16-22.07.2010 r. MONT BLANC 4810 m n.p.m.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Dziękuję wszystkim za gratulacje, a to kilka moich fotek http://picasaweb.google.pl/101952715314 ... directlink
Tu króluje zeszłoroczny czas
Na posłaniu z liści buczynowych
Stąd do ziemi dalej niż do gwiazd
Na posłaniu z liści buczynowych
Stąd do ziemi dalej niż do gwiazd
Każda góra, na którą jedzie się pierwszy raz, niezależnie od tego, ile czasu poświęciliśmy na przygotowania, czy to kondycyjne, czy zbierając na jej temat wszelkie informacje, jest jedną wielką niewiadomą. Niezmiernie cieszę się, że udało nam się wejść i bezpiecznie zejść ze szczytu. Z pewnością tego wyjazdu nie zapomnę, piękna i potęgi przyrody, wspaniałych widoków oraz tego jak kruche jest ludzkie życie. Każdy taki wyjazd to kolejne, ogromne życiowe i nie tylko doświadczenie. Czy pojechałabym jeszcze raz na Mont Blanc? Z pewnością nie chciałabym przechodzić kolejny raz kuluaru ( wspomnienia wypadku są jeszcze zbyt świeże). Na dzisiaj mówię nie, ale inną trasą, za jakiś czas? Trudno wykluczyć.bluejeans pisze:Myślę, że ta wyprawa była dla Was wielkim wyzwaniem.. ciekawi mnie, czy zdecydowalibyście się jeszcze raz na tę wyprawę mając już świadomość, jak to jest.. czy może czegoś mniej niebezpiecznego..?
Wielkie gratulacje dla całej trójki
Zresztą jadąc na inna górę też nie mamy pewności jakie kryje za sobą niebezpieczeństwa.
bluejeans pisze:Myślę, że ta wyprawa była dla Was wielkim wyzwaniem..
Oleńko, werbalizując swoje pytanie położyłam akcent na słowo: wyzwanie, a nie na: dla Was, jestem przekonana, że nie wybralibyście się tam bez przygotowaniaLimonka pisze:Każda góra, na którą jedzie się pierwszy raz, niezależnie od tego, ile czasu poświęciliśmy na przygotowania, czy to kondycyjne, czy zbierając na jej temat wszelkie informacje, jest jedną wielką niewiadomą.
Ciekawią mnie zwyczajnie wrażenia (myślę, że bardzo mocne wrażenia) i przemyślenia osób, które doświadczają podobnych przeżyć..
Pisałaś (podobnie, jak Dariusz), że byliście świadkami wypadku, że słyszeliście krzyki, że czuć było niebezpieczeństwo.. Zastanawia mnie też, co wg Was, którzy zmierzyliście się z MB, ciągnie ludzi w takie miejsca, pomimo świadomości(?), że mogą oni stracić życie..
Lub inaczej: dlaczego się tam wybraliście i postanowiliście się zmierzyć z tą górą..?
Myślę podobnie jak bluejeans,czytając relację brakowało mi Twoich osobistych wrażeń,takiej zwykłej radości i dumy ze zdobycia szczytu.Myślę też, że sprawił to wypadek i naoczne widzenie nieszczęśliwych wydarzeń jakich byliście świadkamiLub inaczej: dlaczego się tam wybraliście i postanowiliście się zmierzyć z tą górą..?
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Limonka i Mariusz dzieki za takie fotki, być może nigdy tam nie wejdę.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
bluejeans - po dłuższym zastanowieniu uznałam, że odpowiedź na Twoje pytania jest zbyt osobista, żeby podać ja na forum, więc otrzymasz ja na PW.
Halinko, wiem, że moja relacja jest bardzo „jałowa”, ja po prostu nie cierpię pisać, a o swoich odczuciach w szczególności, niestety Panowie – współuczestnicy wyprawy, nie pałali chęcią do opisania wyjazdu .
Masz jednak rację, wydarzenia, których byliśmy świadkami miały wpływ na możliwość odczuwania pełnej radości z tego gdzie się znajdujemy. Nie mniej jednak mam ogromną satysfakcję z tego, że byliśmy na Mont Blanc i nie żałuję ani jednej minuty tam spędzonej, pomimo wszystko było pięknie.
Halinko, wiem, że moja relacja jest bardzo „jałowa”, ja po prostu nie cierpię pisać, a o swoich odczuciach w szczególności, niestety Panowie – współuczestnicy wyprawy, nie pałali chęcią do opisania wyjazdu .
Masz jednak rację, wydarzenia, których byliśmy świadkami miały wpływ na możliwość odczuwania pełnej radości z tego gdzie się znajdujemy. Nie mniej jednak mam ogromną satysfakcję z tego, że byliśmy na Mont Blanc i nie żałuję ani jednej minuty tam spędzonej, pomimo wszystko było pięknie.