09-10.04.2011-ChochołowskaNieWKrokusach-SpotkanieKlubowe
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
09-10.04.2011-ChochołowskaNieWKrokusach-SpotkanieKlubowe
Krótko, zwięźle i na temat:
Piątek, 15.00 – urywam się z pracy godzinę przed czasem i w pośpiechu mknę do domu po bambetle. Punkt 16.00 trąbię pod domem Sonii. Zostaję zapoznana z całą rodzinką, po czym zmieniamy auto na większe, ładniejsze i SZYBSZE i mkniemy autostradą w stronę Tatr.
Chwilę przed 20.00 opuszczamy parking na Siwej Polanie i w egipskich ciemnościach i lekkim deszczu podążamy do schroniska w Dolinie Chochołowskiej. Docieramy doń ok. 1,5h później, a w progu witają nas Dzwonek, Adamek i Mike. Zasiadamy do wspólnej kolacji w kuchni turystycznej, gdzie raczymy się pyszną kiełbasą zakupioną (po degustacji) w Witowie. Próbujemy zaplanować sobotę, marzy nam się Jakubina od Grzesia, przez Rakoń, Wołowiec i Jarząbczy, ale coraz bardziej ulewny deszcz nie nastraja optymistycznie. Do tego wicher wieje. Kładziemy się spać w niepewności, co przyniesie jutro.
Przyniosło śnieg i silny wiatr. Lepsze to niż deszcz, postanawiamy iść na Grzesia i - zobaczymy co dalej, wiemy jednak, że dalej niż na Wołowiec na pewno nie zajdziemy. Schodząc na śniadanie znajdujemy śpiących na ławce w korytarzu andrzeja83 i kobiego83. Przyjechali chwilę wcześniej razem z Mariuszem i Halinką. Spotykamy się w komplecie na śniadaniu i około niepamiętamktórej wyruszamy na szlak w składzie: Dzwonek, Sonia, Adamek, Mike, kobi83, andrzej83 i Elizz. Na Grzesiu doganiają nas Mariusz z Halinką. Schodzą na dół, my idziemy w stronę Rakonia. Wieje okrutnie, zacina śniegiem, momentami gradem. Brrr. Widoczność taka se – czasem widać trochę Wołowca. Mijamy Rakoń i szybko uciekamy dalej z nadzieją, że trochę niżej będzie cieplej (w sensie mniej zimniej) i w spokoju odpoczniemy i coś przekąsimy. Jestem przemarznięta do szpiku kości, ale szczęśliwa, że już za chwilę zejdziemy zielonym szlakiem do Wyżniej Chochołowskiej, aż tu nagle słyszę jakieś dziwne głosy, że wszyscy mają ochotę na Wołowiec! Na szczęście znalazł się jeden taki, co jej nie miał (dzięki Ci kobi83!!!) i postanawiamy zejść razem na dół. Tu kolejny psikus, Dzwonek oświeca nas, że o zielonym możemy zapomnieć – trzeba się wrócić przez Rakoń (brrrr) i zejść na przełaj. No to idziemy, a reszta świrów ciśnie na Wołka. Docieram z kobim83 do schroniska ok. 16.00. W oczekiwaniu na resztę raczymy się prażonym serem Po jakimś czasie dociera reszta ekipy i też raczy się prażonym serem. Tylko Dzwonek raczy się plackami ziemniaczanymi Wszyscy twierdzą, że na Wołowcu wiało o wiele bardziej, niż na Rakoniu, jakoś trudno mi to sobie wyobrazić, ale wierzę im. Chwilę jeszcze gawędzimy i idziemy spać…
