Inicjacja. Pierwsze łojenie w Tatrach 01.03-02.03.09

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Anonymous

Inicjacja. Pierwsze łojenie w Tatrach 01.03-02.03.09

Post autor: Anonymous » 04 marca 2009, 10:07

Powitać kolegów i koleżanki.

W ten weekend zainicjowałem moją wspinaczkową przygodę w Tatrach. Na pierwszy rzut poszedł lodospad nad Zmarzłym Stawem. Doskonale nadaje się on do treningów i nieporadnego lodowego raczkowania, by móc potem stanąć, pełną parą, na nogi, w wieku dojrzałym, i ruszyć na podbój sławnych lodospadów Austrii, a może zaśnieżonych ścian naszych piknych Taterek? A jak :)

Polecam każdemu kto, wierzy, iż Taternictwo jest w jego zasięgu, i nie boi się podjąć ryzyka. No dobra, brzmi patetycznie :) ale bez wątpienia mogę stwierdzić, iż ten lodospad (i godziny drytoolingu na Zakrzówku) nadaje się do swoistego przeskoku o poziom wyżej (a może pół), i dodaje odwagi, by z tatrzańskich z deptaków przejść na srogie ściany.

Zachęcony sukcesem dziabania w lodzie, tegoż samego dnia udałem się qmplem w okolice wschodniej ściany Kościelca, gdzie ku ogólnej radości, zmieszanej z atawistycznym lękiem wbiliśmy się w drogą "Klisia", wycenioną na M5.

Droga składa się z 3 wyciągów, z czego ostatni to właśnie ta V, której trudności kumulują się na przewieszonym progu i z pionowanym
zacięciu. I w tymże miejscu, po pełnym obaw złojeniu progu, wbiwszy się w sławetne zacięcie, nie mogąc osadzić żadnego punktu asekuracyjnego, drapiąc lód i zaklejoną śniegiem ścianę, poddałem się.

No dobra, wycof był konieczny, zapadał zmrok, a szybkie załojenie ściany bez dobrej asekuracji wymagało ode mnie czasu, spokoju i rozwagi, a takowych stanów i elementów mi brakowało.

Zapadający zmrok coraz wyraźniej klepał mnie po plecach - Co ty tu jeszcze robisz, chłopie - mówił - to miejsce nie dla ciebie, ta trudność skrapla się w atawistyczny lęk, paraliżuje zimnem. Gęstnieje w tobie i zabiera światło. ŚWIATŁO KTÓREGO TAK BARDZO POTRZEBUJESZ!!!!

Wycofałem się. Z przerażeniem patrzyłem na kostkę, która niepokornie wyskoczyła z ryski, z niedowierzaniem spoglądałem na przewieszony próg, który musiałem ponownie pokonać, tym razem w dół, bez asekuracji.
- O nie, asekuracja jest - powtarzałem sobie w myśli.
- Durniu, ona jest pod progiem, osadziłeś frienda, ale masz do niego 10 m lotu.
- Ale kto mówi o lataniu.. JA TU PRZECIEŻ JESTEM DLA PRZYJEMNOŚCI!!!

Maciek na stanie krzyczał - dawaj w dół, do haka, z tego starego haka zjedziemy.

Cóż mi wtedy pozostało. "No risk no fun", kołotało mi to w głowie, na przemian ze zdaniem :tylko się nie spierdol. Zejdź tak jak wszedłeś. Proste nie?"

Banalnie proste, żeby wpaść w rozdygotanie.
W końcu zszedłem. Pokonałem przewieszony próg, założyłem auto na haku i jazda. 60 m zjazdu, w ciemność, do podstawy ściany.

Przygodo, kochana przygodo... ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto ciebie doświadczył.

------------------------------------------------


A tu, malutka galeria, która z uwagi na trudne warunki pogodowe nie roztyła się do wielkich rozmiarów, ale piękno Tatr broni się samo, niezależnie od nas :)


http://picasaweb.google.com/piotrpichet ... 0103020309#



i jedno osobne zdjęcie z wrysowaną drogą.. acz, nie widać niestety zacięcia. Szczalka pokazuje owy przewieszony próg. Nasza droga skończyła się jakieś 10 m wyżej, ponad progiem, w zacięciu którego nie widać.

http://www.rozdroze.com/pliki/klis.jpg
Ostatnio zmieniony 04 marca 2009, 14:14 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 04 marca 2009, 11:46

yhm... wrócimy niebawem, żeby zmierzyć się z tą drogą ponownie, no i z większym zapasem czasu :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 04 marca 2009, 13:24

Gratulacje super wypad. Ja się z kumplem miałem w lutym wspinać gdzieś w tamtych rejonach ale ze względu na warunki trzeba było przenieść termin. Gratulacje jeszcze raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 04 marca 2009, 14:18

Fakt, warunki nas nie rozpieszczają.. w ten weekend tylko kościelcowy kociął i droga Klisia była jedną z nielicznych, na które można było się wbić i zaliczyć dość przyjemne wspinanie :)
ODPOWIEDZ