06-07.08.2011 Krywań i Jagnięcy Szczyt
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
06-07.08.2011 Krywań i Jagnięcy Szczyt
Dzień I: Krywań
Czas: (z popasami i wyczekiwaniem na okno pogodowe)ok. 11 godz
Uczestnicy: i84, Domi, Andrzej83, gaza
Rano wita nas słońce zapowiadające piękny dzień. Z przyczyn nie do końca od nas zależnych wyjeżdżamy stosunkowo późno i w Trzech Studniczkach jesteśmy dopiero o 9tej.
Pogoda- marzenie. Ruszamy w górę Drogą Wolności (cesta Slobody) a następnie zielonym szlakiem do celu naszej dzisiejszej wędrówki jakim jest Krywań.
Dość długo idziemy lasem, dopiero po jakimś czasie zaczyna się otwarta przestrzeń. Mniej więcej w połowie drogi na szczyt dochodzimy do punktu, z którego rozpościera się przepiękny widok na Krywań- u wierzchołka zbierają się chmury, co daje ciekawy efekt- szczyt wygląda niczym dymiący wulkan.
Pogoda wciąż nas rozpieszcza
Niestety z czasem pojawia się coraz więcej chmur i widoczność się pogarsza. Gdy docieramy do rozdroża pod Krywaniem, szczyt znika w chmurach. Widać za to jak na dłoni trasę, która już pokonaliśmy oraz biegnący w przeciwną stronę niebieski szlak zw. Szlakiem Staszica. Patrząc w górę widzimy turystów zbliżających się do celu. Dalej szlak jest nieco bardziej wymagający.
Pod koniec można zapomnieć o spacerku i trzeba aktywnie włączyć ręce. Końcówka wyciska trochę więcej potu, ale w końcu stajemy na szczycie, który niestety pokryty jest totalną mgłą. Około godzinę siedzimy na górze wyczekując okna pogodowego, jednak to jakoś nie chce się otworzyć i zrezygnowani schodzimy w dół.
Gdy docieramy na przełęcz, chmury na szczycie się rozwiewają i przez jakąś minutę/ dwie szczęściarze będący w tym momencie na górze mają te kilka chwil na podziwianie widoków. Z tej perspektywy Krywań wcale nie wygląda interesująco- jakoś tak… topornie. Czas nagli, więc schodzimy w dół niebieskim szlakiem w stronę Jamskiego Jeziora,
które trochę przypomina nam nasz Smreczyński Staw. Stamtąd odbijamy w czerwony, który doprowadza nas do naszej dzisiejszej bazy wypadowej czyli Trzech Studniczek.
reszta zdjęć: https://picasaweb.google.com/1082872992 ... 0806Krywan
Dzień II: Jagnięcy Szczyt
Czas: (z popasami i wyczekiwaniem na okno pogodowe)ok. 13 godz
Uczestnicy: i84, Andrzej83, gaza
Po sobocie morale w grupie trochę podupada i zastanawiamy się nawet, czy aby nie zmienić całkowicie niedzielnych planów na… Beskid Wyspowy a konkretnie Mogielice i Ćwilin. Powstrzymuje nas „telefon (sms) do przyjaciela” z nieco bardziej optymistycznymi prognozami na niedziele niż te, które oglądaliśmy w piątek. Postanawiamy spróbować szczęścia i uderzyć na Jagnięcy. Startujemy ok 7mej.
Nie zapowiada się za dobrze. Jest zimno, wieje wiatr a w naszą stronę podąża gigantyczna chmura, która już zajęła pół nieba. Szlak bardzo długo wiedzie lasem. O dziwo wiatr wkrótce ucicha i robi się coraz cieplej. Gdy wychodzimy z lasu, jest już niezły skwar.
