16-24.02.10 - Tatry, Pieniny, Beskid Żywiecki

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

16-24.02.10 - Tatry, Pieniny, Beskid Żywiecki

Post autor: Dżola Ry » 05 marca 2010, 22:30

Trzeba przyznać, że urozmaicone ferie miałam w tym roku: Tatry, Pieniny, Beskid Żywiecki. Trochę się działo :)

Dzień pierwszy, 16.02, wtorek:
Wyjeżdżam z domu do Bukowiny Tatrzańskiej koło południa, na środę mam przewidzianą samotną wycieczkę nad Morskie Oko i Czarny Staw. Po drodze odwiedzam dzieci w Krakowie i niespodziewanie Zagatka, zżerana zazdrością ;) , decyduje się na wyjazd ze mną, choć miała dołączyć dopiero za 2 dni. A, że ma wolną chatę, bo koleżanki w domach, postanawiamy spać w Krk i wyruszyć do Palenicy rano (6 dych zostaje w kieszeni, hurra! :breakdance: ).



Dzień drugi 17.02, środa:
Rano zbieramy się szybciutko, jedziemy bez przeszkód i po zapłaceniu haraczu :zly: na parkingu startujemy ok. 10.00. Pogoda może nie piękna, ale bardzo obiecująca. Co chwilę spośród chmur wynurza się słoneczko :slo: , a nad Żabią Granią piękne błękitne niebo utrzymuje się cały dzień. Liczyłyśmy na ten błękit nad Mokiem, ale się przeliczyłyśmy :8) .

Obrazek

Nie śpieszymy się zanadto, do schroniska docieramy po 12.00, od dawna marząc o zupce chińskiej. W schronisku tłum saneczkowych turystów, nie ma gdzie usiąść, kolejka do kuchni ogromna. Odkładamy zupki na potem, wpychamy się w kącik, jemy kanapki popijając kawą z termosu i zbieramy się w dalszą drogę.
Jako panny roztropne udajemy się najpierw do ratownika TOPR i zasięgamy informacji o bezpieczeństwie na trasie do Czarnego Stawu, dostajemy błogosławieństwo i wyruszamy. Wiało już wcześniej, ale to co się działo po wyjściu na taflę Moka da się określić tylko tak: piź…ło jak w Kieleckiem! Wszystkie ślady zawiane w ciągu kilku minut, brniemy więc po kolana w śniegu. Spotkany na środku jeziora turysta wracający znad Cz.S. uprzedza nas, że tu jest spokój w porównaniu z tym, co tam się dzieje. Tak też mówią inne napotkane osoby. Wymiękałyśmy po drodze kilka razy, nie wierząc, że dojdziemy, ale powoli, powoli i nagle okazało się, że koło 14.00 jesteśmy na miejscu. I co? Wiatru prawie nie ma! Oni za wcześnie się wyrwali po prostu i tak ich sponiewierało.

Obrazek


Kilka z napotkanych osób to byli taternicy, którzy wspinali się w tym samym rejonie, w którym 2 dni później zginęło 2 mężczyzn z Łódzkiego… Jak to dobrze, że nie tego dnia …
Robimy foty, podziwiamy Moko z góry i wracamy - trochę na nogach, ale najwięcej ślizgiem na dupakach! W 5 min, jesteśmy na dole.

Obrazek

Idziemy do schroniska, tym razem atmosfera wspaniała, ludzi niewiele, bierzemy 4 wrzątki (2 zupki, 2 herbatki), jemy, pijemy i aż żal wychodzić. Ale powoli się ściemnia, czas wracać. Połowa drogi po ciemku, ale rogalik pięknie przyświecał.

Obrazek

A wieczorem, rzutem na taśmę, zdążyłyśmy jeszcze odwiedzić baseny termalne. Fajnie było popływać, ale drożyzna, aż strach!
Zdjęcia z tego dnia http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Ta ... aw17022010#



