26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
W dniach 26-31 maja przeszliśmy z Dorotką i Funią długodystansowy Szlak Zamków Piastowskich.
Turystyczny szlak wiedzie przez historyczne warownie panujących na ziemiach dolnego śląska książąt świdnicko-jaworskich. Trasa swój początek ma na zamku Grodno, a koniec na zamku Grodziec. Jedziemy do Zagórza Śląskiego i rozpoczynamy naszą kilkudniową wycieczkę. Na szczycie rozległego wzgórza Choina (490 m) nad Jeziorem Bystrzyckim stoi średniowieczny zamek Grodno.
Kamienna twierdza powstała prawdopodobnie w XIII wieku za czasów księcia świdnickiego Bolka I. I tak przez wieki zamek był rozbudowywany i zmieniał właścicieli. Zainteresowanie turystyczne obiektem rozpoczęło się w połowie XIX w, za czasów hrabiego Friedricha von Burghausa. Potomkowie hrabiego odbudowali warownię i na początku XX w stała się ona licznie odwiedzana przez turystów. Obecnie właścicielem dobrze zachowanych ruin jest gmina Walim. Często też odbywają się na zamku różnego rodzaju imprezy kulturowe. Ruiny twierdzy, niegdyś jednej z największych warowni na Śląsku pięknie prezentują się od strony Jeziora Bystrzyckiego. My Grodna nie zwiedzaliśmy, ponieważ byliśmy za wcześnie, kasa była po prostu jeszcze zamknięta. Nic straconego, wielokrotnie mieliśmy już przyjemność gościć w ruinach zamczyska.
Schodzimy do wsi i dalej obok nieczynnej stacji kolejowej podążamy za znakami. Asfaltem, którego niestety na dzisiejszej drodze będzie sporo, polną drogą z pięknymi widokami i leśnym duktem idziemy do osady leśnej Złoty Las. Teraz niestety znów asfaltem około 3 km maszerujemy do Modliszowa. We wsi przechodzimy obok pomnika z czasów I wojny św. Zachodzimy też do kościoła pw. św. Bartłomieja wzniesionego w XIV w, a przebudowanego w XVI w. Świątynia ma dość ciekawy dwuspadowy dach z widocznymi kamiennymi krzyżami szczytowymi.
Na terenie przykościelnego cmentarza ustawione pod murem stoją epitafia.
Kolejną wsią przez którą przechodzimy jest Pogorzała. We wsi urodził się i zmarł Adam Thebes (1596-1652) duchowny, poeta i autor pieśni religijnych. Przy szlaku na niewielkim wzniesieni stoi krzyż pokutny.
Mijamy ostatnie zabudowania i wreszcie leśnym duktem idziemy, aż do Jeziorka Daisy. Byliśmy tu wiosną, no i jest różnica. Zielone jeziorko otoczone wianuszkiem zielonych drzew wygląda zjawiskowo. A dawny wapiennik przekształcony na polecenie Daisy w domek myśliwski, który stoi bezpośrednio nad urwiskiem daje temu miejscu charakter niezwykłej tajemniczości.
Dalej ścieżka prowadzi przez las do zabudowań Lubiechowa. Na początku wsi (dokładnie jest to dzielnica Wałbrzycha) po prawej stronie drogi stoją zabytkowe zabudowania folwarczne.
Znaki prowadzą nas ponad kolejne 2 km przez wieś (asfaltem) do Palmiarni. Mieliśmy "szczęście" bo trafiliśmy na wycieczkę szkolną, która właśnie przyjechała zwiedzać owe miejsce. Odpuszczamy sobie, kiedy indziej ją odwiedzimy (ponownie). Palmiarnia została zbudowana przez Henryka XV von Pless dla pięknej żony - Daisy. Wnętrze obiektu wyłożono lawą pochodzącą z sycylijskiego wulkanu Etna i rosną tu egzotyczne rośliny. Przechodzimy drogę krajową nr 35 Wałbrzych-Świdnica i obok ogródków działkowych przez łąkę i duktem leśnym podchodzimy do Zamku Stary Książ.
Sztuczne ruiny z XVIII zbudowano na wzór znajdującego się w tym miejscu zamku księcia świdnickiego Bolka I. Do budowy romantycznych ruin wykorzystano fragmenty starego piastowskiego zamku. Było to miejsce spotkań towarzyskich ówczesnej arystokracji.
W 1945 r. żołnierze sowieccy zniszczyli zamek podpalając go. Lubimy te ruiny odwiedzać o każdej porze roku, bo zawsze inaczej wyglądają. Teraz gdy zieleń jest tak bujna zamek jest mało widoczny, ale te zielone tło ma też swój urok. Podążamy dalej za zielonymi paskami. Schodzimy do uroczego wąwozu. Idziemy doliną wąwozu wzdłuż Pełcznicy szeroką ścieżką obok zapomnianego Łabędziego Stawu.