Dziś opuściła nas Domi, więc przez cały dzień ja pełnię rolę kuli u nogi. Co chwila muszę przywoływać chłopaków do porządku błagalnym „nie tak szybko”. Tak docieramy do Wielkiego Białego Stawu
skąd kierujemy się dalej czerwonym szlakiem. Mijamy Stręgacznik
i Magistralą Tatrzańską docieramy do uroczego Zielonego Stawu Kieżmarskiego i leżącego nad nim schroniska. Jeszcze nigdy nie widziałam tak szmaragdowej wody jak tutaj! Turystów niewiele, góry na wyciągnięcie ręki
Po krótkim odpoczynku kierujemy się żółtym szlakiem w stronę Jagnięcego Szczytu. Początek ostry (i proszę się ze mną nie kłócić panowie- mi te wielkie głazy trochę dały w kość), potem już łagodniej. Z góry Zelone Pleso wygląda jeszcze ładniej
Natykamy się na spore stadko kozic, które wcale ale to wcale się nie boją
Kozice są na tym szlaku na porządku dziennym. Co chwilę jakaś przebiega nam drogę lub wręcz podchodzi do nas. Straciłam już rachubę, ile ich było, ale śmiem twierdzić, że prawie tyle, ilu spotkanych tego dnia turystów! Idąc dalej mijamy Czerwony Staw Kieżmarski i Modry Stawek
Jeszcze trochę akrobacji na łańcuchach i przed nami zapierające dech w piersi widoki
Ale to nie koniec, bo jeszcze strome podejście na sam szczyt. W tym miejscu muszę napisać, że przez większą część drogi obserwowaliśmy niebo nad nami i obawialiśmy się, czy krążące w okolicy Łomnicy i pobliskich szczytów chmury nie dotrą również nad Jagnięcy, co skutkowałoby widokową powtórką z rozrywki z dnia wczorajszego. Ale nie! Na Jagnięcym utrzymała się idealna widoczność i można było odnieść wrażenie, że jesteśmy w samym środku okna pogodowego! Co prawda co jakiś czas mgły lawirowały nam przed oczami zakrywając to czy owo, jednak nie mieliśmy prawa narzekać.
Na szczycie spędziliśmy dwie godziny, czekając aż odsłonią się wszystkie szczyty. W końcu ja z Łukaszem zrezygnowaliśmy i zaczęliśmy schodzić a Andrzej wytrwale czekał. No i się doczekał. Oczywiście fotek narobiliśmy co niemiara
Powrót do Zielonego Stawu Kieżmarskiego tą samą drogą
a stamtąd już na parking udaliśmy się żółtym szlakiem, nie chcąc powielać tej samej trasy.
Jagnięcy zrekompensował nam „mleczne” widoki z Krywania. Ogólnie rzecz biorąc super wyprawa. Dziękuję wszystkim za miłe towarzystwo i do następnego razu!
reszta zdjęć: https://picasaweb.google.com/1082872992 ... iecySzczyt
Czas: (z popasami i wyczekiwaniem na okno pogodowe)ok. 11 godz
Uczestnicy: i84, Domi, Andrzej83, gaza
Rano wita nas słońce zapowiadające piękny dzień. Z przyczyn nie do końca od nas zależnych wyjeżdżamy stosunkowo późno i w Trzech Studniczkach jesteśmy dopiero o 9tej.
Pogoda- marzenie. Ruszamy w górę Drogą Wolności (cesta Slobody) a następnie zielonym szlakiem do celu naszej dzisiejszej wędrówki jakim jest Krywań.
Dość długo idziemy lasem, dopiero po jakimś czasie zaczyna się otwarta przestrzeń. Mniej więcej w połowie drogi na szczyt dochodzimy do punktu, z którego rozpościera się przepiękny widok na Krywań- u wierzchołka zbierają się chmury, co daje ciekawy efekt- szczyt wygląda niczym dymiący wulkan.
Pogoda wciąż nas rozpieszcza
Niestety z czasem pojawia się coraz więcej chmur i widoczność się pogarsza. Gdy docieramy do rozdroża pod Krywaniem, szczyt znika w chmurach. Widać za to jak na dłoni trasę, która już pokonaliśmy oraz biegnący w przeciwną stronę niebieski szlak zw. Szlakiem Staszica. Patrząc w górę widzimy turystów zbliżających się do celu. Dalej szlak jest nieco bardziej wymagający.
