24-26.05.2013 r. - Beskid Niski - II Oldskul, czyli powróćmy
: 26 maja 2013, 22:58
„Powróćmy jak za dawnych lat w zaczarowany bajek świat...” brzmiały słowa popularnego kiedyś tanga. A że wzorem inżyniera Mamonia oprócz piosenek lubimy też imprezy, które znamy, w dorocznym grafiku nie mogło zabraknąć drugiego już Oldskulu. Idea imprezy jest prosta: na przekór wszelkim modom, oddychającym ciuchom i innym sprzętowym cudom niewidom ubieramy się jak za dawnych lat - we flanele, sprane sztruksy czy dżinsy, a na plecy zarzucamy plecaki-szmaciaki lub chwalimy się zewnętrznymi stelażami albo starymi chlebakami.
Ale wróćmy do piosenki. Jak to dalej leciało? „Za siódmym morzem, z dala stąd, znajdziemy czarodziejski ląd.”
Naszym czarodziejskim lądem okazało się w tym roku schronisko „Hajstra” w Beskidzie Niskim, położone może nie za siódmym morzem, ale wystarczająco daleko, by rzec, że nocowaliśmy na końcu świata. Dodatkowo nie było tam zasięgu i nie można było skomunikować się ze światem zewnętrznym, co czyniło nasz wyjazd jeszcze bardziej w stylu „retro”.
Oficjalne otwarcie nastąpiło po przyjeździe większości w piątek. Niektórzy już wcześniej zwiedzali okolice na własną rękę, ostatecznie jednak w piątkowy wieczór przed obliczem Joli - organizatorki stawili się: goska z córką Martą, xVRoBVx, Kasiulek i najmłodsza uczestniczka oldskulu Antosia, Tilia, Jędral, Grochu z córką Gosią, AgaDG, Agzi, eska, Elizz, Falup, 3 pyśki, Han-Ka, Małgoska, Atina, AsiaS, tknp, Bikmen, Joanka, adamek, Wiolcia i MarzenaP. Po krótkim przemówieniu rozpoczęły się tańce, hulanki i swawole (wszak piosenka mówi dalej „i szczęście da nam każda noc i każdy dzień”), a o muzykę z dawnych lat dbał Jacek, który umilał nam również czas śpiewaniem ukraińskich i polskich pieśni.
W sobotę rano okazało się, że pyśki z powodu choroby Lenki muszą nas opuścić. Po pamiątkowym zdjęciu i odprowadzeniu nas pod szlak pożegnaliśmy się także z Jolą.
(foto adamka)
Potem, podzieliwszy się na dwie grupy, ruszyliśmy w drogę: xVRoBVx z rodzinką i Han-ką szlakiem granicznym do Żydowskiego, a reszta ekipy (do której dołączyła sonia z córką i synem oraz Kovik z Barbórką) do jednej z odludnych dolin Beskidu Niskiego, gdyż spotkani po drodze pracownicy leśni rozwiali nasze wątpliwości, czy możemy tam iść.
Akurat gdy wychodziliśmy z lasu, zaczęła się wredna mżawka, która, to niknąc, to nasilając się, towarzyszyła nam z przerwami przez cały dzień.
Nie zważając na kaprysy natury i lekko przymglone widoki na przepiękną dolinę, wyszliśmy na drogę do Żydowskiego, gdzie adamek z Joanką odłączyli się, idąc prosto do Ożennej.
My poszliśmy przez Żydowskie mijając co jakiś czas kamienne krzyże i kapliczki - jedne z nielicznych śladów świadczących o tym, że kiedyś istniała tu wieś.
Po dojściu do starego cmentarza eska, MarzenaP, tknp i Bikmen zdecydowali, że idą do Krempnej zwiedzić drewnianą cerkiew, a reszta po zobaczeniu cerkwiska w Żydowskiem, ruszyła zielonym szlakiem na Wysokie.
Szczyt rzeczywiście jest wart polecenia, bo rozciągają się z niego widoki we wszystkie strony opisane na przygotowanych tablicach, niestety jakaś większa grupa już tam była i obsiadła te tablice - ławeczki w jednym, więc nie było szans na spokojną kontemplację.
