6.07 - 10.07 Tatry Wysokie Słowacja

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

6.07 - 10.07 Tatry Wysokie Słowacja

Post autor: Kovik » 12 lipca 2010, 11:56

przyjechałem wczoraj wiec musze parę rzeczy ogarnąć. Niebawem dalsza część
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 12 lipca 2010, 18:04

Ostatni raz w Tatrach byłem w styczniu tego roku. Był to zarazem pierwszy zimowy pobyt tatrzański. Potem długo, długo nic i majowy wyjazd w Pieniny. Dłuższy pobyt w górach zbliżał się wielkimi krokami. Z każdym zbliżającym się dniem wymyślałem coraz to nowe trasy. Na tydzień przed wyjazdem ze składu wypadł nam jeden uczestnik. Trudno we trójkę też można. Szóstego lipca 2.45 pobudka i piętnaście minut później wyjeżdżamy w składzie: Ja, Wojtek i Marek. Pogoda na dziś miała być burzowa, ale za to od czwartku ma być lampa. Przed godz 9 dojeżdżamy do Nowej Leśnej, gdzie przez najbliższe kilka dni będziemy wypoczywać po górskich wędrówkach. Po posiłku jedziemy do Szczyrbskiego Plesa. Niebo nad Tatrami niebieskie przeplatane chmuramiObrazek.
Parkujemy przed Nowym Szczyrbskim, gość z budki inkasuje 3 EU i o 11.20 ruszamy na szlak. Na początku chwilę asfaltem. Ludzi sporo. Już stąd widać pierwszy jakby nasz check-point - Wodospad Skok. Obrazek
Wchodzimy w las szeroką kamienistą drogą. Po wyjściu z niego ukazują się piękne widoki skalistych szczytów Tatr jakich mi brakowało. Po lewej Skrajne Solisko, po prawej Skrajna Baszta. O 12.30 jesteśmy pod wodospadem.Obrazek
Parę chwil odpoczywamy, ja robię zdjęcia. Za progiem ludzi jakby mniej. Idziemy teraz tzw Zadnią Polaną po złomach skalnych. Gdy o 13.40 docieramy nad Capi Staw zmartwił mnie widok zza pleców. Ciemne, kłębiące chmury nie zapowiadają dobrej pogody. Miałem rację. Po chwili zaczyna padać zimny, zacinający deszcz. Już miałem zrezygnować i wracać, ale po chwili wróciły do mnie „pogodne myśli”. Postanowiliśmy przeczekać deszcz. Po 10 minutach deszcz zelżał, teraz tylko lekko mży.Obrazek
O 14.30 jesteśmy na przełęczy mijając schodzących w dół ludzi (podobno szlak jest jednokierunkowy) i dwa płaty śniegu. Będąc na Koziej Przełęczy myślałem, że nie ma węższej w Tatrach gdzie prowadzi szlak – myliłem się. Wszedłem jeszcze pare metrów wyżej. Pokazała się Wysoka, Mięgusze, Koprowy, po części zalodzony Kolisty Staw i z drugiej strony Wyżni Furkotny Staw na tle Ostrej.Obrazek
Niżej usiedliśmy na chwilę. Stąd już tylko w dół.

Obrazek
Po drodze na starym płacie śniegu robię „dupozjazd”, obserwuję morze chmur, choć nie jest to takie superaśne ale i tak robi wrażenie. Cały czas kropi deszczyk. Powoli schodzimy wzdłuż Doliny FurkotnejObrazek
do magistrali i stamtąd jeszcze pół godz na parking.
Podsumowując dzień: cel osiągniety, 960 metrów różnicy wzniesień, Marka rekord wysokości pobity o 7 m :) czas akcji górskiej 6’25 h

