Wokół Śnieżnika kręcąc się...

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2225
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Wokół Śnieżnika kręcąc się...

Post autor: buba » 15 lipca 2021, 16:16

Zwarta ściana pensjonatów klejąca się do wzgórza jak g... do buta postanawia się wreszcie skończyć. Ustępuje miejsca rozległym łąkom, z których widać góry. Powiew wiatru i poczucie szerszego oddechu. Uffff... Jeszcze nie cały świat przerobili na upiornie równiusie układanki z klocków Lego...

Za kapliczką położoną w cieniu starego drzewa skręcamy z drogi w teren błotnisty. Nad górami mruczą burze. Granat chmur potęguje wylazłe spod nich zachodzące słońce. Podświetlona jego promieniami okolica nabiera kolorów totalnie nierzeczywistych. Cukierkowych? Nasyconych aż do bólu zębów? Kolorów tak ciepłych, że aż to nie pasuje do otaczającego nas zewsząd chłodu - powiewu znad burzowych gór...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W takich klimatach znajdujemy fajne miejsce na ognisko. Otoczony kamieniami wypalony krążek wśród ruin jakiegoś domostwa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolory powoli gasną, ustępując miejsca czerni i coraz częstszym grzmotom rozchodzącym się potrójnym echem po całej przełęczy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oscypek, targowe kiełbaski z prawdziwego mięsa, wino z dzikiego bzu i dużo, dużo zielonej herbaty z naszego ulubionego czajnika. Piątkowy wieczór można więc uznać za całkiem udany! :)

Obrazek

Burze przechodziły wszędzie. Większą część nocy towarzyszył nam ciągły pomruk odległych piorunów. Ale ostatecznie na przełęcz Puchaczówka nie spada ani kropla deszczu. Ani wieczorem, ani w nocy. A poranek wstaje pogodny i słoneczny! :)


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2225
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Wokół Śnieżnika kręcąc się...

Post autor: buba » 15 lipca 2021, 22:30

Niedaleko schroniska pod Śnieżnikiem naszą uwagę zwracają nietypowe elementy krajobrazu - plątaniny jakiś ururowań. Wyglądają na nowe, więc chyba planują coś z nich zbudować? Potem dowiadujemy się, że na Śnieżniku budują wieżę widokową i zapewne ktoś tu zwałował jakieś fragmenty jej konstrukcji. Cóż… Będzie pasować do relacji “Krajobraz z rurą” ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... w-tle.html )

Obrazek

Obrazek

Schronisko chyba już przygotowuje się na ostrą zimę!

Obrazek

Można w nim również uczestniczyć w warsztatach pt: ”Palenie przez maskę”. Wirusów szmata raczej nie zatrzyma, ale może chociaż substancje smoliste? ;)

Obrazek

Spotykamy też fajnego robala, który łazi po jedynym pustym stoliku. Hmmm.. może dlatego ten stolik jest pusty? ;)

Obrazek

Obrazek

Początkowo mieliśmy dzisiaj plan przejścia przez sam Śnieżnik, ale bardzo szybko go porzucamy. Jazgocząco - szczekający potok ciał płynący w tamtą stronę gęstnieje w oczach, a zdjęcia na dużym zoomie zniechęcają już totalnie - oprócz kłębiącego się tłumu czeka tam na przybysza jeszcze roztrajdany plac budowy. W Oławie na placu w dzień targowy jest chyba luźniej…

Obrazek

A dla odmiany na tym gorganie nie ma nikogo! Szkoda, że nie możemy się tam teraz teleportować i na owym kamiennym usypisku spożyć kanapek... Juz wiemy, że kiedyś musimy się tam wybrać!

Obrazek

Suniemy trasą w kierunku Jodłowa, przez miejsca opisane na mapie: “Umarły Las” czy “Dzikie Zbocza” góry Wysoczka. Tu też pusto nie jest, ale zagęszczenie staje się akceptowalne - przynajmniej nie masz cały czas kogoś na plecach. Śnieżnik to ładnie wygląda z takiej odległości ;) I przy tym pozostańmy!

Obrazek

Mijamy sporo martwych czy powalonych drzew, co powoduje jak zwykle nasze odczucia ambiwalentne - z jednej strony fajnie jak drzewa żyją, a z drugiej takie powykręcane gałęzie, korzenie czy inne rosochatości dodają okolicy uroku, nieco mrocznego, ale jednak.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też murki - chyba ocembrowania częściowo uregulowanych potoczków.

Obrazek

Obrazek

Ciurkającej wody jest dzisiaj dostatek - po wczorajszych burzach okolica jest solidnie nawodniona i przesycona aromatem wilgotnej świeżości.

Obrazek

Obrazek

Są też porzucone dawno betonowe płyty. Mocno już omszały i pokryły się dywanem z igliwia. Może ktoś kiedyś też miał wizje zabudowy - jak ci obecni co pierdzielneli rury pod schroniskiem? Ale tym jak widać plan nie wypalił ;)

Obrazek

Obrazek

Na przełęczy Puchacza tytułowych ptaków niestety nie spotykamy. Jest za to wiata, ale nierokująca biwakowo, więc ostatecznie chyba nawet jej zdjęcia nie zrobiłam.

Mamy okazję z daleka przyjrzeć się obłoczanej ścieżce po czeskiej stronie. Śnieżnik pewnie pozazdrościł ;) Az nie wiem czy tylko wieży czy również tych wyrytych serpentyn w zboczu?

Obrazek

Mijamy dwóch zeschizowanych chłopaków. Jednemu z nich włączył się czeski zasięg i teraz panikuje, że mu wdupcą kwarantannę. Rozważa czy nie zrzucić telefonu ze skały. Próbujemy ich jakoś wyprowadzić z błędu, że na pewno to żadnych problemów nie wywoła, jednak fakt, że my nasze telefony na wszelki wypadek wyłączyliśmy już w Stroniu, zdaje się ich jakoś nie pocieszać ;)

Szlak graniczny jest o dziwo pusty. Może więcej ludzi schizuje, że tu złe zasięgi łapią? A może to kwestia mody? Może mijane skałki nie liczą się do żadnej korony, odznaki czy co tam teraz ludzie lubią kolekcjonować podczas górskich wycieczek?

Po niektórych zostały tylko buty… ;)

Obrazek

Mijamy Goworek, Mały Śnieżnik. Mam lekko uszkodzoną mapę w tym miejscu gdzie jest literka “a”, więc nieświadomie przez całą trasę nazywam tą górkę Miły Śnieżnik. No bo jest zdecydowanie milszy od tego dużego, więc jak mówią “nomen omen” ;) Nawet rozważałam, że jakim cudem przeoczyłam górę, która się tak fajnie nazywa! :D Toperz drze łacha ze mnie jeszcze długo!

Zaczynają się rozległe widoczki i coraz gęściej wyłażą skałki i różniste usypiska ruszających się kamulców. Tak, wiem dobrze, że się ruszały. W jedną ze szczelin wpadł mi dekielek z aparatu i wyciągając przytrzasnęłam sobie łapę…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mijamy też fragmencik całkiem solidnego gorganu! Huśtamy się więc na kamulcach wspominając nasze wschodniokarpackie wycieczki sprzed 10 lat ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -2011.html ) Ech.. jak ten czas leci…

Obrazek

Obrazek

Tu też przedzieramy się przez kosówkę. Wprawdzie tylko raz, ale zawsze coś ;)

Obrazek

Nie może oczywiście zabraknąć zdjęć moich ulubionych rosochatości.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Żywe drzewa stają na wysokości zadania i szyszek produkują za wszystkich uschłych współtowarzyszy.

Obrazek

Tu chwila mobilizacji sił, aby znów sprawnie i bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym przedrzeć się przez tabuny i hordy w rejonie schroniska, a potem… potem będzie już tylko lepiej!!!!! :)

Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2225
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Wokół Śnieżnika kręcąc się...

