Wielki Stożek i Kubalonka czyli beskidzka klasyka.

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Wielki Stożek i Kubalonka czyli beskidzka klasyka.

Post autor: Pudelek » 11 lutego 2021, 21:27

Na pierwszy wyjazd w 2021 roku - w przeciwieństwie do dwóch poprzednich lat - wybrałem Beskidy, a konkretnie to Beskid Śląski. Postanowiłem z tatą zaliczyć klasyczną pętelkę przez Wielki Stożek i Kubalonkę.

Nie tylko my mieliśmy podobne plany, gdyż w niedzielny poranek pod dworcem Wisła Głębce ciężko było już wcisnąć samochód. Za to w końcu mamy prawdziwą zimę - co prawda mrozu nie ma (temperatura oscyluje wokół zera), ale jest śnieg i to całkiem sporo jak na ostatnie warunki klimatyczne :).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zielonym szlakiem przecinamy lasek ze stromym zboczem i wychodzimy na ulicy Turystycznej obok wiaduktu. Z dołu sprawia on zawsze duże wrażenie (wysokość 25, długość 122 metry).
Obrazek

Asfaltem idziemy sobie bez pośpiechu w górę doliną potoku Łabajów. Po lewej mijamy miejsce, gdzie do 2017 roku znajdowała się skocznia narciarska. Wybudowana, jak wiele innych obiektów w Wiśle, w latach 30. ubiegłego wieku, wyremontowana w 2010, zamknięta w 2014. Jak to jest, że w Polsce remont często oznacza rychłą likwidację?
Obrazek

Początkowo ulica Turystyczna jest pusta, po pewnym czasie pojawiają się pierwsi spacerujący, a także przemykające samochody. Stopniowo ruch się zwiększa, a z pomiędzy chmur przebija się słońce! To niespodzianka, bowiem niemal wszystkie prognozy przewidywały pełne zachmurzenie, a jedyny wyjątek wskazywał niewielkie przejaśnienia, ale dopiero po południu. Fajnie być meteorologiem - można zapowiadać totalne bzdury, kłamać jak z nut, a nikt cię do odpowiedzialności nie pociągnie... Prawie tak samo jak z politykami.
Obrazek
Obrazek

Po prawej rośnie kilka małych osiedli. Nie chciałbym tu mieszkać. Niby w górach, ale w weekendy nieustanny ruch aut i pieszych, do tego smród z kominów gorszy, niż na niejednym osiedlu czarnego Śląska.
Obrazek

Potok Łabajów, który wraz z Głębczykiem stworzy potok Kopydło, a ten wpadnie do Wisły.
Obrazek

"Punkt czerpania wody" - zastanawiam się, czy chodzi o strumień wyciekający z krzaków?
Obrazek

Jest pięknie!
Obrazek
Obrazek

Dochodzimy do parkingu, na którym również stoi sporo aut i odbijamy za szlakiem na prawo. Ulica zmienia się w leśną drogę, a łagodne podejście w strome nachylenie, od razu zaczynamy się pocić. Po chwili wychodzimy na polanę, skąd można popatrzeć na przeciwne stoki doliny Łabajowa.
Obrazek

Chmury są nisko i tworzą zwartą "czapę", co daje ciekawy efekt. Kolory wskazują, że gdzieniegdzie słońce usiłuje się przebijać i czasem nawet mu się udaje.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kolejne trzy kwadranse to mozolne nabieranie wysokości. Śnieg staje się coraz twardszy, więc idzie się w miarę nieźle. Ruch z przeciwka niewielki, w naszą stronę prawie zerowy. Co jakiś czas stajemy i podziwiamy toczący się w tyle nieustanny pojedynek słońca i chmur.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

To chyba wyciąg na Nowej Osadzie.
Obrazek

Osiedle Mały Stożek?
Obrazek

Końcowe odcinki szlaku przemierzamy we mgle. Atmosfera zrobiła się lekko tajemnicza, zakłóca ją jedynie grupa wydzierających się skiturowców.
Obrazek
Obrazek

Po półtorej godzinie od wyjścia z dworca docieramy pod schronisko Wielki Stożek. Przed drzwiami kręci się trochę ludzi, a w środku to już w ogóle tłum, bo na szczęście bufet jest normalnie czynny, nie trzeba marznąć. Wszystkie stoliki zajęte, musimy usiąść na ławkach w jadalni. Zamawiamy procenty, natomiast posiłek zjadamy z własnych zapasów, bo z trzymanego w powietrzu talerza konsumuje się niezbyt wygodnie...
Obrazek
Obrazek

Spora część turystów, możliwe, że i większość, dotarła tutaj z doliny kanapą, działającą od czasu do czasu. Jest kilku Czechów z małym wesołym pieskiem. Wielu odwiedzającym schronisko pomyliło go chyba ze żłobem: krzyczą, rechoczą, zupełnie nie zwracają uwagi na potomstwo, które drze japy przy piłkarzykach tak głośno, że aż obsługa nie wytrzymuje... Jedna pani urządza sobie z przestrzeni za ladą skrót, którym regularnie przechodzi mimo powtarzanych przez bufetowego uwag. Można odnieść wrażenie, że zebrała się grupa gówniarzy spuszczona ze smyczy. Z drugiej strony trudno się dziwić - po trzech miesiącach aresztu narodowego naprawdę wiele osób chce się wyrwać gdziekolwiek i robić cokolwiek.

