VIII Oldskulowa Wędrówka po Beskidzie Niskim 18-20.10.2019
: 01 grudnia 2019, 13:52
To był już ósmy nasz górski "bal przebierańców", czyli wędrówka górska, na której nowym technologiom mówimy stanowcze NIE!
Tym razem w kameralnym 14-osobowym gronie. Niewykluczone, że część dotychczasowych bywalców tej imprezy odstraszył termin. Po połowie października może być już naprawdę zimno, a o ciepłe oldskulowe ciuchy już nie jest tak łatwo jak o flanelę czy dżinsy.
Całe szczęście po raz kolejny jesienna aura nadzwyczaj dopisała i nawet nie miałam szansy wykorzystać kurtki "kangurki", której nareszcie się w tym roku dorobiłam.
Tym razem stacjonowaliśmy w schronisku "Pod Chyrową" w Chyrowej w składzie: (od prawej) Jędral, Wiesia, Adam.B, Rebel, Zosia, Wiolcia, jędrek4, Agi 1, Basia, goska, ASIULA i Dżola Ry oraz nieobecni na fotce tatromaniak i ela.
Zjeżdżaliśmy się sukcesywnie przez cały piątek i dołączaliśmy do zajęć integracyjnych w kuchni schroniska, bo chociaż mieliśmy na pięterku salonik to jakoś w tej kuchni tak swojsko było.
Rano zaczęliśmy od zbiorowej fotki. Wykorzystaliśmy do niej stojący na podwórku rekwizyt, który bardzo nam się stylistycznie podobał, nawet pomimo tego, że stał "pod słońce"
Zrobiliśmy więc poprawkę "ze słońcem" i samochodami ruszyliśmy na Przełęcz Hałbowską, na której najpierw odwiedziliśmy zbiorową mogiłę Żydów znajdującą się na miejscu straceń - 7 lipca 1942 roku w tym miejscu hitlerowcy dokonali egzekucji 1250 Żydów przywiezionych z getta w Nowym Żmigrodzie.
A potem wyruszyliśmy na czerwony szlak w stronę Kamienia, a dalej Kątów.
Po wyjściu z pięknie, jesiennie wystrojonego lasu weszliśmy na rozległe łąki z malowniczymi widokami.
Jak na dłoni mieliśmy też kolejny cel naszej wędrówki - Grzywacką Górę.
Póki co szykowaliśmy apetyty - w Kątach jest knajpka "Cho no tu", w której można zjeść pierogi, napić się piwa albo kawy (z ekspresu!). Toteż mieliśmy tu zaplanowany dłuższy popas. Jakież było nasze rozczarowanie, gdy okazało się, że lokal jest zamknięty! Jak tak można?! No jak?
Cóż było robić? Trzeba się było obejść smakiem i ruszyć dalej. Niektórzy jeszcze uzupełnili zapasy w sklepie i zaczęliśmy podejście na Grzywacką Górę. Nad wsią, przy szlaku znajduje się wiata - w jej pobliżu zrobiliśmy sesję zdjęciową dokumentującą stylizację uczestników.
Pozostali nie byli zainteresowani "ścianką" Zgodzili się za "zbiorówkę" i ruszyliśmy dalej szybko docierając do szczytu, który wieńczy charakterystyczna, biała wieża.
I ruszyliśmy dalej rozległymi otwartymi przestrzeniami, zagajnikami usłanymi liśćmi, kolorowym lasem aż doszliśmy do Chyrowej. Nadkładając odrobinkę drogi zeszliśmy do cerkwi/kościółka położonego w malowniczej dolinie pięknie oświetlonej zachodzącym słońcem i wróciliśmy do schroniska w sam raz na gotowy obiad.
Długość trasy to jakieś 17-18 km - w sam raz na jesienny dzień, na wędrówkę dynamiczną, ale nieśpieszną i okraszoną leniwymi popasami. W połączeniu z rozległymi, malowniczymi widokami i słoneczną ciepłą pogodą była po prostu idealna! Reszty dopełniało wesołe, niezawodne towarzystwo GSów i ich przyjaciół.
Z satysfakcją przystąpiliśmy do wieczornej biesiady wieńczącej ten uroczy dzień.
Rano w niedzielę w ośmioosobowej podgrupie, już w "cywilkach", ruszyliśmy najpierw do wodospadu w Iwli, znanego wszystkim wielbicielom "Wina Truskawkowego".
Potem żółtym gminnym szlakiem z Dukli ruszyliśmy na Cergową, z której od roku można podziwiać widok na okolicę dzięki drewnianej wieży wieńczącej szczyt.
Zeszliśmy tą samą drogą, tym razem zatrzymując się przy źródełku św. Jana z Dukli.
Na koniec zajechaliśmy jeszcze do kaplicy św. Jana z Dukli na wzgórzu Zaśpit, w której akurat trwała msza.
Z okolicy wyraźnie było widać wieżę widokową na Cergowej.
A potem już tylko przyszło nam się pożegnać i ruszyć do swojej codzienności z naładowanymi do pełna akumulatorami!
Wszystkie zdjęcia są TUTAJ
Tym razem w kameralnym 14-osobowym gronie. Niewykluczone, że część dotychczasowych bywalców tej imprezy odstraszył termin. Po połowie października może być już naprawdę zimno, a o ciepłe oldskulowe ciuchy już nie jest tak łatwo jak o flanelę czy dżinsy.
Całe szczęście po raz kolejny jesienna aura nadzwyczaj dopisała i nawet nie miałam szansy wykorzystać kurtki "kangurki", której nareszcie się w tym roku dorobiłam.
Tym razem stacjonowaliśmy w schronisku "Pod Chyrową" w Chyrowej w składzie: (od prawej) Jędral, Wiesia, Adam.B, Rebel, Zosia, Wiolcia, jędrek4, Agi 1, Basia, goska, ASIULA i Dżola Ry oraz nieobecni na fotce tatromaniak i ela.
Zjeżdżaliśmy się sukcesywnie przez cały piątek i dołączaliśmy do zajęć integracyjnych w kuchni schroniska, bo chociaż mieliśmy na pięterku salonik to jakoś w tej kuchni tak swojsko było.
Rano zaczęliśmy od zbiorowej fotki. Wykorzystaliśmy do niej stojący na podwórku rekwizyt, który bardzo nam się stylistycznie podobał, nawet pomimo tego, że stał "pod słońce"
Zrobiliśmy więc poprawkę "ze słońcem" i samochodami ruszyliśmy na Przełęcz Hałbowską, na której najpierw odwiedziliśmy zbiorową mogiłę Żydów znajdującą się na miejscu straceń - 7 lipca 1942 roku w tym miejscu hitlerowcy dokonali egzekucji 1250 Żydów przywiezionych z getta w Nowym Żmigrodzie.
A potem wyruszyliśmy na czerwony szlak w stronę Kamienia, a dalej Kątów.
Po wyjściu z pięknie, jesiennie wystrojonego lasu weszliśmy na rozległe łąki z malowniczymi widokami.
Jak na dłoni mieliśmy też kolejny cel naszej wędrówki - Grzywacką Górę.
Póki co szykowaliśmy apetyty - w Kątach jest knajpka "Cho no tu", w której można zjeść pierogi, napić się piwa albo kawy (z ekspresu!). Toteż mieliśmy tu zaplanowany dłuższy popas. Jakież było nasze rozczarowanie, gdy okazało się, że lokal jest zamknięty! Jak tak można?! No jak?
Cóż było robić? Trzeba się było obejść smakiem i ruszyć dalej. Niektórzy jeszcze uzupełnili zapasy w sklepie i zaczęliśmy podejście na Grzywacką Górę. Nad wsią, przy szlaku znajduje się wiata - w jej pobliżu zrobiliśmy sesję zdjęciową dokumentującą stylizację uczestników.
Pozostali nie byli zainteresowani "ścianką" Zgodzili się za "zbiorówkę" i ruszyliśmy dalej szybko docierając do szczytu, który wieńczy charakterystyczna, biała wieża.
I ruszyliśmy dalej rozległymi otwartymi przestrzeniami, zagajnikami usłanymi liśćmi, kolorowym lasem aż doszliśmy do Chyrowej. Nadkładając odrobinkę drogi zeszliśmy do cerkwi/kościółka położonego w malowniczej dolinie pięknie oświetlonej zachodzącym słońcem i wróciliśmy do schroniska w sam raz na gotowy obiad.
Długość trasy to jakieś 17-18 km - w sam raz na jesienny dzień, na wędrówkę dynamiczną, ale nieśpieszną i okraszoną leniwymi popasami. W połączeniu z rozległymi, malowniczymi widokami i słoneczną ciepłą pogodą była po prostu idealna! Reszty dopełniało wesołe, niezawodne towarzystwo GSów i ich przyjaciół.
Z satysfakcją przystąpiliśmy do wieczornej biesiady wieńczącej ten uroczy dzień.
Rano w niedzielę w ośmioosobowej podgrupie, już w "cywilkach", ruszyliśmy najpierw do wodospadu w Iwli, znanego wszystkim wielbicielom "Wina Truskawkowego".
Potem żółtym gminnym szlakiem z Dukli ruszyliśmy na Cergową, z której od roku można podziwiać widok na okolicę dzięki drewnianej wieży wieńczącej szczyt.
Zeszliśmy tą samą drogą, tym razem zatrzymując się przy źródełku św. Jana z Dukli.
Na koniec zajechaliśmy jeszcze do kaplicy św. Jana z Dukli na wzgórzu Zaśpit, w której akurat trwała msza.
Z okolicy wyraźnie było widać wieżę widokową na Cergowej.
A potem już tylko przyszło nam się pożegnać i ruszyć do swojej codzienności z naładowanymi do pełna akumulatorami!
Wszystkie zdjęcia są TUTAJ