Stawu Smreczyńskiego, gdzie znowu się pobyczyłam kawał czasu.
Jak zgłodniałam, to znowu poszłam do schroniska na herbatę, było to typowe zabijanie czasu, ale było mi baaardzo przyjemnie tak móc się polenić. Chciałam jeszcze odwiedzić Dolinę Lejową, ale po drodze turyści mówili, że wszystko tam płynie, błoto jest do kolan itp., więc poprzestałam na zdobyciu Przysłopu Kominiarskiego i powrocie tą samą trasą do Kir.
Dzień 2. Kuźnice – Boczań – Hala Gąsienicowa – Dol. Pańszczycy – Krzyżne – Dol. Pięciu Stawów Polskich – Wielka Siklawa – Palenica
Od rana pogoda jak żyleta. Postanowiłam zdobyć niezdobyte, czyli Krzyżne! Trasa urzekła mnie niesamowicie. Dolina Pańszczycy jest tak inna, tak zaskakująca, tak piękna, jest tam tak mało ludzi… Normalnie och i ach! Kozice, trochę wdrapywania się na łatwe skałki. Widoki z samego Krzyżnego zapierające dech w piersiach… Co to musi być z Orlej Perci… Nie mam pojęcia, ale to musi być coś niesamowitego.
Zejście z Krzyżnego jest dość mozolne (wolałabym takimi osypującymi się kamieniami wchodzić, ale takie zdobywanie Krzyżnego jest bez sensu), nie mogłam się doczekać, kiedy się skończy. W Dol. Roztoki na szczęście poznałam dwóch sympatycznych kolegów, którzy, mam nadzieję, zawitają tutaj (Sebastian i Kamil), gdyby nie ich towarzystwo, to chyba bym nie dotarła do Palenicy. Nogi wchodziły mi w pewną część ciała, chłopakom z resztą też, ale oni wracali z trasy Kasprowy – Świnica – Kozi Wierch… Na asfalcie wymijali nas każdego rodzaju turyści
Dzień 3. Morskie Oko – Dolinka za Mnichem – Morskie Oko – Czarny Staw pod Rysami
Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, jakoś bałam się Tatr Zachodnich, bo zwykle nie trafiam tam na pogodę… Więc udałam się do Morskiego Oka, którego większość moich znajomych nie lubi, uznałam, że udam się tam tylko sama. Zależało mi na zdobyciu Czarnego Stawu pod Rysami – wyżej już raczej nie pójdę, bo to szlaki nie dla mnie, a samo zdobywanie Czarnego Stawu raczej nikogo nie kręci Najpierw jednak poszłam ceprostradą do Dolinki za Mnichem. Nigdy nie zapuszczałam się w jej głąb, a jest tam cudownie! Świstaków niestety nie zobaczyłam, ale była kozica, która obserwowała mnie z góry.
Szlak na Wrota Chałubińskiego, na które nawet miałam chęć, odstraszył mnie stromizną. Dlatego wróciłam nad plażę nad Morskim Okiem, po minięciu kilku saren i ogromnym wysiłku wejścia w upale nad Czarny Staw, uznałam, że moje zdobycze dnia są jak najbardziej zacne i mogę być z siebie dumna.
Na asfalcie niestety złapała mnie burza (grzmiało już nad Morskim Okiem, a lać zaczęło już na Włosienicy), także wszystkie goretexy miały porządny test…
Dzień 4. Dol. Małej Łąki – Przełęcz Kondracka – Kuźnice
Dzień wyjazdowy i zarazem od rana gorący, wszystko sugerowało, że popołudniu będzie porządna zlewa, więc nie chciałam wypuszczać się zbyt wysoko. Poza tym moje siły ulegały już wyczerpaniu, a stopy wołały „dość!”.
Początkowo miałam przejść z Dol. Małej Łąki tylko do Strążyskiej, ale po drodze stwierdziłam, że chyba jednak trochę sobie pobłażam. Dlatego chcąc poznać nowy szlak, wybrałam się Głazistym Żlebem na Przełęcz Kondracką i była to właściwa decyzja, bo szlak jest ciekawy i daje niepowtarzalne widoki.
