19-27 marca 2011 Tatry

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Malgo
Turysta
Turysta
Posty: 1676
Rejestracja: 27 września 2010, 18:04

Post autor: Malgo » 30 marca 2011, 23:58

22 marca 2011 wtorek
Po dosyć wyczerpującym poniedziałku (i po tym, że urosło mi drugie kolano w lewej nodze), postanawiamy z Anią wybrać się na coś „lajtowego”. A więc wjeżdżamy kolejką na Kasprowy Wierch i postanawiamy zejść z niego pieszo. Podczas wjazdu na Kasprowy zauważamy śmigłowiec nad Długim Giewontem, co wzbudziło moje złe przeczucia, okazało się, że niestety słuszne – to wtedy zginął ś.p. Jakub Stawowy [*] Już po wyjściu ze stacji jesteśmy zaskoczone tym jak jest ślisko – ubity śnieg nie jest wyborny do chodzenia, do tego dosyć silny wiatr nie ułatwia sprawy. Początkowo planujemy dojść na Beskid, ktoś nam powiedział, że widać stamtąd stadko kozic. Niestety ślizgamy się za mocno i postanawiamy powoli kierować się w stronę Hali Gąsienicowej. Szlak był wyjeżdżony przez ratraki i stanowił idealne miejsce do długich niekontrolowanych dupozjazdów. Z Anią powolutku schodzimy na dół ciesząc się wspaniałym słonecznym dniem. W pewnym momencie mija nas grupka mężczyzn zbiegających z Kasprowego – pomyślałyśmy sobie jakie to śmieszne, że my dreptamy powolutku małymi kroczkami a oni byli w stanie zbiegać i szło im to całkiem nieźle. Poza tym, jak na kobiety przystało, byłyśmy pod wrażeniem ich siły i męstwa hihi co jeszcze wspominamy do dziś ;) Po dotarciu do prawie pustego Murowańca, kierujemy się w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Po drodze spotykamy Panią, którą widziałyśmy przy Smreczyńskim Stawie, zamieniamy kilka słów i żegnamy się życząc sobie wzajemnie wszystkiego dobrego i powodzenia na cały wyjazd. Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym wspaniała cisza, siadamy na głazach i podziwiamy. Słychać z oddali czyjeś rozmowy, zastanawiamy się czy to taternicy, czy może ktoś schodzący z gór. Przy Kościelcu było widać wspinaczy, drugich szukałyśmy na ścianach Granatów, jednak okazało się, że byli to jednak turyści, których dostrzegłyśmy dopiero po 30 minutach – byłyśmy zaskoczone jak bardzo niesie się głos w górach. Z bólem serca pożegnałyśmy się z widokiem znad Czarnego Stawu, był on tak cudowny, że aż zapierał dech w piersiach. Do Kuźnic wybrałyśmy się przez Boczań, szlak miejscami śliski, ale to co było już w dole, niedaleko złączenia ze szlakiem na Nosal przeszło nasze wyobrażenia ;) szlak skręcający w lewo był cały pokryty lodem i trzeba było się natrudzić, żeby nie zrobić szpagatu, bo nogi same się rozjeżdzały ;) Za nami kolejny cudowny dzień. Wieczorem nie mogłyśmy się nadziwić, że to dopiero trzeci dzień wędrówek a widziałyśmy już tak wiele.