Dodatkowo gdy tylko weszliśmy na górę, znów zaczęło padać i nawet nie mogliśmy posiedzieć na szczycie.
Z wierzchołka zeszliśmy do połowy trasy i potem na dziko w las ścieżką, by nie schodzić do Ożennej i nieco skrócić długą już wędrówkę. Mimo wątpliwości, czy idziemy w dobrym kierunku, przedzierania się przez krzaki i szukania ścieżki, która ciągle się gubiła, skróciliśmy tak drogę, że wyszliśmy na niebieski szlak w miejscu, gdzie dociera on do granicy. A wszystko za sprawą Grocha, który kierował się równie oldskulowymi, jak cały wyjazd, metodami - określił kierunek marszu korzystając z położenia słońca. Potem szliśmy tym szlakiem, który jest bardzo długi i razem ze słowackimi czerwonymi znakami wiedzie niemal ciągle przez las. Są na nim dwa ciekawe miejsca. Jedno z nich to groby żołnierzy i kapliczka upamiętniająca walczących w czasie I i II wojny światowej na szczycie Filipowskiego Wierchu.
Drugim jest wielka polana z widokiem na dolinę Ciechani.
Szlakiem szło się jednak długo, a szczególnie dało popalić jedno podejście, może nie strome, ale przez długi czas ciągle do góry, które spowodowało, że wróciliśmy zmęczeni, ale usatysfakcjonowani. Oczywiście pod koniec (za przełęczą Mazgalica, gdzie zmieniliśmy szlak na żółty) znów zaczęło lać i większość miała mokre buty i spodnie po całym dniu, ale wizja kulinarnych pyszności, które miały nas czekać tego wieczoru, rekompensowała wszelakie niedogodności. W schronisku spotkaliśmy już wszystkie ekipy (oprócz adamka i Joanki, którzy wrócili nieco później) i przystąpiliśmy do konsumpcji różnych rarytasów. Wieczór spędziliśmy na strasznym obżarstwie, była przygotowana przez Jędrala fasolka z mięsem, gołąbki Grocha, paszteciki Tilii i barszczyk MarzenyP oraz pierogi adamka i Joanki. Potem posiedzieliśmy kulturalnie razem przy suto zastawionym stole (i przy odgłosach meczu Ligii Mistrzów), by przed północą rozejść się do łóżek.
Niedziela wstała niestety pochmurna, a że niedługo potem zaczęło porządnie padać, z ciężkim sercem zrezygnowaliśmy z wyjścia na Baranie. Zamiast tego postanowiliśmy jeszcze razem posiedzieć i skonsumować przygotowane przez dziewczyny pod nadzorem Jędrala pieczonki.
Od 10 większość zaczęła się już rozjeżdżać do domu planując po drodze zwiedzanie cerkwi. Ekipa Grocha obejrzała murowaną cerkiew w Polanach, drewnianą w Krempnej i ogólnodostępne wystawy w pawilonie Magurskiego Parku Narodowego (także w Krempnej).
Szkoda, że pogoda pokrzyżowała niedzielne plany, będzie jednak pretekst, by w piękne, odludne i idealnie nadające się na oldskul tereny Beskidu Niskiego jeszcze wrócić. No cóż, wypada zakończyć, a że wszyscy świetnie się bawili, warto przytoczyć jeszcze raz słowa piosenki: „Powróćmy jak za dawnych lat w zaczarowany bajek świat. I w życiu może zdarzyć się cudowna baśń.”
