01.10.2011 - Polowanie na czerwony październik - Świnica
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
01.10.2011 - Polowanie na czerwony październik - Świnica
Sobotni wyjazd rozpoczął się od bardzo ciężkiej walki o miejsce w którymś z kolei autobusie, przez którą musiałyśmy przejść moja znajoma Karolina i ja. Odradzam pojawianie się na krakowskim dworcu przed 5 rano w weekendy z dobrą pogodą W dodatku akurat dziś zrezygnowałam z brania kijów i nie miałam się czym rozpychać
W Zakopanem czeka na nas już HalinkaŚ, podjeżdżamy do Kuźnic, idziemy przez Boczań, ludzi już dość sporo przez naszą komunikacyjną obsuwę czasową. Jest bardzo dobra widoczność, po wyjściu z lasu pięknie widać i Babią i (chyba?)Trzy Korony, słońce jak na październik to strasznie mocno przygrzewa.
Dochodzimy na Halę Gąsienicową, jest pięknie czerwono, widać że już jest najpiękniejszy miesiąc w roku
Na dłuższy postój przy schronie nie ma czasu-za krótki dzień plus moje wolne tempo chodzenia pod górę ;P
Idziemy czarnym szlakiem na Świnicką Przełęcz, ciężko robić zdjęcia, bo jest pod słońce;) Zatrzymujemy się chwilę przy Zielonym Stawie, a potem już zaczynamy podchodzić na Przełęcz, fajne schody, obserwujemy taterników na zachodniej ścianie Kościelca. W końcowej partii szlak trochę zaostrza charakter w porówaniu ze swoim początkiem. Ciągle odsłaniają się nowe stawy, nie wiemy w końcu już który jest który;)
Po dojściu na Przełęcz robimy krótkie przepakowanie, Karolina i ja wybieramy się na Świnicę, Halinka zgodnie ze swoim początkowym planem zaczeka tutaj na nas, zostawiamy niepotrzebne rzeczy, ja przede wszystkim usuwam nadmiar wody i robimy handel wymienny Ja zostawiam Halince ciepłą kurtkę, bo wiatr wieje momentami, a dostaję rękawiczki połówki (dzięki, przydały się ) turysta stojący obok mówi do mnie : rękawiczki to można na Orlą Perć proszę pani, a tutaj to przecież nie ma po co"
Zaczynamy wychodzić na górę, ja jeszcze nigdy nie byłam na żadnym szczycie w Tatrach Wysokich, chciałam już bardzo na jakiś wyjść w tym sezonie i teraz może być już ostatnia na to szansa, ale jak zobaczę, że się nie nadaję to wracam do Halinki Nie mam lęku wysokości, ale jakichkolwiek umiejętności technicznych korzystania z ułatwień sztucznych też nie.
W początkowym odcinku szlak jest prosty, pod górę po kamieniach, trzeba tylko patrzeć na znaki. Potem już ubezpieczony, ale w tych idealnych warunkach pogodowych w większości nawet nie trzeba z nich korzystać. Najładniejszy moim zdaniem odcinek całości jest zaraz przed przejściem przez Wrótka
Potem pod górę, szlak nadal bez większych trudności. Dochodzimy do złączenia z podejściem od Zawratu, więc myślę że to już musi być końcówka, i jestem zdziwiona że tak lekko mi poszło, nie wylazł nigdzie brak doświadczenia
Ale jednak okazuje się że jest drugie dno Przed samym szczytem już prawie pojawił się jeden mały fragment, który wydaje się nie do przejścia dla mnie, nie umiem wymyślić gdzie tam trzeba postawić nogi, żałuję że zamiast obserwować ludzi przede mną jak to robią gapiłam się na widoczki:/ Właściwie od razu widzę, że nie dam sobie tutaj rady, ale żal mi tak zrezygnować tak na samym końcu, więc wychodzę jakoś częściowo, bardziej siłą woli niż rąk dalej się staram, ale mi nijak nie wychodzi, z tyłu robi się zator coraz większy, wrócić już też nie wiem jak, patrząc w dół jest tutaj nie do końca bezpiecznie, no super :D
Gdyby nie to, że jeden chłopak czekający do zejścia wziął i mnie podciągnął jakimś cudem do góry to nie wiem ile bym tam stała Jednak nie jest to góra, na którą można wejść na zasadzie: głupi ma szczęście...