Post autor: buba » 19 lipca 2021, 18:54

Porzucamy tłumny szlak i skręcamy w boczne dróżki. Trasa krótko przypomina ścieżkę - szybko zmienia się w roztrajdaną koleinę wyrytą przez sprzęt zrywkowy. Dziwnie to wygląda - na sporym obszarze toto jeździło, jest kilka skrzyżowań i zjazdów ku dolinom.

Obrazek

Obrazek

Nawet na sam szczyt góry wjechało - chyba tylko po to aby rozgnieść borówki - bo drzew dla przemysłowej wycinki to tu raczej nie ma…

Obrazek

Ale gdyby turysta wjechał autem do lasu - nawet na szeroką, utwardzoną drogę - to zaraz byłby kwik, że niszczenie przyrody, że gatunki chronione, że piękno krajobrazu! Już nie wspomnę o sytuacji co by się działo, gdyby jakaś terenówka tak zryła borówkowiska… Wybitnie przypomina się stare powiedzenie: “Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie…”

Wędrujemy sobie więc tym błotnistym lejem grzęznąc po kostki lub wyżej. Acz z dwojga złego to tysiąc razy wolimy to, niż te potoki ludzkich ciał na podśnieżnickich, popularnych szlakach. Tu przynajmniej jest cisza, przerywana tylko mlaskiem naszych butów, które po raz kolejny z trudem wyrywamy z bagna.

Obrazek

Fragmenty trasy są w ogóle nie do pokonania, więc obchodzimy lasem.

Obrazek

A tak przedstawia się główny bohater porzucony w zaroślach. Na pierwszy rzut oka widać, że mniej od busia grzęźnie na bezdrożach ;)

Obrazek

Jednocześnie z dużą dozą rosnącego niepokoju rozglądamy się po okolicy. Zbocza tej góry zawierają nie za wiele miejsc rokujących na rozbicie namiotu… A jeszcze wzięliśmy ten większy, z racji na burzowe przepowiednie pogodowe i możliwość wymycia plecaków z przedsionka. Im bliżej szczytu (a to głównie nas interesuje) jest tych miejsc coraz mniej. Albo skałki, albo korzenie, albo błotniste ślady gąsienic. Albo spadziście jak szlag! No cóż - nazwa góry do czegoś zobowiązuje ;)

W końcu docieramy na szczyt.

Obrazek

Nie wiem czy już kiedyś wspominałam, że jest to moja ulubiona góra. Z tych polskich oczywiscie - bo mimo całego swojego uroku to porównania np. z Armaghanem ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -2014.html ) niestety nie wytrzymuje ;)

Pierwszy raz wyleźliśmy na Stromą w 2008 roku. Baniak nas tu przyprowadził jak wracaliśmy z chatki pod Śnieżnikiem. W życiu bym nie przypuściła, że taka niepozorna górka może być aż taka urocza. Jeszcze wtedy był październik i wszystkie porastające zbocza borówkowiska cudnie poczerwieniały.

Obrazek

Obrazek

Relacji wtedy jeszcze nie pisałam, ale jakby kogoś interesowały zdjęcia to są TUTAJ: https://goo.gl/photos/WL9ouedAoYSWxkTs6

Obiecałam sobie wtedy, że tu wróce - aby zanocować nieopodal szczytu i nacieszyć się tym miejscem dłużej. Nie sądziłam, że aby zrealizować ten plan minie aż 13 lat!

Na Stromej znajdujemy 3 skupiska skałek. Jedno najmniejsze.

Obrazek

Obrazek

Drugie takie ze słupkiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I kolejne z solidnym rumowiskiem kamulców.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tu rozsiadamy się na obiadokolację i wieczorną nasiadówkę z herbatką i słonym karmelem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawa struktura miejscowych skałek.

Obrazek

Z tej strony (i z tej odległości) to Śnieżnik prezentuje się całkiem fajnie!

Obrazek

A tu widoczek na czeska stronę.

Obrazek

Obrazek

W okolicy nie brakuje moich ulubionych rosochatości :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Część z nich jest ponadpalana, ale w dosyć dziwny sposób. Raczej chyba od pioruna, niż od uciekniętego ogniska. Może wczoraj to tutaj tak waliło? Ten szczyt wyraźnie wygląda na miejsce, gdzie nie chciałabym siedzieć w czasie burzy.

