Strona 1 z 2

Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 24 września 2020, 22:24
autor: laynn
No to wróciłem w Tatry. Bo gdy ponad dekadę temu wróciłem do chodzenia po górach, dość szybko przerzuciłem się z Beskidów na najwyższe polskie góry. Latem, jesienią, zimą, wiosną. Może nie przeszedłem wszystkich szlaków w polskiej części pasma, ale większość, raz pojechałem w Wysokie na Słowacji z kilkoma osobami z forum, a potem zacząłem poznawać Fatry, oraz nieznane mi rejony Baskidów i Tatry...zacząłem pomijać w swych planach. Ostatnią wycieczkę w Tatry odbyłem cztery lata temu na Siwy Wierch (link - https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... -2016.html ). Rok wcześniej, od wycieczki na SW, na Bystrej gdy zobaczyłem jak wąskie w tamtym miejscu jest to pasmo, straciłem całkiem do Tatr serce. Mijał rok za rokiem a ja ich nawet w najmniejszych planach nie umieszczałem.
W końcu jednak w nie dotarłem. Gdzie?
Obrazek

Pierwsze plany były na wrzesień 2019 roku. Ale wtedy wolałem odczarować Gorce, choć jesień w nich dopiero zaczęła stawiać pierwsze kroki, więc plan na ten rok, na wrzesień, to Tatry, w nich już powinno być widać barwy jesienne. Plan zakładał wyjście w Tatry Wysokie.
Plan jest, namawiam kolegów, mamy jechać i...łapię mnie przeziębienie. Noż...
Przesuwam wyjazd o tydzień. Może to i dobrze, 13go jest upał, w Tatrach nawet w Kobylarzowym żlebie kolejka, a tydzień później ma być chłodniej i bezchmurne niebo. Może i ludzi mniej...
Ale prognozą tydzień wcześniej, nie ma co się sugerować. No i ta zaczyna się psuć. Pojawiają się chmury, by w sobotę pokazać, że z rana słońca ma nie być...
Zmiana terminu, to też zmiana ekipy, niestety nowy termin nie pasuje kolegom, choć do końca ich kuszę, przy okazji więc rzucam pomysł Sokołowi. Ten zaczyna marudzić na moje miejsce (jak zawsze 😉 i proponuję zupełnie inny szlak. Na zachętę pisze mi o kolejce, dzięki której zostawimy las i brak widoków w kilkanaście minut za nami.
Przynęta złapana i tak w niedzielę pół godziny przed otwarciem kolejki, na parkingu ubieramy się ciepło, bo tu są 4 stopnie. Na szczęście pan z obsługi przychodzi i otwiera okno, bilety kupujemy i od razu startujemy do góry, dzięki czemu o 7mej jesteśmy już na górnej stacji kanapy. Ha w około 20 minut jesteśmy na 1501 metrze.
Obrazek
Obrazek
Adrian i Sokół.
Wpierw jeszcze bardziej się opatulamy, trochę zmarzliśmy. Ruszamy. Zakosami wśród ostatnich drzew, następnie między kosówką. Za plecami coraz lepsze widoki. Człowiek odzwyczajony od tych widoków, ma ochotę co chwilę robić zdjęcia. Tomek zaczyna nas zadziwiać, bo każdą pipidówe wyłaniającą się za garbu od razu bezbłędnie odgaduje. Pokazuje nam więc co za nami, oraz co przed nami:
Obrazek
Obrazek
A tam to będzie widać to i to...
Robi nam się cieplej, więc zaczynamy zrzucać czapki, rękawice i kurtki.
Żegna nas zieleń kosówki, a wita piętro hal, z przytłaczającą ilością kolorów. Borówki, trawy, rdzewieją, rudzieją i brązowieją, co w połączeniu z zielenią mchów na kamieniach daje niesamowity efekt:
Obrazek

Obrazek
Tu muszę was ostrzec. Zdjęć będzie sporo...Nie tylko widoków, na przykład kwiatów:
Obrazek
Mijamy ławkę, przy której jest luneta, z której można obejrzeć szczyty Tatrzańskie w dużym powiększeniu. Doganiają nas kolejni turyści, no cóż tempo dla nas nie jest istotne, ważniejsze są widoki. Więc co chwilę odwracamy się i wchłaniamy widoki. Pod samym garbem grzbietu znów się oglądam ale gdy woła Tomek by spojrzeć w drugą stronę, porzucam widoki, które oglądamy od godziny i rzucam wzrokiem w drugą stronę. No nieźle! Pod nami w dolinach pierzyna mgieł. Na horyzoncie Beskid Śląski, Mały. Pilsko i Babia takie niepozorne się wydają. I wszędzie zieleń...poza najbliższymi garbami i szczytami, tatrzańskimi, bo te mienią się również pomarańczami pomiędzy kępami zielonych kosodrzewin:
Obrazek

Bliżej widać Osobitą, którą nigdy z jeszcze tak bliska nie oglądałem. Zresztą jakże dziwnie wyglądają szczyty polskiej części Tatr Zachodnich, Rakoń, Wołowiec... Znam je, ale nie z tej strony:
Obrazek
Osobita...za kamieniami Skrajnego Salatyna.