Pod koniec można zapomnieć o spacerku i trzeba aktywnie włączyć ręce. Końcówka wyciska trochę więcej potu, ale w końcu stajemy na szczycie, który niestety pokryty jest totalną mgłą. Około godzinę siedzimy na górze wyczekując okna pogodowego, jednak to jakoś nie chce się otworzyć i zrezygnowani schodzimy w dół.
Gdy docieramy na przełęcz, chmury na szczycie się rozwiewają i przez jakąś minutę/ dwie szczęściarze będący w tym momencie na górze mają te kilka chwil na podziwianie widoków. Z tej perspektywy Krywań wcale nie wygląda interesująco- jakoś tak… topornie. Czas nagli, więc schodzimy w dół niebieskim szlakiem w stronę Jamskiego Jeziora,
które trochę przypomina nam nasz Smreczyński Staw. Stamtąd odbijamy w czerwony, który doprowadza nas do naszej dzisiejszej bazy wypadowej czyli Trzech Studniczek.
reszta zdjęć: https://picasaweb.google.com/1082872992 ... 0806Krywan
Dzień II: Jagnięcy Szczyt
Czas: (z popasami i wyczekiwaniem na okno pogodowe)ok. 13 godz
Uczestnicy: i84, Andrzej83, gaza
Po sobocie morale w grupie trochę podupada i zastanawiamy się nawet, czy aby nie zmienić całkowicie niedzielnych planów na… Beskid Wyspowy a konkretnie Mogielice i Ćwilin. Powstrzymuje nas „telefon (sms) do przyjaciela” z nieco bardziej optymistycznymi prognozami na niedziele niż te, które oglądaliśmy w piątek. Postanawiamy spróbować szczęścia i uderzyć na Jagnięcy. Startujemy ok 7mej.
Nie zapowiada się za dobrze. Jest zimno, wieje wiatr a w naszą stronę podąża gigantyczna chmura, która już zajęła pół nieba. Szlak bardzo długo wiedzie lasem. O dziwo wiatr wkrótce ucicha i robi się coraz cieplej. Gdy wychodzimy z lasu, jest już niezły skwar.
Dziś opuściła nas Domi, więc przez cały dzień ja pełnię rolę kuli u nogi. Co chwila muszę przywoływać chłopaków do porządku błagalnym „nie tak szybko”. Tak docieramy do Wielkiego Białego Stawu
skąd kierujemy się dalej czerwonym szlakiem. Mijamy Stręgacznik
i Magistralą Tatrzańską docieramy do uroczego Zielonego Stawu Kieżmarskiego i leżącego nad nim schroniska. Jeszcze nigdy nie widziałam tak szmaragdowej wody jak tutaj! Turystów niewiele, góry na wyciągnięcie ręki
Po krótkim odpoczynku kierujemy się żółtym szlakiem w stronę Jagnięcego Szczytu. Początek ostry (i proszę się ze mną nie kłócić panowie- mi te wielkie głazy trochę dały w kość), potem już łagodniej. Z góry Zelone Pleso wygląda jeszcze ładniej
Natykamy się na spore stadko kozic, które wcale ale to wcale się nie boją
Kozice są na tym szlaku na porządku dziennym. Co chwilę jakaś przebiega nam drogę lub wręcz podchodzi do nas. Straciłam już rachubę, ile ich było, ale śmiem twierdzić, że prawie tyle, ilu spotkanych tego dnia turystów! Idąc dalej mijamy Czerwony Staw Kieżmarski i Modry Stawek
Jeszcze trochę akrobacji na łańcuchach i przed nami zapierające dech w piersi widoki
Ale to nie koniec, bo jeszcze strome podejście na sam szczyt. W tym miejscu muszę napisać, że przez większą część drogi obserwowaliśmy niebo nad nami i obawialiśmy się, czy krążące w okolicy Łomnicy i pobliskich szczytów chmury nie dotrą również nad Jagnięcy, co skutkowałoby widokową powtórką z rozrywki z dnia wczorajszego. Ale nie! Na Jagnięcym utrzymała się idealna widoczność i można było odnieść wrażenie, że jesteśmy w samym środku okna pogodowego! Co prawda co jakiś czas mgły lawirowały nam przed oczami zakrywając to czy owo, jednak nie mieliśmy prawa narzekać.