Dzień trzeci, 18.02, czwartek:
Tego dnia dołączamy do forumowej wycieczki w Pieniny. Nie powstała z niej osobna relacja, więc ją opiszę w kilku zdaniach.
Spotykamy się o 9.00 w Nowym Targu tradycyjnie pod komendą policji :D w składzie Iwon, Mirka, Grzegorz65, Królik, Mateusz, zimekk, Zagatka, Rafał, Jola R. Jedziemy na 2 samochody do schroniska PTTK w Sromowcach Niżnych. Parking pusty, zostawiamy swoje autka, chcemy wyruszać, a tu nagle pojawia się pani i stanowczo żąda odprowadzenia samochodów do wsi. Nie widząc racjonalnych powodów tego odwrotu próbujemy walczyć siłą wielu argumentów, ale trafiamy na beton rodem z PRL-u (nie, bo nie!). Mieliśmy zamiar wrócić tam po wycieczce na jedzonko, ale jak nie, to nie! Pójdziemy gdzie indziej.
Samochody sprowadzone - idziemy żółtym szlakiem, głębokim wąwozem przecudnej urody. Nagle spełnia się moje marzenie - mijamy piękny, wysoki lodospad. Wypróbowuję swoje raczki (świetne!) i wspinam się na jego podstawę (inni robią to z powodzeniem bez raczków, kurczę! ). Foceniu nie ma końca.

Obrazek

Potem wchodzimy w las i wkrótce dochodzimy do przełęczy Szopka, choć ja tam wolę nazywać ją Chwała Bogu, tak doskonale oddaje to mój stan ducha w tym miejscu. Pięknie widać Tatry więc znowu sesja, chwila na małe co nieco i do góry!

Obrazek

Na platformie widokowej trochę ludzi (niewiele w porównaniu z latem) ma więc kto zrobić nam zbiorową fotkę i to nawet z Taterkami w tle! I znowu focenie

Obrazek

Wracać zamierzamy zielonym szlakiem, ale Zagatka, Zimekk i Rafał czują jeszcze w sobie wielką moc, umawiamy się więc, że oni idą niebieskim szlakiem w stronę Niedzicy, a my zgarniemy ich po drodze.
Wracając nasza grupka zatrzymuje się na Przełęczy Kosarzyskiej, gdzie młody Królik vel Mateusz lepi wzorcowego bałwana (pięknie mu w pomarańczowych guziczkach :D!).

Obrazek

Ja większość drogi odbywam na dupolocie, Mateusz towarzyszy mi w ślizgu bez dupolota :D. Jest odwilż - po chwili stwierdzam, że od pasa w dół jestem cała mokra, czuję jak woda strużką spływa mi po udach - masakra! Jak tu wsiąść do auta?? Nagle olśnienie, nie wypakowałam z bagażnika jednej torby - jestem uratowana, tam są suche spodnie !
Wycieczkę kończymy obiadkiem, odwożę towarzystwo do N.Targu, a z Zagatką wracam do Bukowiny. Następnego dnia widoczność ma się znów pogorszyć, nie będzie zbyt rozległych widoków, więc postanawiamy, że idziemy do Doliny Pięciu Stawów. Liczymy, że będzie choć tak jak nad Mokiem.
Zdjęcia z tego dnia http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Pi ... ny18022010#



Dzień czwarty, 19.02., piątek:
Rano zbieramy się z całym dobytkiem, bo już tu nie wracamy i jedziemy w kierunku Palenicy. Wbrew prognozom pogoda zapowiada się pięknie. Po kilkunastu minutach mijamy Wierch Poroniec, a tam kilka osób. Rodzi się nagła decyzja - zmiana planów! Skoro widoczność taka piękna idziemy na Rusinową Polanę! Tam nas jeszcze nie było, a o olśniewających widokach słyszałyśmy wiele! Zawracamy i zielonym szlakiem w godzinę docieramy na miejsce. Widoki jak marzenie! Aparaty ciężko pracują długą chwilę. W końcu siadamy, dorzucamy trochę do pieca dla regeneracji sił :pizza: , ale silny wiatr nie daje posiedzieć zbyt długo. Trza nam ruszać dalej. Wchodzimy na Gęsią Szyję, z trudem utrzymujemy się na jej szczycie, bo halny coraz silniejszy, oczywiście foty i kierujemy się na Waksmundzką Rówień.
Spodziewamy się tam równie powalających widoków - a tam przed nami tylko Waksmundzkie Ścianki i Koszysta. Może widoki są z Waksmundzkiej Polany? Idziemy sprawdzić. Dochodzimy do krzyża, ale rozległych widoków brak :( . Wracamy więc i czerwonym szlakiem idziemy w stronę Roztoki. Mijamy bardzo smutny las,

Obrazek

a pogoda z każdą chwilą się pogarsza. Nie ma już mowy o cudownym słoneczku, a gdy z Polany pod Wołoszynem skręcamy na czarny szlak wracając na Rusinową zaczyna padać deszcz! Na Polanie widoki w niczym nie przypominają tych z poranka, czego nie omieszkamy udokumentować na zdjęciach...