W niedzielę pobudka o 6.00 – w planie Trzydniowiański, Kończysty i Starorobociański. Pogoda jakby spokojniejsza. Ruszamy w pełnym 9-osobowym składzie Doliną Jarząbczą. Na Trzydniowiańskim ponownie wiatr daje się we znaki, mnie osobiście pozbawia chęci na dalszą wędrówkę, mojego wiernego kompana kobiego83 też. Reszta pcha się dalej, mimo, że z daleka widać, że na Starorobociańskim nie dzieje się dobrze. Schodzimy z kobim83 przez Kulawiec, idzie się fatalnie, lód w połączeniu z wystającymi konarami sprawiają, że kobi83 zalicza pięknego orła (pokaż siniaka). Pod schroniskiem jesteśmy już ok. 13.00. Jest taki tłum, że nie ma się jak ruszyć. Zbieramy manele z przechowalni i pakujemy się na trawie przed Schroniskiem, gdzie udało nam się znaleźć kawałek wolnego miejsca.. Leżymy sobie na karimatach w oczekiwaniu na resztę ekipy, ale pogoda przegania nas z powrotem do schroniska, które na szczęście zaczyna bardzo powoli pustoszeć. Po 14.00 spotykamy ekipę łowców krokusów w składzie HalinkaŚ, i84, Atria, Alicja i Tatromaniak13, którzy właśnie zeszli z Grzesia. Okazuje się, że chwilę wcześniej schronisko opuściła Otylia z siostrami. Nagle, niespodziewanie szybko, pojawia się reszta naszej ekipy – jak się okazało prawie ich zwiało z Kończystego, toteż Boćka odpuścili. Chwilę jeszcze siedzimy, zajadamy się tym i owym, pakujemy i w drogę. Spotykamy kolejnego GieeSa - ninika z żoną Marzeną. Chwilę po 17.00 wyruszamy z Siwej Polany do domów… I to by było na tyle, może reszta doda coś od siebie, zwłaszcza pożądane będą relacje z Wołowca i Kończystego.
Dziękuję wszystkim za towarzystwo, było super, tylko trochę zimno, na co niestety jestem mało odporna…
Zdjęć (swoich) nie zamieszczam, ponieważ zanim mój aparat (już chyba na zawsze) szlag trafił, zdążyłam uczynić tylko 6 zdjęć w ciemnej Chochołowskiej…
a tutaj zdjęcia innych uczestników spotkania:
Atria https://picasaweb.google.com/Atria86/Grzes210042011#
HalinkaŚ https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
Dzwonek https://picasaweb.google.com/Dzwonek.cd ... IKonczysty#
Adamek https://picasaweb.google.com/adamkostur ... tification#
i84 https://picasaweb.google.com/inga84b/20 ... ocieszenie#
andrzej83:
https://picasaweb.google.com/1013802766 ... wiecDzien1#
https://picasaweb.google.com/1013802766 ... ystyDzien2#
i grupenfoto by HalinkaŚ:
Piątek, 15.00 – urywam się z pracy godzinę przed czasem i w pośpiechu mknę do domu po bambetle. Punkt 16.00 trąbię pod domem Sonii. Zostaję zapoznana z całą rodzinką, po czym zmieniamy auto na większe, ładniejsze i SZYBSZE i mkniemy autostradą w stronę Tatr.
Chwilę przed 20.00 opuszczamy parking na Siwej Polanie i w egipskich ciemnościach i lekkim deszczu podążamy do schroniska w Dolinie Chochołowskiej. Docieramy doń ok. 1,5h później, a w progu witają nas Dzwonek, Adamek i Mike. Zasiadamy do wspólnej kolacji w kuchni turystycznej, gdzie raczymy się pyszną kiełbasą zakupioną (po degustacji) w Witowie. Próbujemy zaplanować sobotę, marzy nam się Jakubina od Grzesia, przez Rakoń, Wołowiec i Jarząbczy, ale coraz bardziej ulewny deszcz nie nastraja optymistycznie. Do tego wicher wieje. Kładziemy się spać w niepewności, co przyniesie jutro.
