Kościelec-pół Świnica 02-05-2008
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Kościelec-pół Świnica 02-05-2008
Wyjazd miał być co prawda z założenia typowo kondycyjnym, ale pusty i ośnieżony Kościelec miał być też przyjemnością samą w sobie. Wyruszyliśmy z Mooliczkiem bladym świtem z Kuźnic, po nieprzespanej nocce. Boczań, Przełęcz między Kopami, Murowaniec, czyli standardowa trasa, której przebiegu nigdy nie pamiętam, chodząc tam na wyłączonej świadomości. Z Murowańca wyszliśmy o 8:00 i przeszliśmy czarnym szlakiem, koło Litworowego i okolicznych stawków, odbiliśmy niebieskim na Karb. Jako, że widoczność była bardzo kiepska i nie widać było praktycznie nic, to z Karbu szliśmy bardo uważając, żeby nie zbaczać zbytnio na pola śnieżne, urywające się przepaścią w kierunku Długiego Stawu. Kominek pod szczytem osiągnęliśmy bardzo szybko, Ania weszła pierwsza, ja musiałem pokombinować i wgramoliłem się pięć minut po Niej - było tuż przed 10:00 rano. Ani zerowa widoczność, ani dość silny wiatr nie był wstanie zepsuć nam samotnej kontemplacji na pustym jeszcze Kościelcu, ciężko się było zebrać. Droga zejściowa była fajna, śnieg trzymał, a tylko w dwóch miejscach schodziłem tyłem, resztę robiliśmy twarzą do... chmury, więc raczej przyjemności z ekspozycji nie mieliśmy. Z powrotem na Karbie byliśmy trochę po 11:00. Jakoś tak, w tym samym momencie spojrzeliśmy na Świnicką Przełęcz - decyzja o dalszej drodze właściwie zapadła bez słów. Śniegu było nie za wiele, więc przetrawersowaliśmy nad Długim Stawem i weszli Kotlinką Świnicką w żleb. Nawis nad nim był solidny i końcówka dostarczyła mi trochę wrażeń. Na przełęczy spotkaliśmy Patrycję z ojcem, którzy też mieli w planach Świnicę. Warunki były już niezbyt zimowe, grań pomiędzy oboma szczytami była już niestety wytopiona do gołej skały, a na wejście letnie było jeszcze za dużo śniegu. Ja skończyłem 5 metrów od szczytu na nawisie, Patrycja wspięła się szybciutko na górę po skale na samiutki szczyt Świnicy. Wracałem już trochę zmęczony, śnieg zaczynał już ujeżdżać, więc tempo mi spadło - dziewczyny pędziły gdzieś z przodu - słyszałem tylko strzępki ich wesołych rozmów. Nisko przetrawersowaliśmy Pośrednią od południa i na Liliowym zeszliśmy zielonym do Murowańca na placek z gulaszem.
Kilka dokumentacyjnych fotek z wycieczki:
Zadni Kościelec.
Widok z Kościelca w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Sesja pod Karbem.
Nogi aż się rwą do góry, gdy widać cel.
Żleb do Świnickiej Przełęczy. U góry nawis, który stąd jeszcze wygląda niepozornie.
To tylko zoom, tak naprawdę Ania ładowała ponad 50 metrów ode mnie, żeby jak najmniej obciążać pokrywę.
Na Przełęczy.
Po zejściu ze Świnicy, nagle rozpętała się pogoda.
Słowacka część Tatr.
Trawers Pośredniej.
Trawers Pośredniej by Patrycja.
Gdzieś na Skrajnej(?) by Patrycja.
Ładne widoki.
Piękne widoki...
Niestety taka pogoda podczas szczytowania, nie była nam dana.
Na Orlej w tym momencie raczej nieprzyjemnie...
Prawie widać oba nasze cele.
Landszaft, czyli monidło.
Kilka dokumentacyjnych fotek z wycieczki:
Zadni Kościelec.
Widok z Kościelca w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Sesja pod Karbem.
Nogi aż się rwą do góry, gdy widać cel.
Żleb do Świnickiej Przełęczy. U góry nawis, który stąd jeszcze wygląda niepozornie.
To tylko zoom, tak naprawdę Ania ładowała ponad 50 metrów ode mnie, żeby jak najmniej obciążać pokrywę.
Na Przełęczy.
Po zejściu ze Świnicy, nagle rozpętała się pogoda.
Słowacka część Tatr.
Trawers Pośredniej.
Trawers Pośredniej by Patrycja.
Gdzieś na Skrajnej(?) by Patrycja.
Ładne widoki.
Piękne widoki...
Niestety taka pogoda podczas szczytowania, nie była nam dana.
Na Orlej w tym momencie raczej nieprzyjemnie...
Prawie widać oba nasze cele.
Landszaft, czyli monidło.
Dzięki za uznanie, ale ośnieżone Tatry w słoneczny dzień, zawsze wychodzą dobrze! Wystarczy tylko pstrykać, pstrykać, pstrykać. Anię trzeba będzie przycisnąć, żeby swoje pokazała - Ona pracowicie je kadruje i ustawia przesłony, dlatego ja dokumentuje a Ona robi fotografie
Nie ma sprawy, będziemy Cię poganiać czekanem Ty na czterech a ja okulawiony, oj będziemy się uzupełniaćco tu dużo mówić następnym razem weźcie mnie ze sobą jak nie dam rady to będę szedł na czterech albo położę się pod górą i będę wył
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
Podobało mnie się
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Niespodzianka była przednia, jak wylazłem z tego nawisu, to byłem w lekkim szoku, bo myślałem, że mam omamyPartycja pisze:Bardzo się cieszę, ze spotkaliśmy się na Świnickiej Przełęczy
Zdrowy odruch, ja też się bałem tu i ówdzie Jak się ostatnio niezbyt bałem, to przypłaciłem to tylko wykręconym kolanem, a mogło być i gorzej.maga pisze:ja bym się chyba bała
No właśnie: Muuulik! Muuulik!Elik pisze:To to wszyscy razem; Mulik, Mulik! Pokaż Twoje fotki!!