Na skałkach siedzimy do wieczora, nacieszając się zmieniającym się oświetleniem, wiatrem i ciszą.

Obrazek

Obrazek

W czasie naszego poprzedniego pobytu nie było stąd widać żadnych zabudowań. Teraz już niestety się to zmieniło. Widać chyba 4 budynki. Stacje narciarskie na Czarnej Górze, no i na tej polance jakieś nowe domy.

Obrazek

Acz budynki stają na wysokości zadania i wieczorem nie zapalają świateł. Ciemność jest więc taka jak należy. Tylko po zboczach po drugiej stronie doliny ktoś łazi z bardzo silna latarką. Skądinąd ciekawe kto i po co. Raczej na przełaj po lesie i bardzo w kółko. I latarka jak jakiś szperacz. Myślę, że jakby pociągnął w naszą stronę to by nas oświetił. Ale na szczęście miał inne zainteresowania.

Zachód słońca mamy dosyć nietypowy, dzięki takowej jednej chmurce.

Obrazek

Po dłuższych poszukiwaniach udaje się znaleźć w najbliższej okolicy w miarę równe miejsce na namiot. Łączka obok byłaby jeszcze lepsza, ale totalnie zryły ją dziki i stoją tam teraz kałuże. Ciekawe czy tej nocy leśne świniaki też przyjdą pożywiać się koło namiotu.

Poranek wstaje pogodny. Śpimy długo bo namiot stoi w gęstwinie, więc nie robi się sauna.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po namiotowych ścianach tańczą jedynie jasne punkciki - te promienie słońca, które przebiły się między gałęziami. Uwielbiam takie poranki w cienistym namiocie, wśród przebłysków zwiastujących pogodny dzień. Lepsze to chyba tylko złote promienie przebijające się między belami bacówki i przez sęki!

Śniadanie znowu na skałce! A jakże! :)

Obrazek

I gdzie to my dziś poleziem? Kluje się pewien plan!

Obrazek

Spełzamy w dół wąwozami.

Obrazek

Obrazek

Mijamy wiatkę przy Drodze nad Lejami - tu był plan uciekać jakby nadchodziła za duża burza ;)

Obrazek

Podługowata dziupla - ciekawe co ją wygryzło?

Obrazek

Klasyczny widok polskich lasów ostatnich lat…

Obrazek

Postanawiamy przejść się jeszcze na Młyniec. Tam też nie ma szlaku, więc liczymy na brak towarzystwa.

Obrazek

Widać jest taka reguła - albo tłum, albo zrywka. No cóż, raju nigdzie nie ma! ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Motylek

Obrazek

Widokowa łąka niedaleko szczytu. Może kiedyś wrócimy tu na biwak?

Obrazek

Obrazek

Im dalej w las, tym więcej skałek.

Obrazek

Obrazek

Szczyt Młyńca prezentuje się bardzo sympatycznie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A! Wejście tu zajęło nam dużo więcej czasu niż przypuszczaliśmy - całe zbocza porośnięte są jagodami! Jagody były i na Stromej, i na Małym Śnieżniku.. Ale te tutaj są jakieś wyjątkowe! Raz, że na każdym krzaczku jest ich kilkadziesiąt, a poza tym mają jakiś inny smak! Jakby bardziej kwaskowaty? Trochę jak czereśnia? Trochę jak aromat dunajskiego wina? Kilogram ich zeżarłam na bank! :) A może więcej?

Gdzieś w oddali widać takie urwisko z krzyżem. Jakoś nie możemy namierzyć na mapie gdzie ono może być.

Obrazek

A na koniec jeszcze taki sympatyczny potoczek, do którego przytula się omszały murek.

Obrazek

Udaje się zejść w dolinę i tam zaczyna lać. Tak bardzo porządnie. Pewnie po to, aby nie było nam żal wracać do domu! ;)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Re: Wokół Śnieżnika kręcąc się...

Post autor: heathcliff » 22 lipca 2021, 23:32

Wspaniała przygoda i rewelacyjny opis :spoko:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
ODPOWIEDZ