więcej zdjęć tu: http://picasaweb.google.com/robson245/T ... LIPIEC2010#

cdn..
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 12 lipca 2010, 19:25

Dzień 2

Drugi dzień przywitał nas o 6 rano niebem pełnym chmur. Postanawiamy, że dziś idziemy na Koprowy Wierch. Wychodząc z auta na parkingu obok stacji Popradzkie Pleso wiatr daje się we znaki. Oj będzie ciężko. Drogą jezdną idziemy ku schronisku. Z dołu widać że dolina jest w chmurach.
Obrazek
Za plecami gdzieniegdzie prześwitało niebieskie niebo.
Obrazek
Dochodząc do „żółtej ścieżki” na cmentarz ukazują się niemal pionowe dzikie ściany Osterwy.
Obrazek
O 9 jesteśmy pod schroniskiem, wchodzimy do niego na chwilę. W okolicach Osterwy rzuca mi się w oko turniczka przypominająca Mnicha tego spod Moka. Ruszamy dalej najpierw lasem, z którego szybko wychodzimy w kosówkę. Ze względu na niski pułap chmur widoki są ograniczone. Wiatr „daje radę” ok. 10 – tej przeprawiamy się przez Żabi Potok. Od tego momentu wiatr się wzmaga. W niektórych momentach nawet i mnie wytrąca z równowagi, co dopiero mówić o połowie lżejszym Marku. Nieregularnymi zakosami wchodzimy na próg Doliny Hińczowej. O 10.50 jesteśmy przy brzegu Wielkiego Stawu Hińczowego i szukamy jakiegoś odpowiedniego kamulca coby się za nim schronić przed wiatrem.
Obrazek
Obrazek
Dobrze, że deszcz nie pada, ale i tak jest beznadziejnie. Marek cały się telepie, więc daję mu swój softshell, ale i tak to za mało. Dziś nie będziemy kombinować nad wejściem. Jednogłośnie podejmujemy decyzję o wycofie. Byle tylko dojść do rozdroża na Rysy. Po drodze pyknąłem słabej jakości zdjęcia
Obrazek
Obrazek
i o 13 –tej jesteśmy przy schronisku. Tam kupujemy po gorącej herbacie, która się okazała ledwie ciepła. Na chwilę się wypogodziło. Widać turystów podchodzących pod Osterwę. Oglądając otoczenie zastanawiam się gdzie jest ta Dolina Złomisk?
O znalazłem – kiedyś tam pójdę. Obchodzimy jeszcze staw dookoła zahaczając o Symboliczny Cmentarz Ofiar Tatr. Robi wrażenie spora ilość tablic pamiątkowych. Po wyjściu na drogę szybkim krokiem z grymasem niezadowolenia udajemy się do samochodu. Tego dnia cel nie został osiągniety. Koprowy nie dał się tak łatwo. Różnica wzniesień – 712m czas akcji 6’30h

więcej zdjęc tu: http://picasaweb.google.com/robson245/T ... LIPIEC2010#

cdn...
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 13 lipca 2010, 10:18

Dzień 3

Czwartek miał być upalny. Poranek wskazywał na to że tak będzie. Tradycyjnie o 6 wstajemy i po porannych czynnościach o 7.30 wsiadamy do wagonika kolejki na Hrebeniok. Dla zainteresowanych kurs góra+dół to równowartość 5.9 € Po niespełna pięciu minutach pokonaliśmy 260 m w pionie. Od tego momentu zaczynamy podejście na Sławkowski Szczyt. Idziemy magistrala, by za chwilę skrócić sobie drogę. Skręcamy w prawo na stok narciarski. Po jego lewej stronie stromo pod górę wydeptana ścieżyną. Był to dla nas najbardziej wyczerpujący odcinek tego dnia. Po 25 minutach jesteśmy przy pierwszym punkcie widokowym. Jest tam opisana panorama co widać z tego miejsca. Niestety później okazało się że to co jest podpisane jako szczyt Sławkowskiego okazało się Królewskim Nosem. Odtąd szlak się pnie do góry dużymi zakosami przez bloki skalne. Pół godziny później jesteśmy już przy drugim oknie.
Obrazek
Przy każdym z nich odpoczywamy chwilę. Z oddali na grzbiecie widać coś w rodzaju krzyża. Pan J. Nyka pisał, że na szczycie takowy stoi więc już nie jest daleko. Niestety po chwili zza tego garba wyłonił się prawidłowy szczyt Sławkowskiego, a to co uważaliśmy za krzyż, okazał się być palikiem włożonym między skały na szczycie Królewskiego Nosa. Jesteśmy tam 2’30 h po wyjściu z wagonika. Piękna pogoda sprzyja cykaniu zdjęć, więc to robię. Trochę „paliwa”, trochę zdjęć i ruszamy dalej.
Obrazek
Stąd wydaje się już blisko. Po 25 min od Nosa stawiam nogi na szczycie Sławomira. Hmmm gdzie jest krzyż? Pozostała tylko po nim metalowa końcówka w skałach. Widoki przecudne: wielkie ściany króla Gerlacha i królowej Łomnicy, postrzępione ściany Pośredniej Grani i zaśnieżone zbocza Lodowego robią na mnie super wrażenie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Marek trochę złapał stresa ze względu na duży luft, ale ogólnie też jest zachwycony. Na szczycie jesteśmy ok. godziny czasu. Nie mogę oderwać oczu. Od miasta zaciągają się chmury – fajnie to wygląda. No ale czas wracać. Schodzimy we mgłę, która utrzymuje się jeszcze trochę poniżej Nosa. Wracając spostrzegam fajną skałkę do zdjęć i tam na trochę się zatrzymujemy.
Obrazek
Potem Wojtek nam trochę odskakuje, ale łapiemy go przy ostatnim oknie.
Obrazek
Jest 13.50 gdy zaczynamy morderczy dla moich kolan skrót stokiem. Był to pierwszy i ostatni raz jak tą drogą szedłem. Nie jest wart tych kilkunastu zaoszczędzonych minut, ale przecież nie jesteśmy tu dla przyjemności. Godzinę później jesteśmy już po zakupach i na wygodnym tapczanie spijam zimnego bażanta.. Należało się a jakże! Cel osiągnięty, nowy rekord Marka, różnica wzniesień 1440! Czas akcji niecałe 7 h

