05.05.2013 r. - Beskid Śląski - Szwędanie się
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
05.05.2013 r. - Beskid Śląski - Szwędanie się
Piękny, piękny miałem tydzień majowy! Zaczęło się od wyjścia pierwszego maja do pracy, a tym samym jak to bywa w transporcie powrót trzeciego maja do domu. Niech to szlag! Że też moi bliźni muszą tyle żreć przez majowy weekend, a ja muszę przez to zapierniczać do Makro w Szczecinie żeby mieli co mleć żuchwami i czym popijać.
Sobota oczywiście, nic nie da się zaplanować, bo trzeba obowiązki pełnić na ogródku.
Nie! Nie! Dość tego! Niedziela musi być troszkę moja. Ale co tu wybrać, gdy człowiek pada na ryj i chęci są, tylko nie wiadomo na ile sił wystarczy?
Majowy weekend aktywny mam, a co tam, aktywnie poudzielam się jeszcze jednego dnia, ale górsko i wybieram się poszwędać po Beskidzie Ślaskim.
Traska taka aby starczyło odseparować się od codzienności i chodź już żyję wyjazdem w Orlickie to umyśliłem sobie coś ugryść za miedzą, bo do Ślaskiego mam ok 80 - 90 km.
Wyjazd bladym świtem, bo wykluta pętelka/trasa okazuje się być ambitna. Zaczynam sobie spacerek od Wisły Malinki z nad wodospadu i Cieńkowem planuję dotrzeć do Zielonego Kopca do tej pysznej grani, bardzo widokowej od jakiegoś czasu, która to biegnie między Skrzycznem, a Baranią.
Widoków też nie brakuje na Cienkowie! Na jednej z polan, nawet odczuwam jakby oddalenie się od osad ludzkich, zero ruchu turystycznego i sam jestem na owych manowcach popijając mlekiem wysiłek który to włożyłem żeby tu dotrzeć.
...
Sobota oczywiście, nic nie da się zaplanować, bo trzeba obowiązki pełnić na ogródku.
Nie! Nie! Dość tego! Niedziela musi być troszkę moja. Ale co tu wybrać, gdy człowiek pada na ryj i chęci są, tylko nie wiadomo na ile sił wystarczy?
Majowy weekend aktywny mam, a co tam, aktywnie poudzielam się jeszcze jednego dnia, ale górsko i wybieram się poszwędać po Beskidzie Ślaskim.
Traska taka aby starczyło odseparować się od codzienności i chodź już żyję wyjazdem w Orlickie to umyśliłem sobie coś ugryść za miedzą, bo do Ślaskiego mam ok 80 - 90 km.
Wyjazd bladym świtem, bo wykluta pętelka/trasa okazuje się być ambitna. Zaczynam sobie spacerek od Wisły Malinki z nad wodospadu i Cieńkowem planuję dotrzeć do Zielonego Kopca do tej pysznej grani, bardzo widokowej od jakiegoś czasu, która to biegnie między Skrzycznem, a Baranią.
Widoków też nie brakuje na Cienkowie! Na jednej z polan, nawet odczuwam jakby oddalenie się od osad ludzkich, zero ruchu turystycznego i sam jestem na owych manowcach popijając mlekiem wysiłek który to włożyłem żeby tu dotrzeć.
...
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Uff, aż odetchnęłam z ulgą, że nie mieszkam w Szczecinie i nie zaopatruję się w Makro, bo na kolejnym wyjeździe górskim nie mogłabym nic przełknąć Szóste zdjęcie przepiękne - takie właśnie klimaty lubię
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Zwijam się po pierwszym odpoczynku i po ukończeniu grani Cieńkowskiej wpadam na Gawlasi, wchodzi on w skład kolejnej grani o której to wspomniałem wcześniej.