Na wysepce znajdował się grób dzieci Hochbergów.
Pochowani byli tu dwaj pierwsi synowie Jana Henryka VI. Obecnie znajdziemy tylko pozostałości po kamiennych płytach. Na chwilę zatrzymujemy się przy skrzyżowaniu szlaków pod Cisem Bolko. Jest to prawdopodobnie najstarszy cis w Sudetach. Szlak prowadzi teraz do zabudowań Pełcznicy. I tu kończymy pierwszy dzień naszego szlaku. Wracamy do Świebodzic przez zamek Książ i Doliną Różaneczników (które właśnie kwitną). Zamek Książ o każdej porze roku prezentuje się pięknie, ale wiosną, gdy aleje rododendronów kwitną wygląda najpiękniej.
Zbudowany przez Bolka I Surowego jako kamienny zamek, był wielokrotnie przebudowywany. Od 1509 r znajdował się we władaniu rodziny Hochbergów.
Drugi dzień: Przyjeżdżamy do Pełcznicy i maszerujemy Książańskim Parkiem Krajobrazowym do zamku Cisy. Początki warowni datuje się na koniec XIII w, kiedy to budowę rozpoczął książę świdnicko-jaworski Bolko I Surowy.
Warownia przechodziła z rąk do rąk. Wojna trzydziestoletnia zatrzymała rozwój zamczyska. W 1634 r zamek został spalony przez wojska szwedzkie. Ruiny niszczały. Dopiero w 1927 r odbudowano bramę i wieżę. Po II wojnie św. zamek Cisy został uznany za trwałą ruinę i wpisany w rejestr zabytków. Szlak przechodzi przez drewniany mostek (suchą fosę) i dalej do ruin warowni.
Pozostałości murów, niewielkie podziemia i imponująca wieża to wszystko co pozostało po zamku. Teraz za zielonymi paskami schodzimy ostro w dół i polną ścieżką, następnie przez las dochodzimy do asfaltowej drogi. Dzisiejszego dnia bardzo często będą nam "towarzyszyły" pola pięknie kwitnącego i pachnącego rzepaku.
Po około 2 km mijamy wieś Chwaliszów, gdzie odbijamy w stronę Dobromierza (zostaje z boku). Przechodzimy wieś, gdzie oprócz widoków nie ma nic do zobaczenia. Na końcu wsi pojawia się mały problem. Oznakowanie szlaku jest bardzo słabo widoczne. Chwilę szukaliśmy znaków i nie pewni przechodzimy przez mostek na Strzegomce, który wydaje się prowadzić na prywatną posesję.
Idziemy wzdłuż Strzegomki, jej zarośniętym brzegiem. Co prawda po jakim czasie odnajdujemy wyblakłe oznakowanie , ale pojawia się nowy problem - pole pokrzyw. Jeszcze nigdy nie przedzieraliśmy się przez taki ogrom wysokich pokrzyw.
Dorotka mówiąc delikatnie była wkurzona, a ja robiłem co mogłem, ale i tak wyszliśmy z tego diabelnie poparzeni. A przed nami jeszcze kawał drogi. Po tych mękach wchodzimy w las, gdzie po około 30 minutach ponownie znajdujemy się na drodze. Wychodzimy na szosę, która prowadzi do Pietrzykowa. We wsi poza szlakiem można znaleźć zespół dworski i wiatrak holenderski. My jednak postanawiamy iść za znakami (emocje po pokrzywach jeszcze nie opadły). Maszerujemy przez wieś. Mijamy stary wiejski sklep "Stokrotka", kapliczkę i pole rzepaku.
Maszerujemy do drogi nr 5, którą przechodzimy i za paskami podążamy obok strzelnicy, polną drogą z ładnymi widokami do wsi Kłaczyna. Tu chcąc zobaczyć ruiny zamku trzeba zejść ze szlaku i odbić w przeciwną stronę. Od miejscowych dowiedzieliśmy się, że nie warto tam iść, bo znajdziemy tam znikające resztki muru i nic poza tym. Słońce i poparzone nogi nie zachęcają nas do nad programowych kilometrów. Czeka nas jeszcze dobre 2 godziny marszu do Bolkowa. Na trasie mamy jeszcze jedną warownię do "zaliczenia". Zamek Świny, który jak widać na zdjęciu nie prezentuje się zbyt okazale.