więcej zdjęc tu: http://picasaweb.google.com/robson245/T ... LIPIEC2010#

cdn...
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 13 lipca 2010, 11:57

Zdjęcia robią ogromne wrażenie, a widoki zapierają dech w piersiach. :brawo: :brawo: :brawo:
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lipca 2010, 12:28

Normalnie ekstra...zdjęcia super, zajefajny tydzień mieliście :)
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 13 lipca 2010, 15:03

laynn pisze:Normalnie ekstra...zdjęcia super, zajefajny tydzień mieliście :)
to jeszcze nie wszystko
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
zbig9
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1946
Rejestracja: 24 sierpnia 2009, 22:36

Post autor: zbig9 » 13 lipca 2010, 15:19

Już widzieliśmy następne. Super widoczność, trzeba trafić z pogodą!
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lipca 2010, 15:58

Już widzieliśmy następne. Super widoczność, trzeba trafić z pogodą!
Dokładnie :) wszystkie przejrzane :)
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 13 lipca 2010, 15:59

zbig9 pisze:Super widoczność, trzeba trafić z pogodą!
bo pogodę to trzeba sobie zamówić u góry :D


Dzien 4

Piątek zaczął się tak samo jak dzień poprzedni – bezchmurnym niebem. Wyruszamy dziś na podbój najwyższego szczytu Tatr Liptowskich. Początkowo mieliśmy zaczynać przy Białym Wagu, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na Szczyrbskie Jezioro. Parkujemy tam gdzie poprzednio. Mija pół godziny a jesteśmy przy rozejściu do Doliny Furkotnej. Na mostku Wielkiego Złomiskowego Potoku próbuję zrobić wodę w ruchu. Hurra w końcu udało mi się nie przepalić zdjęcia.
Obrazek
Następnie odbijamy na niebiesko znakowany szlak. Parę minut po 9 wychodzimy z lasu i oczom ukazują się szczyty Tatr Zachodnich, Krywań i inne jeszcze mi nie znane.
Obrazek
Idziemy wśród kosówki poprzez Przedni Handel. Podchodzimy pod kamieniste zbocze, które trawersujemy. Palące słońce daje nam popalić. Po obejściu Pawłowego Grzbietu oczom naszym ukazuje się "przestwór Wielkiego Żlebu".
Obrazek
Następnie wchodzimy jak się okazuje w mój ulubiony teren. Zaczynamy podejście w/w Pawłowym Grzbietem na garb Małego Krywania. Ktoś schodzi żlebem. Pomyślałem, że my też tak skrócimy. Ale tak samo szybko jak wpadłem na ten pomysł, szybko również poszedł w niepamięć, gdy przypomniałem sobie wczorajsze skróty. Równo o 11 jesteśmy na szczycie Małego Krywania. Tam ładujemy akumulatory przed atakiem szczytowym. Ruszamy za znakami po lewej stronie południowej grani. Droga wiedzie przez rumowisko i skalne płyty. Cztery godziny po starcie możemy podziwiać widoki z wysokości 2494m.
Obrazek
Obrazek
Nie będąc oryginalny napisze, że widoki są przecudne. Z lewej strony Tatry Zachodnie,
Obrazek
na wprost Giewont, Czerwone, Świnica, Orla Perć itp.,
Obrazek
na prawo skaliste szczyty Tatr Wysokich.
Obrazek
Za plecami Tatry Niżne, Fatra i G. Chotczańskie. Po 50 minutach zachwytu ruszamy w drogę powrotną. Szlak jest rozciągnięty po całym grzbiecie, więc gdzie się nie pójdzie znajdziemy się na przełęczy. Tym razem omijamy już Mały Krywań. Powoli, bo nigdzie nam się nie śpieszy schodzimy do rozdroża, gdzie czeka na nas Wojtek. Przez chwilę na skale pozuje nam świstak. Schodząc co jakiś czas się zatrzymujemy. Sporo ludzi wchodzi jeszcze do góry. Od rozejścia pod Jamskim Plesem czuję większe zmęczenie. Teraz jeszcze nudne przejście magistralą do Szczyrbskiego i tam piwko.
Obrazek
Wędrówkę kończymy o 16 - tej co daje nam 8'20 h akcji górskiej, kolejny tym razem już ostatni rekord Marka i 1460 m podejścia