Obrazek
Obrazek


... i wracamy na parking. Po drodze Zagatka dostaje złą informację - sprawy na uczelni nie mają się dobrze i musi natychmiast wracać do Krakowa. Jesteśmy niepocieszone, ale cóż zrobić - odwożę ją do N.Targu, a sama wyruszam w drogę na Skalankę, gdzie po kilku godzinach spotykam się ze sporą grupką klubowiczów.
Zdjęcia z tego dnia http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Ta ... en19022010#

Dzień piąty, 20.02. sobota:
Rano pogoda paskudna, widoczność ledwo, ledwo, postanawiamy wybrać się jedynie na Przegibek. HalinkaŚ, Iwon, Snufkin i ja ładujemy się do samochodu, po drodze zajeżdżamy po zaopatrzenie na Słowację i w Rycerce Dolnej jedziemy dokąd się da, żeby zielonym szlakiem dojść do schroniska. Kilkaset metrów od startu nie możemy zlokalizować szlaku, pytamy o niego napotkanych drwali, oni mówią drogą prosto do końca i dojdziecie. Pod nogami paskudne błoto, droga się rozwidla, zakręca - gdzie ten szlak? Straciliśmy nadzieję, że znajdziemy, określamy azymut na schronisko (tak przynajmniej nam się wydaje :D) i tniemy prawie na krechę. Czasem błoto, czasem oblodzenia, czasem brniemy w śniegu po kolana, ale dajemy radę!

Obrazek

Nagle jest! Jest szlak! Co prawda czarny :D:D:D, ale zawsze to szlak :D. Docieramy nim na Bendoszkę, a tam śnieżyca, nic nie widać, nie możemy wypatrzeć krzyża. W końcu znajdujemy, focimy i czym prędzej uciekamy do schroniska.

Obrazek


Tam niektórzy żurek, niektórzy zupkę chińską wcinają, wszyscy się rozgrzewają i tym razem właściwym zielonym szlakiem wracamy do samochodu.
Wieczorem na Skalance wieś-party, na które po wieczornym obrządku i wydojeniu krów się wybieram wraz z synkiem :lol: :lol: :lol:

Obrazek

Zdjęcia z tego dnia: http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Be ... ek20022010#



Dzień szósty, 21.02., niedziela. „Dzień święty święcić” - lenistwo 
Powrót ze Skalanki. W Rabce wysiada Snufkin. Z HalinkąŚ, Iwon i Mirką jadę do Nowego Targu, gdzie załapujemy się na wykwintny (indyk w sosie cebulowym) 2-daniowy obiad autorstwa męża Halinki - dziękujemy Andrzejku :uscisk: .
Żegnam się i jadę do Cyrhli na spotkanie z Anią i Wojtkim, z którymi spędzę następne 3 dni ferii. Okazuje się, że z niedzielnej wycieczki do Doliny 5 Stawów Wojtek wrócił z poważną kontuzją kolana i właściwie odpadł z gry w tym turnusie :(.


Dzień siódmy, 22.02., poniedziałek:
Wyruszamy o 8.00. Wojtek do szpitala na badania, a nasz, dziewczyn, cel to Czarny Staw Gąsienicowy. Podjeżdżamy do Kużnic, idziemy przez Boczań, słoneczko pięknie przyświeca, a nawet ptaszki wiosennie ćwierkają! Sielanka :D. Po wyjściu z lasu dają o sobie znać pierwsze, ostre podmuchy halnego, ale przejście przez Upłaz to już prawdziwe wyzwanie. Chwilami, żeby nie dać się zdmuchnąć trzeba było zejść do parteru i przeczekać!

Obrazek

Dochodząc do Murowańca wchodzimy w strefę mroku, braku widoczności i potwornych podmuchów wiatru, wbijającego w twarz setki śnieżnych igiełek.
Idziemy do schroniska napić się czegoś ciepłego i stwierdzamy, że „iście” dla samego „iścia” to nie dla nas, wolimy podziwiać widoki, niż sprawdzać granice naszej wytrzymałości i zmieniamy trasę - idziemy na Wielki Kopieniec!
Koło Murowańca widzimy uczestników kursów zimowych (czy to może ktoś z Was?), robimy im zdjęcia i wchodzimy na czarny szlak.

Obrazek


Po godzinie skręcamy w lewo na czerwony w stronę Cyrhli, z którego odbijamy na zielony na Kopieniec. Po drodze ludzi prawie nie ma, podmuchy wiatru nie są zbyt dokuczliwe i znów słychać cudowny, zwiastujący wiosnę szczebiot ptaków.
Na Kopieńcu znów piź… jak w Kieleckiem, nie da się długo wytrzymać, ale za to co za niezwykły widok. Bacówki na Polanie pod Kopieńcem skąpane w słońcu, w lewo błękitne niebo, a nad Halą Gąsienicową kłębowisko olbrzymich, potężnych chmur! Coś niesamowitego! Warto było to zobaczyć!

Obrazek

Obrazek


Wracamy na czerwony szlak, którym docieramy do kwatery w Cyrhli.
Zdjęcia z tego dnia: http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Ta ... ec22022010#


Dzień ósmy, 23.02., wtorek:
Wojtek ma nogę w szynie gipsowej, nie mamy sumienia porzucać go na cały dzień, pogoda piękna (nie w Tatrach Wysokich )

Obrazek


wyruszamy więc na japońską wycieczkę na Słowację - co chwilę przystanek na sesję zdjęciową, bo widoki przecudnej urody znowu. Na Słowacji zastajemy iście wiosenne widoki, napawamy się nimi, planujemy następne tatrzańskie cele i wracamy do Polski.

Obrazek

Odstawiamy Wojtka na miejsce, a ja z Anią chcemy wykorzystać jeszcze piękny dzień i przez Wiktorówki idziemy na Rusinową Polanę. Koło kościółka, tam gdzie są schody, szlak jest tak oblodzony, że nie sposób nim iść. Co rusz ktoś po paru metrach w górę zjeżdża na sam dół i zaczyna od początku. Miałam na szczęście raczki i nie zawahałam się ich użyć, Ania natomiast akurat dziś zostawiła swoje raki w pokoju, przeszła więc na drugą stronę barierki i z wielkim trudem, powoli wgramoliła się na równiejszy teren. Na Polanie pięknie, słonecznie, chmury przelewają się przez granie, focimy do zachodu słońca za Gęsią Szyję i schodzimy do samochodu.

Obrazek

Zdjęcia z tego dnia: http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Ta ... wa23022010#


Dzień dziewiąty, 24.02., środa:
Wojtek się nudzi jak mops, ja mam już sporo wrażeń, czas wracać do domu. Ale dzień ładny, nie oddamy go tak całkiem . Idziemy z Anią na Halę Stoły. W Kościeliskiej, w porównaniu z latem, niewiele ludzi, na szlaku na Stoły spotykamy tylko 2 osoby. Na Polanie trawa, śniegu mało co. Tylko patrzeć, jak wynurzą się krokusy.

Obrazek


Na szczycie urządzamy sobie krótkie opalanko, focimy i ze smutkiem w sercach żegnamy się z tymi widokami.
Ok. 15.00 rozstajemy się i ruszam w drogę powrotną do domu.
Zdjęcia z tego dnia: http://picasaweb.google.com/jolaryd1/TatryStoY24022010#


Trochę mi żal Doliny 5 Stawów i Wołowca, na który chciałam wejść, ale nie dla mnie walka z żywiołem halnego, poczekam na bardziej sprzyjające warunki, bo co się odwlecze, to nie uciecze!

Dużo tego wyszło, ale to w końcu 9 dni!
Tradycyjnie poproszę o umieszczenie znaczka :olaboga: (olaboga, ile tego ) :lol: :lol: :lol:
Ostatnio zmieniony 09 marca 2010, 20:53 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 4 razy.
tom-pi4

Post autor: tom-pi4 » 05 marca 2010, 22:48

Jola super relacja. Też chciałbym mieć tyle wolnego :/ A mama mówiła ucz się synu, a ja wiecznie odwrotnie :lol: O sile wiatru widzę, że przekonałaś się sama :D Niezłe po tym są wrażenia :) Gratuluję fajnej relacji i wielu dni spędzonych na górołażeniu. Z czystym sumieniem :olaboga:
robson
Turysta
Turysta
Posty: 795
Rejestracja: 12 stycznia 2010, 23:07

Post autor: robson » 05 marca 2010, 23:03

tatry sa przepiekne az lezka w oku jest jak sie OGLĄDA TAKIE WIDOKI
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 05 marca 2010, 23:37

:olaboga: ile tego.Jolu relacja super.
Każdy dzień Twojej wędrówki ciekawy a zarazem zdjęcia pokazują cudowne widoki jakie dane było Ci zobaczyć,Tatry,Pieniny,Beskidy nie każdemu uda się je zobaczyć w tak krótkim czasie,gratuluję. :brawo: :brawo: :brawo:
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 05 marca 2010, 23:49