Obrazek
Las szczytów...
Zjadamy kanapki popijając je piwem, ja piję zerówkę, w między czasie robiąc sporo zdjęć. Oj ja głupi, dalej będzie jeszcze ładniej. Więc ruszamy. Tu widok na naszą trasę:
Obrazek
Wpierw jednak musimy wejść grzbietem Skrajnego Salatyna, by przed Brestową zejść na przełączkę i znowu podejść. U mnie zaczynają się skurcze, więc narzekam, kto to widział takie łażenie góra-dół-góra 😏. Z początku udaje mi się te skurcze rozchodzić, jednak podejście na szczyt głównej grani Tatr, znowu powoduje ich nawrót. No cóż, do końca z nimi się będę zmagał.
Robimy kolejną przerwę, robiąc sobie wspólne zdjęcie. I podziwiając piękne widoki. Ja to dostałem kopa:
Obrazek
Ta przestrzeń...to jest coś co kocham w górach. I na prawdę nie spodziewałem się ją znaleźć w Tatrach!
A i widoki stąd powalają. Od lewej widać Wielką Fatrę, za Siwym W. stoi Wielki Chocz, nad jeziorkiem z mgieł widać Małą Fatrę, z charakterystyczną sylwetką Rozsutca Wielkiego i Małego.

Obrazek
Na Brestowej (1934m npm), zdjęcie Adriana. Od lewej sokół, Adrian i ja.

Czas ruszyć dalej. Teraz czeka nas kolejne zejście (na Skrajną Salatyńską Przełęcz) i podejście na Salatyna, a raczej Salatyny, bo Salatyński Wierch i Mały Saltyn. Zejście na SSP jest iście tatrzańskie, ale im wyżej podchodzimy szczytu, tym bardziej się robi...połoninowo 😉. Zobaczcie sami, to widok do przodu:
Obrazek
Ok, widać z lewej, że jest uskok, ale spójrzcie jaki widok był za plecami:
Obrazek
Obrazek
To był dla mnie kopniak drugi. Mijamy wyższy szczyt, oglądając zagłębienia pod nim, w których z kamieni są ułożone różne napisy i idziemy na niższy o dwa metry szczyt Małego Salatyna, gdzie robimy sobie zdjęcie wspólne:
Obrazek
Wcale tak ciepło nie jest, ot łapie nas głupawka... 😅 Mały Salatyn 2046m npm.
Tu znowu mała przerwa, ja liczę, że może nogi odpoczną, no a ja podziwiam przestrzeń, oraz robię zdjęcia:
Obrazek
Na pierwszym planie Jałowiecka Góra, grzbiet opadający od Małego Salatyna, z prawej widać Czerwony Grzbiet, rozdzielony od JG Żlebem pod Wałowcem, za którym wyrasta Siwy Wierch (z prawej), Mała Ostra, Duża Ostra i Babki, czyli trasa mojej ostatniej wycieczki w Tatrach.

Po krótkiej przerwie czas ruszać, Sokół pogania nas, mówiąc, że mamy słaby czas. Ale jak tu zostawić takie piękne przestrzenie? Zachętą ma być teraz całkiem inny odcinek biegnący główną granią. To Skrzyniarki, przez które dojdziemy na Spaloną:
Obrazek
Widać ścieżkę, biegnącą granią. Ta grań to Skrzyniarki.
Zejście idzie nam dość szybko. Mnie jednak dobija, skurcze będą mnie teraz bardzo mocno dokuczać. Teraz rozumiem też, skąd odcinek ten jest porównywany do Orlej Perci. Grań jest ostra, dość wąska. Rozdziela Głęboki Worek, czyli kocioł górnej części Doliny Głębokiej, od Zadniej Salatyńskiej Doliny. Są na tym odcinku skały, gruzowiska kamieni, jest łańcuch i dwie skalne twarze. Mnie ten odcinek przypomina odcinek Granaty-Krzyżne i moim zdaniem nie ma nic złego w porównaniu tego szlaku do Orlej.
Obrazek
Zaczynamy!
Obrazek
Głazowisko.

Obrazek
Dwie twarze.
Za mną już łańcuchy, oraz widok na tą grań:
Obrazek
Obrazek
Zdjęcie Tomka, które zatytułował "Pan Skurcz". Prawda.

Chłopaki zostają w tyle coś tam dyskutując, więc ja idę ile mogę, stwierdzam, że i tak mnie dogonią. Oczywiście na Spaloną wchodzą pierwsi, ja się ledwo dowlekam. Dostaję kopniaka nr 3:
Obrazek
Spalona - 2083m npm. I znów ta przestrzeń. No jak tak można?

Tu siadamy, zjadamy coś, podziwiamy Spaloną Dolinę, oraz Rohacki Staw i dalszą część Słowackiej Orlej Perci:
Obrazek
Obrazek
Moje zwłoki :lol:
Przysnęło mi się trochę...ale jak zachrapałem, to się obudziłem 😂. Od Adriana dostałem tabletkę z magnesem, która niewiele mi pomogła, ot skurcze to efekt braku formy, przyzwyczajenia do innych szlaków i problemów z cukrami. Po krótkim śnie nabrałem trochę sił, więc ruszając robię kilka zdjęć jesieni i lecę za chłopakami.
Obrazek
Obrazek
Spojrzenie co za nami...
i idę dalej. Dostaję propozycję by zejść do doliny, ścieżkę mijamy. W milczeniu kręcę głową i zaciskając zęby zaczynamy podejście na ostatni szczyt na dzisiejszej trasie.
Adrian pokazuje mi gruzowisko za nami i mówi, że przypomina mu to jeden film, od razu mówię tą scenę - mamy to samo skojarzenie. Zgadnijcie o jaki film, o jaką scenę chodzi:
Obrazek
Przed nami widać malutki zator, pod kominkiem. Gdy jednak dochodzimy, jest on tylko dla nas:
Obrazek
Wejście do komina pod Pacholą.
Obrazek
Oraz widok z góry na wyjście z niego.

Mijam niedaleko szczytu kolejny skrót i w końcu ostatkiem sił wchodzę na szczyt. Jest ból ale i radość. Pachola - 2167m npm. Oj dawno, od 2015 roku nie byłem tak wysoko,
Obrazek
Kolejna przerwa. Kolejne wygłupy. Oraz kolejne podziwianie widoków. Tu mnie przestrzenie już nie zachwycają, ale dalej jest ładnie. Tyle, że tu już nie można powiedzieć, że się nie jest w Tatrach.
Podziwiam więc kolory:
Obrazek

Obrazek

Podziwiam dalszy przebieg szlaku:
Obrazek

widoki tatrzańskie:
Obrazek
Krywań.
Obrazek
Szczyty Wysokich na tle Tatr Zachodnich.

Teraz pozostaje nam zejść do auta. Chłopaki chcieli jeszcze zahaczyć o stawy Rohackie, ale moje wolne tempo powoduje, że rezygnują, a ja na myśl, że mam gdzieś jeszcze podejść...dosłownie niedobrze mi się robi. Schodząc po prostu nie mam skurczy...więc wpierw schodzimy na Przełęcz Banikowską,
Obrazek
skąd po zakosach, po kruchej ścieżce co rusz osuwając się w dół Doliną Spaloną.
Obrazek
Mijamy odbicie na stawy,
Obrazek
mijamy ławki z widokiem na okolicę, podchodzimy jedynie pod Wyżni Wodospad Rohacki.
Obrazek
Obrazek

By w końcu dojść do asfaltu i mijając bufet, w którym robimy zakupy i zapijamy trasę kofolą, zejść na parking. W lesie spotykam jeszcze trole 😉 i robię im ostatnie zdjęcie tego dnia...
Obrazek
I wycieczka się kończy.
Za dużą ilość zdjęć przepraszam, ale ostrzegałem 😉.
Nie była to długa wycieczka, bo ledwie niecałe 13km zrobione, ale mimo wykorzystania kolejki pnad tysiąc metrów przewyższeń zrobiony (polska mapa mówi o 1017, czeska o 1225).

To był zdecydowanie dobry powrót. A za rok...wstępny plan z roku 2019 trzeba zrobić...

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 28 września 2020, 18:46
autor: olo23333
Piękna trasa - masz smykałkę do opisów ja tak nie umiem :)
Pzdr

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 29 września 2020, 9:23
autor: laynn
Trasa przepiękna.
Dziękuje za opinie, ale wiesz, z początku wcale nie było łatwo, do tego to pisanie się u mnie mocno zmieniło, w momencie założenia bloga.
No i jak byś mnie poznał, to jestem straszny gaduła, więc to takie przedłużenie :D

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 02 października 2020, 16:26
autor: sokół
Hejka wszystkim!


Miałem przyjemność być z Wiktorem na tej wycieczce i powiem, że było świetnie!

Naet gołe baby spotkaliśmy, na parkingu, na samym końcu wycieczki!

Obrazek



Tylko jedna rzecz mi się rzuciła.... co trzeba zrobić, żeby to Forum, jakby nie patrzeć, bardzo zasłużone, ruszyć?
Obserwuję Was praktycznie od zawsze... I co, osiedliście na laurach?

Ten post na wydźwięk przyjazny, naprawdę Wam kibicuję i życzę jak naljepiej, w końcu soędziłem tutaj chyba trzy lata.
Czy wynik 200 postów na miesiąc Was naprawdę zadawala?

Macie naprawdę dobrego gościa jako Admina (Tidżej) - nie widzicie, że starał się przywrócić Wam blask, ale odbił sie od Waszej niechęci, jak przegnity banan od betonowego muru?
:oczynoela:

Obrazek


Zróbcie coś ze sobą, bo nikomu się nie chce napisać relacji, a jak już jakaś jest, nikomu się nie chce napisać choćby kilku słów... To jak chcecie być - jak to napisaliście - najlepszym forum górskim?


Życzę wszystkim użytkownikom tego Forum, zasłużonego Forum, więcej chęci do pisania, do komentowania czyichś wypocin... Jeśli z tym nie zrobcie nic, utopicie się we własnym sosie... ze 100 postami na miesiąc... i tyle Was widziano... I wcale się nie będę z tego cieszyć...

Pozdrawiam serdecznie zza miedzy. I szczerze - życzę powodzenia, przemyślcie to, co napisał Wam zbanowany niegdyś użytkownik.


A nim ktoś tu zacznie mnie atakować, niech dobrze przemyśli, czy przypadkiem Ślązak nie ma racji?

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 02 października 2020, 20:35
autor: Tidżej
sokół pisze:
02 października 2020, 16:26
A nim ktoś tu zacznie mnie atakować, niech dobrze przemyśli, czy przypadkiem Ślązak nie ma racji?
Pomijając pochwały dla admina "Ślązak" @sokół ma pełną rację.
@sokół konstruktywna krytyka zawsze jest dobra i potrzebna. Ja wierzę, że to co napisałeś wynika z dobrych intencji, więc dziękuję za ten tekst.

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 02 października 2020, 21:42
autor: zbig9
Połoniny jak połoniny, ale ta wisienka na torcie..... :brawo:

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 02 października 2020, 21:43
autor: zbig9
Nie mówiłem o zwłokach.

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 03 października 2020, 6:02
autor: Rebel
: żal że nie byłem, przynajmniej na tym parkingu :P :oczynoela:

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 03 października 2020, 9:02
autor: laynn
Heh widzę, że kwaśna wiśnia więcej zainteresowania wzbudziła od samych gór :lol:
Ładnych pań było więcej na szlakach. Stąd sokoła przebranie, bo ten kolor królował na szlakach :D

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 03 października 2020, 9:07
autor: laynn
@Tidżej jak to mówią, ryba psuje się od głowy. Trzeba robić konkursy, zdjęcia na forum, może warto też więcej odpowiedzi Was kolorowych pod relacjami. I mi nie chodzi o moje relacje. Ale jest tyle fajnych relacji na forum.
Ps. Albo czasem jakieś gołe de, jak widać wrzucić, wtedy jest ruch :D


PS2. Odpisuję Tobie, ale to nie do Ciebie pisane...tylko. :)

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 03 października 2020, 11:03
autor: zbig9
Wreszcie jakiś pomysł na ożywienie forum. Znaczy ten ostatni.

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 04 października 2020, 10:01
autor: laynn
Ale, żadna z pań się nie wypowiedziała o gołych klatach...ani o rajtach... :kukacz:
jesteśmy załamani... :twisted:
:zly:

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 04 października 2020, 15:35
autor: sokół
Nie powiedziały nic o rajtach, bo ich nie wrzuciłeś...

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 04 października 2020, 19:51
autor: laynn
A no tak.
Już naprawiam niedopatrzenie. To kto co woli:
Obrazek

vs
Obrazek

;)

Re: Połoniny...w Tatrach. Ale nie tylko...20.09.2020.

: 04 października 2020, 21:14
autor: PiotrekP
Panowie macie rację i dziękuję za podpowiedź. @sokół napisałeś byłeś kiedyś zbanowany z naciskiem "kiedyś" i tego się trzymaj. Fajna relacja zawsze jest dobra. Wasza trasa super, jak dla nas trochę za długa. Widoki gołych zadków w górach to nie nowość, szczególnie w partiach szczytowych, gdzie brak zasłon leśnych czy choćby kosówki.