Ps. Jeśli coś przekręciłam albo kogoś pominęłam, proszę o info
Zdjęcia:
Wiolcia https://picasaweb.google.com/1148021165 ... gLj-kPHvZg
bikmen https://plus.google.com/photos/11635356 ... 9614043041
Barbórka http://www.youtube.com/watch?v=rhUalMefgV8 (znakomity filmik w oldskulowym klimacie)
i wybrane fotki (moje+Kovika+Roberta z familią + Bikmena - wybrańce):
https://plus.google.com/u/0/photos/1165 ... s_eo48eXew
Dżola Ry https://picasaweb.google.com/1151326283 ... ra25052013
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... ki25052013 (Prządki)
goska https://plus.google.com/u/0/photos/1135 ... 2049401601
tknp https://picasaweb.google.com/tknp500/Ol ... ldOWm_OqLA
Ale wróćmy do piosenki. Jak to dalej leciało? „Za siódmym morzem, z dala stąd, znajdziemy czarodziejski ląd.”
Naszym czarodziejskim lądem okazało się w tym roku schronisko „Hajstra” w Beskidzie Niskim, położone może nie za siódmym morzem, ale wystarczająco daleko, by rzec, że nocowaliśmy na końcu świata. Dodatkowo nie było tam zasięgu i nie można było skomunikować się ze światem zewnętrznym, co czyniło nasz wyjazd jeszcze bardziej w stylu „retro”.
Oficjalne otwarcie nastąpiło po przyjeździe większości w piątek. Niektórzy już wcześniej zwiedzali okolice na własną rękę, ostatecznie jednak w piątkowy wieczór przed obliczem Joli - organizatorki stawili się: goska z córką Martą, xVRoBVx, Kasiulek i najmłodsza uczestniczka oldskulu Antosia, Tilia, Jędral, Grochu z córką Gosią, AgaDG, Agzi, eska, Elizz, Falup, 3 pyśki, Han-Ka, Małgoska, Atina, AsiaS, tknp, Bikmen, Joanka, adamek, Wiolcia i MarzenaP. Po krótkim przemówieniu rozpoczęły się tańce, hulanki i swawole (wszak piosenka mówi dalej „i szczęście da nam każda noc i każdy dzień”), a o muzykę z dawnych lat dbał Jacek, który umilał nam również czas śpiewaniem ukraińskich i polskich pieśni.
W sobotę rano okazało się, że pyśki z powodu choroby Lenki muszą nas opuścić. Po pamiątkowym zdjęciu i odprowadzeniu nas pod szlak pożegnaliśmy się także z Jolą.
(foto adamka)
Potem, podzieliwszy się na dwie grupy, ruszyliśmy w drogę: xVRoBVx z rodzinką i Han-ką szlakiem granicznym do Żydowskiego, a reszta ekipy (do której dołączyła sonia z córką i synem oraz Kovik z Barbórką) do jednej z odludnych dolin Beskidu Niskiego, gdyż spotkani po drodze pracownicy leśni rozwiali nasze wątpliwości, czy możemy tam iść.
Akurat gdy wychodziliśmy z lasu, zaczęła się wredna mżawka, która, to niknąc, to nasilając się, towarzyszyła nam z przerwami przez cały dzień.
Nie zważając na kaprysy natury i lekko przymglone widoki na przepiękną dolinę, wyszliśmy na drogę do Żydowskiego, gdzie adamek z Joanką odłączyli się, idąc prosto do Ożennej.
My poszliśmy przez Żydowskie mijając co jakiś czas kamienne krzyże i kapliczki - jedne z nielicznych śladów świadczących o tym, że kiedyś istniała tu wieś.
Po dojściu do starego cmentarza eska, MarzenaP, tknp i Bikmen zdecydowali, że idą do Krempnej zwiedzić drewnianą cerkiew, a reszta po zobaczeniu cerkwiska w Żydowskiem, ruszyła zielonym szlakiem na Wysokie.
Szczyt rzeczywiście jest wart polecenia, bo rozciągają się z niego widoki we wszystkie strony opisane na przygotowanych tablicach, niestety jakaś większa grupa już tam była i obsiadła te tablice - ławeczki w jednym, więc nie było szans na spokojną kontemplację.
Dodatkowo gdy tylko weszliśmy na górę, znów zaczęło padać i nawet nie mogliśmy posiedzieć na szczycie.