Na szczycie spędziliśmy dwie godziny, czekając aż odsłonią się wszystkie szczyty. W końcu ja z Łukaszem zrezygnowaliśmy i zaczęliśmy schodzić a Andrzej wytrwale czekał. No i się doczekał. Oczywiście fotek narobiliśmy co niemiara
Powrót do Zielonego Stawu Kieżmarskiego tą samą drogą
a stamtąd już na parking udaliśmy się żółtym szlakiem, nie chcąc powielać tej samej trasy.
Jagnięcy zrekompensował nam „mleczne” widoki z Krywania. Ogólnie rzecz biorąc super wyprawa. Dziękuję wszystkim za miłe towarzystwo i do następnego razu!
reszta zdjęć: https://picasaweb.google.com/1082872992 ... iecySzczyt
Ostatnio zmieniony 10 sierpnia 2011, 17:45 przez Inga, łącznie zmieniany 1 raz.
"Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień,
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
a tu moje fotki z Krywania
https://picasaweb.google.com/1046701672 ... directlink
i Jagnięcego
https://picasaweb.google.com/1046701672 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1046701672 ... directlink
i Jagnięcego
https://picasaweb.google.com/1046701672 ... directlink
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.
Piękne trasy ,,złoiliście"-zdecydowanie poza moim zasięgiem a widok z Jagnięcego rzeczywiście wymiata. Szkoda,że Krywań nie okazał się dla Was łaskawy-zapewniam, że warto tam wrócić np.jesienią choćby dla takich widoków
zaś majestatyczną głębie Doliny Koprowej leżącej 1300 metrów niżej zapamiętam na długo
zaś majestatyczną głębie Doliny Koprowej leżącej 1300 metrów niżej zapamiętam na długo
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
na Krywaniu natepnym razem bedziecie mieli widoczki
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
hahaha, to nie miało mieć takiego wydźwięku po prostu w sobotę była Domi, która chodzi mniej więcej tak jak ja, natomiast w niedzielę musiałam biec za chłopakami z wywieszonym językiemAtria pisze:Nie wiem czy Dominice spodoba się to zdaniei84 pisze:Dziś opuściła nas Domi, więc przez cały dzień ja pełnię rolę kuli u nogi.
po zdjęciach widzę, że rzeczywiście.Tempy dyszel pisze: Szkoda,że Krywań nie okazał się dla Was łaskawy-zapewniam, że warto tam wrócić
Ostatnio zmieniony 10 sierpnia 2011, 18:41 przez Inga, łącznie zmieniany 1 raz.
"Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień,
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
Trasy przepiękne, gratuluje całej Waszej ekipie wytrwałości. Krywań, jak na mnie zrobił niesamowite wrażenie, dlatego tam warto iść przy pewnej pogodzie, a trasa na Jagnięcy, to wręcz bajkowe widoki, te ilości spotkanych na szlaku kozic powalają. One Wam nawet pozowały.
Ostatnio zmieniony 10 sierpnia 2011, 20:43 przez HalinkaŚ, łącznie zmieniany 2 razy.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Haniu, ale mnie wzięłaś pod lupę poprawiłam jużAtria pisze:w czwartek? na spotkaniu barowym? Inga, wyraźnie coś kręcisz
no właśnie w tych prognozach to chyba pomylili sobotę z niedzielą... W sobotę miała być ekstra pogoda...HalinkaŚ pisze: tam warto iść przy pewnej pogodzie
przypomnij sobie, ile Cię namawiałam w czwartekpysiek pisze:mieliście z nim poczekać nieprawdaż?
były, były! nektarynki w bonusieBarbórka pisze:czy były owoce cytrusowe na górze?:)) gaza mam nadzieję, że nie zawiodłeś tym razem??:)
"Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień,
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry