Tatry 22-23.11.2008

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Pati

Tatry 22-23.11.2008

Post autor: Pati » 24 listopada 2008, 22:01

Tatry 22-23.11.2008
Wolę, żeby zdjęcia mówiły same za siebie, ale skoro prawie ich nie mam, a większość nadaje się do cenzury, będzie tym razem bardziej opisowo. Mam nadzieję, że nie przynudzę ;)

Uczestnicy – AniaŻ, Rafał, Brian, Cowboy, Krzychu (kolega Cowboya), ja

Sobota:

Wyjazd późny, bo o 7 z DG. Do auta da się wejść praktycznie jednymi drzwiami, prawie na każdej stacji benzynowej walka ze sprzedawcami o wazelinę – w dopowiedzeniu „techniczną” :P Jedziemy po Krzycha do Jaworzna, tam się tasujemy na drugie auto. Jak już drzwi się nam odmroziły, trzeba było kupić płyn do spryskiwaczy, który zużyty nawet nie w połowie stoi teraz na drodze przy jakimś barze... Może się komuś przyda :D Droga przez pięknie zasypaną Zawoję, znaki drogowe ostrzegające o łańcuchach, a widoki na Tatry kuszące. Na miejscu byliśmy o 12. Parking pusty, chłopaki przypuszczalnie dali się wyrolować przez jakąś Ukrainkę i płacą za postój. Nawet kwitka nie dostali :-) Brian już na nas czeka na Kuźnicach, tam małe śniadanie, a właściwie mini obiad. W planie mam zamiar kupić jeszcze czapkę ala bober z Kaczora Donalda, albo 4 Pancernych i psa, tylko głowa mi się cosik nie mieści...

Start z zielonego szlaku o 13. Po drodze prawie pusto, nie licząc kilku niedobitków i mrukliwego TOPR-owca. Cowboy z Krzyśkiem za niedługo wrzucają drugi bieg i tyle ich widzieliśmy. Po drodze standardowo zdjęcia Rafała – przed niektórymi trzeba było się ukrywać w lesie, ale żeby dostać piwo za każde zdjęcie, to warto się poświęcić :] Widoki na Zakopane i czasem Giewont też nam się wyłaniają. Wszystko pięknie zaśnieżone i jak widać sypie dalej. Ania – kozica – uciekła do przodu, a reszta chłopaków walczy dalej z aparatami. Na Kasprowym Wierchu pojawiamy się o standardowych 3h, z myślą, że można się rozgrzać i dawaj dalej do Murowańca. Krzykiem przed stacją prawie ogłusza mnie Cowboy, że kawa już czeka. Co on robi na dworze??? Tak mu się nudzi, że czeka na nas na zewnątrz??? Podchodzę pod wejście, a moim oczą ukazują się zamknięte drzwi. Kolejka na Kasprowy Wierch jest nieczynna! Kursujące wagony, które nas mijały, musiały być z obsługą techniczną. Skandal, żeby nie otworzyć nawet holu... Jak się można domyśleć kawa była z palnika, chociaż przy niej można się było ogrzać, bo nasi sprinterzy stali tam już ponad pół godziny :]

Giewont zza chmur:
Obrazek

Do Murowańca schodzimy praktycznie już nocą, a Ani i mnie zamarzają okulary. Idziemy przez jakiś czas na oślep. W schronie prawie pusto, ale... wita się z nami Medyk, którego na początku w ogóle nie rozpoznaję. Zrzucę wszystko teraz na zaparowane okulary :P , ale prawda jest taka, że jakby przede mną postawiono światową osobę, to pewnie też bym nie wiedziała kto to ;) Pozdrowienia więc dla Medyka i znajomych, z którymi tam urzędował! A teraz w końcu najważniejsze – piwo, o którym można śpiewać pieśni :D I tutaj ekipa (jeszcze się dołączyły osoby z jadalni) zaskakują mnie inną, odśpiewując mi 100 lat. Wspaniale miło w górskim towarzystwie i zimowej atmosferze :) Po pierwszej degustacji idziemy się zameldować. Ponieważ nikogo nie ma, oczekiwanie umiliła nam książka z pamiątkowymi wpisami. Dla celów wyższych trzeba było ukraść długopis i zaczęło się. Dobrze, że ta księga przeżyła. Za nocleg dajemy po 25 zł i bodajże do 15 grudnia będzie taka kwota. Po rozpakowaniu się i ablucjach schodzimy na dół na kolejny browar :> Dosiada się Medyk z towarzystwem, zaczyna się dobry humor i tak leci do wieczora. Treść spotkania najlepiej ocenzurować :D Już w pokoju, kombinuję z recepcji gitarę, bo wcześniej wyszło, że Darek potrafi na niej „pitolić” :P Pół z nas już prawie śpi, szczególnie Brian (bo dosłownie na siedząco), nie słyszy nawet, że idą o nim zwrotki. Zresztą takich bzdur już dawno nie słyszałam, jedno jest pewne – można się było nieźle pośmiać. Słuch mam do niczego, więc fałsz i rozstrojona gitara nie przeszkadzały, a ważne, że się podobało. O 22 już licytacja o której wstajemy – w ten sposób zostałam przegłosowana z mojej 5 na późniejszy czas.