Przyniosło śnieg i silny wiatr. Lepsze to niż deszcz, postanawiamy iść na Grzesia i - zobaczymy co dalej, wiemy jednak, że dalej niż na Wołowiec na pewno nie zajdziemy. Schodząc na śniadanie znajdujemy śpiących na ławce w korytarzu andrzeja83 i kobiego83. Przyjechali chwilę wcześniej razem z Mariuszem i Halinką. Spotykamy się w komplecie na śniadaniu i około niepamiętamktórej wyruszamy na szlak w składzie: Dzwonek, Sonia, Adamek, Mike, kobi83, andrzej83 i Elizz. Na Grzesiu doganiają nas Mariusz z Halinką. Schodzą na dół, my idziemy w stronę Rakonia. Wieje okrutnie, zacina śniegiem, momentami gradem. Brrr. Widoczność taka se – czasem widać trochę Wołowca. Mijamy Rakoń i szybko uciekamy dalej z nadzieją, że trochę niżej będzie cieplej (w sensie mniej zimniej) i w spokoju odpoczniemy i coś przekąsimy. Jestem przemarznięta do szpiku kości, ale szczęśliwa, że już za chwilę zejdziemy zielonym szlakiem do Wyżniej Chochołowskiej, aż tu nagle słyszę jakieś dziwne głosy, że wszyscy mają ochotę na Wołowiec! Na szczęście znalazł się jeden taki, co jej nie miał (dzięki Ci kobi83!!!) i postanawiamy zejść razem na dół. Tu kolejny psikus, Dzwonek oświeca nas, że o zielonym możemy zapomnieć – trzeba się wrócić przez Rakoń (brrrr) i zejść na przełaj. No to idziemy, a reszta świrów ciśnie na Wołka. Docieram z kobim83 do schroniska ok. 16.00. W oczekiwaniu na resztę raczymy się prażonym serem Po jakimś czasie dociera reszta ekipy i też raczy się prażonym serem. Tylko Dzwonek raczy się plackami ziemniaczanymi Wszyscy twierdzą, że na Wołowcu wiało o wiele bardziej, niż na Rakoniu, jakoś trudno mi to sobie wyobrazić, ale wierzę im. Chwilę jeszcze gawędzimy i idziemy spać…
W niedzielę pobudka o 6.00 – w planie Trzydniowiański, Kończysty i Starorobociański. Pogoda jakby spokojniejsza. Ruszamy w pełnym 9-osobowym składzie Doliną Jarząbczą. Na Trzydniowiańskim ponownie wiatr daje się we znaki, mnie osobiście pozbawia chęci na dalszą wędrówkę, mojego wiernego kompana kobiego83 też. Reszta pcha się dalej, mimo, że z daleka widać, że na Starorobociańskim nie dzieje się dobrze. Schodzimy z kobim83 przez Kulawiec, idzie się fatalnie, lód w połączeniu z wystającymi konarami sprawiają, że kobi83 zalicza pięknego orła (pokaż siniaka). Pod schroniskiem jesteśmy już ok. 13.00. Jest taki tłum, że nie ma się jak ruszyć. Zbieramy manele z przechowalni i pakujemy się na trawie przed Schroniskiem, gdzie udało nam się znaleźć kawałek wolnego miejsca.. Leżymy sobie na karimatach w oczekiwaniu na resztę ekipy, ale pogoda przegania nas z powrotem do schroniska, które na szczęście zaczyna bardzo powoli pustoszeć. Po 14.00 spotykamy ekipę łowców krokusów w składzie HalinkaŚ, i84, Atria, Alicja i Tatromaniak13, którzy właśnie zeszli z Grzesia. Okazuje się, że chwilę wcześniej schronisko opuściła Otylia z siostrami. Nagle, niespodziewanie szybko, pojawia się reszta naszej ekipy – jak się okazało prawie ich zwiało z Kończystego, toteż Boćka odpuścili. Chwilę jeszcze siedzimy, zajadamy się tym i owym, pakujemy i w drogę. Spotykamy kolejnego GieeSa - ninika z żoną Marzeną. Chwilę po 17.00 wyruszamy z Siwej Polany do domów… I to by było na tyle, może reszta doda coś od siebie, zwłaszcza pożądane będą relacje z Wołowca i Kończystego.
