23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
Niedziela.
Na koronawirusowy urlop wypadało wybrać jakąś bliską (czytaj: bezpieczną powrotowo) destynację, by w razie razu szybko wrócić na Ojczyzny łono, unikając ewentualnej kwarantanny. Coroczny wypad w ukraińskie Karpaty zamieniłem więc na wschodnie rubieże słowackiej krainy, będące kulturowo całkiem bliskie ukraińskim klimatom – i tak padło na Bieszczady. Polskie: schodzone całe. ukraińskie: schodzone całe. A w słowackich w ogóle jeszcze nie byłem. Tak więc: można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu Ekipka się zebrała optymalna liczbowo na taki wypad – 7 osób, które w niedzielny poranek ruszyły na podbój Bukovskych vrchov – bo tak Słowacy nazywają swoją część Bieszczad. Do góry szlakiem z Ustrzyk Grn. na Wlk. Rawkę i do Krzemieńca, a potem w dół na południową stronę czerwonym do miasteczka Nová Sedlica. Pogodowo była zagadka, bo niedziela zaczęła się chmurno i siąpiąco, ale determinacja ekipy byłą wystarczająca, by ruszać w trasę, “a potem się zobaczy”
Na Rawce nastąpił chrzest bojowy: nagła burza z gradem w kilka chwil przemoczyła wszystko (z naciskiem na: wszystko) a ścieżka na Kremenaros zamieniła się w rwący potok. Przeczekawszy główny atak żywiołu pod złudną osłoną drzew (z naciskiem na: złudną), zrealizowaliśmy dzienny plan późnym wieczorem, bo czasówki jakoś dziwnie się rozjechały i nie pamiętam już ile razy padło pytanie: “daleko jeszcze?”
Ku naszemu zadowoleniu pole biwakowe znajdowało się na przedmieściach ( szumnie mówiąc) miasteczka. A co ważniejsze: po właściwej stronie tych przedmieść Na szczęście w drugiej części dnia rozpogodziło się, więc z marszu można było przystąpić do czynności suszenia wszystkiego co mokre, czyli: wszystkiego.
Więcej słów z tego dnia niż zdjęć, bo nie było warunków do focenia za bardzo.
Poniedziałek.
Poranek minął na dosuszaniu. Pierwotnie plan zakładał ok.10 km asfaltingu do Uličské Krivé, ale poszliśmy po rozum do głowy i wykorzystaliśmy transport publiczny. Pomogło to urwać dobre 2 godziny z marszruty, które wykorzystaliśmy skwapliwie na…...dosuszanie
Po wyjściu z autobusu już normalnie szlakiem podreptaliśmy do wioseczki Ruský Potok, gdzie był zaplanowany kolejny nocleg. Nie nachodziliśmy się więc zbytnio, ale za to szlakiem tym raczej nikt w tym roku nie szedł (a kto wie, czy i w minionym), toteż było trochę chaszczowania i grzęznięcia w błocie – a że większość trasy biegła lasem, to i z tego dnia fotek nikła liczba. Już więcej z samej wioski, bo jest tam kilka godnych uwagi budowli. Nie ma za to pola biwakowego oficjalnego jakiegoś, ale to nie przeszkoda – za chętną zgodą pani sklepikowej rozłożyliśmy namioty przy sklepiku
Wtorek.
Na ten dzień był etap do Runiny. Planowałem szlakiem, który idzie dosyć “na okrętkę” co miało zająć 6-7 godzin. Ale zapoznany wtorkowego wieczora przy pifffku lokals zdradził nam skrót leśnymi ścieżkami – i to konkretny, bo z 6 godzin zrobiły się dwie. No to znów się nie nachodziliśmy
Ale nie było czego żałować: te 6 h to miał być w dużej mierze asfalting, a tak to zapuściliśmy się w dziką głuszę i posmakować Národný park Poloniny dosłownie od wewnątrz – a ścieżka była bardzo przyjemna.
Przyjemna niespodzianka czekała też w Runinie – gdzie siłą rzeczy doszliśmy całkiem wcześnie: oficjalne miejsce biwakowe w TAKICH okolicznościch przyrody, że każedmu mimowolnie wyrwało się:”łłłłłaaaaałłłł!!!”. A Piotrek przytomnie spytał: “Czy doszliśmy do Raju?”
“Tak minął wieczór i poranek: dzień trzeci”
Środa.
Tego dnia przemierzyliśmy “serce” słowackich Bieszczad aż do granicy, a konkretnie do Przełęczy Nad Roztokami, ze słowacka zwanej: Ruské sedlo. Tym razem nie było już żadnego “na skróty”, więc solidny kawał wędrówki – i tak już było potem do końca. Warunki pogodowo-widokowe zaobfitowały wreszcie sporą ilością zdjęć przez ten i pozostałe dni. Wystarczy więc słów, bo obrazki same mówią
Czwartek.