Niedziela:

Z rana nie wskazując palcem, co poniektórzy tak się grzebali, że ze schronu wyszliśmy o 8. Na dworze śnieg i oczywiście delikatnie mówiąc napie&$%#@-ło dalej. Idziemy w stronę Krzyżnego, gdy wychodzimy zza lasu od razu widać, że po skręcie nie obejdzie się bez walki z kosodrzewiną. Kompas w rękę coby przejść jak największy fragment lasem. Oczywiście wychodzimy nie tą stroną upłazu co trzeba, ale kto by się tam wracał... I zaczyna się... Cholerna kosówka, nie dość, że nie przykryta nie utwardzonym śniegiem, bo tego było „tylko” po tyłek, to jeszcze ślisko i dupoloty gwarantowane. Z przodu Cowboy idzie z Krzyśkiem, środkiem Ania z Rafałem, potem ja i Brian. Aż zabawnie się słuchało, jak za mną leciały prawie same ku@$#^%-y, a przyczyną oczywiście była kosówka. Wcale się nie dziwię, bo myślałam o tym samym. Nie dość, że walka z kijkami w ręce, to jeszcze wpieniający teren. Tylko na chwilę udało się znaleźć 2 większe źreby, którymi można się było poruszać zgrabnie w górę i znów powrót w gałęzie... Jedno jest pewne – teren bronił się niesłychanie. Po wejściu na płaską grań okazuje się, że Cowboy wyskoczył sam na szczyt. Momentalni zamieć, dostaję info, że podobno na Kasprowym jest -13, a w sobotę było bodajże -15. Wali nam z dołu kawałkami lodu po twarzy, zimno, wieje jak diabli, termos zamarzł, baterie padają w aparatach, nosy czerwone jak u buraków ;) Wprost milusio. Gdy zbieramy się już w piątkę podejmujemy decyzję, że się nie rozdzielamy, ściągamy z trasy Cowboy-a krótkofalówką i schodzimy wszyscy na dół. Lepiej tu wrócić w lepszych warunkach. Dotarliśmy oceniam na około 1850 m. n.p.m.. Zeszliśmy bardzo szybko.

W tle Kasprowy:
Obrazek

Tak na marginesie między czasie przetestowałam przez ten dzień ogrzewacze do rąk – faktycznie działały 7h (tak na opakowaniu podaje producent) i przyjemnie grzały. W Murowańcu krótki postój, Rafał spotyka znajomych, świat po raz kolejny okazuje się mały. Brian postanawia zostać do poniedziałku i jeszcze spróbować coś zdobyć, życzyliśmy mu więc powodzenia i żeby bardzo nie szalał ;) Schodzimy na dół, znów odzywa się żyłka fotografa, bo na chwilę zza chmur wyłania się Kościelec ;) Ania i ja zostajemy zagadnięci przez jednego turystę. Można się czasem dowiedzieć ciekawych rzeczy od takich ludzi, a które na pewno już wchłaniam jak gąbka :-)

