18/08/2017r.Dolomity-Część VII Monte Pelmo 3169 m n.p.m.
: 12 listopada 2017, 11:59
Monte Pelmo było obok Civetty i Moiazzy jednym z głównych celów tego wyjazdu.Czekaliśmy na najlepszą prognozę pogody i odkładaliśmy go z dnia na dzień.Wyjazd się kończył i został nam ostatni dzień na działanie,prognozy były jak to w Dolomitach,do południa ładnie,a od południa pochmurnie.
Wyjeżdżamy z campingu około 7-mej w składzie trzyosobowym ja,Kaziu i Paweł i jedziemy do Zoppè di Cadore
https://lh3.googleusercontent.com/WfEUa ... 51-h765-no
Z Zoppè di Cadore szlak biegnie głównie drogą gruntową do do Rif. Venezia
Mimo godzin porannych w kotle pod szczytem widać piętrzące się chmury,co nie jest dobrym znakiem.
Do schroniska dochodzimy po ok. 1.5h
Ze schroniska idziemy szlakiem oznakowanym nr.480,z którego po ok.20 minutach odbijamy w lewo w kierunku skał,na których jest wyraźne oznakowanie.
Topo(takie,znalezione w necie):
Trudność UIAA II
Wg przewodników największa na Passo del Gatto,kluczowy odcinek,który ma 7-8 metrów
Ludzi bardzo mało,pod ścianą ,pod ścianą przed nami 3-ka,z czego jeden dziwak,coś do siebie gada,ubiera rozbiera w jakimś płaszczu .Paweł rusza przed nimi,ja ubieram kask i uprząż,a cała 3-ka w międzyczasie mnie wyprzedza.Dziwak zaczyna zrzucać kamienie,nie wie gdzie iść,gadać do siebie ,wiec go wyprzedzam i gonię Pawła.Najpierw dochodzę dwójkę,którą wydaje się być przewodnik z turystą,a okazują dwójką turystów.Blokuje ich strome przejście,którego nie wiedzą jak pokonać i poszczają mnie przodem,a sami wycofują się i postanawiają obejść go dołem.Wyprzedzam ich,Kaziowi już się nie udaje i idzie za nimi.
Przed początkiem piarżyska doganiam Pawła i postanawiamy,ze idziemy jak najszybciej na szczyt bu coraz więcej chmur i za chwilę już nic nie będzie widać .
Przebijamy się przez chmury i okazuje się,ze szczyt jeszcze w nich nie jest
Zasuwamy na szczyt by zrobić jakieś zdjęcia nim chmury nas dogonią
Po 2.5h od schroniska jesteśmy na szczycie.Nie pamiętam kiedy,gdzieś tak zasuwałem.Serce chce mi wyjść z klatki piersiowej ,ale się udało i coś jeszcze widać i są jeszcze jacyś ludzie na szczycie.
Kaziu podciera niecałą godzinę za nami,nie udało mu się wyprzedzić tej dwójki i zrobił to dopiero gdzieś przed szczytem.
Robimy jeszcze kilka zdjęć
I schodzimy w dół,focąc jeszcze to czego nie było widać rano
Pierwszy z prawej Król Dolomitów Antelao 3264 m n.p.m.,który jeszcze musi poczekać
Po zejściu idziemy standardowo do schroniska na pyszną włoską kawę ,po czym schodzimy do auta,które zostawiliśmy w przepięknie położonym Zoppè di Cadore
reszta fotek:https://photos.app.goo.gl/PtU3dpKOktpWQzmg2
Na tym kończę tegoroczny wyjazd w Dolomity