HalinkaŚ pisze:nie każdemu uda się je zobaczyć w tak krótkim czasie,gratuluję.
Ja raz, a dłużej, Wy 1-2 dni, ale często. Bilans mamy chyba podobny :)
Awatar użytkownika
Mariusz
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 623
Rejestracja: 28 lutego 2009, 16:58

Post autor: Mariusz » 06 marca 2010, 9:11

Jola R  Gratuluję ferii, taki odpoczynek lubię, niby człowiek sie wymęczy ale wraca do do mu z powerem na wiele dni :)
Twoją relację pozwolę sobie pokazać paru osobom które obawiają się tatr w zimie :)
Tu króluje zeszłoroczny czas
Na posłaniu z liści buczynowych
Stąd do ziemi dalej niż do gwiazd
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 06 marca 2010, 9:53

Jolu wielkie gratulacje za wspaniale spędzony czas, nie marnujesz ferii :) . Super relacja.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 06 marca 2010, 10:11

Jola R  :spoko: :brawo:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
Awatar użytkownika
zbig9
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1946
Rejestracja: 24 sierpnia 2009, 22:36

Post autor: zbig9 » 06 marca 2010, 10:21

Tyle ciekawych zdjęć wystarczy na kilka miesięcy oglądania. Do tego każdy dzień co innego. Widać nieustającą potrzebę nowych wrażeń. Najbardziej podobały mi się te ze Słowacji, takie trochę jakby nie Tatry. Gratulacje!
Awatar użytkownika
Zrzęda
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1391
Rejestracja: 04 maja 2009, 19:27

Post autor: Zrzęda » 06 marca 2010, 19:36

Mariusz pisze:Twoją relację pozwolę sobie pokazać paru osobom które obawiają się tatr w zimie
no dobrze, już dobrze - w przyszłym roku na pewno ! :8p:

Jolu, zazdroszczę wyprawy, widoków i wrażeń!!!
zdjęcia cudowne!!! :)
"Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło..."
(R. Kapuściński)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 06 marca 2010, 20:31

Że tak powiem, zdjęcia ze Słowacji, wyglądaja jakbyś była na trekkingu w Himalajach, szczególnie to na ktorych w dole brak sniegu, a góry całe pokryte. Cudownie. :).
Anonymous

Post autor: Anonymous » 06 marca 2010, 21:54

Gratuluję fantastycznej wyprawy i zazdroszczę tylu dni wolnego.
Zdjęcia i relacja super :spoko:
Awatar użytkownika
zagatka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 266
Rejestracja: 26 sierpnia 2009, 10:59

Post autor: zagatka » 07 marca 2010, 11:19

:olaboga: ;) świetne zdjęcia,
piotrM pisze:Że tak powiem, zdjęcia ze Słowacji, wyglądaja jakbyś była na trekkingu w Himalajach, szczególnie to na ktorych w dole brak sniegu, a góry całe pokryte.
szczególnie to :-)
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
Awatar użytkownika
Rebel
Turysta
Turysta
Posty: 1171
Rejestracja: 03 maja 2008, 5:59

Post autor: Rebel » 07 marca 2010, 11:43

Jola R pisze:Parking pusty, zostawiamy swoje autka, chcemy wyruszać, a tu nagle pojawia się pani i stanowczo żąda odprowadzenia samochodów do wsi. Nie widząc racjonalnych powodów tego odwrotu próbujemy walczyć siłą wielu argumentów, ale trafiamy na beton rodem z PRL-u (nie, bo nie!)

"Do schroniska można także dotrzeć swoim własnym samochodem. Posiadamy parking przeznaczony wyłącznie dla Gości korzystających z noclegów w schronisku."

To cytat z oficjalnej strony Schroniska Jolu , troszkę mnie dziwi wasze wzburzenie :) , a sama wycieczka fajna , zdjęcia super , strasznie lubimy z Małą te pienińskie klimaty ,dlatego często tam wracamy Pozdrawiam Paweł
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Awatar użytkownika
zagatka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 266
Rejestracja: 26 sierpnia 2009, 10:59

Post autor: zagatka » 07 marca 2010, 13:11

Rebel pisze:"Do schroniska można także dotrzeć swoim własnym samochodem. Posiadamy parking przeznaczony wyłącznie dla Gości korzystających z noclegów w schronisku."
w sezonie letnim może ma to sens, ale wtedy nie było tam żywego ducha, było puściutko... takie sztywne trzymanie się "regulaminu" nas zdenerwowało, a sposób rozmowy tej Pani z nami miał na to duży wpływ ;)
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
ODPOWIEDZ