Kościelca prawie nie widać:
Obrazek

Zabawy w śniegu:
Obrazek

Chociaż raz jestem wdzięczna za graffiti, zniszczyć te budki :P
Obrazek

Na dole, już przy szlabanie tablica informuje nas o lawinowej II. Śniegu dużo, świeży, w najbardziej stromych miejscach sypał się pod nogami, momentami widać było, że powoli zaczyna się odłamywać. Warunki w których szliśmy były jednak bezpieczne. Raki i czekany się nie przydały. Dopiero na chodniku zaliczam orła... Z Kuźnic wyjechaliśmy o 16, obyło się bez wazeliny „technicznej” ;) Na zakopiance mijamy samochód w rowie – niemiła przestroga. Prawie bez korków, większość jedzie spokojnie, asfalt lepiej odśnieżony niż na Śląsku... W Jaworznie żegnany się z Krzychem i znów się tasujemy. W DG jesteśmy więc po około 4h – ładny czas zważywszy na pogodę.
Wyprawa wspaniale zasypana śniegiem, dobrze spęczony weekend :)

PS. Parę rzeczy celowo pominęłam, a parę mam nadzieje, że też dopiszecie, byle tylko KGB się nie doczepiło :P No i jakieś ładniejsze zdjęcia wstawicie :-) Mam nadzieję, że w opisie dużo nie namieszałam, a jak wiadomo zdarza mi się cierpieć na zaniki pamięci ;-)

Pozdrawiam,
Patrycja
Ostatnio zmieniony 24 listopada 2008, 22:34 przez Pati, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 24 listopada 2008, 22:15

Partycja ja fotek nie przesle bo nie mam :) coz mozna dopowiedziec moze jedno ..w sobote jak doszlismy z Krzychem na kasprowey z tymi ciezkimi plecakami , marzylismy o piwku cieplym lub herbatce z dopalaczem w barze na szczycie -wyobrazcie sobie jakie mielismy miny gdy drzwi okazaly sie zawarte na tzw trzy spusty -chcialem pie....ac tymi drzwiami:)no coz byla okazja znow zrobic wlasnorecznie kawe: :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 24 listopada 2008, 22:20

co do kosodrzewiny to dzungla w Wietnamie sie umywa-moj piszczel moze sam sie wypowiedziec na ten temat-heheheeh
Pati

Post autor: Pati » 24 listopada 2008, 22:36

Fotki to ma Rafał, bo już obejrzałam i może tu kawałek pokaże, przenosząc je z góry, a ponieważ dotyczą mojej osoby, to pozwoliłam sobie je tu wrzucić :D Mam nadzieje, że pochwali sie innymi, no i Brian jeszcze cykał zdjęcia :)

Mój nowy image :D By Rafał:
Obrazek
Ostatnio zmieniony 30 kwietnia 2013, 14:05 przez Pati, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 24 listopada 2008, 22:38

Partycja Pati BZY BZY-NOWY NICK-HEHEHHE
Anonymous

Post autor: Anonymous » 24 listopada 2008, 23:15

Moim wkładem w podsumowanie naszego wypadu i jednocześnie podziękowaniem za wspólne wędrowanie, będzie poniższy rysunek podkreślający nasz "talent" do trawersowania kosówką :zoboc:

Obrazek
Ostatnio zmieniony 24 listopada 2008, 23:34 przez Anonymous, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
RafalS
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1002
Rejestracja: 01 listopada 2007, 23:53

