19-27 marca 2011 Tatry
: 28 marca 2011, 21:04
Spędziłam wspaniałe 8 dni w Tatrach i Zakopanem, głównie dzięki temu, że spotkałam się z wieloma osobami z GS, którym już tutaj na początku relacji chciałam gorąco podziękować za wspaniałe towarzystwo i niejednokrotnie duże wsparcie:
ANG, Atria, GosiaB, HalinkaŚ, Kobi, Tatromaniak, Ptoszek, jego Gwiazda, Iwon, Monika, Rafał oraz Sand, którą spotkałam przypadkiem - dzięki niej mamy piękne zdjęcie z Kościeliskiej.
Postanowiłam wklejać relacje cząstkami, dzisiaj pierwsze 2 dni.
Dla tych, którzy chcą przeczytać tylko konkretne wycieczki
20 marca 2011 Dolina Kościeliska + Staw Smreczyński
21 marca 2011 Rusinowa Polana + Gęsia Szyja + Rówień Waksmundzka + Hala Kopieniec + Wielki Kopieniec + Olczysko + Nosal
22 marca 2011 Kasprowy Wierch + Czarny Staw Gąsienicowy
23 marca 2011 Morskie Oko + schronisko Roztoka
24 marca 2011 Kalatówki + Hala Kondratowa + Przeł. Kondracka (ANG również Kopa Kondracka)
25 marca 2011 Dolina Chochołowska + Grześ
26 marca 2011 Dolina ku Dziurze + Dolina Strążyska + Siklawica
Przepraszam za rozpisywanie się, ale nie potrafię inaczej
19 marca 2011 sobota
Bladym świtem wyruszamy z ANG (Anią) do Zakopanego pociągiem EIC. Ku naszemu zaskoczeniu im bardziej oddalałyśmy się od Warszawy, tym więcej było śniegu. Spodziewałyśmy się raczej powitania wiosny, natomiast w samym Zakopanem, do którego docieramy parę minut po 13-tej, jest jeszcze trochę śniegu, ślisko na chodnikach i ogólnie nieprzyjemnie. Nic jednak nie zepsuje naszego nastroju: zaczyna się tak długo oczekiwany urlop! Po rozpakowaniu plecaków postanawiamy wybrać się na spacer, sprawdzić co w trawie (a raczej na Krupówkach) piszczy. Turystów niewielu, dosyć spokojnie. Kroki kierujemy do naszej ulubionej zakopiańskiej restauracji, dotarły do mnie słuchy, że po zmianie właściciela spadła jakość posiłków i niestety była to prawda. Całe szczęście popisowe danie (pstrąg z grilla na wiele sposobów) pozostało bez zmian o czym przekonamy się w kolejnych dniach. Aby poprawić sobie nastrój wybieramy się do jeszcze ulubieńszej cukierni Samanta i ta nigdy nie zawodzi! Ja pałaszuję ulubionego pijaka a Ania torcik orzechowo-bezowy. POLECAM wszystkie rodzaje ciast z tej cukierni. Aura nas nie rozpieszcza, dlatego po przejściu Krupówek, postanawiamy wrócić do pokoju i się wyspać przed kolejnym dniem. By dotrzeć do Warszawy musiałam wstać o 3:40, dlatego wczesne pójście spać było dla mnie wybawieniem.
20 marca 2011 niedziela
Wraz z GosiąB i Atrią (Hanią) umawiamy się o 8:40 przy dworcu PKS. Pora na tyle późna, by Hania mogła spokojnie dojechać z Krakowa. Okazuje się też, że busy nie kursują tak często jak latem (dla mnie i Ani było to ogromne zaskoczenie). Stamtąd jedziemy do Kir, by zwiedzić Dolinę Kościeliską oraz Staw Smreczyński. Pogoda nie jest zachwycająca, w tamtą niedzielę nie udało mi się zobaczyć śpiącego rycerza Giewonta. W samej Dolinie Kościeliskiej turystów bardzo mało, o takich spacerach można tylko pomarzyć w letnich miesiącach. Droga do schroniska Ornak pokryta jest śniegiem, który spadł w sobotę – całe szczęście, bo byłoby trudno chodzić, pod białym puszkiem krył się lód. Po ostatnim pobycie w Pieninach miałam już wątpliwości czy Wąwóz Homole nie jest bardziej zachwycający niż Dolina Kościeliska – kiedy zobaczyłam wywierzyska, przekonałam się, że nie można wybrać pomiędzy tymi dwoma miejscami – oba są urocze. Przechodząc w okolicy Hali Pisanej postanawiamy zrobić sobie wspólne zdjęcie – należałoby tylko znaleźć chętnego. Wyłania się przed nami para turystów i okazuje się, że... to sand12. Zamiast zapytać czy może zrobić nam zdjęcie, pytam ją czy jest na GS, jej zdziwiony wzrok nie chciał zdradzić czy rzeczywiście tak jest i już byłam pewna, że strzeliłam gafę, ale jednak Magda przyznaje się do Gór-Szlaków (myślę, że zmylił ją skrót jakiego użyłam). Rozmawiamy chwilę, robimy zdjęcie i rozstajemy się życząc sobie udanych wycieczek. GS jest naprawdę wszędzie! Kiedy docieramy do schroniska Ornak, przez chmury zaczynają się przebijać promienie słońca. Tutaj zjadamy drugie śniadanie, odpoczywamy po naszym pierwszym wspólnym spacerku i ruszamy do Stawu Smreczyńskiego. Droga jest dość mocno zalodzona, ale powolutku da się przejść. Przy Stawie Smreczyńskim jest tylko jeden Pan, który opowiada nam jakie powinnyśmy mieć widoki, gdyby nie chmury A więc Smreczyński Wierch, Kamienista, Błyszcz i Bystra. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia i po paru chwilach ruszamy w drogę powrotną. W schronisku jemy trzecie śniadanie. GosiaB wpada na pomysł, by do Zakopanego wrócić Drogą pod Reglami, na co się zgadzamy. Później okazuje się, że Droga ta ma więcej trudności niż cała Kościeliska ze Stawem Smreczyńskim razem wziętymi. Do Zakopanego postanawiamy powrócić przez ulicę Strążyską. Na samym jej początku jest karczma, którą poleciła GosiaB – rzeczywiście obiad był przepyszny i warto tam wstąpić – pierwsza jadłodajnia po lewej stronie, w nazwie chyba coś z żabami Hania, która początkowo miała wędrować z nami tylko w niedzielę, postanawia zostać jeszcze na poniedziałek. Nic dziwnego, prognozy są bardzo obiecujące.
ANG, Atria, GosiaB, HalinkaŚ, Kobi, Tatromaniak, Ptoszek, jego Gwiazda, Iwon, Monika, Rafał oraz Sand, którą spotkałam przypadkiem - dzięki niej mamy piękne zdjęcie z Kościeliskiej.
Postanowiłam wklejać relacje cząstkami, dzisiaj pierwsze 2 dni.
Dla tych, którzy chcą przeczytać tylko konkretne wycieczki
20 marca 2011 Dolina Kościeliska + Staw Smreczyński
21 marca 2011 Rusinowa Polana + Gęsia Szyja + Rówień Waksmundzka + Hala Kopieniec + Wielki Kopieniec + Olczysko + Nosal
22 marca 2011 Kasprowy Wierch + Czarny Staw Gąsienicowy
23 marca 2011 Morskie Oko + schronisko Roztoka
24 marca 2011 Kalatówki + Hala Kondratowa + Przeł. Kondracka (ANG również Kopa Kondracka)
25 marca 2011 Dolina Chochołowska + Grześ
26 marca 2011 Dolina ku Dziurze + Dolina Strążyska + Siklawica
Przepraszam za rozpisywanie się, ale nie potrafię inaczej
19 marca 2011 sobota
Bladym świtem wyruszamy z ANG (Anią) do Zakopanego pociągiem EIC. Ku naszemu zaskoczeniu im bardziej oddalałyśmy się od Warszawy, tym więcej było śniegu. Spodziewałyśmy się raczej powitania wiosny, natomiast w samym Zakopanem, do którego docieramy parę minut po 13-tej, jest jeszcze trochę śniegu, ślisko na chodnikach i ogólnie nieprzyjemnie. Nic jednak nie zepsuje naszego nastroju: zaczyna się tak długo oczekiwany urlop! Po rozpakowaniu plecaków postanawiamy wybrać się na spacer, sprawdzić co w trawie (a raczej na Krupówkach) piszczy. Turystów niewielu, dosyć spokojnie. Kroki kierujemy do naszej ulubionej zakopiańskiej restauracji, dotarły do mnie słuchy, że po zmianie właściciela spadła jakość posiłków i niestety była to prawda. Całe szczęście popisowe danie (pstrąg z grilla na wiele sposobów) pozostało bez zmian o czym przekonamy się w kolejnych dniach. Aby poprawić sobie nastrój wybieramy się do jeszcze ulubieńszej cukierni Samanta i ta nigdy nie zawodzi! Ja pałaszuję ulubionego pijaka a Ania torcik orzechowo-bezowy. POLECAM wszystkie rodzaje ciast z tej cukierni. Aura nas nie rozpieszcza, dlatego po przejściu Krupówek, postanawiamy wrócić do pokoju i się wyspać przed kolejnym dniem. By dotrzeć do Warszawy musiałam wstać o 3:40, dlatego wczesne pójście spać było dla mnie wybawieniem.
20 marca 2011 niedziela
Wraz z GosiąB i Atrią (Hanią) umawiamy się o 8:40 przy dworcu PKS. Pora na tyle późna, by Hania mogła spokojnie dojechać z Krakowa. Okazuje się też, że busy nie kursują tak często jak latem (dla mnie i Ani było to ogromne zaskoczenie). Stamtąd jedziemy do Kir, by zwiedzić Dolinę Kościeliską oraz Staw Smreczyński. Pogoda nie jest zachwycająca, w tamtą niedzielę nie udało mi się zobaczyć śpiącego rycerza Giewonta. W samej Dolinie Kościeliskiej turystów bardzo mało, o takich spacerach można tylko pomarzyć w letnich miesiącach. Droga do schroniska Ornak pokryta jest śniegiem, który spadł w sobotę – całe szczęście, bo byłoby trudno chodzić, pod białym puszkiem krył się lód. Po ostatnim pobycie w Pieninach miałam już wątpliwości czy Wąwóz Homole nie jest bardziej zachwycający niż Dolina Kościeliska – kiedy zobaczyłam wywierzyska, przekonałam się, że nie można wybrać pomiędzy tymi dwoma miejscami – oba są urocze. Przechodząc w okolicy Hali Pisanej postanawiamy zrobić sobie wspólne zdjęcie – należałoby tylko znaleźć chętnego. Wyłania się przed nami para turystów i okazuje się, że... to sand12. Zamiast zapytać czy może zrobić nam zdjęcie, pytam ją czy jest na GS, jej zdziwiony wzrok nie chciał zdradzić czy rzeczywiście tak jest i już byłam pewna, że strzeliłam gafę, ale jednak Magda przyznaje się do Gór-Szlaków (myślę, że zmylił ją skrót jakiego użyłam). Rozmawiamy chwilę, robimy zdjęcie i rozstajemy się życząc sobie udanych wycieczek. GS jest naprawdę wszędzie! Kiedy docieramy do schroniska Ornak, przez chmury zaczynają się przebijać promienie słońca. Tutaj zjadamy drugie śniadanie, odpoczywamy po naszym pierwszym wspólnym spacerku i ruszamy do Stawu Smreczyńskiego. Droga jest dość mocno zalodzona, ale powolutku da się przejść. Przy Stawie Smreczyńskim jest tylko jeden Pan, który opowiada nam jakie powinnyśmy mieć widoki, gdyby nie chmury A więc Smreczyński Wierch, Kamienista, Błyszcz i Bystra. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia i po paru chwilach ruszamy w drogę powrotną. W schronisku jemy trzecie śniadanie. GosiaB wpada na pomysł, by do Zakopanego wrócić Drogą pod Reglami, na co się zgadzamy. Później okazuje się, że Droga ta ma więcej trudności niż cała Kościeliska ze Stawem Smreczyńskim razem wziętymi. Do Zakopanego postanawiamy powrócić przez ulicę Strążyską. Na samym jej początku jest karczma, którą poleciła GosiaB – rzeczywiście obiad był przepyszny i warto tam wstąpić – pierwsza jadłodajnia po lewej stronie, w nazwie chyba coś z żabami Hania, która początkowo miała wędrować z nami tylko w niedzielę, postanawia zostać jeszcze na poniedziałek. Nic dziwnego, prognozy są bardzo obiecujące.