Przedzimowy Redykalny Wierch - 19.11.2017
: 24 listopada 2017, 16:40
Miał to być przedzimowy redyk turystyczny i zaczęło się nawet dobrze
Po chwili okazuje się, że będzie jak to bywa o tej porze roku
Nic to, pniemy się w górę żółtym szlakiem przez przysiółki Kręcichwosty i Zapolankę
Na pewnym pułapie łapią nas przedzimowe impresje
Owe impresje mieszają się z odchodzącą jesienią
Widoki marne, bo czego oczekiwać skoro prognozy były, tylko dla zagorzałych górskich zapaleńców lub jak kto woli dla baranów
Przysłowiowy Redyk rozpoczął się już na przysiółku Zapolanka, ale tu zapaleńcy beczą, bo nic ich nie zapala
Jest szansa, że może zostaniemy nagrodzeni, prognozy jednak przewidują okno na godzinę ok trzynastą
Chmur jednak przybywa.
Po małym popasie atakujemy tonący w chmurach szczyt Zapolankę
Jest wypłaszczenie i nim się obejrzymy, a już tuż tuż, ukazało się zachęcające podejście na Redykalny Wierch
Byle dobić czołem do słupka
Czas na zdjęcie grupowe
Opuszczamy naszą najwyższą kumulacje tego dnia.
Zaczyna robić się szaro, buro i ponuro.
Schodzimy mijając Cukiernice do Boraczej Hali pod schronisko.
Żarełko i napitki zaliczone, ludzi przybywa, więc pokazujemy focha i wychodzimy na cudowne widoki z Boraczej
Początek fajny, bo musimy zejść, aby wejść ponownie na Cukiernice.
Do góry z pełnym brzuchem, że aż obiektyw zaparował W takich chwilach sam nie wiem dlaczego będąc w górach tyle żrę
No i jesteśmy przy szałasie pasterskim. Niebieskim szlakiem będziemy trawersować Suchą Górę, omija on ten szczytowy zapomniany zakątek.
Na tym odcinku spełnia się reszta bonusów zapowiadanych tutaj: viewtopic.php?f=21&t=7708&p=344121#p344121
Ostatni szałas pasterski na naszej trasie i koniec Hali Cukiernicy.
Na trawersie pod Hala Michalskiego łapie nas chwilowa zadymka. Udaje mi się nawet, sam sobie podciąć nogę i wyrżnąć fajnego orła. Dominik zapoda zdjęcie.
Doszliśmy do zabudowań Sarnówki. Odnajdujemy nasze zejście, które ukryło się pod śniegiem. Gdy opuszczamy polanę za plecami wylania się lekko spóźnione, zapowiadane okno pogodowe.
Słoneczne przebłyski ożywiają naszą dalszą wędrówkę, szkoda tylko, że już jesteśmy w zejściu.
Nie jest to stabilne okno, więc trzeba się zdjęciowo spieszyć.
No i pozamiatane. Zostaje ostateczne zniesmaczenie, że okno pogodowe nastąpiło później niż oczekiwałem.
Po chwili okazuje się, że będzie jak to bywa o tej porze roku
Nic to, pniemy się w górę żółtym szlakiem przez przysiółki Kręcichwosty i Zapolankę
Na pewnym pułapie łapią nas przedzimowe impresje
Owe impresje mieszają się z odchodzącą jesienią
Widoki marne, bo czego oczekiwać skoro prognozy były, tylko dla zagorzałych górskich zapaleńców lub jak kto woli dla baranów
Przysłowiowy Redyk rozpoczął się już na przysiółku Zapolanka, ale tu zapaleńcy beczą, bo nic ich nie zapala
Jest szansa, że może zostaniemy nagrodzeni, prognozy jednak przewidują okno na godzinę ok trzynastą
Chmur jednak przybywa.
Po małym popasie atakujemy tonący w chmurach szczyt Zapolankę
Jest wypłaszczenie i nim się obejrzymy, a już tuż tuż, ukazało się zachęcające podejście na Redykalny Wierch
Byle dobić czołem do słupka
Czas na zdjęcie grupowe
Opuszczamy naszą najwyższą kumulacje tego dnia.
Zaczyna robić się szaro, buro i ponuro.
Schodzimy mijając Cukiernice do Boraczej Hali pod schronisko.
Żarełko i napitki zaliczone, ludzi przybywa, więc pokazujemy focha i wychodzimy na cudowne widoki z Boraczej
Początek fajny, bo musimy zejść, aby wejść ponownie na Cukiernice.
Do góry z pełnym brzuchem, że aż obiektyw zaparował W takich chwilach sam nie wiem dlaczego będąc w górach tyle żrę
No i jesteśmy przy szałasie pasterskim. Niebieskim szlakiem będziemy trawersować Suchą Górę, omija on ten szczytowy zapomniany zakątek.
Na tym odcinku spełnia się reszta bonusów zapowiadanych tutaj: viewtopic.php?f=21&t=7708&p=344121#p344121
Ostatni szałas pasterski na naszej trasie i koniec Hali Cukiernicy.
Na trawersie pod Hala Michalskiego łapie nas chwilowa zadymka. Udaje mi się nawet, sam sobie podciąć nogę i wyrżnąć fajnego orła. Dominik zapoda zdjęcie.
Doszliśmy do zabudowań Sarnówki. Odnajdujemy nasze zejście, które ukryło się pod śniegiem. Gdy opuszczamy polanę za plecami wylania się lekko spóźnione, zapowiadane okno pogodowe.
Słoneczne przebłyski ożywiają naszą dalszą wędrówkę, szkoda tylko, że już jesteśmy w zejściu.
Nie jest to stabilne okno, więc trzeba się zdjęciowo spieszyć.
No i pozamiatane. Zostaje ostateczne zniesmaczenie, że okno pogodowe nastąpiło później niż oczekiwałem.