Kawałek potem jeszcze kilka łańcuchów, ale już banalnie, w porównaniu z tym jednym. Ludzi dużo, widok oczywiście rewelacja
Powrót nie sprawia mi już żadnego problemu, bo omijam to dziwaczne miejsce, kawałek wcześniej w prawo zsuwam się powoli na tyłku. Za 10 minut mija nas dwóch facetów, którzy prawie zbiegają z góry, jeden rzuca: „My pójdziemy przodem” i nie czekając ani chwilki, aż się odsuniemy, łapie się łańcucha którego trzyma się Karolina, a na uwagę, że tak się nie robi, odpowiada: „Ale my mamy jeszcze do przejścia daleką trasę” :D:D
Wracamy do Halinki, pakujemy się i idziemy szybkim tempem, bo późno się robi, mijamy Pośrednią Turnię, Beskid i na Kasprowym żegnamy się z Halinką, która zjeżdża na dół kolejką, zostawia nam czołówkę (dzięki ), ale ja mam wielką nadzieję:P że jej użycie nie będzie konieczne, dlatego gdzie tylko się da to zbiegamy, na szczęście w dół nie potrzeba kondycji I po niecałym 1.5 h siedzimy już w busie, teraz już chyba tylko walka o miejsce w autobusie powrotnym na szczęście tym razem obyło się bez niej
Bardzo dziękuję za wyprawę
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1132864414 ... ca01102011#
Zdjęcia Halinki:
https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
W Zakopanem czeka na nas już HalinkaŚ, podjeżdżamy do Kuźnic, idziemy przez Boczań, ludzi już dość sporo przez naszą komunikacyjną obsuwę czasową. Jest bardzo dobra widoczność, po wyjściu z lasu pięknie widać i Babią i (chyba?)Trzy Korony, słońce jak na październik to strasznie mocno przygrzewa.
Dochodzimy na Halę Gąsienicową, jest pięknie czerwono, widać że już jest najpiękniejszy miesiąc w roku
Na dłuższy postój przy schronie nie ma czasu-za krótki dzień plus moje wolne tempo chodzenia pod górę ;P
Idziemy czarnym szlakiem na Świnicką Przełęcz, ciężko robić zdjęcia, bo jest pod słońce;) Zatrzymujemy się chwilę przy Zielonym Stawie, a potem już zaczynamy podchodzić na Przełęcz, fajne schody, obserwujemy taterników na zachodniej ścianie Kościelca. W końcowej partii szlak trochę zaostrza charakter w porówaniu ze swoim początkiem. Ciągle odsłaniają się nowe stawy, nie wiemy w końcu już który jest który;)
Po dojściu na Przełęcz robimy krótkie przepakowanie, Karolina i ja wybieramy się na Świnicę, Halinka zgodnie ze swoim początkowym planem zaczeka tutaj na nas, zostawiamy niepotrzebne rzeczy, ja przede wszystkim usuwam nadmiar wody i robimy handel wymienny Ja zostawiam Halince ciepłą kurtkę, bo wiatr wieje momentami, a dostaję rękawiczki połówki (dzięki, przydały się ) turysta stojący obok mówi do mnie : rękawiczki to można na Orlą Perć proszę pani, a tutaj to przecież nie ma po co"
Zaczynamy wychodzić na górę, ja jeszcze nigdy nie byłam na żadnym szczycie w Tatrach Wysokich, chciałam już bardzo na jakiś wyjść w tym sezonie i teraz może być już ostatnia na to szansa, ale jak zobaczę, że się nie nadaję to wracam do Halinki Nie mam lęku wysokości, ale jakichkolwiek umiejętności technicznych korzystania z ułatwień sztucznych też nie.
W początkowym odcinku szlak jest prosty, pod górę po kamieniach, trzeba tylko patrzeć na znaki. Potem już ubezpieczony, ale w tych idealnych warunkach pogodowych w większości nawet nie trzeba z nich korzystać. Najładniejszy moim zdaniem odcinek całości jest zaraz przed przejściem przez Wrótka
Potem pod górę, szlak nadal bez większych trudności. Dochodzimy do złączenia z podejściem od Zawratu, więc myślę że to już musi być końcówka, i jestem zdziwiona że tak lekko mi poszło, nie wylazł nigdzie brak doświadczenia
Ale jednak okazuje się że jest drugie dno Przed samym szczytem już prawie pojawił się jeden mały fragment, który wydaje się nie do przejścia dla mnie, nie umiem wymyślić gdzie tam trzeba postawić nogi, żałuję że zamiast obserwować ludzi przede mną jak to robią gapiłam się na widoczki:/ Właściwie od razu widzę, że nie dam sobie tutaj rady, ale żal mi tak zrezygnować tak na samym końcu, więc wychodzę jakoś częściowo, bardziej siłą woli niż rąk dalej się staram, ale mi nijak nie wychodzi, z tyłu robi się zator coraz większy, wrócić już też nie wiem jak, patrząc w dół jest tutaj nie do końca bezpiecznie, no super :D
Gdyby nie to, że jeden chłopak czekający do zejścia wziął i mnie podciągnął jakimś cudem do góry to nie wiem ile bym tam stała Jednak nie jest to góra, na którą można wejść na zasadzie: głupi ma szczęście...
Kawałek potem jeszcze kilka łańcuchów, ale już banalnie, w porównaniu z tym jednym. Ludzi dużo, widok oczywiście rewelacja
Powrót nie sprawia mi już żadnego problemu, bo omijam to dziwaczne miejsce, kawałek wcześniej w prawo zsuwam się powoli na tyłku. Za 10 minut mija nas dwóch facetów, którzy prawie zbiegają z góry, jeden rzuca: „My pójdziemy przodem” i nie czekając ani chwilki, aż się odsuniemy, łapie się łańcucha którego trzyma się Karolina, a na uwagę, że tak się nie robi, odpowiada: „Ale my mamy jeszcze do przejścia daleką trasę” :D:D
Wracamy do Halinki, pakujemy się i idziemy szybkim tempem, bo późno się robi, mijamy Pośrednią Turnię, Beskid i na Kasprowym żegnamy się z Halinką, która zjeżdża na dół kolejką, zostawia nam czołówkę (dzięki ), ale ja mam wielką nadzieję:P że jej użycie nie będzie konieczne, dlatego gdzie tylko się da to zbiegamy, na szczęście w dół nie potrzeba kondycji I po niecałym 1.5 h siedzimy już w busie, teraz już chyba tylko walka o miejsce w autobusie powrotnym na szczęście tym razem obyło się bez niej
Bardzo dziękuję za wyprawę
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1132864414 ... ca01102011#
Zdjęcia Halinki:
https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
- Załączniki
-
- dmuch.jpg
- (47.69 KiB) Pobrany 1154 razy
-
- podejscie.jpg
- (57.84 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- szcz4.JPG
- (47.54 KiB) Pobrany 1153 razy
Ostatnio zmieniony 02 października 2011, 19:11 przez Atria, łącznie zmieniany 1 raz.
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
no to gratuluję,a wiesz że apetyt rośnie w miarę jedzenia teraz Orla potem Rysy itd. w końcu nie taki diabeł straszny prawdaAtria pisze:ja jeszcze nigdy nie byłam na żadnym szczycie w Tatrach Wysokich, chciałam już bardzo na jakiś wyjść w tym sezonie i teraz może być już ostatnia na to szansa, ale jak zobaczę, że się nie nadaję
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.
Haniu, chcesz powiedzieć, że w półtorej godziny zeszłyscie z KasprowegoAtria pisze:I po niecałym 1.5 h siedzimy już w busie
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
ja wychodzę z założenie"co cię nie zabiję to cię wzmocni" i tego się trzymam musisz robić tak samo a reszta sama przyjdzie zobaczysz,nawet lęk wysokości minieAtria pisze:skoro nawet na Świnicy jeden kawałek szlaku mnie prawie dobił to raczej marnie to widzę
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.
Teraz dopiero zauważyłam, że schodziłyście przez Myślenickie, może tam łatwiej zbiegać, bo jak pomyślałam o Boczaniu i Jaworzynce, to uznałam, że to niemożliwe
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
nie lubię jak w lesie jest ciemnoMalgo2malgo pisze:Haniu, chcesz powiedzieć, że w półtorej godziny zeszłyscie z Kasprowego
jak mam w miarę gdzie stawiać nogi to jest dobrzegaza pisze: reszta sama przyjdzie zobaczysz,nawet lęk wysokości minie
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
Hania, bardzo dziękuję za wspólne wędrowanie i oczywiście gratuluję z całego serca przekroczenia magicznej cyfry 2000 tys. Ja od początku planowałam wejście tylko do Przełęczy, ale teraz widzę , że jednak mogłam się pokusić. Ze zdjęć nie wygląda to tak tragicznie,,,. Trochę zdjęć z tego dnia do obejrzenia dla chętnych w linku poniżej :
https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
gratuluję Haniu
teraz możesz się wybrać na Rysy spokojnie - łańcuchów jest tam co prawda więcej ale stopień trudności podobny
teraz możesz się wybrać na Rysy spokojnie - łańcuchów jest tam co prawda więcej ale stopień trudności podobny
Nie możesz zatrzymać
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.
https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.
https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
Myślę, że jak u mnie był tylko jeden moment z wyrzutem adrenaliny to u Ciebie z dużo większym doświadczeniem nie byłoby w ogóle Innym razem się wybierzeszHalinkaŚ pisze:Ja od początku planowałam wejście tylko do Przełęczy, ale teraz widzę , że jednak mogłam się pokusić. Ze zdjęć nie wygląda to tak tragicznie
GosiaB pisze:gratuluję Haniu
dziękiturystagorski pisze:gratulacje za zdobycie Świnicy
tzn trzeba się tak podciągać jak tu?GosiaB pisze:teraz możesz się wybrać na Rysy spokojnie - łańcuchów jest tam co prawda więcej ale stopień trudności podobny
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
dokładnie - podciągać lub opuszczaćAtria pisze:tzn trzeba się tak podciągać jak tu?
Nie możesz zatrzymać
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.
https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.
https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
Hania,ja tydzień temu jechałam chwile przed 4.00 i planowo podjechały niemal równoczesnie 2 autobusy przelotowe,także chyba nie jest tak zle,miałaś chyba po prostu pechaAtria pisze:Odradzam pojawianie się na krakowskim dworcu przed 5 rano w weekendy z dobrą pogodą
Łukasz a nie odwrotnie?gaza pisze:apetyt rośnie w miarę jedzenia teraz Orla potem Rysy
Gratuluje dziewczyny wyprawy
Nic straconego Halinko,to miał być mój kolejny szlak po Szpiglasie tylko,że wschód :>HalinkaŚ pisze:ale teraz widzę , że jednak mogłam się pokusić.
"Odwaga to nic innego jak strach,którego sie nie okazuje.."