23 marca 2011 środa
Na ten dzień prognozy nie były zachwycające a już wiedziałyśmy, że w czwartek planowane jest wejście na Kopę Kondracką z HalinkąŚ, Kobim i Tatromaniakiem, dlatego nie chcemy się szczególnie forsować i wybieramy nad Morskie Oko. Szlak tak oklepany, że nie ma co w nim opisywać oprócz hałasu jakie robią Wodogrzmoty Mickiewicza a jeszcze większy grupa licealistów, która akurat tego dnia nam się trafiła do towarzystwa (z tego też powodu od samego początku nadałyśmy duże tempo, dołączył się do nas Pan, który samotnie wybrał się w góry i chciał, by dotrzymać mu towarzystwa). Pokonując trasę dwa razy mija się miejsca oznaczone tabliczkami, że nie należy się tu zatrzymywać przez określony okres czasu, ponieważ są one szczególnie zagrożone zejściem lawiny. Śniegu w górach nie jest dużo, ale mimo wszystko działa to na moją wyobraźnię. Nad samym Morskim Okiem szczyty spowite są w chmurach. Robimy kilka zdjęć i kierujemy się do schroniska na śniadanie. Obiecuję Ani, że na pewno pojawi się okno pogodowe, że dzień nie będzie stracony i rzeczywiście za jakiś czas zaczyna się wyłaniać „niebieskie” i rozstępować nad całym Morskim Okiem. Siadamy wtedy na głazach, opalamy się i kontemplujemy. Taki słoneczny dzień trwał może z pół godziny. Kiedy Słońce schowało się za chmurami, od razu zrobiło się chłodniej i decydujemy się zejść na dół. Po drodze wstępujemy do Schroniska w Roztoce. Spodziewałyśmy się przy nim potoku, ale okazuje się, że jest ono „tylko w lesie” a samo miejsce ratuje jego przytulność. Jak na brak sezonu przystało: musimy czekać na busa (coś niebywałego), obserwujemy turystów, którzy zdążyli przyjechać do Łysej Polany. Mają obładowane plecaki, sprzęt lawinowy i ewidentnie wielkie plany. Troszkę im zazdrościmy ;)
Popołudniu spotykamy się z Kobim, który przyjechał powędrować w czwartek z nami, Halinką i Tatromaniakiem na Kopę Kondracką

24 marca 2011 czwartek
Rano spotykamy się w Kuźnicach (dojeżdżamy tam pierwszym busem, który odjeżdża dopiero o 7). Halinka i Tatromaniak mają dla mnie i Ani raczki, które ratują całą wycieczkę. Lód jest już za Kalatówkami. Na Kalatówkach z kolei zauważamy żółte krokusy, których nie spotkaliśmy w żadnym innym miejscu. Od rana jest błękitne niebo i wierzymy, że pogoda dopisze do końca dnia, nastawiamy się na cudowne widoki z Kopy Kondrackiej. Przy schronisku na Hali Kondratowej jemy śniadanie. Niestety pogoda zaczyna się psuć, na niebie nagle pojawiło się pełno chmur i zaczęło wiać. Drogę na Przełęcz Kondracką obiera Tatromaniak – szlak nie jest trudny do odnalezienia, bo jest mnóstwo śladów, jednak z powodu braku doświadczenia części grupy, to Janek jest naszym przewodnikiem. Daje nam kilka wskazówek w jakich iść odstępach. Po drodze mijamy dwie stare lawiny. Robią na nas duże wrażenie, pod takimi zwałami śniegu człowiek raczej ma małe szanse na przetrwanie… Kiedy docieramy do Przełęczy Kondrackiej wieje już niemiłosiernie (jak dla mnie), zaczynam marznąć i zaczyna mi siadać psycha  Niestety zamiast założyć polar i lepsze rękawiczki, które mam w plecaku, postanawiam nie iść na Kopę Kondracką. Zawraca ze mną Halinka, za co bardzo jej dziękuję, powiedziała mi bardzo ważną rzecz, że górami trzeba się cieszyć a nie ich bać. Na Kopę Kondracką poszli Tatromaniak, ANG i Kobi. Schodząc do Hali Kondratowej pogoda zaczyna się poprawiać, wychodzi słońce, na co jesteśmy trochę złe, bo prognozy zapowiadały nawet 9h słońca a było go może z 1h. Pogody jednak nie było z ważnego powodu: to tego dnia odbył się pogrzeb ś.p. Jakuba Stawowego, a słońce na niebie pojawiło się dopiero jak dotarł do niego Kuba. Takie bardzo symboliczne wytłumaczenie usłyszałam od ratownika z Chochołowskiej i może rzeczywiście tak było… Z Halinką docieramy do schroniska na Hali Kondratowej. Kosztujemy pyszną szarlotkę i do tego złoty trunek ;) Kiedy nasi bohaterowie do nas docierają, posilamy się i idziemy na Kalatówki poleżeć wśród krokusów. Na trawie było ich całe mnóstwo! Widać, że wiosna zaczyna dominować. Ciężko było opuścić to miejsce, jednak każdy musi pójść w swoją stronę.
Wieczorem spotykamy się na Krupówkach: ja, ANG, Kobi, Ptoszek oraz Paulina90. Każdy z nas omawia plan na najbliższe dni. W Zakopanem zaczyna się pojawiać coraz więcej kibiców Adama Małysza, więc w knajpach coraz bardziej tłoczno, głośno i kolorowo (chociaż barwy tylko dwie: biało-czerwone).

