Śnieżnik - reaktywacja 02.05.2008

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Śnieżnik - reaktywacja 02.05.2008

Post autor: Dariusz Meiser » 05 maja 2008, 8:19

Nadszedł czas na szczyt Śnieżnika. I jak zwykle losy wyjazdu ważyły się do ostatniej chwili ...
Tym razem najpierw kieruję się do Kletna - na Wrocław przyjdzie czas w drodze powrotnej.
Jadę A4 - pogoda śliczna, widoczność idealna.
Nakręcam się słuchając Lenny'ego Kravitza, Boba Dylana i Yes'ów.
Wyjeżdżając z Nysy już je widzę :)
Znów ten kojący widok, przy którym ciepło sie robi pod serduchem.
Są - dzisiaj dużo lepiej widoczne - moje GÓRY !!!
Znowu Złoty Stok i 19-kilometrowa górska szosa do Lądka Zdroju.
Pogoda idealna, ruch niewielki - otwieram okno i chłone świeże leśne powietrze. Od razu mi lepiej.
W połowie drogi zatrzymuje się i robie zdjęcie w miejscu o które pytał Michał (fot.). Tym razem jest juz bardzo zielono.
Przy pomniku Bublewicza świeże znicze. Ale ja tym razem sie nie zatrzymuję.
Znów mój ukochany Lądek Zdrój. Przez chwilę zastanawiam się nad tym, jak miło byłoby tu zamieszkać, ale po chwili uświadamiam sobie, że miałbym wtedy dużo dalej na Babią Górę :)
Na parkingu w Kletnie jestem wcześnie - o dwie minuty wyprzedzam nawet Pana Parkingowego.
Śmiać mi się chce, bo obaj szybko się przebieramy - ja w górskie łachy, a on w oficjalny strój parkingowy, w którym wygląda bardzo sympatycznie - jakby urwał się z Oktober-Festu. Ma nawet bawarski kapelusik z piórkiem.
Podchodzi do mnie, zagaduje - jest bardzo sympatyczny. Z uwagą czytam jego identyfikator - przodownik turystyki górskiej PTTK, oddział nieważny. Zaczyna zachwalać atrakcje turystyczne w okolicy. Milknie i kiwa ze zrozumieniem głową, gdy mówię mu, że dziękuję, że ja na Śnieżnik. Żegnamy się miło i zasuwam pod górę. Pod Jaskinią NIedźwiedzią jeszcze pustki - normalni ludzie o tej porze jeszcze śpią. Tym razem wybieram trasę prawym, zachodnim brzegiem Kleśnicy - tak jak Pan Bóg i PTTK przykazali. Po chwili pierwszy skrót żółtym szlakiem - dochodzę do miejsca, gdzie na drugim brzegu majaczy moja "Watchtower". Za kilkaset metrów dochodzę do kolejnego skrótu, ścinającego leśną drogę dojazdową do schroniska. Coraz więcej wody - płynie całą szerokością ścieżki. Idę prosto, po kamieniach i po wodzie, trochę po błocie - jak ja to lubię. Już jest miło. Po lewej widać skałki na szczycie Stromej. Pięknie. I właśnie wtedy dociera do mnie SMS, który sprawia, że wybucham szczerym, głośnym śmiechem i cieszę się jak dziecko - jednak wszystko poszło zgodnie z planem :zoboc:.
Szybko odpisuję i śmiejąc się ruszam dalej. Dobrze, że nikogo nie ma. To był dobry plan - wyruszyć wcześnie.
Już wiem, że dzisiaj będzie mniej mistycznie i tajemniczo niż podczas ostatniego błądzenia.
Mijam pierwsze płaty śniegu. Tym razem dopiero na wysokości 1100 m. Dochodzę do miejsca, gdzie ostatnio zbłądziłęm i śmieję się widząc, że byłem jakieś 50 metrów od ścieżki, którą idę. Ale przy tamtej pogodzie mogłem się zderzyć z drogowskazem i nawet tego nie zauważyć :lol:
Wspinam się pod górę chłonąc całym sobą las, wodę, góry i powietrze. Jest coraz bardziej stromo, ale jestem w dobrej formie. Zasuwam jak Denis Urubko na Elbrusie :lol:. W końcu wychodzę na przesiekę, gdzie łączą się szlaki (fot.). Spotykam pierwszych łojantów - rozmawiamy chwilę, kieruję ich na żółty szlak, którego nadaremno szukają od kilku minut. Ruszam w stronę schroniska. Jest mi naprawdę dobrze. Ludzi coraz więcej. Jeden z turystów prosi o zrobienie zdjęcia i rewanżuje mi się tym samym na tle pięknych skałek widzocznych w tle pod szczytem Średniaka (1210 m npm). Dochodzę do Hali pod Śnieżnikiem - chłonę piękny widok Małego Śnieżnika. Pod schroniskiem przez chwilę czuję się jak na Krupówkach. Ale nic to - sami swoi. Tu już nikt dziwnie nie patrzy na mnie i każdy odpowiada na moje "cześć" lub "dzień dobry" (wersja dla osób over 50) :).
