22.05 - I sera... sera... Šerák...
: 24 maja 2011, 10:54
Šerák chodził mi głowie od czasu styczniowego wyjazdu na narty do Ramzovej - wtedy i potem w marcu była taka mgła, że ani widoków ani nawet zarysu szczytu widać nie było. No więc postanowiłem, że trzeba tu kiedyś zajrzeć jak zmieni się pora roku
Początkowo mieliśmy to uczynić w sobotę, ale w skutek przypadku losowego trzeba to było przełożyć na niedzielę. Drżałem o pogodę, bo non stop zapowiadano "burze, burze, burze"... No i w okolicach Głuchołaz zaczęło się chmurzyć, a wjeżdzając do Lipovej-lazne zaczął padać ciężki, nieprzyjemny deszcz. Na szczęście wkrótce przestało.
Początkowo szliśmy przez Lipovą-lazne wzdłuż głównej drogi, szukając szlaku, co nie było zbyt przyjemne. Potem wreszcie odbiliśmy na pola, co jakiś czas z lękiem zerkając w kierunku Jesenika i Gór Opawskich, gdzie niebo było czarne i non stop było słychać grzmoty. Na szczęście góry nie przepuściły burzy i ta nas nie dogoniła, choć walenie słyszeliśmy jeszcze przez następne kilka godzin, a w Opawskich to chyba przez większość dnia lało.
Niebieskim szlakiem szło się przyjemnie, choć, niestety, pewien odcinek musieliśmy przemaszerować drogą leśną, która, jak wiele w Czechach, jest wyasfaltowana . Później doszliśmy do sympatycznej wiaty z widokami na okolicę i wdrapaliśmy się na Obří skály, rozległą formację skalną z panoramą na okolicę. To głównie przez to miejsce wybrałem akurat niebieski szlak.
Następnie było trochę podejścia w lesie, wśród głazów i korzeni i wreszcie dość płaski odcinek do schroniska pod Šerákiem. Schronisko jest wiekowe, bo powstało (w formie zbliżonej do obecnej) w 1893 roku, ale, jak to niemal wszystkie w czeskich górach, raczej nienastawione na plecakowców. Mimo to w środku siedzi się dość przyjemnie, choć menu nie zachwyca ani zestawem ani bogactwem.
Do tej pory na szlakach było pustawo - minęliśmy w sumie kilkanaście osób, przy schronisku jest też kilku ludziów, ale bez tłumów. Może prognozy wystraszyły ludzi? Tymczasem pogoda jest w tej chwili znakomita.
Po 3 kwadransach odpoczynku zbieramy się do schodzenia - wybieramy czerwony szlak, mijający kolej linową z Ramzovej. Z lewej strony mamy trochę widoków na Keprnik, tu i ówdzie wycinki drzew. Turystów brak - spotykamy grupkę dopiero przy Cernavie i potem w Ramzovej.
Do Lipovej-lazne wracamy szynobusem - oczywiście w Ramzovej, która ma aż 11 stałych mieszkańców, jest dworzec i działa kasa, inny świat...
Galeryjka
https://picasaweb.google.com/PudelekIII/ISeraSeraSerak#
Początkowo mieliśmy to uczynić w sobotę, ale w skutek przypadku losowego trzeba to było przełożyć na niedzielę. Drżałem o pogodę, bo non stop zapowiadano "burze, burze, burze"... No i w okolicach Głuchołaz zaczęło się chmurzyć, a wjeżdzając do Lipovej-lazne zaczął padać ciężki, nieprzyjemny deszcz. Na szczęście wkrótce przestało.
Początkowo szliśmy przez Lipovą-lazne wzdłuż głównej drogi, szukając szlaku, co nie było zbyt przyjemne. Potem wreszcie odbiliśmy na pola, co jakiś czas z lękiem zerkając w kierunku Jesenika i Gór Opawskich, gdzie niebo było czarne i non stop było słychać grzmoty. Na szczęście góry nie przepuściły burzy i ta nas nie dogoniła, choć walenie słyszeliśmy jeszcze przez następne kilka godzin, a w Opawskich to chyba przez większość dnia lało.
Niebieskim szlakiem szło się przyjemnie, choć, niestety, pewien odcinek musieliśmy przemaszerować drogą leśną, która, jak wiele w Czechach, jest wyasfaltowana . Później doszliśmy do sympatycznej wiaty z widokami na okolicę i wdrapaliśmy się na Obří skály, rozległą formację skalną z panoramą na okolicę. To głównie przez to miejsce wybrałem akurat niebieski szlak.
Następnie było trochę podejścia w lesie, wśród głazów i korzeni i wreszcie dość płaski odcinek do schroniska pod Šerákiem. Schronisko jest wiekowe, bo powstało (w formie zbliżonej do obecnej) w 1893 roku, ale, jak to niemal wszystkie w czeskich górach, raczej nienastawione na plecakowców. Mimo to w środku siedzi się dość przyjemnie, choć menu nie zachwyca ani zestawem ani bogactwem.
Do tej pory na szlakach było pustawo - minęliśmy w sumie kilkanaście osób, przy schronisku jest też kilku ludziów, ale bez tłumów. Może prognozy wystraszyły ludzi? Tymczasem pogoda jest w tej chwili znakomita.
Po 3 kwadransach odpoczynku zbieramy się do schodzenia - wybieramy czerwony szlak, mijający kolej linową z Ramzovej. Z lewej strony mamy trochę widoków na Keprnik, tu i ówdzie wycinki drzew. Turystów brak - spotykamy grupkę dopiero przy Cernavie i potem w Ramzovej.
Do Lipovej-lazne wracamy szynobusem - oczywiście w Ramzovej, która ma aż 11 stałych mieszkańców, jest dworzec i działa kasa, inny świat...
Galeryjka
https://picasaweb.google.com/PudelekIII/ISeraSeraSerak#