21-22.10.2021" Pozdrowienia z Tatr niesie halny wiatr"
: 24 października 2021, 18:06
Tatry chodziły za mną od dawna, ale informacje o przepełnionych szlakach skutecznie mnie od realizacji planów odwodziły. Koniec października wydał mi się więc odpowiednim momentem, żeby przed nastaniem zimy trochę połazić po górkach. Ponieważ nie chciało mi się taszczyć całego dobytku na plecach do schroniska tym razem zanocowałem w Zakopanem, 3 minuty od dworca.
Zaczynam w Kirach, nikogo na szlaku, jedynie pani w kasie sprzedająca bilety w cenie 7 zł.
Po kilkunastu minutach odbijam na czerwony szlak w kierunku Czerwonych Wierchów. Wraz ze zdobywaniem wysokości wzmaga się też wiatr, który od teraz z różnym nasileniem będzie mi towarzyszył prawie przez cały dzień. Towarzyszy mi też pewien "Kominiarz"
Podejście jest długie i mozolne, ale i widoki stają się coraz rozleglejsze. Napatrz się chłopie, napatrz, bo ze szczytów dziś niewiele zobaczysz ! Wróżą to przewalające się przez wierchy zwały chmur.
Niepostrzeżenie docieram do Chudej przełączki (1851 m) i zostaję prawie powalony przez wiatr. Zrobienie nieporuszonego zdjęcia graniczy z cudem. Ale widoki jeszcze cieszą oko.
Teraz atak szczytowy na Ciemniak i walka z potwornym wiatrem, dwie osoby idące za mną zawracają, ktoś inny z kolei mnie wyprzedza, ale ogólnie na szlaku raptem kilka osób. Na Ciemniaku niestety ... ciemno, a właściwie g... widać. Można za to poczuć wilgotny zapach chmur. Pięknie jest. Następują kilkusekundowe przejaśnienia, wtedy próbuję robić zdjęcia.
Dalej w kierunku Krzesanicy i Małołączniaka idę miejscami po omacku, a czasem czekają na mnie takie niespodzianki !
Wreszcie zdobywam Małołączniak, ale tu już o jakichkolwiek widokach moge tylko pomarzyć, nawet mnie samego ledwo widać
Przecierać zaczyna się dopiero na zejściu z Kondrackiej Kopy w kierunku Przełęczy Kondrackiej. Tu też pojawiają się pierwsze od dłuższego czasu żywe dusze.
Odpoczywając na przełęczy nachodzą mnie takie myśli, żeby może skoczyć jeszcze na Giewont, ale przez tą walkę z wiatrem jestem trochę zmęczony i planuję sobie dłużej posiedzieć w schronisku na Kondratowej przy zupce i piwku. Ze schroniska wychodzę po 17.00 więc w Kuźnicach zaczyna się już ściemniać. Do Zakopanego ruszam jednak "z buta".
Drugi dzień wita mnie ładnym porankiem, ale w planie mam mniej ambitne szlaki, bo o 16.00 rusza autobus do Katowic.
Jadę do Ronda, a dalej obok skoczni wchodzę na Drogę pod Reglami i Doliną Białego dochodzę do Ścieżki nad Reglami.
Pierwszych ludzi spotykam dopiero na Czerwonej Przełęczy pod Sarnią Skałą. Tu chwilę odpoczywam i przystępuję do ataku szczytowego , bo Sarnia to mój dzisiejszy cel główny.
Staję na szczycie (1376 m), (o dziwo też jestem sam), na widoki narzekać nie mogę, chociaż wyłaniający się na pierwszym planie Giewont co nieco zasłania
Teraz będzie już tylko niżej, ludzi rzecz jasna przybywa, a na Polanie Strążyskiej i przy Siklawicy jest już mały tłumek.
Czas wracać, jeszcze tylko ostatnie głębsze wdechy jesiennego powietrza, jeszcze nacieszenie oczu pięknymi kolorami i jazda do domu. I znowu obiecuję sobie, że następnym razem przyjadę na dużo dłużej .
https://photos.google.com/share/AF1QipO ... QzZ3hfNE93
Zaczynam w Kirach, nikogo na szlaku, jedynie pani w kasie sprzedająca bilety w cenie 7 zł.
Po kilkunastu minutach odbijam na czerwony szlak w kierunku Czerwonych Wierchów. Wraz ze zdobywaniem wysokości wzmaga się też wiatr, który od teraz z różnym nasileniem będzie mi towarzyszył prawie przez cały dzień. Towarzyszy mi też pewien "Kominiarz"
Podejście jest długie i mozolne, ale i widoki stają się coraz rozleglejsze. Napatrz się chłopie, napatrz, bo ze szczytów dziś niewiele zobaczysz ! Wróżą to przewalające się przez wierchy zwały chmur.
Niepostrzeżenie docieram do Chudej przełączki (1851 m) i zostaję prawie powalony przez wiatr. Zrobienie nieporuszonego zdjęcia graniczy z cudem. Ale widoki jeszcze cieszą oko.
Teraz atak szczytowy na Ciemniak i walka z potwornym wiatrem, dwie osoby idące za mną zawracają, ktoś inny z kolei mnie wyprzedza, ale ogólnie na szlaku raptem kilka osób. Na Ciemniaku niestety ... ciemno, a właściwie g... widać. Można za to poczuć wilgotny zapach chmur. Pięknie jest. Następują kilkusekundowe przejaśnienia, wtedy próbuję robić zdjęcia.
Dalej w kierunku Krzesanicy i Małołączniaka idę miejscami po omacku, a czasem czekają na mnie takie niespodzianki !
Wreszcie zdobywam Małołączniak, ale tu już o jakichkolwiek widokach moge tylko pomarzyć, nawet mnie samego ledwo widać
Przecierać zaczyna się dopiero na zejściu z Kondrackiej Kopy w kierunku Przełęczy Kondrackiej. Tu też pojawiają się pierwsze od dłuższego czasu żywe dusze.
Odpoczywając na przełęczy nachodzą mnie takie myśli, żeby może skoczyć jeszcze na Giewont, ale przez tą walkę z wiatrem jestem trochę zmęczony i planuję sobie dłużej posiedzieć w schronisku na Kondratowej przy zupce i piwku. Ze schroniska wychodzę po 17.00 więc w Kuźnicach zaczyna się już ściemniać. Do Zakopanego ruszam jednak "z buta".
Drugi dzień wita mnie ładnym porankiem, ale w planie mam mniej ambitne szlaki, bo o 16.00 rusza autobus do Katowic.
Jadę do Ronda, a dalej obok skoczni wchodzę na Drogę pod Reglami i Doliną Białego dochodzę do Ścieżki nad Reglami.
Pierwszych ludzi spotykam dopiero na Czerwonej Przełęczy pod Sarnią Skałą. Tu chwilę odpoczywam i przystępuję do ataku szczytowego , bo Sarnia to mój dzisiejszy cel główny.
Staję na szczycie (1376 m), (o dziwo też jestem sam), na widoki narzekać nie mogę, chociaż wyłaniający się na pierwszym planie Giewont co nieco zasłania
Teraz będzie już tylko niżej, ludzi rzecz jasna przybywa, a na Polanie Strążyskiej i przy Siklawicy jest już mały tłumek.
Czas wracać, jeszcze tylko ostatnie głębsze wdechy jesiennego powietrza, jeszcze nacieszenie oczu pięknymi kolorami i jazda do domu. I znowu obiecuję sobie, że następnym razem przyjadę na dużo dłużej .
https://photos.google.com/share/AF1QipO ... QzZ3hfNE93