Patrzę sobie, w lewo Skrzyczne, na wprost Murońka, w prawo Barania. Jakby miało być inaczej. Na Skrzyczne nie idę bo tam straszna bida. Na wprost też nie, bo nóg szkoda, poszedłem więc sobie kawalątek w kierunku Baraniej do skałki, na której to sobie siadam - patrzę na to co widać i choć widoczność kiepska to się cieszę, że mogę tu siedzieć i zaznawać co mi dano.
Ciekawe że w pracy myślę o górach ale gdy jestem w górach, to nie myślę o pracy. Takie coś bardzo mi się podoba!
Dobra ale trzeba ruszyć, zapracować na owe szwędanie. Jeszcze jedna skałka powinna być w kierunku Baraniej ale już nie dla mnie, ja mam się przecież szwędać!
Zawracam, zapierniczam na Zielony Kopiec. Oczywiście wchodzę na jego wierzchołek bo szlak omija szczyt, a to przecież kilka metrów wyżej i zawsze to lepszy widok. Delikatnie przebijają się szczyty z innego Beskidu ale o tym cisza, bo jestem w Śląskim. Następny zacny kolejny cel przede mną, trzeba atakować poważną skałę, zwaną Malinowską. Wygląda to tak - góra, dół, góra - i jestem. Ale żem się nachodził! Liter mleka już w sumie poleciał do żołądka. No cóż, znowu sielanka.
Po chwili koniec sielany, godzina ok. dziesiątej trzydzieści, a więc ruch turystyczny się zaczyna - turyści nadchodzą, z każdą chwilą coraz więcej. Zaczynam odczuwać brak wiatru we włosach. Nie to żebym ich nie lubił, bo to bliźni, ale po co oni tu przyszli? Akurat teraz kiedy ja tu hausty wypoczynkowo-widokowe czerpie. Cóż, pora podzielić się dobrociami z innymi. Robię miejsce i znikam dalej.
...
Patrzę sobie, w lewo Skrzyczne, na wprost Murońka, w prawo Barania. Jakby miało być inaczej. Na Skrzyczne nie idę bo tam straszna bida. Na wprost też nie, bo nóg szkoda, poszedłem więc sobie kawalątek w kierunku Baraniej do skałki, na której to sobie siadam - patrzę na to co widać i choć widoczność kiepska to się cieszę, że mogę tu siedzieć i zaznawać co mi dano.
Ciekawe że w pracy myślę o górach ale gdy jestem w górach, to nie myślę o pracy. Takie coś bardzo mi się podoba!
Dobra ale trzeba ruszyć, zapracować na owe szwędanie. Jeszcze jedna skałka powinna być w kierunku Baraniej ale już nie dla mnie, ja mam się przecież szwędać!
Zawracam, zapierniczam na Zielony Kopiec. Oczywiście wchodzę na jego wierzchołek bo szlak omija szczyt, a to przecież kilka metrów wyżej i zawsze to lepszy widok. Delikatnie przebijają się szczyty z innego Beskidu ale o tym cisza, bo jestem w Śląskim. Następny zacny kolejny cel przede mną, trzeba atakować poważną skałę, zwaną Malinowską. Wygląda to tak - góra, dół, góra - i jestem. Ale żem się nachodził! Liter mleka już w sumie poleciał do żołądka. No cóż, znowu sielanka.
Po chwili koniec sielany, godzina ok. dziesiątej trzydzieści, a więc ruch turystyczny się zaczyna - turyści nadchodzą, z każdą chwilą coraz więcej. Zaczynam odczuwać brak wiatru we włosach. Nie to żebym ich nie lubił, bo to bliźni, ale po co oni tu przyszli? Akurat teraz kiedy ja tu hausty wypoczynkowo-widokowe czerpie. Cóż, pora podzielić się dobrociami z innymi. Robię miejsce i znikam dalej.
...
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Bo masz za blisko i zostawiasz na starośćGrochu pisze:właśnie się złapałem na tym, że w Beskidzie Śląskim przez cały rok mnie nie było
To prawda, ze rejon z Wisły na Milówkę jest jedynym w naszym Beskidzie Ś+Ż gdzie mozna poczuć się w górach - nie widać wiosek, nie słychać samochodów.