Dziękuję wszystkim za towarzystwo, było super, tylko trochę zimno, na co niestety jestem mało odporna…
Zdjęć (swoich) nie zamieszczam, ponieważ zanim mój aparat (już chyba na zawsze) szlag trafił, zdążyłam uczynić tylko 6 zdjęć w ciemnej Chochołowskiej…
a tutaj zdjęcia innych uczestników spotkania:
Atria https://picasaweb.google.com/Atria86/Grzes210042011#
HalinkaŚ https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
Dzwonek https://picasaweb.google.com/Dzwonek.cd ... IKonczysty#
Adamek https://picasaweb.google.com/adamkostur ... tification#
i84 https://picasaweb.google.com/inga84b/20 ... ocieszenie#
andrzej83:
https://picasaweb.google.com/1013802766 ... wiecDzien1#
https://picasaweb.google.com/1013802766 ... ystyDzien2#
i grupenfoto by HalinkaŚ:
- Załączniki
-
- IMG_4877 (Large).jpg
- (79.5 KiB) Pobrany 1236 razy
Ostatnio zmieniony 16 kwietnia 2011, 23:50 przez Elizz, łącznie zmieniany 7 razy.
Elizz bardzo czekałam na relację z tego wyjazdu, Twoja jest pełna humoru Zazdroszczę nieco tych 3 dni, jednak wiem, że wietrzysko pokonałoby moją psychę i pewnie bym zaraz zawróciła.
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Elizz ,oj jak żałuję,że nie posiedziałam jeszcze trochę i nie spotkaliśmy się tym bardziej,ze i tak na pks-ie musiałyśmy kiblować z 2 godziny bo prawdę mówiąc przewiało mnie do szpiku kości i już nawet po Zakopcu nie chciało mi się chodzić.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Relacja genialna
Bardzo dziękuję Wszystkim za niedzielne spotkanie przy dźwiękach muzyki odkurzaczanej
Ekipie Grzesiowej szczególne podziękowania za wspólną wycieczkę
Kilka zdjęć ode mnie:
https://picasaweb.google.com/Atria86/Grzes210042011#
Elizz pisze:a reszta świrów ciśnie na Wołka
Bardzo dziękuję Wszystkim za niedzielne spotkanie przy dźwiękach muzyki odkurzaczanej
Ekipie Grzesiowej szczególne podziękowania za wspólną wycieczkę
Kilka zdjęć ode mnie:
https://picasaweb.google.com/Atria86/Grzes210042011#
Ostatnio zmieniony 11 kwietnia 2011, 21:27 przez Atria, łącznie zmieniany 1 raz.
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
Elizz, fajnie się czyta Twoją relację, wydaje mi się tak, jakbym tam była z Wami, a ja tylko podziwiałam zmaltretowane krokusy i widoczki z Grzesia.
Trochę moich zdjęć z tego dnia;
https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
Trochę moich zdjęć z tego dnia;
https://picasaweb.google.com/cisowicz.h ... directlink
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
wszak świrem dobrze byćElizz pisze:reszta świrów ciśnie na Wołka
nieporównywalnie Elizz...Elizz pisze:Wszyscy twierdzą, że na Wołowcu wiało o wiele bardziej, niż na Rakoniu, jakoś trudno mi to sobie wyobrazić
Elizz pisze:było super
świetna relacja Elizz
dla niedzielnej ekipy sobotnie krokuskiElizz pisze:Krótko, zwięźle i na temat
a parę słów relacji z wyprawy w albumie:
https://picasaweb.google.com/Dzwonek.cd ... IKonczysty#
- tatromaniak
- Członek Klubu
- Posty: 1120
- Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53
Fajna, zwięzła relacja przedstawiająca szczegółowo chronologię wydarzeń z tych pożytecznie spędzonych dni.
Bardzo żałuję, że nie mogłem z przyczyn ode mnie niezależnych uczestniczyć w działaniach strategicznych grupy "świrów" zmagających się z kapryśną aurą.
