Kilka fotek z Elbrusa, Rosji i Ukrainy.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Kilka fotek z Elbrusa, Rosji i Ukrainy.
Kilka fotek z wyjazdu. Wybaczcie za niski poziom artystyczny, ale aparat zanabyłem przed wyjazdem i uczyłem się nim pstrykać fotki niejako przy okazji.
Widok z hotelowego okna - Czeget.
Szczyt wydaje się być bliski, ale to tylko złudzenie.
Te pola śnieżne zmieściłyby kilka stadionów. Kaukaz to góry tak potężne, że musiałem się przyzwyczajać kilka dni, do tego że góry mogą być tak ogromne. Ciekawi mnie jakie będę miał odczucia, gdy pierwszy raz pojadę teraz w Tatry
Uszba.
Darek jeszcze zdrowy i żwawy
Beczki.
Priut.
Priut 11 kuchnia.
Kiss the Cook. Największym problemem z jedzeniem było to, że zawsze było zamarznięte. Chleb, pasztety a nawet smalec trzeba było odmrażać na palniku przed włożeniem do ust. Gdy zagadałeś się przy herbacie, to niestety, trzeba było ją kruszyć widelcem już po 10 minutach.
Priut 11 wejście. Na drzwiach napis głoszący, żeby nie lać na śnieg, bo potem herbata będzie śmierdziała. Ja i tak brałem śnieg leżący powyżej głowy Tam co najwyżej mogło być naplute
Priut 11 sypialnia. Darek już zalegiwał na "grypę". Mój śpiwór 800g puchu okazał się być w tych temperaturach mało przydatny. Ratowałem się ogrzewaczami położonymi na nogach i na splocie słonecznym. Darek na szczęście miał topowy model Małacha i dawał radę. Bez niego wątpię czy by wyszedł z Priuta na własnych nogach.
Ja bardzo szybko się regeneruję i rano, została mi tylko minimalna opuchlizna. W nocy nie było widać mi oczu. O świcie już byłem gotowy wchodzić na Pastuchy. Porządny trening na Fajkówce przynosił nadzwyczaj dobre efekty
Pogoda była świetna, ale wiało przepotężnie. Niestety zmiany pogody ze świetnej na tragiczną, następowały w ciągu 15 minut, kilka razy dziennie. Przed sezonem to podobno tam norma.
Terskol. Takie klimaty to tam niestety częsty widok.
Utylizacja śmieci. Tam nawet o ekologii nie słyszeli. To miejsce znajduje się 5 metrów od głównej (jedynej) drogi w Terskolu.
Dolna stacja kolejki na Mir.
Przed wejściem do rozkołysanej i sypiącej się kolejki dobrze było zmówić pacierz. Zastanawiało nas tylko to, że przestrzelina w wagoniku powstała od wewnątrz, nie zaś pod wpływem strzału z ziemi.
Look przez okno naszej nowej miejscówki.
Terskol-center. Wbrew pozorom można tu kupić wszystko, co potrzeba. Zmorą jest natomiast sędziwy wiek towarów. Otwierając topiony serek ze stycznia zaprószyłem oko zieloną pleśnią, pasta do opalania (~10PLN) była wypuszczona z fabryki w roku 2001. Kremik działał świetnie, bo była to jedyna niezamarzająca rzecz w Priucie, po użyciu nawet niedużo syfów wyskakiwało nam na twarzy. Ekskluzywny krem Darka, za ponad stówę z faktorem 61+ był w formie kamiennej i nie nadawał się do użycia. Do większości miejscowych rozwiązań podchodziłem z respektem, bo jakie by nie były nieestetyczne, to w tamtych warunkach sprawdzały się świetnie.
Miejscowy TOPR. Nie chcę być niesprawiedliwym, ale jakoś na nas dobrego wrażenia nie wywarli.
Widok ukazujący się naszym oczom, zaraz po wyjściu z bistro, w którym się stołowaliśmy.
Niestety prawa zwierząt w Bałkarii nie istnieją. Ktoś strzelał chyba do tych psów dla zabawy
Poniżej kilka fotek, które cykałem w drodze do Mineralnych Wód, jakość nie powala, ale były robione przez szybę busa, który podskakiwał na dziurach przy prędkości 120km/h. Zwróćcie uwagę na fascynujące i zróżnicowane formacje. Dodam, że te widoki towarzyszyły nam przez ponad godzinę. Myślę, że aby to obejść, to roku by nie starczyło, a przecież to tylko jedna z dolin.