Post autor: RafalS » 24 listopada 2008, 23:36

Partycja pisze:który zużyty nawet nie w połowie stoi teraz na drodze przy jakimś barze..
:)
Partycja pisze:przed niektórymi trzeba było się ukrywać w lesie, ale żeby dostać piwo za każde zdjęcie, to warto się poświęcić :]
Braian miał swoje pomysły na ustrzelenie was z zaskoczenia :)
Partycja pisze:a moim oczą ukazują się zamknięte drzwi
Ale niefart.
Partycja pisze:wita się z nami Medyk, którego na początku w ogóle nie rozpoznaję
Dopiero jak przypomniał się skad się znamy to też zajarzyłem.Atmosfera
była coraz lepsza.Lało się piwo,kufle się stukały.
Partycja pisze:Treść spotkania najlepiej ocenzurować
;)
Partycja pisze:Darek potrafi na niej „pitolić” Pół z nas już prawie śpi, szczególnie Brian (bo dosłownie na siedząco), nie słyszy nawet, że idą o nim zwrotki. Zresztą takich bzdur już dawno nie słyszałam, jedno jest pewne – można się było nieźle pośmiać. Słuch mam do niczego, więc fałsz i rozstrojona gitara nie przeszkadzały, a ważne, że się podobało
Czasami dobrz jest być "amuzykalnym" i po kilku bronkach.Teksty przemilczymy ;) Ważne,ze było fajnie.
Partycja pisze:I zaczyna się... Cholerna kosówka, nie dość, że nie przykryta nie utwardzonym śniegiem, bo tego było „tylko” po tyłek, to jeszcze ślisko i dupoloty gwarantowane.
Czasem słycha to sprzodu to z tyłu te ...wyrazy...,brniecie w śniegu daje mi sporo radości.
Partycja pisze:Rafał spotyka znajomych, świat po raz kolejny okazuje się mały.
Od czasow studenckich ich nie widziałem i nawet nie wiedziałem,ze chodzą po górach :).
Partycja pisze:PS. Parę rzeczy celowo pominęłam, a parę mam nadzieje, że też dopiszecie, byle tylko KGB się nie doczepiło No i jakieś ładniejsze zdjęcia wstawicie :-) Mam nadzieję, że w opisie dużo nie namieszałam, a jak wiadomo zdarza mi się cierpieć na zaniki pamięci ;-)
Chyba wszystko najwazniejsze zostało powiedziane,relacja oddaje klimat,a to najwazniejsze :)

Dzieki Pati za relacje i wszystkim za fajną wycieczke.Było bardzo fajnie i smiesznie.Fotki postaram sie wrzucic jutro,bo dzisiaj juz padam na twarz.
AniaŻ pisze:Moim wkładem w podsumowanie naszego wypadu i jednocześnie podziękowaniem za wspólne wędrowanie, będzie poniższy rysunek podkreślający nasz "talent" do trawersowania kosówką
O.. pojawiła się i mapka.Dzięki za mapke Aniu
I want to fly so high
I want to reach the sky
I want to little pice of heaven
As soon as possible :)
Awatar użytkownika
ZJAWA
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 422
Rejestracja: 10 czerwca 2008, 18:53

Post autor: ZJAWA » 25 listopada 2008, 7:42

jak na takie warunki to i tak wysoko doszliście Gratulacje :)
KOCHAJ ŚNIEG UNIKAJ LAWIN
http://www.firebirds.pl/
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 listopada 2008, 8:25

ZJAWA malo nam brakowalo do szczytu:)
Awatar użytkownika
janek.n.p.m
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2035
Rejestracja: 07 października 2007, 12:43

Post autor: janek.n.p.m » 25 listopada 2008, 10:36

dajcie więcej zdjęc!!!!!!!!!!!!!!
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Awatar użytkownika
ZJAWA
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 422
Rejestracja: 10 czerwca 2008, 18:53

Post autor: ZJAWA » 25 listopada 2008, 11:13

Cowboy pisze:ZJAWA malo nam brakowalo do szczytu:)
Ja zakończyłem wojaż na Schronie Chochołów kolega nie był doposażony:( chory jestem jak nie udaje mi się zdobyć zamierzonego celu
KOCHAJ ŚNIEG UNIKAJ LAWIN
http://www.firebirds.pl/
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 listopada 2008, 12:54

Rewelacja gratuluje Wam eskapady.Patrycja jedno pytanko:Skąd się tam wziął,jest na fotce Cocker spaniel na ławce,w tatrach,w Tpn'ie?
Pati

Post autor: Pati » 25 listopada 2008, 13:26

ZJAWA Myślę, że większość tak ma (pewnie będę tu w tym przodować),
ale lepiej czasem jest powiedzieć: jeszcze tam wrócę :)
Marshal1423 pisze:Cocker spaniel
Podziwiam, bo musiałam poszukać gdzie ten pies, masz niezłe oko ;)
Akurat to zdjęcie było robione w barze w Kuźnicach.
Czy był to pies właścicielki, czy jakiegoś turysty, to już trudno powiedzieć.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 listopada 2008, 15:17

Partycja ale jedno jest pewne byl niezle upasiony-heheh
Awatar użytkownika
maga
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 914
Rejestracja: 29 września 2007, 20:20

Post autor: maga » 25 listopada 2008, 15:31

nic a nic Pati nie przynudzasz!czytało się świetnie! ale zdjęć więcej bo się przydało :zoboc:
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka
ODPOWIEDZ