Witam wszystkich na tym forum!
na początku sierpnia postanowiłem wyjechać w Tatry i bedzie to moja pierwsza relacja z wyprawy... udało mi się namówic na wyjazd koleżke i jego dziewczyne...a wyjechaliśmy w środe wieczorem więc jechaliśmy całą noc pociagiem (cało nocna impreza
) wiec po przyjezdzie do zakopca o 8;00 rano i ogarniecie sie na polu namiotowym sił starczyło na wejcsie jedynie na Nosal(i to nie wszystkim:P).Kolega w połowie dostał zapaści i sie juz prawie poddał (jednak cało nocna zakrapiana podróż dała sie we znaki) ale ostatkiem sił jakoś sie wdrapał...powrót doliną Olczyską i na Krupówki troszke hajsu stracić z wypłaty ;P. Dzień drugi plan wejścia na Świnice przez Kasprowy...ale skończyło sie to deszczem na Kasprowym i browarem za 10 zł ;/...zejscie do doliny Gąsienicowej a z tamtad w ulewie prawie po ciemku prze doline Jaworzynki do Kuznic. Kolejny dzień krótka narada i na odpoczynek do doliny Kościeliskiej...szybko na busa i już kroczymy po równej drodze...idąc doliną spotkaliśmy pewnego pana z dziećmi z którym to wchodzilismy razem na Kasprowy (jaki ten świat mały) i wspólną drogą przez jaskinie "mrozną" do schroniska Ornak. Szybkie 2 piwka i zpowrotem przez wąwóz Kraków(ależ on jest jest piekny )...przeszlismy jescze przez Smoczą Jame,zamiast latarek posiłkowaliśmy sie telefonami
. Kilka wspólnych zdjęć i na busa. W czwarty dzień postanowilśmy sie wybrać na Giewont bo być w Tatrach a nie być na Giewoncie to wstyd ;P...przeszliśmy łąkami(cóz za swojskie zapachy aż sie rozmazyłem
) do doliny Strążyskiej i krótki odpoczyenk na polanie Strążyskiej,po chwili szybkie podejscie do Siklawicy kilka fotek i zejscie do polany...tam postanowilismy zjeść Kwaśnice bo nigy tego niepróbowalismy,okazało sie to największym błędem tej wycieczki,a mianowice w moim talerzu znalazłem muche ,koleżanka małą stonoge...ale to jescze do przeżycia było.Szliśmy dalej scieżka nad reglami i koleżka zaczął sie skarżyc na ból brzucha...zabrałmi wszyskie chusteczki i zniknął w lesie na 10 min...jednak postanowilsmy isc dalej...a tu nagle mi to samao sie przytrafiło wiec niestety na przełęczy na Grzybowcu padła decyzja że wracamy do domu bo już chusteczek brakło ;P...zejscie do doliny Małej Łaki i tam wielka burza nas zastała prawie biegiem na busa i do domciu. I tak sie złozyo ze na Giewoncie niebyłem ;/. Ostaniego dnia moim zdaniem najciekawsza wycieczka...rano szybko na busa i do Palenicy a z Tamtąd do Moka 9 km ;/...Kilka fotek,małe piwko i na przełecz Szpiglasową...z minuty na minute zaczęło się robić coraz ładniej i sporo czasu straciłem na cykanie fotek. Czym wyżej tym coraz bardziej wiało, aż wiatr stawał się niezonśny...ale te widoki wszystko wynagradzały...po kilku przerwach wkońcu dotarliśmy na przełęcz...co za widoki z jednej strony Moko,Czarny staw Rysy,i Mięguszowieckie a zdrugiej D5SP i widok na Orlą...na przełeczy myślałem że odlecę
.Obowiązkowe fotki i zejście łańcuchami do doliny(Świetna zabawa na łańcuchach
) Na dole odpoczynek w Schronisku i zejście do doliny Roztoki przez wodospad Siklawa...znowu postOj na fotki i rekordowym tempem do zakrętu gdzie są Wodogrzmoty Mickiewicza a z tamtąd do palenicy i busem nie wiem czemu przez Poronin do Zakopca.A nastepny dzien to dzien wyjazdu ;( ..ostanie wescie na Gubałówke na piwko, ogarniecie sie z namiotami i w pociąg.Po 9 godz zmęczeni ale uśmiechnięci w domu...coraz bardziej sie zakochiwalem w górach i jeszcze udało mi sie zarazić nimi koleżke..wiec warto było napewno...jezeli bede wiedzial jak wrzucic kilka fotek to napewno sie pojawią...