"Druga strona medalu"
W pociągach spędziliśmy łącznie kilka dni, gdyby nie środki czasoprzyspieszające (w tym przypadku domowe, mołdawskie wino), to byśmy się zagadali o górach na śmierć
Nasz towarzysz niedoli - wesoły Ukrainiec Igor. Na Elbrusie uprawiał speedglide. W MinWodach wojsko nie chciało Go puścić na pociąg za nieprawidłowości w bumagach, ale jakoś dał radę się im "urwać". Widziałem, że robili mu zdjęcie "do akt", ot taki lokalny folklor. Od nas coś tam chcieli, ale łaziliśmy robiąc tępe miny jak barany, każdy w innym kierunku i nam odpuścili, po pół godzinie bez łapówki. Nota bene właściwie nigdzie i nikomu nic nie daliśmy, załatwiliśmy za to trochę spraw urzędowych gratis.
Darek kuruje "grypę"
Igi - opierałem się żyletce jak mogłem. Broda, jak ustalaliśmy kiedyś przy piwie z jck na większych wysokościach posiada same zalety. Potwierdziło się.
Poniżej kilka fotek z przepięknego Kijowa. Atmosfera tego miasta, jest bardzo europejska. Ludzie bardzo tolerancyjni i nowocześni a dziewczyny prześliczne i to w dużych ilościach, karki nas bolały od kręcenia głowami
Center Kijowa.
Hmm, czyżby Love Parade
Drugie oblicze naszego wyjazdu - parki i włóczęgostwo. Spożycie piwa na Ukrainie jest dozwolone w miejscach publicznych. Wszyscy "walą w kocioł" na każdym kroku
Inny park
Za tym pomnikiem rozpościera się panorama Kijowa i wije się Dniepr, po którym żegluje wielka ilość barek i łodzi.
Stadion Dynamo Kijów. Tutaj Euro 2012 raczej się nie odbędzie.
Cerkiew polowa w parku.
Budynek parlamentu.
Na UA można podziwiać pałac prezydencki z bliska. Prezydent nie izoluje się tam od narodu tak bardzo jak w naszym kraju :> Siedzieliśmy na schodach pałacu prezydenckiego w środku nocy i nikt nas nie pogonił.
Rada miasta.
Pociąg relacji Kijów - Lwów. Syf, mogiła i pijaństwo. Za chwilę ten miły pan puści pawia na łóżko poniżej. Ciężko mi tam potem było na nim spać
Lwów dworzec kolejowy i marszrutki. Stąd np można pojechać do Kałusza.
Lwów hotel przy cyrku. Za "nieremontnyj" pokój płaci się 20Hr mniej, niż za wyremontowany
Home sweet home - czyli Przemyśl i wreszcie coś normalnego do jedzenia i picia.
Widok z hotelowego okna - Czeget.
Szczyt wydaje się być bliski, ale to tylko złudzenie.
Te pola śnieżne zmieściłyby kilka stadionów. Kaukaz to góry tak potężne, że musiałem się przyzwyczajać kilka dni, do tego że góry mogą być tak ogromne. Ciekawi mnie jakie będę miał odczucia, gdy pierwszy raz pojadę teraz w Tatry
Uszba.
Darek jeszcze zdrowy i żwawy
Beczki.
Priut.
Priut 11 kuchnia.
Kiss the Cook. Największym problemem z jedzeniem było to, że zawsze było zamarznięte. Chleb, pasztety a nawet smalec trzeba było odmrażać na palniku przed włożeniem do ust. Gdy zagadałeś się przy herbacie, to niestety, trzeba było ją kruszyć widelcem już po 10 minutach.
Priut 11 wejście. Na drzwiach napis głoszący, żeby nie lać na śnieg, bo potem herbata będzie śmierdziała. Ja i tak brałem śnieg leżący powyżej głowy Tam co najwyżej mogło być naplute
Priut 11 sypialnia. Darek już zalegiwał na "grypę". Mój śpiwór 800g puchu okazał się być w tych temperaturach mało przydatny. Ratowałem się ogrzewaczami położonymi na nogach i na splocie słonecznym. Darek na szczęście miał topowy model Małacha i dawał radę. Bez niego wątpię czy by wyszedł z Priuta na własnych nogach.
Ja bardzo szybko się regeneruję i rano, została mi tylko minimalna opuchlizna. W nocy nie było widać mi oczu. O świcie już byłem gotowy wchodzić na Pastuchy. Porządny trening na Fajkówce przynosił nadzwyczaj dobre efekty
Pogoda była świetna, ale wiało przepotężnie. Niestety zmiany pogody ze świetnej na tragiczną, następowały w ciągu 15 minut, kilka razy dziennie. Przed sezonem to podobno tam norma.
