Monotonny spacerek we mgle
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Monotonny spacerek we mgle
Temat chyba idealnie opisuje wczorajszą wyprawę. W planach mieliśmy przejście z Węgierskiej Górki czerwonym szlakiem na Baranią Górę, następnie na Skrzyczne i zejście do Szczyrku.
Na dworcu PKP byliśmy pełni optymizmu, było widać gwiazdy, niebo przeszywało kilka chmur. Wsiadamy do pociągu jadącego do Zwardonia i ruszamy. Gdy się troszkę przejaśniło zobaczyliśmy beskidzkie szczyty we mgle, ale mieliśmy nadzieję, że mgła się podniesie i będzie ładna, słoneczna pogoda.
7:45, ruszamy. Idziemy czerwonym szlakiem, zastanawiając się, ile czasu zajmie nam podejście (na drogowskazie 4,5 h). W drodze na Glinne usłyszeliśmy grę na trąbce, co oznaczało polowanie w okolicy. Przyspieszyliśmy nieco kroku, aby nie dostać jakimś rykoszetem. Szło się fajnie, do póki nie weszliśmy we mgłę.
Przez pewien czas szło się nawet fajnie, dopóki nie weszliśmy w obszar połamanego lasu. Mgła stała się coraz gęstsza, a krajobraz wyglądał, jakby po bitwie. Pełno pociętych drzew, wyrwane korzenie, ścierzki wyryte przez ciężki sprzet. Minęliśmy kilku turystów i idziemy dalej. Po pewnym czasie zorientowaliśmy się że od dawna nie widzieliśmy oznakowania szlaku. Zaczęliśmy kręcić się po okolicy we mgle. Próbowaliśmy ustalić naszą pozycję na mapie. Pół godziny później znaleźliśmy niebieski szlak. Nie zastanawiając się długo poszliśmy nim, jak się nam wydawało w kierunku połączenia z Głownym Szlakiem Beskidzkim.Idąc po płaskim terenie postanowiliśmy sprawdzić gdzie jesteśmy. Na nasze szczęście mgła trochę się rozrzedziła i zobaczyliśmy przebijające słońce, a w dolince w oddali jakąś wioskę. Okazało sie, że straciliśmy 180 stopni i zamiast kierować się w stronę Magurki Radziechowskiej oddalamy się od niej.
Troszkę zdenerwowani przebiegiem sytuacji i straconego czasu poszliśmy dalej. W pewnej chwili podjeliśmy decyzję, że Baranią Górę dziś odpuścimy i idziemy tylko na Skrzyczne. Nasza decyzja była uzasadniona dość znaczną stratą czasu. Około godziny 14 zameldowaliśmy się na Skrzycznem. Po drodze spotkaliśmy kilku turystów i 2 motory ;/ .
Po wypiciu goracej czekolady ruszyliśmy w kierunku Szczyrku. Po głowie chodziła nam myśl, o której będzie jakieś połączenie do Bielska, bo jak wiadomo w niedzielę autobusy są rzadkością. Podczas zejścia mgła nieco się rozstąpiła, co nas troszkę wkurzyło, że dopiero teraz. Na szczęście udało nam się złapać prywatnego busa i około 16 wróciliśmy do Bielska.
Na dworcu PKP byliśmy pełni optymizmu, było widać gwiazdy, niebo przeszywało kilka chmur. Wsiadamy do pociągu jadącego do Zwardonia i ruszamy. Gdy się troszkę przejaśniło zobaczyliśmy beskidzkie szczyty we mgle, ale mieliśmy nadzieję, że mgła się podniesie i będzie ładna, słoneczna pogoda.
7:45, ruszamy. Idziemy czerwonym szlakiem, zastanawiając się, ile czasu zajmie nam podejście (na drogowskazie 4,5 h). W drodze na Glinne usłyszeliśmy grę na trąbce, co oznaczało polowanie w okolicy. Przyspieszyliśmy nieco kroku, aby nie dostać jakimś rykoszetem. Szło się fajnie, do póki nie weszliśmy we mgłę.
Przez pewien czas szło się nawet fajnie, dopóki nie weszliśmy w obszar połamanego lasu. Mgła stała się coraz gęstsza, a krajobraz wyglądał, jakby po bitwie. Pełno pociętych drzew, wyrwane korzenie, ścierzki wyryte przez ciężki sprzet. Minęliśmy kilku turystów i idziemy dalej. Po pewnym czasie zorientowaliśmy się że od dawna nie widzieliśmy oznakowania szlaku. Zaczęliśmy kręcić się po okolicy we mgle. Próbowaliśmy ustalić naszą pozycję na mapie. Pół godziny później znaleźliśmy niebieski szlak. Nie zastanawiając się długo poszliśmy nim, jak się nam wydawało w kierunku połączenia z Głownym Szlakiem Beskidzkim.Idąc po płaskim terenie postanowiliśmy sprawdzić gdzie jesteśmy. Na nasze szczęście mgła trochę się rozrzedziła i zobaczyliśmy przebijające słońce, a w dolince w oddali jakąś wioskę. Okazało sie, że straciliśmy 180 stopni i zamiast kierować się w stronę Magurki Radziechowskiej oddalamy się od niej.
Troszkę zdenerwowani przebiegiem sytuacji i straconego czasu poszliśmy dalej. W pewnej chwili podjeliśmy decyzję, że Baranią Górę dziś odpuścimy i idziemy tylko na Skrzyczne. Nasza decyzja była uzasadniona dość znaczną stratą czasu. Około godziny 14 zameldowaliśmy się na Skrzycznem. Po drodze spotkaliśmy kilku turystów i 2 motory ;/ .
Po wypiciu goracej czekolady ruszyliśmy w kierunku Szczyrku. Po głowie chodziła nam myśl, o której będzie jakieś połączenie do Bielska, bo jak wiadomo w niedzielę autobusy są rzadkością. Podczas zejścia mgła nieco się rozstąpiła, co nas troszkę wkurzyło, że dopiero teraz. Na szczęście udało nam się złapać prywatnego busa i około 16 wróciliśmy do Bielska.
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
środkowe zdjęcie super
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler