Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: Pudelek » 01 listopada 2017, 20:50

Październik przez większość czasu nie rozpieszczał pogodą, zwłaszcza dla osób chcących wybrać się w góry. O ile początek miesiąca był jeszcze jaki-taki, to im później tym gorzej. Podczas śledzenia prognoz okazało się, że ostatni ładny dzień przed długim okresem dziadostwa wypada w piątek... Szybka burza mózgów i jedziemy! Na cel wybrałem popularną górę, będącą najwyższym szczytem dwóch krain.
Obrazek

Zabieram ze sobą Bastka, z którym wiosną chodziliśmy po Górach Opawskich - a właściwie to on zabiera mnie, bo robi za kierowcę ;) Dojeżdżamy do Koutów nad Desnou (Winkelsdorf) i parkujemy przy kompleksie narciarskim.
Obrazek

Poza sezonem zimowym główna kolejka też działa, więc kręci się sporo osób uzbrojonych w kije trekingowe i chcących ułatwić sobie sprawę wjazdem do góry. My również skorzystamy z podwózki, ale autobusem ;).
Obrazek

W oczekiwaniu na transport wypijamy po Holbie i molestujemy miejscowego kota, który w końcu tak się z nami zaprzyjaźnił, że trzeba go było odganiać, aby nie wpadł pod koła.
Obrazek

Autobus przyjeżdża prawie punktualnie i jest prawie pusty. Do przejechania mamy tylko dwa przystanki, ale to 9 kilometrów serpentynami. Z okien obserwujemy piękne kolorowe drzewa i już cieszymy się na widoki, ale jednego nie przewidzieliśmy...
Obrazek

Červenohorské sedlo (Roter Berg Sattel), najsłynniejsza przełęcz Jesioników. Wysiadamy pod nowym mostkiem z 2016 roku, wybudowanym dla wygody narciarzy.
Obrazek

Kontrola profesjonalnego sprzętu i wchodzimy na czerwony szlak, który przecina polany z wyciągami, na których można znaleźć jeszcze pojedyncze jagody.
Obrazek
Obrazek

Z tego miejsca dobrze widać Jeseník (Freiwaldau) i okolicę: na prawo od miasta Zlatý Chlum (Goldkoppe, z kamienną wieżą), nad środku Křemenáč (Hemberg), po lewej Studniční vrch (Hirschbad). Odległość to 13-18 kilometrów.
Obrazek

Zielony dachu obiektów noclegowych Červenohorského. Nad nimi kopuła Červenej hory (Rothe Berg), słynna z powodu fundamentów schroniska oraz zabudowanego źródełka.
Obrazek

Tłumów nie widać, co w sumie nie dziwi w dzień powszedni. Początkowo planowałem tam zostawić samochód, ale nie chciało nam się płacić, no i powrót do wozu byłby trudniejszy logistycznie.
Obrazek

Suniemy dalej trawersując Velký Klínovec (niem. Käulig Wiese, 1166 metrów). Poniżej szczytu jest skromny punkt widokowy z niewielką wiatą. Stąd pierwszy raz widzimy dziś Pradziad.
Obrazek
Obrazek

Obok ścieżki co chwilę mijamy słupki graniczne sektorów leśnych. Ale jednocześnie ciągle idziemy inną granicą: śląsko-morawską.
Obrazek

Widoki mamy głównie na morawską stronę; w oddali niziny opanowały mgły. W ogóle chyba tego dnia zamglona była spora część Europy, bo dostałem kilka informacji zza granicy, że słońce zasłonięte ;).
Obrazek
Obrazek

Charakterystyczny ścięty szczyt Dlouhé stráně (Lange Lenth) z górnym zbiornikiem elektrowni.
Obrazek

Z tyłu klasyka - Keprník (Köppernik), Červená hora oraz skały na Vozce (Fuhrmannstein). Z lewej strony Śnieżnik.
Obrazek

Pisałem wcześniej, że czegoś nie przewidzieliśmy - jesteśmy na tyle wysoko, że dookoła mamy tylko lasy iglaste, a więc kolorów pięknej jesieni praktycznie brak! Może mogłem wybrać inną trasę w dolinach?
Obrazek

Nie ma jednak co zbytnio narzekać, bowiem pogoda na razie bardzo dobra - większość nieba jest niebieska, słońce przyświeca i wydaje się, że to jeszcze późne lato.

Na wypłaszczeniu z mniej gęstym zalesieniem zainstalowano drewniany pomost. Okolica jest grząska.
Obrazek
Obrazek

Liczyliśmy na jakąś ławeczkę, ale skoro nie ma to siadamy na deskach obalając piwo w okolicach szczytu Malý Jezerník (Hungerstein, 1208 metrów). Mija nas jeden z nielicznych turystów idących w naszym kierunku.
Obrazek
Obrazek

Dlouhé stráně.
Obrazek

Z powrotem wchodzimy do lasu.
Obrazek

Rozdroże Slatě. Dochodzący tu zielony szlak jest mocno rozjeżdżony.
Obrazek

Stąd już rzut beretem do Švýcárni.
Obrazek
Obrazek

Schweizerei jest najstarszym schroniskiem Jesioników, wybudowane w 1887 roku na ziemiach księcia Liechtensteina ze wsparciem Mährisch-Schlesischer Sudetengebirgsverein. To także moje pierwsze czeskie schronisko w którym spałem.
Ale to było w poprzedniej dekadzie, dziś ceny są tu hotelowe, podobnie jak w większości budynków w okolicy Pradziada. Pozostaje wejść do jadalni, gdyż posiłki i piwo pozostały w rozsądnych cenach i nawet dość smaczne.
Obrazek
Obrazek

Obok schroniska dzwonnica poświęcona ofiarom gór.
Obrazek

Zaczyna się mocno asfalt. Najpierw mocno zniszczony, a potem bardzo dobrej jakości na podejściu pod wieżę. Dzikości tu próżno szukać.
Obrazek
Obrazek

Droga wije się dookoła, więc spoglądamy na wszystkie strony świata: Keprník, Vozka (12 km) i masyw Śnieżnika z Czarną Górą (30-35 km).
Obrazek

Dolina Střední Opavy (Mitteloppa), a na horyzoncie Biskupia Kopa (Bischofskoppe) i Příčný vrch (Querberg) - 18-23 km.
Obrazek

Zainteresował nas widok na południowy-wschód: końcówka jest zachmurzona, ale wydaje się, że coś tam jeszcze dodatkowego się wyłania.
Obrazek

Tak, tam na pewno widać Beskidy! A konkretnie to Beskid Śląsko-Morawski. Aparat jednak jest w tym przypadku gorszy niż oko, więc na pierwszy rzut ślepiem może wydawać się, że nic tam nie ma...
Obrazek

Dopiero po obróbce wyszło to lepiej: skrajnie na lewo Lysa hora, potem w miarę płaski Smrk, dalej Kněhyně i na końcu para Radegast - Radhošť. Oddalone o 100-105 kilometrów, co oznacza, że to chyba moja najdalsza obserwacja w tym mało przejrzystym roku ;). Charakterystyczny kopczyk z prawej strony to dawny wulkan Velký Roudný (Alter Rautenberg), natomiast na pierwszym planie kościół pątniczy obok Bruntalu.
Obrazek

Tuż pod nami schronisko Ovčárna (Schäferei) i parkingi dla zmotoryzowanych. W położonej obok Sabince spaliśmy jesienią 2015.
Obrazek

Docieramy do wieży. Nie jest może najładniejsza, ale dzięki niej nie sposób nie rozpoznać góry z daleka.
Obrazek

Rzeźba legendarnego ducha i strażnika gór, od którego szczyt wziął swą nazwę. Dość późno, bo dopiero w XIX wieku, przedtem zazwyczaj nazywano go inaczej.
Obrazek

Pradziad, Praděd, Altvater. Najwyższa góra Górnego Śląska, Czeskiego Śląska i Moraw, Sudetów Wschodnich i numer 6 (lub 5) w całych Sudetach. Granica śląsko-morawska biegnie trochę poniżej głównego szczytu, który leży na Śląsku. Końcówka wieży to także najwyższy punkt Republiki Czeskiej, a 30 metrów przebijający Śnieżkę. Do tego druga najwybitniejsza góra kraju i trzecia najbardziej izolowana (cokolwiek to znaczy ;)).

Tyle "naj", że aż jakiś samolot zaczął lecieć na czołówkę, oby nie Tupolev ;).
Obrazek

W środku wieży działa punkt widokowy (brudne szyby), hotel i restauracja, droga, z długim czasem oczekiwania. Ale nakládaný hermelín mają smaczny.
Obrazek

Wracając podchodzimy do kamienia granicznego z 1721 roku - trójstyk ziem Zakonu Krzyżackiego, biskupiego Księstwa Nyskiego oraz Žerotínów. Formalnie leży on w rezerwacie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Złazimy do rozdroża pod Pradziadem.
Obrazek

Niebieskim szlakiem schodzimy żlebem Divoký důl, który prowadzi wzdłuż potoku Divoký. Momentami jest stromo, czasem pozwalane drzewa i sypiąca się ziemia. Słońce, na które od jakiegoś czasu napierają ostro chmury, trochę doświetla roślinność.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Początkowo jest ciekawie, potem zejście zaczyna męczyć, tym bardziej, że odległości na tabliczkach nie odpowiadają tym w realnym terenie. W końcu docieramy do doliny Desny (Tess). Tu jest znacznie bardziej kolorowo, ale słońce schowało się za górami.
Obrazek

Znów maszerujemy asfaltem. Na dolnym zbiorniku elektrowni Dlouhé Stráně albo trwają ćwiczenia, albo szukają trupa.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po asfalcie idzie się szybciej, jednak ten odcinek jest monotonny. Mija nas samochód. Potem drugi. Ta droga jest zamknięta dla normalnego ruchu, więc jeżdżą tu wyłącznie osoby upoważnione. Po jakimś czasie znów słychać warkot silnika...
- Pieprzę, będę łapał stopa - mówię do Bastka.
Macham ręką i od razu widzę, że będzie sukces. Kierowca z jakimś specjalistycznym sprzętem zabiera nas ze sobą. Z tyłu siedzi zafuczały bokser, który po zajęcia jego miejsca robi jeszcze bardziej obrażoną minę.

Facet podwozi nas pod parking w Koutach. Zaoszczędziliśmy co najmniej 5 kilometrów i godzinę maszerowania, z tego końcówkę na pewno już z czołówką.
Obrazek

Mam pewien niedosyt z powodu braku drzew liściastych, ale i tak jesteśmy zadowoleni :)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: jck » 02 listopada 2017, 8:48

Dobra relacja, jak zwykle zresztą.

Dwa pytania:
Jak jest z parkowaniem na Cervenohorskim? Ostatni raz byłem tam w sierpniu (sobota) i parking był darmowy. Ten duży. Budka zamknięta, sporo samochodów, nikt nie kasował. Zgodnie z tym co znalazłem w Internecie spodziewałem się opłat...

Jeśli Pradziad jest szóstą pod względem wysokości górą w Czechach to co jest jeszcze wliczane? Śnieżka, Studnicni, Lucni i Vysokie Kolo. Co pominąłem?
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: Pudelek » 02 listopada 2017, 9:36

1) prawdopodobnie nadal jest bezpłatny, do sezonu narciarskiego, a w necie są bzdury, na które i ja się nabrałem.
2) w Czechach to raczej na pewno 5 góra, natomiast 6 w Sudetach, więc jakaś góra w polskich Sudetach jeszcze się tu wciska. Tak z tego wynika, ale na szybko nie sprawdzałem jaka ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: Pudelek » 02 listopada 2017, 15:15

Myślałem, że chodzi o Smogornię, której szczyt leży w całości w Polsce - tak uznają w RP. Ale Czesi traktują ją jako górę na pograniczu, bo granica leży trochę poniżej szczytu, a poza tym Smogornia jest niższa do Pradziada.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Hazmburk
Turysta
Turysta
Posty: 262
Rejestracja: 07 maja 2014, 18:37

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: Hazmburk » 02 listopada 2017, 19:04

Smogornia, według poziomic na polskiej mapie topograficznej w skali 1:10 000 (najdokładniejsza nasza mapa topograficzna), mierzy co najmniej 1492,5 m n.p.m. A więc jest nieco wyższa od Pradziada. Reper, za którym najczęściej podaje się wysokość góry, znajduje się nieco poniżej szczytu, na załamaniu kopuły szczytowej:

Obrazek

To pierwsza możliwość.

Druga to Czarcia Ambona (a ściślej mówiąc, niższa, bezimienna kulminacja Wielkiego Szyszaka zwieńczona skałką Czarcia Ambona) przy RTON nad Śnieżnymi Kotłami, uznawana czasem za odrębny szczyt. Razem ze skałką liczy 1497 m n.p.m. Za odrębną kulminację uznaje ją np. czeska i niemiecka Wikipedia, nazywając Vysoką plánią.

W grę mogą jeszcze wchodzić niższe, bezimienne kulminacje Lučnéj hory (w tym wznosząca się tuż nad kapliczką upamiętniającą ofiary gór pomiędzy czerwonym szlakiem i Modrým sedlem). Można je rozpoznać na niektórych mapach po układzie poziomic, wszystkie mają powyżej 1500 m n.p.m. Tak Luční hora wygląda na mapie Karkonoszy w skali 1:25 000 wydawnictwa ROSY:

Obrazek

Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie powyższe góry, górki i pagórki, to mogłoby okazać się, że Pradziad nie jest nawet w pierwszej dziesiątce najwyższych szczytów Republiki Czeskiej ;)
Ostatnio zmieniony 02 listopada 2017, 23:02 przez Hazmburk, łącznie zmieniany 1 raz.
włodarz
Turysta
Turysta
Posty: 2376
Rejestracja: 01 grudnia 2011, 19:09

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: włodarz » 02 listopada 2017, 19:51

O, Hazmburk. Lata całe się nie odzywałeś. :)
Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1470
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: Darek » 02 listopada 2017, 19:58

Faktycznie zdążyliście przed dziadostwem. Piękna polska (czeska ;) ) złota jesień.
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: Pudelek » 02 listopada 2017, 20:25

Hazmburk pisze:
02 listopada 2017, 19:04
Smogornia, według poziomic na polskiej mapie topograficznej w skali 1:10 000 (najdokładniejsza nasza mapa topograficzna), mierzy co najmniej 1492,5 m n.p.m. A więc jest nieco wyższa od Pradziada. Reper, za którym najczęściej podaje się wysokość góry, znajduje się nieco poniżej szczytu, na załamaniu kopuły szczytowej:
to ma sens, ponieważ Czesi podają jej odległość na 1490, a więc niby wysokość poniżej szczytu, choć na polskiej Wiki jest ogólnie 1489. Pytanie, czy podana tu mapa jest aż tak poprawna, skoro z samą Śnieżką zmieniano wersję kilka razy po kolejnych obliczeniach.
Druga to Czarcia Ambona (a ściślej mówiąc, niższa, bezimienna kulminacja Wielkiego Szyszaka zwieńczona skałką Czarcia Ambona) przy RTON nad Śnieżnymi Kotłami, uznawana czasem za odrębny szczyt. Razem ze skałką liczy 1497 m n.p.m. Za odrębną kulminację uznaje ją np. czeska i niemiecka Wikipedia, nazywając Vysoką plánią.
czytałem o niej, ale Czesi i Niemcy podają jej wysokość na 1490, a więc też niżej od Pradziada. Przy czym wysokość skałki to u nich też 1497, ale leżąca po polskiej stronie.

W takim przypadku Pradziad byłby rzeczywiście 5 najwyższym punktem górskim Republiki Czeskiej, ale już wychodzi nam, że 7 w Sudetach :P W takim razie błąd jest na polskiej Wiki (gdyż Czesi nie wspominają o 6 miejscu). Na swojej liście "tysięczników" Czesi mają uwzględniać szczyty oddalone od sąsiednich "tysięczników" o co najmniej 400 metrów i z 15 metrami przewyższenia od przełęczy, więc może tych podejrzanych kopczyków nie jest aż tak dużo ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Hazmburk
Turysta
Turysta
Posty: 262
Rejestracja: 07 maja 2014, 18:37

Re: Pradziad. Żeby zdążyć przed pogodowym dziadostwem.

Post autor: Hazmburk » 03 listopada 2017, 0:11

W przypadku Smogorni Czesi podają wartość najwyższej poziomicy po ich stronie, która wynosi właśnie 1490 m n.p.m. Kulminacja leży po polskiej stronie.

Obrazek

Oczywiście do przebiegu poziomic nie można mieć 100-procentowego zaufania, bo to jest statystyka. Poziomice wykreśla się na zasadzie interpolacji pomiędzy punktami cechowanymi (o ustalonej wysokości) i nawet drobna różnica w metodzie (np. inne wyznaczenie trójkątów pomiędzy punktami albo wzięcie innych punktów cechowanych) daje trochę inny rysunek poziomicowy. Jest wiele miejsc w Sudetach, gdzie rzeźbę terenu dużo lepiej oddają przedwojenne niemieckie Meßtischblatty (które były weryfikowane w terenie) niż polskie mapy topograficzne - nowsze i w większej skali. W przypadku Smogorni jednak gołym okiem widać w terenie, że reper jest poniżej szczytu, a sam wierzchołek musi być wyższy o kilka metrów (byłem kilka razy na tej górze i widziałem). Tak więc tutaj trudno mieć zastrzeżenia do polskich map topograficznych.

Jeśli chodzi o Czarcią Ambonę, to zarówno kulminacja, jak i wieńcząca ją skałka też są położone po polskiej stronie.

Pozycję Smogorni w tym swoistym "rankingu" moim zdaniem trudno zakwestionować, w przypadku Czarciej Ambony można dyskutować, czy uznać ją za osobną kulminację. O oficjalnych kryteriach wyróżniania szczytów (odległość, różnice względne wysokości itp.) nie słyszałem. Wydaje mi się, że jest to rzecz czysto umowna. Można by równie dobrze przyjąć kryterium bardziej zwyczajowe - jeśli szczyt doczekał się nazwy własnej, to znaczy, że wystarczająco wyróżnia się w terenie, aby zostać zauważonym i należałoby go uznać. Jeśli nie, to nie. Ale to też trudno uznać za zasadę zobowiązującą do stosowania "sztywno" w każdym przypadku.
włodarz pisze:
02 listopada 2017, 19:51
O, Hazmburk. Lata całe się nie odzywałeś. :)
Jakbyś Włodarzu nie przestał pisać relacji, to na pewno powodów do odzywania się byłoby więcej ;)
ODPOWIEDZ