Z wierzchołka zeszliśmy do połowy trasy i potem na dziko w las ścieżką, by nie schodzić do Ożennej i nieco skrócić długą już wędrówkę. Mimo wątpliwości, czy idziemy w dobrym kierunku, przedzierania się przez krzaki i szukania ścieżki, która ciągle się gubiła, skróciliśmy tak drogę, że wyszliśmy na niebieski szlak w miejscu, gdzie dociera on do granicy. A wszystko za sprawą Grocha, który kierował się równie oldskulowymi, jak cały wyjazd, metodami - określił kierunek marszu korzystając z położenia słońca. Potem szliśmy tym szlakiem, który jest bardzo długi i razem ze słowackimi czerwonymi znakami wiedzie niemal ciągle przez las. Są na nim dwa ciekawe miejsca. Jedno z nich to groby żołnierzy i kapliczka upamiętniająca walczących w czasie I i II wojny światowej na szczycie Filipowskiego Wierchu.
Drugim jest wielka polana z widokiem na dolinę Ciechani.
Szlakiem szło się jednak długo, a szczególnie dało popalić jedno podejście, może nie strome, ale przez długi czas ciągle do góry, które spowodowało, że wróciliśmy zmęczeni, ale usatysfakcjonowani. Oczywiście pod koniec (za przełęczą Mazgalica, gdzie zmieniliśmy szlak na żółty) znów zaczęło lać i większość miała mokre buty i spodnie po całym dniu, ale wizja kulinarnych pyszności, które miały nas czekać tego wieczoru, rekompensowała wszelakie niedogodności. W schronisku spotkaliśmy już wszystkie ekipy (oprócz adamka i Joanki, którzy wrócili nieco później) i przystąpiliśmy do konsumpcji różnych rarytasów. Wieczór spędziliśmy na strasznym obżarstwie, była przygotowana przez Jędrala fasolka z mięsem, gołąbki Grocha, paszteciki Tilii i barszczyk MarzenyP oraz pierogi adamka i Joanki. Potem posiedzieliśmy kulturalnie razem przy suto zastawionym stole (i przy odgłosach meczu Ligii Mistrzów), by przed północą rozejść się do łóżek.
Niedziela wstała niestety pochmurna, a że niedługo potem zaczęło porządnie padać, z ciężkim sercem zrezygnowaliśmy z wyjścia na Baranie. Zamiast tego postanowiliśmy jeszcze razem posiedzieć i skonsumować przygotowane przez dziewczyny pod nadzorem Jędrala pieczonki.
Od 10 większość zaczęła się już rozjeżdżać do domu planując po drodze zwiedzanie cerkwi. Ekipa Grocha obejrzała murowaną cerkiew w Polanach, drewnianą w Krempnej i ogólnodostępne wystawy w pawilonie Magurskiego Parku Narodowego (także w Krempnej).
Szkoda, że pogoda pokrzyżowała niedzielne plany, będzie jednak pretekst, by w piękne, odludne i idealnie nadające się na oldskul tereny Beskidu Niskiego jeszcze wrócić. No cóż, wypada zakończyć, a że wszyscy świetnie się bawili, warto przytoczyć jeszcze raz słowa piosenki: „Powróćmy jak za dawnych lat w zaczarowany bajek świat. I w życiu może zdarzyć się cudowna baśń.”
Ps. Jeśli coś przekręciłam albo kogoś pominęłam, proszę o info
Zdjęcia:
Wiolcia https://picasaweb.google.com/1148021165 ... gLj-kPHvZg
bikmen https://plus.google.com/photos/11635356 ... 9614043041
Barbórka http://www.youtube.com/watch?v=rhUalMefgV8 (znakomity filmik w oldskulowym klimacie)
i wybrane fotki (moje+Kovika+Roberta z familią + Bikmena - wybrańce):
https://plus.google.com/u/0/photos/1165 ... s_eo48eXew
Dżola Ry https://picasaweb.google.com/1151326283 ... ra25052013
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... ki25052013 (Prządki)
goska https://plus.google.com/u/0/photos/1135 ... 2049401601
tknp https://picasaweb.google.com/tknp500/Ol ... ldOWm_OqLA