25 marca 2011 piątek
Tego dnia wybieramy się z Anią do Doliny Chochołowskiej i na Grzesia, którego muszę zdobyć, ponieważ obiecałam to Tatromaniakowi. Tym sposobem miałam odkupić swój stracony honor przy cofnięciu się z Kopy Kondrackiej ;) Do dziś pamiętam słowa Janka „Trzeba być twardym a nie miękkim”. Janku, zapamiętam to na całe życie – zaraz po „Górach dla przyjemności” HalinkiŚ ;) Trasa do schroniska niestety jak zwykle jest dla mnie nudna. Po drodze przydają się raczki pożyczone od Halinki i Janka. W schronisku ogromne pustki. Mamy szczęście, bo ratownik, który tam stacjonuje (Mirek Zieliński) zaprasza nas na film szkoleniowy o lawinach – miało być 15 minut, wyszła z tego godzina, ale warto było – dowiedziałyśmy się kiedy nie chodzić w góry zimą (praktycznie nigdy i nigdzie hehehe), gdzie i kiedy „lubią” schodzić lawiny oraz wiele innych przydatnych informacji. Po tej namiastce zapragnęłam pójść na takie szkolenie lawinowe ;) Po drodze analizujemy z Anią jak wygląda śnieg (a raczej jego resztki) i czy to, co leżało na kosodrzewinie, to „cukier”, o którym wspominał Mirek. Pewnie by się obśmiał z naszej analizy haha. Droga na Grzesia jest bardzo przyjemna, po rozejściu się szlaków na Bobrowiecką Przełęcz za jakiś czas musimy założyć raczki, znowu jest pełno lodu, dałoby się przejść, ale po co tracić czas, jeśli można iść wygodniej. Zanim dojdzie się na szczyt Grzesia, praktycznie nic nie widać (w porównaniu jakie widoki są z niego), dopiero pod samym szczytem wyłania się piękna panorama, kiedy dotarłyśmy tam dosłownie opadła mi szczęka ;) Na szczycie wiało dosyć mocno (zwiewało mój kubek z herbatą). Żal było stamtąd iść, ale wytrzymać też się nie dało. Patrzymy jak blisko jest do Rakonia. Wołowiec wydaje się przy nim jak wielka skała. Nie decydujemy się na dalsze dreptanie, trochę szkoda, ale nie chciałam iść na szlak, którego nie znam, z Rakonia można zejść prosto do schroniska, ale nie wiedziałam czego się spodziewać, więc na spokojnie zeszłyśmy tą samą trasą. Wracając wstąpiłyśmy na Bobrowiecką Przełęcz a tam znowu krokusy. Szkoda, że nie można już wejść na Bobrowiec, pewnie widoki z niego są niesamowite.