Grochu proponuję "moją trasę" - do Wisły Głębce pociągiem i do Milówki marsz . Robiłem tę trasę dwa razy "na rozgrzewkę"
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Nie wchodź tu, nie wchodź tam, uważaj bo spadniesz, no uważaj! Wszystko to powoli ucicha i gdy tak beztrosko oddalam się w samotności, ukazuje się zacna góra. Okazuje się że popierduję na szlaku Stanisława Huli w kierunku Malinowa który to zapisał się na kartach historii PTTK i nie tylko. Teraz tak, nie wiem czy on tu sam hulał, czy hulał z kimś, bo ja tego nie widziałem, a jak dla mnie, to warto było zaznać widoczku z przeł. bo na Malinów podejście tęgawe, a za plecami jest na co patrzeć, jednak szczyt ma już widoki ograniczone, przez ten młodnik. Mimo wszystko dość widokowe miejsce można jeszcze podziwiać idąć kawałek dalej po minięciu odbicia szlaku zielonego, następną wyraźną ścieżką w prawo jakieś trzydzieści kroków. Otwiera się widoczek na Beskid Węgierski który łączy się z pasmem Klimczoka.
Zaznaczę że pominąłem jaskinię bo to nie mój świat. Boję się pająków i innych ustrojstw dziwnych wyglądajacych ohydnie - dlatego też między innymi nie patrzę w lustro.
Do przełęczy Salmopolskiej się zbliżam, słychać ruch kołowy zagłuszający śpiew ptaszków. Stoję na tym asfalcie jak pizda z krzywą miną. Tak patrzę w tą mapę i boleję że samochód mnie tak ograniczył. Co za bestia! Do Równicy bym doszedł i fajny kawałek szlaku odwiedził.
Połśrodek się znalazł i szlakiem żółtym schodzę przez Jawierzny i w górę do Smerekowca. Między drzewami przebija się całe pasmo Cieńkowa, a nad nim pasmo Baraniej. Teraz kieruje się do Trzech Kopców Wiślańskich bo dosyć mam tego mleka i zamierzam uraczyć się piwem Żywieckim w Telesforówce. Dość malowniczo zaczyna się od krótkiego odcinka omijąjącego szczyt Smerekowca. Ja go nazwałem ścieżką brzózkową i dalej już ubitą drogą do sch. pryw. Tu raczę się bigosem i popijam spragniony bo zaschło mi w gardle. Telestwór się najadł i popił.
Poleżałem sobie na trawce, nawet przysnąłem na moment. Ale szwędania nie koniec.
...
Zaznaczę że pominąłem jaskinię bo to nie mój świat. Boję się pająków i innych ustrojstw dziwnych wyglądajacych ohydnie - dlatego też między innymi nie patrzę w lustro.
Do przełęczy Salmopolskiej się zbliżam, słychać ruch kołowy zagłuszający śpiew ptaszków. Stoję na tym asfalcie jak pizda z krzywą miną. Tak patrzę w tą mapę i boleję że samochód mnie tak ograniczył. Co za bestia! Do Równicy bym doszedł i fajny kawałek szlaku odwiedził.
Połśrodek się znalazł i szlakiem żółtym schodzę przez Jawierzny i w górę do Smerekowca. Między drzewami przebija się całe pasmo Cieńkowa, a nad nim pasmo Baraniej. Teraz kieruje się do Trzech Kopców Wiślańskich bo dosyć mam tego mleka i zamierzam uraczyć się piwem Żywieckim w Telesforówce. Dość malowniczo zaczyna się od krótkiego odcinka omijąjącego szczyt Smerekowca. Ja go nazwałem ścieżką brzózkową i dalej już ubitą drogą do sch. pryw. Tu raczę się bigosem i popijam spragniony bo zaschło mi w gardle. Telestwór się najadł i popił.
Poleżałem sobie na trawce, nawet przysnąłem na moment. Ale szwędania nie koniec.
...
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480