Sam żleb jest bardzo uciążliwy i stromy, usypują się z niego kamienie, a niższe partie okropnie śliskie (ale może to po ulewie z dnia poprzedniego). Nie polecam go do schodzenia! Na Przełęczy Kondrackiej było mnóstwo ludzi idących na Giewont i Kopę Kondracką, a ja cieszyłam się, że cel już został zdobyty i mogę na luzie się podelektować widokami. W Kuźnicach byłam trochę za szybko, bo już ok. 14, ale zaraz zaczęło przeraźliwie grzmieć, w szybkim tempie szłam do Zakopanego, ale burzy w mieście jednak nie było, ciekawe czy była w Tatrach, gdzie zostało mnóstwo turystów…
Będzie to dla mnie niezapomniany wyjazd! Mimo, że pojechałam sama – czułam się fantastycznie, cieszyłam każdą chwilą. Pogoda wreszcie mi dopisała, oby jak najwięcej takich wyjazdów! Każdego dnia zaszłam do miejsc, gdzie nigdy przedtem nie byłam. Teraz do odkrycia pozostają mi Tatry Słowackie…
Zapraszam na picasę, gdzie trochę bardziej szczegółowo opisałam trasy: https://picasaweb.google.com/1018025537 ... a2013Tatry#
Pozdrawiam Was serdecznie
Ostatnio zmieniony 07 lipca 2013, 11:53 przez Malgo, łącznie zmieniany 3 razy.
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Nie, noooo - ale z tą pogodą to chyba kogoś przekupiłaś....
To są właśnie spacerki wymarzone dla mnie - szkoda, że nie zgrałyśmy się w końcu z tym terminem Zwłaszcza na to Krzyżne bym się pisała, bo samotnie to tak trochę nie teges...
Głazistym Żlebem też kiedyś podchodziłam - wtedy akurat miałam okazję poznać na własnej skórze co to znaczy bezdech
A przy okazji - gdzie tę jedyneczkę zdobyłaś? Bo z doświadczenia wiem, że jest z tym problem i zwykle trafia mi płacić za dwójkę
To są właśnie spacerki wymarzone dla mnie - szkoda, że nie zgrałyśmy się w końcu z tym terminem Zwłaszcza na to Krzyżne bym się pisała, bo samotnie to tak trochę nie teges...
Głazistym Żlebem też kiedyś podchodziłam - wtedy akurat miałam okazję poznać na własnej skórze co to znaczy bezdech
A przy okazji - gdzie tę jedyneczkę zdobyłaś? Bo z doświadczenia wiem, że jest z tym problem i zwykle trafia mi płacić za dwójkę
Ostatnio zmieniony 05 lipca 2013, 20:11 przez Zrzęda, łącznie zmieniany 1 raz.
"Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło..."
(R. Kapuściński)
(R. Kapuściński)
Lucy, jedyneczkę miałam z polecenia, ale warunki raczej były spartańskie, do wytrzymania jedynie, jeśli cały dzień spędza się "na polu" a tam korzystasz tylko z prysznica i łóżkaZrzęda pisze:gdzie tę jedyneczkę zdobyłaś?
Sprawdź PW
Nic straconego! Mnie już ckni się do TatrZrzęda pisze:szkoda, że nie zgrałyśmy się w końcu z tym terminem
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Przysięgam, że nic nie podkręcałam! A tym razem leciałam na pełnym manualu Efekt był różny, ale coraz więcej wiem o swoim aparacieczerem pisze:ależ "soczyste" zdjęcia
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Zbyszku, niestety nie mam z kim chodzić w te inne miejsca, jak sobie sama nie zorganizuję, to raczej nic z tego nie wyjdzie... A też samotnie nie wszędzie pójdę. W swojej okolicy nie mam osoby, która zechciałaby poprowadzić w trudniejsze miejsca, zwykle to ja jestem "przewodniczką", a na terminy GSów jakoś nie mogę się załapać...
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Małgosiu ja samotnie co najwyżej w Gorce mogę iść Szkoda, że nie mogłam tym razem z Tobą powędrować, bo Krzyżne mam w planach jak na razie. Fajnie spędzone dni, na pewno odpoczęłaś od codzienności.Malgo pisze: A też samotnie nie wszędzie pójdę.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Co do Głaziastego Żlebu to kiedyś schodziliśmy do MŁ z Kondrackiej, zgodzę się, że tragedia, łatwo zjechać na kuprze przy odrobinie dekoncentracji, bardziej zmęczyło mnie to schodzenie niż cały szlak, który robiliśmy tego dnia. Smocza J. fajna choć tylko może ze 3 min wrażeń, za pierwszym razem ją obeszliśmy, nie mieliśmy latarek, ale za drugim razem będąc w Wąwozie, już ją zaliczyliśmy
Ja raczej nie wstawię relacji z "trudnych Tatr", to nie to, żebym miała jakieś szczególne zamiłowanie do niskich partii Tatr, nie mam takiej kondycji, na jej poprawienie zdrowie mi nie pozwala, a już najgorszy jest lęk wysokości. Na szczęście nisko też można zobaczyć coś ładnego
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915