1-3.12.2023
Przede wszystkim, wspaniale, że wigilia się odbyła, za co wdzięczni jesteśmy Ani @ania. i Wojtkowi @Daku.
Włożyliście naprawdę dużo czasu i siły dla utrzymania tej naszej miłej tradycji - gorąco dziękujemy
Dziękujemy też wszystkim "nosiczom", którzy przytaszczyli do chatki nie tylko swoje smakołyki, ale też mnóstwo wspólnego wigilijnego jadła.
Niektórzy to spotkanie zaczęli od wędrówki po górach i zachęcam do podzielenia się trasami i wrażeniami.
Inni zaczęli się zjeżdżać od godzin popołudniowych. Ciągłe intensywne opady śniegu większości uczestników uniemożliwiły podjechanie wyżej więc zaparkowali przy kościele w Zwardoniu. Inni śmiałkowie, posiadacze napędu 4x4 lub łańcuchów dojechali pod Beskidek.
Ja dojechałam (pod kościół) dość późno, bo ok 18 i ledwie zamknęłam drzwi samochodu jak nadjechał mój wybawca - wystarczyło podnieść kciuk, a uprzejmy tubylec zawiózł mnie niemal pod chatkę - mapy.cz pokazały mi dystans do przejścia zaledwie ok 700 metrów
Późnym wieczorem, chyba już po 22 przyszły do chatki @Gosia.c i @Ania D., po pełnej przygód jeździe, pod koniec której przeszły nawet lekcję zakładania łańcuchów na koła. Na szczęście to nie one wykonały najczarniejszą robotę, znalazł się bowiem miły pan podatny na wdzięk i urok osobisty naszych dziewcząt
W sobotę były zajęcia w podgrupach, niektórzy wyruszyli na Rachowiec inni mieli się pokręcić w pobliżu, jeszcze inni zostali w chatce.
Moja grupa w składzie @Bebel i Jola oraz @Greg i Basia wyruszyła w stronę Kilkuli. Doszliśmy w komplecie na Vrescovse Sedlo, gdzie utworzono tymczasowy punkt graniczny, a kawałek dalej Greg i Basia postanowili wracać i co najwyżej pójść jeszcze na szczyt Skalanki. Byliście?
Pozostałym dzielnym chwatom było jeszcze mało i chcieli się trochę sponiewierać więc postanowili pocisnąć dalej w stronę Kikuli, aż do godziny 13, kiedy będzie pora wrócić tak, żeby zdołać się ogarnąć przed imprezą. I cisnęliśmy długo i wytrwale, aczkolwiek bardzo powoli, śnieg bowiem nieustannie padał i mozolnie przecieraliśmy szlak.
13.00 zastała nas w miejscu, w którym mapy.cz twierdziły, że do szczytu mamy jeszcze tylko ok 500 metrów i choć początkowo postanowiliśmy przesunąć godzinę odwrotu to po dalszych kilkudziesięciu metrach brnięcia w coraz głębszym śniegu morale osłabło.
W końcu przecież cel został osiągnięty - sponiewieraliśmy się, że hej!
Droga powrotna była dużo łatwiejsza więc i szybsza. Nie trzeba już było walczyć z grawitacją, a szlak sobie przetarliśmy.
Wieczorna impreza była jak zawsze bardzo udana - pełna życzliwości, sympatii, humoru, smakowitości, prezentów, dźwięków gitary i śpiewu na ustach!
Z GieeSami zawsze jest wspaniale!
Wszystkie plany na niedzielne trasy topniały wraz ze wciąż rosnącą ilością śniegu na szlakach i niepokojem o to, jak będą wyglądać nasze drogi do domu?
Ostatecznie nikt nie wyruszył w góry i przed południem zeszliśmy do Zwardonia. Po odkopaniu swoich aut i z lekkimi problemami z wyjazdem rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę..
Jeszcze raz dziękuję wszystkim i sobie też za to, że wciąż nam się chce spotykać ze sobą, że tworzymy taką fajną społeczność.
Linki do zdjęć:
Moje: https://photos.app.goo.gl/KANqBGb3m34aXtbs7
Ps. 1 Przy okazji napiszę, że cały czas mam zamiar zorganizować kolejnego Oldskula, ale mi się trafiają różne okazje na fajne, tanie wyjazdy i sorry - zwyciężają
Ps. 2 Nie spodziewałam się, że aż tyle napiszę, jak do tego siadałam...
Kilka zdjęć do ozdoby
gdzieś tam napiszę że się włóczę to może ktoś dołączy ,na razie i tak się leczę , więc cierpliwie czekam , 
