11.07.2008 Szpiglasowy Wierch
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
11.07.2008 Szpiglasowy Wierch
To będzie b. krótka relacja
Drogę w pociągu praktycznie całą przespałam... a na Palenicy byłam o 12.15
Dojście do "piątki" od Wodogrzmotów Mickiewicza, przez Dolinę Roztoki.
Upał niesamowity...
Po drodze rozpoznają mnie OlaMania i OliTata , a w Schronisku zanzara i Krzysiek.
Podobno mam charakterystyczną niebieską koszulkę
Potem załatwiam formalności noclegowe.
Ponieważ jest już mało czasu, idę tylko na Szpiglasowy Wierch.
Po drodze spotykam dwie dziewczyny, które okazało się, że szły od MO przez Szpiglasa, a do "piątki"
i pytają się mnie czy daleko mają jeszcze do Kuźnic...
Przykro było mi je uświadamiać...
W drodze praktycznie zero śniegu, przyjemnie sie szło
A już na szczycie jakaś para robiła zdjęcia panoramiczne, więc już myślałam,
że nigdy nie doczekam się wejścia na słupek graniczny...
Zajęło im to ponad pół godziny...
Jednak czas oczekiwania rekompensowały dla mnie widoki ze szczytu - nieziemskie :>
Gdyby tylko jeszcze troszkę mniej wiało, ale nie ma co narzekać W schronisku byłam 18.30.
A teraz kilka fotek, nie wymagają komentarza:
Drogę w pociągu praktycznie całą przespałam... a na Palenicy byłam o 12.15
Dojście do "piątki" od Wodogrzmotów Mickiewicza, przez Dolinę Roztoki.
Upał niesamowity...
Po drodze rozpoznają mnie OlaMania i OliTata , a w Schronisku zanzara i Krzysiek.
Podobno mam charakterystyczną niebieską koszulkę
Potem załatwiam formalności noclegowe.
Ponieważ jest już mało czasu, idę tylko na Szpiglasowy Wierch.
Po drodze spotykam dwie dziewczyny, które okazało się, że szły od MO przez Szpiglasa, a do "piątki"
i pytają się mnie czy daleko mają jeszcze do Kuźnic...
Przykro było mi je uświadamiać...
W drodze praktycznie zero śniegu, przyjemnie sie szło
A już na szczycie jakaś para robiła zdjęcia panoramiczne, więc już myślałam,
że nigdy nie doczekam się wejścia na słupek graniczny...
Zajęło im to ponad pół godziny...
Jednak czas oczekiwania rekompensowały dla mnie widoki ze szczytu - nieziemskie :>
Gdyby tylko jeszcze troszkę mniej wiało, ale nie ma co narzekać W schronisku byłam 18.30.
A teraz kilka fotek, nie wymagają komentarza:
Ostatnio zmieniony 30 kwietnia 2013, 13:59 przez Pati, łącznie zmieniany 1 raz.
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Partycja: cieszy bardzo, że w piątek też miałaś bardzo ładną pogodę, dzięki czemu widoków nic nie przysłaniało.
Zdjęcia piękne, będzie co wspominać. Fajny pomysł na zdjęcie z łańcuchem, widać, nad jaką przepaścią się idzie. Mnie jakoś to oddawanie przepaści na zdjęciach nie wychodzi. Gratuluję Ci tego.
No i jak tam sobotnia wieczorowa burza? Gdzie wtedy byłaś, bo tak na moje oko waliło gdzieś na DPSP? Jak wrażenia (moje niesamowite, szczególnie na dźwięk pioruna, potężny, wzmocniony przez góry)?
Masz rację. I tak pogoda była wyśmienita. Takich wycieczek jak najwięcej.Partycja pisze:Gdyby tylko jeszcze troszkę mniej wiało, ale nie ma co narzekać
Zdjęcia piękne, będzie co wspominać. Fajny pomysł na zdjęcie z łańcuchem, widać, nad jaką przepaścią się idzie. Mnie jakoś to oddawanie przepaści na zdjęciach nie wychodzi. Gratuluję Ci tego.
No i jak tam sobotnia wieczorowa burza? Gdzie wtedy byłaś, bo tak na moje oko waliło gdzieś na DPSP? Jak wrażenia (moje niesamowite, szczególnie na dźwięk pioruna, potężny, wzmocniony przez góry)?
Waldku, nie ma czego, to, ze wyszło, albo to, ze coś tam jest to zasługa raczej aparatu,Waldek pisze:Fajny pomysł na zdjęcie z łańcuchem, widać, nad jaką przepaścią się idzie. Mnie jakoś to oddawanie przepaści na zdjęciach nie wychodzi. Gratuluję Ci tego
nie moja, bo dla mnie aż tak nie wygląda to na taką przepaść..
A lubię te łańcuchy, fajny widok, gdzieś tam pod szczytem
Burza chyba było nad Morskim Okiem, podobno był nawet grad, nas tylko pokropiło przez 5 minutek,Waldek pisze:No i jak tam sobotnia wieczorowa burza? Gdzie wtedy byłaś, bo tak na moje oko waliło gdzieś na DPSP? Jak wrażenia (moje niesamowite, szczególnie na dźwięk pioruna, potężny, wzmocniony przez przez góry)?
jak schodziliśmy z Krzyżnego, gdzieś w połowie, to tak jakby ktoś kichnął
Ale grzmiało, to trzeba przyznać, to samo było w niedzielę...
Jednak jak pogoda mnie nie ruszała tyle o ile, to za to lodowata woda w łazience w schronisku pobiła mnie...