Postanawiam wstąpić do kuchni. Wchodzę na stołówkę i już mi się podoba - wygląda jakby czas stanął w miejscu 30 lat temu :) Ludzi mnóstwo - po jadalni kręcą się jakieś młode dziewczyny z mokrymi włosami i ... w szlafrokach i obowiązkowych klapkach. Ale żadnych Pań w rakach jednozębowych nie widzę. Zamawiam, odbieram i siadam przy stoliku łojąc grań jajecznicy z kiełbasą. Popijam herbatką, potem kawką i podziwiam prze szybę ośnieżone zbocza Małego Śnieżnika. Czas ruszać w drogę. Zakładam stuptuty (czego zresztą potem żałuję :) ). Po chwili zielony szlak wyprowadza mnie do lasu.
I już mi się podoba. Przeżywam jakieś DejaVu - no jakbym zasuwał od Markowych Szczawin na Bronę.
Śniegu coraz więcej (fot.). Miejscami około metra. Myślę sobie - no ciekawe jak będzie na szczycie :)
Jeszcze nie wiem jak się zdziwię. Ścieżka wyprowadza mnie na rozległą przesiekę i kolejne DejaVu - jakbym łoił od Przełęczy Brona w kierunku Babiej Góry (fot.). Są nawet tyczki - ustawione dokładnie na granicy. E tam - jaka to teraz granica :) A śniegu coraz mniej. Idę po skalnych płytach. Pięknie. Chłonę widoki. Po czeskiej stronie podziwiam piękny masyw Końskiego Grzbietu (991 m npm), poprzecinany charakterystycznymi serpentynami (fot.).
Jeszcze kilka minut i pojawia się kupa gruzów na szczycie - śpiewam: "Czy widzisz te gruzy na szczycie ?". Na szczęście wśród nich sami swoi, żadnych wrogów. Wychodzę na rozległą kopułę szczytową Śnieżnika.
Rozglądam się, rozmawiam z turystami, robię zdjęcia, oni mnie, ja im. Jest miło. Tylko wieje jak cholera.
Zastanawiam się nad tym o czym czytałem - po kiego czorta wysadzali w powietrze tą wieżę widokową w latach 70 ?
A jak już rozwalili - to mogli posprzątać. Ogólnie na szczycie - niezły bajzel. Stara chyląca się ku ziemi tablica z opisem przejścia granicznego, jakieś kupki gruzu, zardzewiały złom (fot.). Nie czuję tego klimatu i magii jak na mojej ukochanej Babiej Górze.
Jest jeszcze jakiś kamienny kurchanik z tabliczką po czesku i znicze (fot.)
Ale tych pięknych widoków nikt mi nie zabierze.
Jeszcze kilka minut siedzę na szczycie. Jestem zadowolony. Jest mi dobrze. I nawet się nie zmęczyłem.
Czas wracać :) Droga powrotne też piękna - z widokiem na Koński Grzbiet, Mały Śnieżnik i Jaskółcze Skały.
W końcu z lasu wyłania się schronisko - aż przystaję. Widok jak na Markowe :)
Tym razem ludzi coraz więcej - do schroniska już nie wstępuję. Idę w dół. Po drodze zaczepia mnie czerwony, spocony i zziajany człowiek z papierosem w kąciku ust i wysapuje (bo trudno to nazwać mówieniem) pytanie: "Panie ... Daleko... jeszcze... uff.. uff... do schroniska ?". Prze chwilę patrze na niego w milczeniu. Potem szybko oceniam odległość i podaję mu - ale wymnożoną przez 3. I wiem, że dużo się nie pomyliłem.
Przyglądam się coraz liczniejszym ludziom mijanym po drodze. I jak zwykle w takich przypadkach robię swój prywatny test socjologiczny. 80% - 90% ludzi odpowiada na moje "cześć" lub "dzień dobry" - wyniki są jak zwykle takie same. Potwierdza się też zależność: im niżej - tym gorzej z odpowiedziami :lol:
Mijam ludzi z małymi dziećmi, z psami, panie w klapkach, panów w sandałkach. Niektórzy wymiękają już tam, gdzie woda ledwo się sączy. Zaczepiają, pytają - ja proponuję im iść drogą, dookoła. Niektórzy nie dowierzają. Ludzi całe mnóstwo. Spotykam bardzo sympatycznych starszych państwa - chwilkę rozmawiamy. Ale trzeba iśc dlćj - przede mną jeszcze Wrocław :(. Spotykam młode małżeństwo z malutkim, rocznym łojantem w wózku. Zamieniamy kilka słów. Budujące takie widoki. Słychać już szum Kleśnicy. Jeszcze ostatnie spojrzenie na znikający między drzewami Śnieżnik i wracamy do cywilizacji, czyli na asfaltową drogę pod Jaskinią Niedźwiedzią, pod którą zmęczony Pan Przewodnik ochrypłym głosem po raz setny (tysięczny ?) tłumaczy zawiedzinym turystom, że już naprawdę nie ma na dzisiaj biletów. Mimo, że takie ogłoszenie z bieżącą datą, wypisane wielkimi klufonami wisi na każdym drzewie od parkingu w Kletnie do Jaskini Niedźwiedziej, nie brakuje niedowiarków. Niżej okazuje się, że ta samą mantrę powtarza sympatyczny, ale już coraz bardziej wnerwiony Pan Parkingowy.
Na parkingu tłok jak pod Tesco w niedzielne popołudnie.
Szybko przebieram się w strój "wizytowy" - szybki make-up i można ruszać do Wrocławia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 05 maja 2008, 8:24