Terskol. Takie klimaty to tam niestety częsty widok.
Utylizacja śmieci. Tam nawet o ekologii nie słyszeli. To miejsce znajduje się 5 metrów od głównej (jedynej) drogi w Terskolu.
Dolna stacja kolejki na Mir.
Przed wejściem do rozkołysanej i sypiącej się kolejki dobrze było zmówić pacierz. Zastanawiało nas tylko to, że przestrzelina w wagoniku powstała od wewnątrz, nie zaś pod wpływem strzału z ziemi.
Look przez okno naszej nowej miejscówki.
Terskol-center. Wbrew pozorom można tu kupić wszystko, co potrzeba. Zmorą jest natomiast sędziwy wiek towarów. Otwierając topiony serek ze stycznia zaprószyłem oko zieloną pleśnią, pasta do opalania (~10PLN) była wypuszczona z fabryki w roku 2001. Kremik działał świetnie, bo była to jedyna niezamarzająca rzecz w Priucie, po użyciu nawet niedużo syfów wyskakiwało nam na twarzy. Ekskluzywny krem Darka, za ponad stówę z faktorem 61+ był w formie kamiennej i nie nadawał się do użycia. Do większości miejscowych rozwiązań podchodziłem z respektem, bo jakie by nie były nieestetyczne, to w tamtych warunkach sprawdzały się świetnie.
Miejscowy TOPR. Nie chcę być niesprawiedliwym, ale jakoś na nas dobrego wrażenia nie wywarli.
Widok ukazujący się naszym oczom, zaraz po wyjściu z bistro, w którym się stołowaliśmy.
Niestety prawa zwierząt w Bałkarii nie istnieją. Ktoś strzelał chyba do tych psów dla zabawy
Poniżej kilka fotek, które cykałem w drodze do Mineralnych Wód, jakość nie powala, ale były robione przez szybę busa, który podskakiwał na dziurach przy prędkości 120km/h. Zwróćcie uwagę na fascynujące i zróżnicowane formacje. Dodam, że te widoki towarzyszyły nam przez ponad godzinę. Myślę, że aby to obejść, to roku by nie starczyło, a przecież to tylko jedna z dolin.
"Druga strona medalu"
W pociągach spędziliśmy łącznie kilka dni, gdyby nie środki czasoprzyspieszające (w tym przypadku domowe, mołdawskie wino), to byśmy się zagadali o górach na śmierć
Nasz towarzysz niedoli - wesoły Ukrainiec Igor. Na Elbrusie uprawiał speedglide. W MinWodach wojsko nie chciało Go puścić na pociąg za nieprawidłowości w bumagach, ale jakoś dał radę się im "urwać". Widziałem, że robili mu zdjęcie "do akt", ot taki lokalny folklor. Od nas coś tam chcieli, ale łaziliśmy robiąc tępe miny jak barany, każdy w innym kierunku i nam odpuścili, po pół godzinie bez łapówki. Nota bene właściwie nigdzie i nikomu nic nie daliśmy, załatwiliśmy za to trochę spraw urzędowych gratis.
Darek kuruje "grypę"
Igi - opierałem się żyletce jak mogłem. Broda, jak ustalaliśmy kiedyś przy piwie z jck na większych wysokościach posiada same zalety. Potwierdziło się.
Poniżej kilka fotek z przepięknego Kijowa. Atmosfera tego miasta, jest bardzo europejska. Ludzie bardzo tolerancyjni i nowocześni a dziewczyny prześliczne i to w dużych ilościach, karki nas bolały od kręcenia głowami
Center Kijowa.
Hmm, czyżby Love Parade
Drugie oblicze naszego wyjazdu - parki i włóczęgostwo. Spożycie piwa na Ukrainie jest dozwolone w miejscach publicznych. Wszyscy "walą w kocioł" na każdym kroku
Inny park
Za tym pomnikiem rozpościera się panorama Kijowa i wije się Dniepr, po którym żegluje wielka ilość barek i łodzi.
Stadion Dynamo Kijów. Tutaj Euro 2012 raczej się nie odbędzie.
Cerkiew polowa w parku.
Budynek parlamentu.
Na UA można podziwiać pałac prezydencki z bliska. Prezydent nie izoluje się tam od narodu tak bardzo jak w naszym kraju :> Siedzieliśmy na schodach pałacu prezydenckiego w środku nocy i nikt nas nie pogonił.
