3 tygodnie w Gruzji 2 część - Kazbegi /Stepancminda/.

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

ela
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 81
Rejestracja: 06 maja 2012, 18:38

3 tygodnie w Gruzji 2 część - Kazbegi /Stepancminda/.

Post autor: ela » 31 lipca 2018, 10:23

26 czerwca br. skoro świt przenosimy się w kierunku północnym do Kazbegi /Stepancmindy/, decydując się na podróż marszrutką.
Przetaszczyliśmy bagaże na pobliski przystanek dojeżdżający do Dworca Didube położonego na obrzeżach miasta. Wsiadamy w marszrutkę i mkniemy Gruzińską Drogą Wojenną z szalonym kierowcą w samochodzie z kierownicą po prawej stronie.
Jeszcze przed dotarciem na kwaterę, rezerwujemy wycieczkę w polskim biurze podróży do Doliny Truso na następny dzień.
W Stepancmindzie mamy 3 noclegi z cudownym widokiem na Kazbek z tarasu.
Po zakwaterowaniu gospodarz proponuje nam wycieczkę do wioski Sno i do Juty i w przeciwnym kierunku od Kazbegi do Wąwozu Darialskiego i Wodospadów Gveleti.
Szybka decyzja, uzgadniamy cenę i jedziemy bo szkoda pięknego słonecznego dnia.
Że tę drogę przeżyliśmy to cud!!!!!!!! Z jednej strony skały, z których cały czas coś spada, albo coś się leje, z drugiej przepaść 500m do pięknej rzeki gdzieś tam w dole.... Ale było pięknie!!!!!!!!
Od Juty zrobiliśmy sobie 2 godzinny trekking w górę.
Jakieś schronisko, obozowisko, namioty...Polaków brak, raczej Litwini.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wracamy do czekającego na nas samochodu i szczęśliwie zjeżdżamy terenówką z doświadczonym kierowcą na co dzień gruzińskiego Pogotowia Ratunkowego do Sno i Stepancmindy a następnie w kierunku granicy z Rosją.
Zwiedziliśmy jeszcze tego dnia Wąwóz Darialski i Wodospady Gveleti.
Byliśmy też na granicy rosyjskiej.
Kilka lat temu zeszła lawina śnieżna, kamienista i błotna. Do dzisiejszego dnia straty są ogromne. Jeden pas drogi jest przejezdny, reszta zasypana.
Niesamowite wrażenie robią wraki samochodów zasypane przez lawinę. Widać prace remontowe, ale to trwa i pewnie potrwa jeszcze długo.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Następny dzień to zamówiona wcześniej wycieczka do malowniczej Doliny Truso.
Terenówka podwozi nas 23km do wioski Kvemo Okrokana położonej na wysokości 2029m n.p.m. aby pod wieczór po nas powrócić po zwiedzeniu przez nas doliny.
Cała dolina przepiękna a była to jedna z najpiękniejszych wycieczek.
Nie polecamy jednak tego polskiego biura o nazwie Mountain Freaks, cena wygórowana jak na gruzińskie realia. No cóż człowiek uczy się na błędach.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Kolejny dzień – to największe wyzwanie dla naszych panów. Ruszają skoro świt w kierunku pięknie prezentującego się dziś ale zawsze kapryśnego pogodowo Kazbega.
My z Wiesią zrobiłyśmy przepierkę, zamówiłyśmy transport na kolejny dzień do Gori i ruszyłyśmy w kierunku Sameba Cminda położonego na wysokości 2170m n.p.m. Przecierałyśmy szlak, bo w Gruzji nie ma prawie wyraźnie oznaczonych szlaków.
Miałyśmy jednak za „przewodników” trzy psy, które nas prowadziły.
Jak tylko zbaczałyśmy ze ścieżki, ujadały niemiłosiernie i musiałyśmy do nich wracać. Cały czas nam towarzyszyły. Jak odpoczywałyśmy na szczycie to leżały obok nas.
W drodze powrotnej zostawiły nas, gdy doszłyśmy do wioski. Mądre i sympatyczne psiska. Co ciekawe nie były głodne. Coś tam od nas zjadły, ale bez entuzjazmu.

Ciekawostka: W Gruzji jest cała masa psów. Wałęsają się wszędzie. Wszystkie są zaczipowane. Są bardzo przyjazne i nie są groźne. Dowiedzieliśmy się, że są szczepione przez miasto i w ten sposób oznaczane.
Jeżdżą policyjne auta i dokarmiają je a w miastach są rozstawiane miski, w których jest świeża woda dla czworonogów.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wieczorem. My z Wiesią już wypoczęte.
Około 18 a więc po 12 godzinach wracają nasi panowie.
Doszli do lodowca Gergeti, a nawet trochę wyżej bo do wysokości 3305m n.p.m.
Zmordowani niemiłosiernie i przypaleni słońcem. Przydałoby się zsiadłe mleko do okładów - ale brak - musi wystarczyć maść. Ale zadowoleni!!!
Idą spać bez kolacji, za to woda, woda, woda....
Dobrze, że ta z kranu nadaje się do picia.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazekhttps://scontent.fwaw7-1.fna.fbcdn.net/ ... e=5C0BF0F4[/img] Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Udało nam się w zasadzie zrobić wszystkie klasyki na bazie Kazbegi, które wcześniej zaplanowaliśmy bo pogoda była dla nas łaskawa a szczególnie kapryśny pogodowo "pagórek" zwany Kazbekiem. Jego temat został rozpracowany w szczegółach!!! Może kiedyś????????????????
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Re: 3 tygodnie w Gruzji 2 część - Kazbegi /Stepancminda/.

Post autor: Dżola Ry » 03 sierpnia 2018, 21:51

Widzę, że fajny gruziński wyjazd sobie zrobiliście! Super sprawa. Gruzja jeszcze przede mną - skorzystam z Waszych rad. Ale pozostałe części przeczytam za miesiąc dopiero...
Jędral
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1348
Rejestracja: 25 lutego 2009, 8:29

Re: 3 tygodnie w Gruzji 2 część - Kazbegi /Stepancminda/.

Post autor: Jędral » 22 sierpnia 2018, 21:34

2
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
ODPOWIEDZ