Gratuluję sukcesu, ładnych zdjęć i ciekawego opisu.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 05 maja 2008, 9:28

jck pisze:Gratuluję sukcesu, ładnych zdjęć i ciekawego opisu.
Dziękuję. Ale ja nie traktuję tego w kategorii sukcesu, tylko jako wspaniałą wycieczkę, gdzie znowu mogłem poznać nowy kawałek naszych pięknych gór :)
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Gaclan

Post autor: Gaclan » 05 maja 2008, 9:29

Jak mi się uda to w na przełomie maja i czerwca też postaram się zaliczyć Śnieznik, sama góra jest super.
Gratuluję udanej wyprawy.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 05 maja 2008, 10:22

Dariusz Meiser pisze: jako wspaniałą wycieczkę
Dariusz Meiser pisze:znowu mogłem poznać nowy kawałek naszych pięknych gór
A ja z kolei to miałem na myśli mówiąc o sukcesie.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 05 maja 2008, 10:29

jck pisze:
Dariusz Meiser pisze: jako wspaniałą wycieczkę
Dariusz Meiser pisze:znowu mogłem poznać nowy kawałek naszych pięknych gór
A ja z kolei to miałem na myśli mówiąc o sukcesie.
:spoko:
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
maga
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 914
Rejestracja: 29 września 2007, 20:20

Post autor: maga » 05 maja 2008, 10:38

zdjęcia super! ale Ci się udało!niebo przepiękne...
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka
Anonymous

Post autor: Anonymous » 05 maja 2008, 11:10

piękne zdjęcia i ciekawy opis, jak sądze wrażenia niezapomniane :)
wiedziałam że sie uda ;)
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 05 maja 2008, 11:19

Karina pisze:piękne zdjęcia i ciekawy opis, jak sądze wrażenia niezapomniane :)
wiedziałam że sie uda ;)
Dziękuję :)
A wrażenia rzeczywiście niezapomniane ...
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 05 maja 2008, 15:11

Piekna wyprawa i cudne widoki. Super pogoda! :) Ja jak byłam (Parę lat temu) na Śnieżniku maszerowałam w mleku. Teraz przynajmniej moge sobie obejrzeć jak tam wygląda. :lol:
Anonymous

Post autor: Anonymous » 05 maja 2008, 15:57

Ładnie, bardzo nawet :) Myślałam, że więcej tam śniegu o tej porze. Super pogoda, na niebie dużo się działo, co nadało zdjęciom uroku i dynamiki :) Gratulacje Darku! :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 05 maja 2008, 16:14

Darek świetna relacja!!!
Tylko gdzie zapomniałeś o enigmatycznej tysiąc setce? :lol:
Dariusz Meiser pisze:I jak zwykle losy wyjazdu ważyły się do ostatniej chwili ...
"A ja jestem na 1100 mnpm" rozpoczynające to wszystko... :lol:
Anonymous

Post autor: Anonymous » 05 maja 2008, 18:52

Darku, świetne zdjęcia!
Gratuluję udanej wycieczki, ładnego opisu, jak i niezapomnianych wrażeń!
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 05 maja 2008, 20:24

Mooliczek pisze:Ładnie, bardzo nawet :) Myślałam, że więcej tam śniegu o tej porze. Super pogoda, na niebie dużo się działo, co nadało zdjęciom uroku i dynamiki :) Gratulacje Darku! :)
Dziękuję Aniu.
Robiłem zdjęcia po Twojemu :)
I powiem Ci - to działa bardzo dobrze !!!

Dziękuję za porady :spoko:
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 05 maja 2008, 20:25

Belissima pisze:Darek świetna relacja!!!
Tylko gdzie zapomniałeś o enigmatycznej tysiąc setce? :lol:
Dariusz Meiser pisze:I jak zwykle losy wyjazdu ważyły się do ostatniej chwili ...
"A ja jestem na 1100 mnpm" rozpoczynające to wszystko... :lol:
He, he - napisałem o SMS'ie :zoboc:
Już nie chciałem przywoływać konkretnej wysokości :lol:
Tolerancja dla niejednoznaczności.
ODPOWIEDZ