Rada miasta.
Pociąg relacji Kijów - Lwów. Syf, mogiła i pijaństwo. Za chwilę ten miły pan puści pawia na łóżko poniżej. Ciężko mi tam potem było na nim spać
Lwów dworzec kolejowy i marszrutki. Stąd np można pojechać do Kałusza.
Lwów hotel przy cyrku. Za "nieremontnyj" pokój płaci się 20Hr mniej, niż za wyremontowany
Home sweet home - czyli Przemyśl i wreszcie coś normalnego do jedzenia i picia.
Ostatnio zmieniony 28 kwietnia 2008, 13:49 przez Anonymous, łącznie zmieniany 10 razy.
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Igi, super zdjęcia! Dzieki, że wrzuciłeś. Nie wiem jak inni ale mnie skręcało z ciekawości . Koniecznie, koniecznie będziemy Cię namawiać na jakieś slajdowisko z bardziej szczegółowymi opowieściami
Góry są cudne, zupełnie inna bajka. Mmmm. A klimaty wschodnie..też zupełnie inna bajka Ale warto; przygoda jednym słowem.
Góry są cudne, zupełnie inna bajka. Mmmm. A klimaty wschodnie..też zupełnie inna bajka Ale warto; przygoda jednym słowem.
Oj tak, ale pod żadnym pozorem, nie należy do jednego kotła wrzucać Rosji i Ukrainy. Ta pierwsza roi się od wojska, milicji i blokad drogowych. Na dworcu, żeby kupić bilet, to musiałem dać paszport. Baba, oglądała go przez wielką lupę i szukała dziury w całym. Uparła się, że my Polaki, to musimy mieć wizy na UkrainęElik pisze:A klimaty wschodnie..też zupełnie inna bajka
Na UA zaś, obywatel ma więcej swobód niż w Polsce. Tam ludzie łażą na czerwonym świetle, z piwem w ręku i rzucają papiery gdzie popadnie. Milicja na to nie zwraca uwagi. W McDonaldsie widziałem, jak sam gliniarz w mundurze zapijał BigMaca piwskiem. U nas to nie do pomyślenia. W Kijowie w nocy parki tętnią życiem, nikt nie robi burd, choć mundurowych nie widziałem.
Sugerujesz, że moja wątroba potrzebuje odpoczynku?Noel pisze:więc jak się ustabilizujesz i doprowadzisz wszytsko do porządku
W Rosji nie byłam, natomiat klimatów ukraińskich kiedyś troszkę posmakowałam. We Lwowie babuszki sprzedające mięso i warzywa własnej produkcji prosto z płacht zalegających na chodniku. A że zajmowały cały chodnik ludziska pchali się bez pardonu ulicą. No w końcu jakoś musieli przejść.
Ale za to "na prowincji" spaliśmy u pani w domu bez prądu i bieżącej wody. Przy świeczkach jedliśmy przepyszny chleb własnej roboty!
Ale za to "na prowincji" spaliśmy u pani w domu bez prądu i bieżącej wody. Przy świeczkach jedliśmy przepyszny chleb własnej roboty!
Oj tak dieriewnia na Ukrainie to inna bajka A i Lwów specyficzny i nie aż tak znowu wielkomiejskiElik pisze:natomiat klimatów ukraińskich kiedyś troszkę posmakowałam.
Oto wesoły obrazek prosto z centrum Lwowa, ze świnią na sznurku w roli głównej
Właściciel owej maciorki, zresztą człowiek wykształcony i bardzo mądry, wykładał nam potem bardzo ciekawe historie o budowlach tego pięknego miasta.
Dzięki Wam za uznanie. Zwłaszcza, że fotografuję czysto dokumentacyjnie.
Nie wiedziałem tylko, że będę "musiał" wracać na Kaukaz w przyszłym roku. Bardzo chciałbym zobaczyć coś poza: Terskolem, Azau, Czegetem i Elbrusem. Bo jak powiedziała Karina te góry powalają (niekiedy dosłownie).
Prawdę powiedziawszy, o kolejnym wyjeździe, to ja myślałem już miesiąc temujck pisze:będzie można myśleć o kolejnym wyjeździe.
Nie wiedziałem tylko, że będę "musiał" wracać na Kaukaz w przyszłym roku. Bardzo chciałbym zobaczyć coś poza: Terskolem, Azau, Czegetem i Elbrusem. Bo jak powiedziała Karina te góry powalają (niekiedy dosłownie).