26 marca 2011 sobota
Relację z tego dnia napisała Paulina90, ale pokuszę się na kilka zdań.
Zbieramy się wszyscy na Rondzie Kuźnickim: ja, ANG, Halinka Ś, Iwon, Ptoszek, Paulina90, Monika i Rafał. Po tych sześciu dniach wędrowania jestem już zmęczona i rozkojarzona i co chwilę coś gubię, a to jedna rękawiczka, a to druga, a to pączek aż w końcu zostawiam rękawiczki przy budce i muszę po nie wracać z Ronda prawie do samych Krupówek. Nic jednak nie zatrzymałoby mnie w mieście. Zakopane jest już całe biało-czerwone, głośne i niestety pijane, więc wcale nie jest tu przyjemnie. Idąc ulicą Bronisława Czecha obok skoczni kierujemy się do Drogi pod Reglami. Decydujemy się wejść do Doliny ku Dziurze, by obejrzeć położoną tam jaskinię. Warto tam wejść z czołówką. Liście (oraz moje śliskie buty) nie zachęcają jednak do schodzenia niżej. Przed jaskinią urządzamy sobie popas, Halinka Ś z Iwon wspominają wejście na Kozi Wierch, co daje nam również trochę nauki: czego nie robić w górach ;) Po Dolinie ku Dziurze zmierzamy do Doliny Strążyskiej i Siklawicy. Wodospad jest już tylko trochę zamarznięty, zdecydowanie piękniej wyglądałby, gdyby było mroźniej, ale cóż – był to przecież wyjazd wiosenny. Po wspólnym fotografowaniu schodzimy w dół do Herbaciarni, w której nasz pobyt nie może się nazywać inaczej niż biesiada, zabrakło tylko piosenki „Paloma, Paloma”. Kiedy dotarliśmy z powrotem pod skocznię było tam już mnóstwo Polaków – nie mogę tego nazwać inaczej, bo było biało-czerwono jak na rewolucję. Pogoda nie rozpieszczała, było zimno i zaczynał padać śnieg. Z Halinką, Iwoną i Anią idziemy zjeść wspólny obiad (Ptoszek, Paulina90, Monika i Rafał zostają pod skocznią), po czym żegnamy się (co było dla mnie strasznie smutne) i z Anią idziemy do pokoju – miałyśmy tylko się przebrać i pójść „na Małysza”, ale ciepełko jednak zatrzymało nas na kwaterze i łezkę za Adasiem wylałyśmy już przed telewizorem.

27 marca 2011 niedziela
Nastał smutny dzień odjazdu. Widok za oknem jest zaskakujący: wszystko w śniegu. Pakujemy się, wychodzimy na zakupy – ja w ostatniej chwili kupuję sobie dwie chustki na pamiątkę, kapcie na prezent oraz tradycyjnie pudełko (które specjalnie wiozę z domu) ciasta z cukierni Samanta. Pociągiem do Warszawy w większości jadą Małyszo-fani, w naszym przedziale również. Trafiamy na bardzo wesołe towarzystwo, nie było miejsca na nudę. Na koniec robimy sobie wspólne zdjęcie pamiątkowe. Takiego powrotu do domu jeszcze nie miałam : )

Po tym wyjeździe mogę powiedzieć jedno: zakochałam się w zimowych Tatrach. Ktoś może powiedzieć, że to nie była prawdziwa zima, ale myślę, że nie mogłam wybrać lepszej pory na początek zimowej tatrzańskiej przygody.
Jeszcze raz chciałabym podkreślić moją dużą wdzięczność dla HalinkiŚ i Tatromaniaka. Wędrowanie z Wami dało mi bardzo wiele! DZIĘKUJĘ.
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Awatar użytkownika
Malgo
Turysta
Turysta
Posty: 1676
Rejestracja: 27 września 2010, 18:04

Post autor: Malgo » 31 marca 2011, 0:06

Atria pisze:5 miesięcy przerwy i skutki są opłakane
Haniu, mam nadzieję, że już jesteś na chodzie jednak :)
GosiaB pisze:ja jeszcze pamiętam Twoje słowa: "rzuć ten plecak i patrz do tyłu"
Gosiu, pamiętam jeszcze Twoją zdziwioną minę "ale o co ci chodzi" haha
Grochu pisze:ufff.....
Gratuluję wytrwałości :D
xVRoBVx pisze:Właśnie skończyłem oglądanie ponad 400 zdjęć
Miło mi, że obejrzałeś wszystkie :)
i84 pisze:No no- tydzień w Tatrach i TAKA pogoda. Jesteście w czepku urodzone
Bez dwóch zdań mogę powiedzieć, że to był mój najlepszy wyjazd w życiu!!! :)
HalinkaŚ pisze:jest mi żal, że tylko dwa dni mogłam być z Wami
Halinko, na pewno pochodzimy jeszcze razem, już mi coś po głowie chodzi ;)
Kovik pisze:aż dziw bierze że tak mało śniegu w Tatrach jest
Dla nas to chyba było wybawieniem.
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Awatar użytkownika
tatromaniak
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1120
Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53

Post autor: tatromaniak » 31 marca 2011, 8:03

Ja też się cieszę Gosiu, ze moglem Cie wreszcie poznać i wspólnie trochę powędrować :jupi:
Dobrze, że przydały się Wam nasze raczki.
A co do powiedzenia to ono brzmi trochę inaczej:

Trzeba kwardym być nie miętkim
Pozdrawiam z nizin i do zobaczenia na krokusach? :hura:
Montenero

Post autor: Montenero » 31 marca 2011, 8:13

ś.p. Jakuba Stawowego, a słońce na niebie pojawiło się dopiero jak dotarł do niego Kuba.
Tu ktoś miał rację, w momencie ostatniej mowy na trumną wystrzelił promień słońca w naszym kierunku. Koło 16 powinnyście widzieć śmigłowiec opodal Giewontu który krążył na żałobnikami.
Awatar użytkownika
Atria
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 495
Rejestracja: 20 września 2010, 21:37

Post autor: Atria » 31 marca 2011, 13:27

Malgo2malgo pisze:Atria powiedział/-a:
5 miesięcy przerwy i skutki są opłakane

Haniu, mam nadzieję, że już jesteś na chodzie jednak

dzięki, tak, jestem cały czas, chodziło mi jedynie o te znaczne deficyty w siłach fizycznych tamtego dnia :twisted:
Duże :7: za czwartkowy atak na dwutysięcznik, innym razem na pewno się uda zdobyć :spoko:
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 31 marca 2011, 16:33

Malgo2malgo pisze: że górami trzeba się cieszyć a nie ich bać.
Gosiu, góry wciąż będą stały, jeszcze nie jeden raz pójdziesz bez strachu, ale za to z wielką radością. :> Jeszcze raz wielkie brawa za tak owocny tydzień w jeszcze zimowych warunkach.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Awatar użytkownika
Malgo
Turysta
Turysta
Posty: 1676
Rejestracja: 27 września 2010, 18:04

Post autor: Malgo » 02 kwietnia 2011, 15:39

tatromaniak13 pisze:Pozdrawiam z nizin i do zobaczenia na krokusach?
Janku, oczywiście, że do zobaczenie na krokusach, wybieram się na wycieczkę do Dol. Chochołowskiej + Wołowiec 16 kwietnia, mam nadzieję, że zdecydujesz się, bo już widziałam, że planujesz podobną wycieczkę 10 kwietnia ;)
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Awatar użytkownika
tatromaniak
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1120
Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53

Post autor: tatromaniak » 02 kwietnia 2011, 19:18

Malgo2malgo pisze:
tatromaniak13 pisze:Pozdrawiam z nizin i do zobaczenia na krokusach?
Janku, oczywiście, że do zobaczenie na krokusach, wybieram się na wycieczkę do Dol. Chochołowskiej + Wołowiec 16 kwietnia, mam nadzieję, że zdecydujesz się, bo już widziałam, że planujesz podobną wycieczkę 10 kwietnia ;)
Wybieram się na krokusy w najbliższy weekend, ale nie wykluczone, że nie za bisuję w następny weekend o ile nie zwiędną :jupi:
Awatar użytkownika
Zrzęda
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1391
Rejestracja: 04 maja 2009, 19:27

Post autor: Zrzęda » 02 kwietnia 2011, 19:23

tatromaniak13 pisze:o ile nie zwiędną
Nawet tak nie strasz :oczynoela: , bo ja tez liczę na nie 16 kwietnia...
"Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło..."
(R. Kapuściński)
Awatar użytkownika
Malgo
Turysta
Turysta
Posty: 1676
Rejestracja: 27 września 2010, 18:04

Post autor: Malgo » 03 kwietnia 2011, 9:57

tatromaniak13 pisze:Wybieram się na krokusy w najbliższy weekend
Gdybym mogła w ten najbliższy, to też bym nie ryzykowała następnego tygodnia. Wydaje mi się, że krokusy zakwitły wyjątkowo wcześnie a na majówkę, z tego co słyszałam, zwykle są już oklapnięte :|
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
ODPOWIEDZ