Na zewnątrz czasem znowu pojawia się słońce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ostatecznie chmury zwyciężają, pozostawiając jaśniejsze prześwity gdzieś dalej. A może to las płonie?
Obrazek
Obrazek

U Czechów wygląda to podobnie, jakby w dolinie Olzy i w Beskidzie Śląsko-Morawskim wyrosły dziesiątki kominów.
Obrazek
Obrazek

Patrzę w tę stronę ze smutkiem. W pewnym momencie ubiegłego roku wydawało się, że okres zamykania granic ponownie odszedł w niepamięć. Okazało się, że nic bardziej mylnego, jesień i zima to wyścigi kolejnych państw żeby jak najbardziej odgrodzić się od sąsiadów i wbić obywatelom do głowy, że podróż zagraniczna to zło, a cudzoziemcy roznoszą zarazę. Chyba poddani uwierzyli, bo o protestach prawie nie słychać. Żeby jeszcze te działania miały jakieś uzasadnienie epidemiologiczne, ale nie - w żaden sposób nie wpływa to na rozwój wirusa w danym państwie (np. Węgry są zamknięte od września, Słowacy od października, a korona u nich raz rośnie i raz spada bez oglądania się na granice). Przecież nawet za PRL-u było łatwiej gdzieś wyjechać niż dzisiaj! A nadziei na poprawę brak, skoro nawet kraje dotychczas otwarte wprowadzają blokady...
Obrazek

Pora na coś przyjemniejszego niż narzekanie - pamiątkowe zdjęcia z faną :).
Obrazek

Nad górną stacją wyciągu od lat wisi ten kłamliwy szyld. Osobiście uważam, że za wciskanie na nośnikach reklamowych kitu powinna być odpowiedzialność karna.
Obrazek

Górna stacja wyciągu. Obsługa go uruchamiała w momencie, gdy na dole zebrała się odpowiednio liczna grupa chętnych.
Obrazek

Przez dwa kilometry idziemy wzdłuż granicy z Republiką Czeską. W pewnym momencie tata tak się zagalopował, że skręcił na szlak prowadzący aż do Jabłonkowa :P. Tylko w sumie po co tam iść, jak bardziej pozamykane niż u nas?
Obrazek

Mimo, że nad nami chmury całkowicie zwyciężyły, to jednak wędruje się bardzo przyjemnie i człowiek cały czas się cieszy z zimowych warunków. Główny Szlak Beskidzki porządnie przedeptano, choć ścieżka jest dość wąska, więc w razie mijanki (a te zdarzają się często) trzeba wejść w śnieg. Założyliśmy także raczki, gdyż momentami było śliskawo.
Obrazek
Obrazek

Panorama z prawdopodobnie jedynego punktu widokowego.
Obrazek

Zabielone skałki przed Kiczorami. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przechodziłem koło nich, ale musiało to być baardzo dawno temu!
Obrazek

Same Kiczory (Kyčera) liczące 990/989 metrów n.p.m. są drugim najwyższym szczytem w Paśmie Czantorii, zatem jednocześnie drugim w czeskim Beskidzie Śląskim. Na rozdrożu odbija zielony szlak w kierunku Istebnej, lecz ten z kolei jest całkowicie zasypany.
Obrazek

Zaczynamy mocno zbijać wysokość (ponad 200 metrów) schodząc do przełęczy Łączecko. Gdzieś tam między drzewami chwilowo objawiła się Równica.
Obrazek

Przełęcz jeszcze kilka lat lat temu leżała w środku lasu, teraz to drzewna półpustynia. Dodatkowo zmieniono także przebieg czerwonego szlaku i na pewnym odcinku musieliśmy się poruszać na wyczucie, które jak zwykle nas nie zawiodło ;).
Obrazek

Skoro zeszliśmy, to teraz będziemy wchodzić - takie jest odwieczne prawo natury. Ponad czterokilometrowy odcinek do Kubalonki nuży się strasznie, z każdym kolejnym metrem mam dość. Wreszcie w okolicach 15-tej wychodzimy na przełęcz. Ponieważ znaleźliśmy się na terenie gminy wolnej od LGBT sprawdzam dokładnie, czy nie posiadam żadnych złowrogich kolorów na sobie, ale nic takiego nie znajduję.