Rozmyślaliśmy, czy by nie “łyknąć” reszty trasy w jeden dzień, ale wyszła zbyt pokaźna liczba km (zważywszy, że marsz “na ciężko”). Poza tym: nigdzie nam się nie spieszyło, więc zostało to rozsądnie rozłożone na dwa dni. Etap czwartkowy do Przełęczy pod Borsukiem (słow: sedlo pod Čierťažou ).
Piątek.
A piątkowy do końca. Czyli: dalej granicznym do trójstyku by zamknąć pętlę, a potem po niedzielnych śladach: przez Wlk. Rawkę do Ustrzyk Grn. Po wszystkim okazało się, że od pamiętnej niedzielnej gradoburzy nie spadła na nas ani kropla deszczu, za to sierpniowe słoneczko przygrzewało pełnią letniej mocy :-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AC ... authuser=0[/img]
Reasumując: kto tam nie był – gorąco polecam. Nie tylko zresztą same Bieszczady, ale w ogóle cały ten wschodni zakątek Słowacji, bo jest tam jeszcze kilka innych bardzo urokliwych pasm górskich – więc ja na pewno tam jeszcze zawitam
I wcale to nie jest “koniec Słowacji” jak sugeruje tabliczka na campingu w Novej Sedlicy. Zaznajomiony lokals zapewniał, że to początek Słowacji, a nie koniec
I tym optymistycznym akcentem……
Reszta fotek:
https://photos.google.com/share/AF1QipM ... lsRlF4Mmdn
No i obowiązkowo - filmik Piotrka:
https://www.youtube.com/watch?v=lTt3ny4 ... ex=26&t=0s
Na koronawirusowy urlop wypadało wybrać jakąś bliską (czytaj: bezpieczną powrotowo) destynację, by w razie razu szybko wrócić na Ojczyzny łono, unikając ewentualnej kwarantanny. Coroczny wypad w ukraińskie Karpaty zamieniłem więc na wschodnie rubieże słowackiej krainy, będące kulturowo całkiem bliskie ukraińskim klimatom – i tak padło na Bieszczady. Polskie: schodzone całe. ukraińskie: schodzone całe. A w słowackich w ogóle jeszcze nie byłem. Tak więc: można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu Ekipka się zebrała optymalna liczbowo na taki wypad – 7 osób, które w niedzielny poranek ruszyły na podbój Bukovskych vrchov – bo tak Słowacy nazywają swoją część Bieszczad. Do góry szlakiem z Ustrzyk Grn. na Wlk. Rawkę i do Krzemieńca, a potem w dół na południową stronę czerwonym do miasteczka Nová Sedlica. Pogodowo była zagadka, bo niedziela zaczęła się chmurno i siąpiąco, ale determinacja ekipy byłą wystarczająca, by ruszać w trasę, “a potem się zobaczy”
Na Rawce nastąpił chrzest bojowy: nagła burza z gradem w kilka chwil przemoczyła wszystko (z naciskiem na: wszystko) a ścieżka na Kremenaros zamieniła się w rwący potok. Przeczekawszy główny atak żywiołu pod złudną osłoną drzew (z naciskiem na: złudną), zrealizowaliśmy dzienny plan późnym wieczorem, bo czasówki jakoś dziwnie się rozjechały i nie pamiętam już ile razy padło pytanie: “daleko jeszcze?”
Ku naszemu zadowoleniu pole biwakowe znajdowało się na przedmieściach ( szumnie mówiąc) miasteczka. A co ważniejsze: po właściwej stronie tych przedmieść Na szczęście w drugiej części dnia rozpogodziło się, więc z marszu można było przystąpić do czynności suszenia wszystkiego co mokre, czyli: wszystkiego.
Więcej słów z tego dnia niż zdjęć, bo nie było warunków do focenia za bardzo.
Poniedziałek.
Poranek minął na dosuszaniu. Pierwotnie plan zakładał ok.10 km asfaltingu do Uličské Krivé, ale poszliśmy po rozum do głowy i wykorzystaliśmy transport publiczny. Pomogło to urwać dobre 2 godziny z marszruty, które wykorzystaliśmy skwapliwie na…...dosuszanie
Po wyjściu z autobusu już normalnie szlakiem podreptaliśmy do wioseczki Ruský Potok, gdzie był zaplanowany kolejny nocleg. Nie nachodziliśmy się więc zbytnio, ale za to szlakiem tym raczej nikt w tym roku nie szedł (a kto wie, czy i w minionym), toteż było trochę chaszczowania i grzęznięcia w błocie – a że większość trasy biegła lasem, to i z tego dnia fotek nikła liczba. Już więcej z samej wioski, bo jest tam kilka godnych uwagi budowli. Nie ma za to pola biwakowego oficjalnego jakiegoś, ale to nie przeszkoda – za chętną zgodą pani sklepikowej rozłożyliśmy namioty przy sklepiku
Wtorek.