Mimo tych trudności każda z grupek zrealizowała to co było możliwe do zrobienia w tych warunkach.
Z tego wszystkiego najbardziej ucierpiały najmniej winne krokusy
Bardzo żałuję, że nie mogłem z przyczyn ode mnie niezależnych uczestniczyć w działaniach strategicznych grupy "świrów" zmagających się z kapryśną aurą.
Mimo tych trudności każda z grupek zrealizowała to co było możliwe do zrobienia w tych warunkach.
Z tego wszystkiego najbardziej ucierpiały najmniej winne krokusy
Nie było tak źle.Elizz pisze:Reszta pcha się dalej, mimo, że z daleka widać, że na Starorobociańskim nie dzieje się dobrze.
Z Trzydniowiańskiego przedzierając się przez porywy wiatru posuwaliśmy się powoli do przodu. Gdzieś pod Czubikiem ubieramy raki. Tak "uzbrojeni" pewnie zaczęliśmy się wspinać na Kończysty Wierch. To co wydawało się początkowo trudnawym podejściem w silnym wietrze, przerodziło się w przedzieranie się przez huragan. Czym wyżej tym bardziej wiało. Docieramy pokolei na szczyt, ale nie możemy ustać na nogach - wiatr nas wywraca.
Starorobociański pięknie wygląda w słońcu, ale boimy się że nas zwieje, przecież szczyt jest jeszcze 150 metrów wyżej. Rezygnujemy i powoli zaczynamy wycofywać się w dół. po zejściu ok. 100 metrów w dół huragan trochę ustępuje.
Wracamy do schroniska z lekkim żalem, ale i z wiedzą że dalej nie było sensu iść.
To było moje trzecie podejście na Boćka tej zimy i trzecie wycofanie się - za rok też będzie zima
moje fotki z wyprawy:
https://picasaweb.google.com/adamkostur ... tification#
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
- tatromaniak
- Członek Klubu
- Posty: 1120
- Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53
Trzeba kwardym być nie miętkim. Zima jeszcze rządzi w Tatrach.adamek pisze: To było moje trzecie podejście na Boćka tej zimy i trzecie wycofanie się - za rok też będzie zima
Dokładam swoje 2- krotne wycofki spod Bystrej i robimy porządek z niepokornymi "kopczykami"
Na dniach jak wiaterek zelży bierzemy szturmem Bystrą, dokładamy Boćkiem i spokojnie możemy czekać na wiosnę. Myślę że i nasza "tatrzańska kozica" do nas dołączy?
tym razem beze mnie . Poszalałem już "trochę" w taterkach tej zimy, muszę odsapnąć ze dwa tygodnie.tatromaniak13 pisze:Na dniach jak wiaterek zelży bierzemy szturmem Bystrą, dokładamy Boćkiem
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
no to widze,że Was niezle wywiało.Ja nie wiem co Wy macie z tymi krokusami..jakiś afrodyzjak czy co? Nie dziwie sie,że takie zmarniałe..tez byscie tak wyglądali,jakby przyszło Wam "rozkwitać" na golasa w sniegu Brawo,że mimo niesprzyjającej aury zdjęcia są..i to jakie
"Odwaga to nic innego jak strach,którego sie nie okazuje.."
Jak dostanie urlop to oczywiście , że dołączytatromaniak13 pisze:Na dniach jak wiaterek zelży bierzemy szturmem Bystrą, dokładamy Boćkiem i spokojnie możemy czekać na wiosnę. Myślę że i nasza "tatrzańska kozica" do nas dołączy?
Chyba se żarty robisz ... przecież Cię poskręca z zazdrościadamek pisze:tym razem beze mnie . Poszalałem już "trochę" w taterkach tej zimy, muszę odsapnąć ze dwa tygodnie.
Elizz fajnie się czyta Twoją relację . Brawka dla całej ekipy "trzydniowej" . "Ten Grzesiek" to ma chyba już dość GS-ów