Na Stożku schronisko działało normalnie, to mieliśmy cichą nadzieję, że również na Kubalonce uda nam się posiedzieć w cieple: w końcu górale (głównie podhalańscy, ale nie tylko) głośno zapowiadali, że będą się otwierać niezależnie od decyzji rządu, że oni są twardzi i w ogóle. Oczywiście okazało się, że jak zwykle są twardzi w gębie i na fejsbuku, natomiast w realnym życiu kulili ogony jak zawsze...
Kubalonka posiada co najmniej trzy knajpy. Wchodzimy do pierwszej z nich, najbardziej okazałej.
- Zapraszamy, jest pełne menu - zachęca kobieta zza lady.
- A możemy to zjeść w środku?
- Nie, ale wszystko dokładnie zapakujemy.
- To trochę marne pocieszenie, bo mu musimy jeszcze zejść do Głębiec - tłumaczę babce, która zrobiła minę, jakby ujrzała ufo. Chyba piesi turyści tu nie zaglądają. Ostatecznie nic tam nie kupiliśmy, bo nawet stolika nie wystawiono na zewnątrz, więc musielibyśmy konsumować na schodach lub na chodniku.

Idziemy dalej. Parking pełny samochodów, na biegówkach pełno ludzi, z bocznej drogi co chwilę wyłania się kulig. Wszystko legalne, ale spożycie obiadu pod dachem to zagrożenie. Nazwanie tego paranoją to zbyt delikatne określenie.
Obrazek

Koniec końców zamówiliśmy zupę (i grzańca) na wynos. Myśleliśmy, że zjemy ją na pobliskim przystanku, ale akurat zwolnił się jeden ze stolików. Robi się chłodno, więc posilamy się szybko.
Obrazek

Z Kubalonki schodzimy starym duktem, czyli znowu szlakiem zielonym. Przed nami staczają się sanie, które przed chwilą skończyły kulig.
Obrazek

Ostatni fragment dzisiejszej wędrówki to osiedle domów jednorodzinnych w Głębcach. Niedaleko stacji spotykamy rajdowego Malucha.
Obrazek

Na parkingu przy dworcu zniknęła większość samochodów, ale nie wszystkie. Na pożegnanie fotografuję szykujący się do odjazdu pociąg i można wracać do domu. Początek sezonu 2021 zdecydowanie uznajemy za udany!
Obrazek
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Re: Wielki Stożek i Kubalonka czyli beskidzka klasyka.

Post autor: heathcliff » 12 lutego 2021, 15:36

Kompletnie upolityczniona i zideologizowana relacja. Te dwa wirusy groźniejsze od plandemi :P
Ogólnie zima w górach piękna bez względu na pogodę :spoko:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Wielki Stożek i Kubalonka czyli beskidzka klasyka.

Post autor: Pudelek » 12 lutego 2021, 18:01

Starałem się dawać jak najmniej polityki i ideologii :P
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1470
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Re: Wielki Stożek i Kubalonka czyli beskidzka klasyka.

Post autor: Darek » 13 lutego 2021, 21:18

Pudelek pisze:
11 lutego 2021, 21:27
Osobiście uważam, że za wciskanie na nośnikach reklamowych kitu powinna być odpowiedzialność karna.
Obrazek
Rozumiem, że nie chodzi Ci o nieprawidłowy czas dojścia, a raczej o brak stosownych przymiotników przed "schronisko" ;) :lol: .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Awatar użytkownika
Panda
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1689
Rejestracja: 08 maja 2010, 21:16

Re: Wielki Stożek i Kubalonka czyli beskidzka klasyka.

Post autor: Panda » 14 lutego 2021, 0:11

Zacnie, krótko ujmując - zazdroszczę. Tylko bliska rodzina zapewnia totalny spokój podczas wszelakich ataków szczytowych.
I never saw a wild thing sorry for itself. A small bird will drop frozen dead from a bough without ever having felt sorry for itself.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Wielki Stożek i Kubalonka czyli beskidzka klasyka.

Post autor: Pudelek » 14 lutego 2021, 17:10

Darek pisze:
13 lutego 2021, 21:18
Pudelek pisze:
11 lutego 2021, 21:27
Osobiście uważam, że za wciskanie na nośnikach reklamowych kitu powinna być odpowiedzialność karna.
Obrazek
Rozumiem, że nie chodzi Ci o nieprawidłowy czas dojścia, a raczej o brak stosownych przymiotników przed "schronisko" ;) :lol: .
chodzi mi o określenie "najstarsze schronisko w Beskidzie Śląskim" ;) Nota bene na sali schroniska wisi informacja, że to strefa wolna od Wi-fi, a tu odwrotnie :D
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
ODPOWIEDZ