Na ten dzień był etap do Runiny. Planowałem szlakiem, który idzie dosyć “na okrętkę” co miało zająć 6-7 godzin. Ale zapoznany wtorkowego wieczora przy pifffku lokals zdradził nam skrót leśnymi ścieżkami – i to konkretny, bo z 6 godzin zrobiły się dwie. No to znów się nie nachodziliśmy
Ale nie było czego żałować: te 6 h to miał być w dużej mierze asfalting, a tak to zapuściliśmy się w dziką głuszę i posmakować Národný park Poloniny dosłownie od wewnątrz – a ścieżka była bardzo przyjemna.
Przyjemna niespodzianka czekała też w Runinie – gdzie siłą rzeczy doszliśmy całkiem wcześnie: oficjalne miejsce biwakowe w TAKICH okolicznościch przyrody, że każedmu mimowolnie wyrwało się:”łłłłłaaaaałłłł!!!”. A Piotrek przytomnie spytał: “Czy doszliśmy do Raju?”
“Tak minął wieczór i poranek: dzień trzeci”
Środa.
Tego dnia przemierzyliśmy “serce” słowackich Bieszczad aż do granicy, a konkretnie do Przełęczy Nad Roztokami, ze słowacka zwanej: Ruské sedlo. Tym razem nie było już żadnego “na skróty”, więc solidny kawał wędrówki – i tak już było potem do końca. Warunki pogodowo-widokowe zaobfitowały wreszcie sporą ilością zdjęć przez ten i pozostałe dni. Wystarczy więc słów, bo obrazki same mówią
Czwartek.
Rozmyślaliśmy, czy by nie “łyknąć” reszty trasy w jeden dzień, ale wyszła zbyt pokaźna liczba km (zważywszy, że marsz “na ciężko”). Poza tym: nigdzie nam się nie spieszyło, więc zostało to rozsądnie rozłożone na dwa dni. Etap czwartkowy do Przełęczy pod Borsukiem (słow: sedlo pod Čierťažou ).
Piątek.
A piątkowy do końca. Czyli: dalej granicznym do trójstyku by zamknąć pętlę, a potem po niedzielnych śladach: przez Wlk. Rawkę do Ustrzyk Grn. Po wszystkim okazało się, że od pamiętnej niedzielnej gradoburzy nie spadła na nas ani kropla deszczu, za to sierpniowe słoneczko przygrzewało pełnią letniej mocy :-)
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AC ... authuser=0[/img]
Reasumując: kto tam nie był – gorąco polecam. Nie tylko zresztą same Bieszczady, ale w ogóle cały ten wschodni zakątek Słowacji, bo jest tam jeszcze kilka innych bardzo urokliwych pasm górskich – więc ja na pewno tam jeszcze zawitam
I wcale to nie jest “koniec Słowacji” jak sugeruje tabliczka na campingu w Novej Sedlicy. Zaznajomiony lokals zapewniał, że to początek Słowacji, a nie koniec
I tym optymistycznym akcentem……
Reszta fotek:
https://photos.google.com/share/AF1QipM ... lsRlF4Mmdn
No i obowiązkowo - filmik Piotrka:
https://www.youtube.com/watch?v=lTt3ny4 ... ex=26&t=0s
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Re: 23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
No nareszcie, już myślałam, że z tej wyprawy nie będzie relacji.
Film po znajomości dawno obejrzałam, ale odczuwałam niedosyt informacji. Dopiero Twoje opisy przekonały mnie, że warto tam zawitać .
Film po znajomości dawno obejrzałam, ale odczuwałam niedosyt informacji. Dopiero Twoje opisy przekonały mnie, że warto tam zawitać .
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Re: 23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
No wiesz....zarobiony człowiek jest
Zdecydowanie tak
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Re: 23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
Jakoś nigdy Bieszczady nie kojarzyły mi się ze Słowacją, ani ... Słowacja z Bieszczadami, a jednak jak widać to połączenie prezentuje się całkiem nieźle . Fajna wyprawa i dobrze, że deszcz nie dominował.
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: 23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
Widziałem zdjęcia wcześniej. Fajny klimat.
Re: 23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
Takich wypraw nam trzeba, to kwintesencja wędrówek górskich. Fajne tereny i piękne widoki.
Re: 23-28.08.2020. Bukovské vrchy.
Jak najbardziej
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )