
Pięknych widoków dzisiaj było pod dostatkiem
Jak ruszaliśmy na szlak, albo raczej na jego poszukiwania, bo prowadził na początku gdzieś między domami i polami, słońce mimo wczesnej godziny już mocno operowało, więc pierwsze podejście trochę nas wymęczyło – 800 metrów wzniesień na 6 km.
Na polanie przed Kotarnicą Ewa przechodzi koło żmii zygzakowatej nie zauważając jej nawet, a ja zatrzymuję się niecały metr przed nią. Żmija ewakuowała się z nagrzanej drogi na trawę jak w czasie marszu na moje szczęście akurat wystawiłem kijki do przodu. Na początku nie wiedziałem co to za wąż bo był cały czarny i sporo grubszy od zaskrońca, dopiero w domu przeczytałem, że była to żmija zygzakowata odmiana melanistyczna (czarna) najrzadziej występująca w Polsce. Spotkanie zadziałało jak kawa i szczęśliwie zachowaliśmy nie nadepnęliśmy gada.

Pierwsze widoki po wyjściu z lasu – to tutaj zaliczyliśmy spotkanie z żmiją zygzakowatą
Po spotkaniu ze żmiją na szlaku widzieliśmy tylko kilkoro turystów, pomijając schroniska oczywiście. Właściwie, trochę mnie zaskoczyły pustki na szlaku, słoneczna pogoda, rewelacyjne widoki, trasy międzyschroniskowe, wakacje, a tu względny spokój.

Romanka, teraz chwilę będzie w dół

Aparat nie wyrabiał – stąd już było widać pasma górskie Słowacji

Ewa na tle Rysianki, a ten niewyraźny szczyt to Wielki Chocz

Spojrzenie na Skrzyczne

Romanka od zachodu
Na Rysiance chwilę rozmawiamy z ludźmi którzy cieszą się, że narzędzie tortur w postaci nosidła mają już za sobą (może w przyszłym roku też będę miał lżej:)). Przy ostatniej wizycie tutaj mogłem dostrzec skrawek Pilska, teraz w końcu widzę jaka genialna jest panorama z Rysianki! Od lewej Babia, Pilsko, Tatry, Niżne Tatry, Orawska Magura, Wielka Fatra, Mała Fatra, wcześniej ze zboczy Romanki było widać jeszcze Beskid Śląski – rewelacja! Kiedyś musimy tutaj przyjechać pod namiot.

Pilsko z Rysianki

Aparat w komórce nie uchwyci dalekich widoków, więc wyobraźcie sobie, że było widać dużo:)
Dalsza droga w południowym słońcu, mimo, że w lesie to jednak bez cienia wyciska z nas siódme poty, dodatkowo Norbert się przebudził po drzemce, pojedzony po odpoczynku na Rysiance domaga się biegania i koniecznie chce wyjść z nosidła. W końcu pod szczytem Brts (lub po naszemu Palenica) wypuszczam go na wolność, biegnie po tych kamieniach pod górę i powtarza tylko „ciężko, ciężko”. Tyle miał niespożytej energii, że przy schronisku na Hali Miziowej biegał, skakał i wspinał się na filar przy wejściu. Ile radochy – „jeszcze raz, jeszcze raz!” albo jak był już z półtora metra nad ziemią to pytał gdzie dalej. Zdziwiło mnie dodatkowo, że zapamiętywał chwyty, robił baldy do okoła (oczywiście z asekuracją) i po pierwszym przejściu bez patrzenia, wiedział już której krawędzi kamienia się łapać. Udało się Norberta oderwać od filarka dopiero pierogami i lodami karmelowymi. Ja zadowoliłem się radlerem.

Palenica

Hala Miziowa jak z obrazka

Filar Miziowej VI.2 FA OS
Przy zejściu co chwilę słyszałem za uchem „powolutku, stromo”:) Szlak z Hali Miziowej przez Skałkę i Uszczawne urozmaicony, trochę skałek, wygląda jakby góra pękła, widoki na Pilsko, Babią Górę i Beskid Śląski, a do tego sporo przestrzeni i małych, zarastających polan na których znajdują się stare chatki po wypasie owiec.

Schdzimy na Uszczawne Niżne
Całość to ok 25 km w pełnym słońcu, bez nakryć głowy (Ewy czapka została w aucie, mój kapelusz w domu).