więcej zdjęć tu: http://picasaweb.google.com/robson245/T ... LIPIEC2010#

cdn...
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
robson
Turysta
Turysta
Posty: 795
Rejestracja: 12 stycznia 2010, 23:07

Post autor: robson » 14 lipca 2010, 1:41

pogoda marzenie
Anonymous

Post autor: Anonymous » 14 lipca 2010, 11:52

Ciepełko mieliście - nono - zdjątka powalają
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 14 lipca 2010, 12:58

Dnia ostatniego zaplanowaliśmy odbić się na Małej Wysokiej, która w tamtym roku zawróciła nas z Polskiego Grzebienia. Tym razem nie mordujemy się przez Dolinę Białej Wody. Startujemy z Tatrzańskiej Polanki i asfaltem do góry w stronę śląskiego. Na rozstaju przy wielickim moście schodzimy z asfaltu. Równym tempem szybko zdobywamy wysokość. Przy Niżnym Wielickim Ogrodzie zatrzymujemy się na chwilę i później znowu już przy śląskim domu. Nie ma w tym przesady jak ktoś mówi, że jest to brzydki budynek. Po chwili ruszamy w stronę Wielickiej Siklawy
Obrazek
a moim oczom ukazują się .... Mięgusze z Włosienicy???
Obrazek
O dziesiątej jesteśmy już za Mokrą Wantą.
Obrazek
Na scianach skąd spływa ponoć cały czas woda wiszą jakieś ekspresy i pętle. W sumie każde miejsce jest dobre na wspinaczkę. Idąc Wielickim Ogrodem widzimy w ścianie dwóch wspinaczy. Podziwiamy widoki i zgadujemy który szczyt to jest Mała Wysoka. Niestety jeszcze stąd go nie widać. Gdy dochodzimy do Wielickiego Kotła nie mamy wątpliwości co jest co. Z dołu wydaje się nawet proste podejście bezpośrednio po piargach na szczyt nie wchodząc na Polski Grzebień. Ale wiadomo, że co wydaje sie proste nie zawsze takie jest. Po łańcuchach hyc, hyc do góry i 11.20 jesteśmy na przełęczy.
Obrazek
Dziś góra nas już nie powstrzyma. Robię na przełęczy parę zdjęć, baton, woda i po 30 minutach w samo południe stoimy na szczycie Małej (tylko z nazwy) Wysokiej. Bla, bla, bla o wrażeniach wciąż te same. Moim zdaniem najlepsze widoki z tych 5 dni co byłem.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Następnym razem idziemy tam.
Obrazek
Po godzinie schodzimy. Ludzi coraz więcej. To był chyba mit, że na Słowacji jest ich mniej niż w polskich Tatrach. Przed Długim Stawem próbuję się z zachodnią ścianą Suchej Kopy.
Obrazek
Po drodze zachodzimy do schroniska na napój chłodzący i w tym momencie karta pamięci jest nabita na full.
Obrazek
Takie połączenie jest chyba najlepsze. Na koniec nie będziemy się już męczyć z żadnymi ścieżkami tylko do samego dołu schodzimy asfaltem.


więcej zdjęć tu: http://picasaweb.google.com/robson245/T ... LIPIEC2010#

Było to 5 jakże udanych dni. Wleźliśmy tam, gdzie zaplanowaliśmy - no prawie - Koprowy na następny raz.
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8709
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 14 lipca 2010, 13:21

Co tu dużo pisać, super spędzony czas :) i kawałek Tatr zwiedziliście , pogada jak na zamówienie. Fotki super :) . Wielkie gratulacje, a Koprowy, on na Was poczeka nigdzie się nie wybiera :D .
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 14 lipca 2010, 15:17

Kovik pisze:Było to 5 jakże udanych dni
widze nie zmarnowaliscie nawet minuty fotki :brawo:
gratuluje udanej wyprawy :spoko:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
ODPOWIEDZ