04.03.12r. Kulinarny spacer "schorowanych" GS-ów na Bereśnik ;)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
04.03.12r. Kulinarny spacer "schorowanych" GS-ów n
Skręcało nas z kilku powodów.
Po pierwsze : wreszcie nastała piękna pogoda:D
Po drugie : większość GS-ów wędrowała to tu , to tam zaliczając mniej lub więcej ambitne szlaki , a "nasza ekipa" z różnych to powodów od nas niezależnych była lub jest "uziemiona" .
Skrzyknęliśmy się więc na niedzielny spacer na Bereśnik , aby się nie zastać
W skład ekipy wchodziły/li :
Admin Grzegorz - rehabilitant po operacji ,Asia - zaburzenia równowagi ,
Mirka - schorowana emerytka ( astma ) ,Halinka - chore kończyny dolne - zakaz chodzenia po górach ( zalecenie lekarza ) i ja niedoleczona po zapaleniu oskrzeli .
Jedynym zdrowym spacerowiczem był Wojtuś . Chociaż to do końca jest niepewne , bo ukrywał cały czas wzrok za odlotowymi ciemnymi okularami .
Po dotarciu do schroniska zasiedliśmy za stoły i zaczęło się .
Nie będę się rozpisywała , dokumentacja w załączeniu .
Trochę byliśmy zaskoczeni małą ilością turystów w tak piękny dzionek , ale ma to i dobre strony . Cały bar stał otworem dla nas Niestety piwa nie dowieźli Atmosfera w schronie bardzo klimatyczna . Biesiadowaliśmy przy pieśniach turystycznych , na stolikach buszowała leniwa kotka , słonko grzało , a my podziwialiśmy Tatry przez szybę :>
Co miłe i przyjemne też się kiedyś kończy. Wracamy spacerowym , żółwim krokiem do cywilizacji .
Nie można tego wypadu zaliczyć do wyczynów turystycznych , ale pobiliśmy dwa rekordy .
Rekord podejścia do schronu - 2 godz. ( wg. szlakowskazu 45 min.) oraz rekord w jedzeniu ( to było wielkie żarcie )
https://picasaweb.google.com/mateczka87 ... directlink
Po pierwsze : wreszcie nastała piękna pogoda:D
Po drugie : większość GS-ów wędrowała to tu , to tam zaliczając mniej lub więcej ambitne szlaki , a "nasza ekipa" z różnych to powodów od nas niezależnych była lub jest "uziemiona" .
Skrzyknęliśmy się więc na niedzielny spacer na Bereśnik , aby się nie zastać
W skład ekipy wchodziły/li :
Admin Grzegorz - rehabilitant po operacji ,Asia - zaburzenia równowagi ,
Mirka - schorowana emerytka ( astma ) ,Halinka - chore kończyny dolne - zakaz chodzenia po górach ( zalecenie lekarza ) i ja niedoleczona po zapaleniu oskrzeli .
Jedynym zdrowym spacerowiczem był Wojtuś . Chociaż to do końca jest niepewne , bo ukrywał cały czas wzrok za odlotowymi ciemnymi okularami .
Po dotarciu do schroniska zasiedliśmy za stoły i zaczęło się .
Nie będę się rozpisywała , dokumentacja w załączeniu .
Trochę byliśmy zaskoczeni małą ilością turystów w tak piękny dzionek , ale ma to i dobre strony . Cały bar stał otworem dla nas Niestety piwa nie dowieźli Atmosfera w schronie bardzo klimatyczna . Biesiadowaliśmy przy pieśniach turystycznych , na stolikach buszowała leniwa kotka , słonko grzało , a my podziwialiśmy Tatry przez szybę :>
Co miłe i przyjemne też się kiedyś kończy. Wracamy spacerowym , żółwim krokiem do cywilizacji .
Nie można tego wypadu zaliczyć do wyczynów turystycznych , ale pobiliśmy dwa rekordy .
Rekord podejścia do schronu - 2 godz. ( wg. szlakowskazu 45 min.) oraz rekord w jedzeniu ( to było wielkie żarcie )
https://picasaweb.google.com/mateczka87 ... directlink
Ostatnio zmieniony 05 marca 2012, 8:24 przez Iwon, łącznie zmieniany 1 raz.
O rety, na samo wspomnienie kuchni z Bereśnika aż się oblizałam
Mam nadzieję, że jak będę w pobliżu, będziecie pamiętać o jeszcze jednej inwalidce
Pozdrowienia dla całej wesołej ekipy
Mam nadzieję, że jak będę w pobliżu, będziecie pamiętać o jeszcze jednej inwalidce
Pozdrowienia dla całej wesołej ekipy
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
a, zapomniałaś dodać, iż ja miałam to szczęście i znalazłam piwo po drodze do schronu i go skonsumowałam z ,,,,,,Iwon pisze:Niestety piwa nie dowieźli
Iwon pisze:Rekord podejścia do schronu - 2 godz.
aż tyle, niemożliwe Iwonko, chyba już Cię skleroza bierze
Trochę moich zdjęć.
https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Coś mi się widzi, że chore kończyny Halinki nie stosują się do medycznych zaleceń , wystarczy obejrzeć albumy z fotkami.Iwon pisze:Halinka - chore kończyny dolne - zakaz chodzenia po górach
Fajny spacer, góry jeszcze pod białą kołderką, a u nas szaro i niestety brudno.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."