Jednak, gdy podejdzie się pod mury zamczyska to dopiero widać jego ogrom. Za czasów piastowskich w XI w wzniesiono zamek, który miał strzec szlaku łączącego Czechy z Polską przez przełęcz Lubawską. Początkowo istniał w Świnach gród kasztelański. Stracił on jednak na znaczeniu w momencie wybudowania w pobliskim Bolkowie zamku.
Obiekt przez lata był rozbudowywany i przebudowywany. Aktualnie jest w rękach prywatnego właściciela.
Teraz czeka nas już tylko półgodzinny marsz do Bolkowa, gdzie kończymy drugi dzień szlaku. Wracamy autobusem do Świdnicy.
cdn...
Turystyczny szlak wiedzie przez historyczne warownie panujących na ziemiach dolnego śląska książąt świdnicko-jaworskich. Trasa swój początek ma na zamku Grodno, a koniec na zamku Grodziec. Jedziemy do Zagórza Śląskiego i rozpoczynamy naszą kilkudniową wycieczkę. Na szczycie rozległego wzgórza Choina (490 m) nad Jeziorem Bystrzyckim stoi średniowieczny zamek Grodno.
Kamienna twierdza powstała prawdopodobnie w XIII wieku za czasów księcia świdnickiego Bolka I. I tak przez wieki zamek był rozbudowywany i zmieniał właścicieli. Zainteresowanie turystyczne obiektem rozpoczęło się w połowie XIX w, za czasów hrabiego Friedricha von Burghausa. Potomkowie hrabiego odbudowali warownię i na początku XX w stała się ona licznie odwiedzana przez turystów. Obecnie właścicielem dobrze zachowanych ruin jest gmina Walim. Często też odbywają się na zamku różnego rodzaju imprezy kulturowe. Ruiny twierdzy, niegdyś jednej z największych warowni na Śląsku pięknie prezentują się od strony Jeziora Bystrzyckiego. My Grodna nie zwiedzaliśmy, ponieważ byliśmy za wcześnie, kasa była po prostu jeszcze zamknięta. Nic straconego, wielokrotnie mieliśmy już przyjemność gościć w ruinach zamczyska.
Schodzimy do wsi i dalej obok nieczynnej stacji kolejowej podążamy za znakami. Asfaltem, którego niestety na dzisiejszej drodze będzie sporo, polną drogą z pięknymi widokami i leśnym duktem idziemy do osady leśnej Złoty Las. Teraz niestety znów asfaltem około 3 km maszerujemy do Modliszowa. We wsi przechodzimy obok pomnika z czasów I wojny św. Zachodzimy też do kościoła pw. św. Bartłomieja wzniesionego w XIV w, a przebudowanego w XVI w. Świątynia ma dość ciekawy dwuspadowy dach z widocznymi kamiennymi krzyżami szczytowymi.
Na terenie przykościelnego cmentarza ustawione pod murem stoją epitafia.
Kolejną wsią przez którą przechodzimy jest Pogorzała. We wsi urodził się i zmarł Adam Thebes (1596-1652) duchowny, poeta i autor pieśni religijnych. Przy szlaku na niewielkim wzniesieni stoi krzyż pokutny.
Mijamy ostatnie zabudowania i wreszcie leśnym duktem idziemy, aż do Jeziorka Daisy. Byliśmy tu wiosną, no i jest różnica. Zielone jeziorko otoczone wianuszkiem zielonych drzew wygląda zjawiskowo. A dawny wapiennik przekształcony na polecenie Daisy w domek myśliwski, który stoi bezpośrednio nad urwiskiem daje temu miejscu charakter niezwykłej tajemniczości.
Dalej ścieżka prowadzi przez las do zabudowań Lubiechowa. Na początku wsi (dokładnie jest to dzielnica Wałbrzycha) po prawej stronie drogi stoją zabytkowe zabudowania folwarczne.
Znaki prowadzą nas ponad kolejne 2 km przez wieś (asfaltem) do Palmiarni. Mieliśmy "szczęście" bo trafiliśmy na wycieczkę szkolną, która właśnie przyjechała zwiedzać owe miejsce. Odpuszczamy sobie, kiedy indziej ją odwiedzimy (ponownie). Palmiarnia została zbudowana przez Henryka XV von Pless dla pięknej żony - Daisy. Wnętrze obiektu wyłożono lawą pochodzącą z sycylijskiego wulkanu Etna i rosną tu egzotyczne rośliny. Przechodzimy drogę krajową nr 35 Wałbrzych-Świdnica i obok ogródków działkowych przez łąkę i duktem leśnym podchodzimy do Zamku Stary Książ.
Sztuczne ruiny z XVIII zbudowano na wzór znajdującego się w tym miejscu zamku księcia świdnickiego Bolka I. Do budowy romantycznych ruin wykorzystano fragmenty starego piastowskiego zamku. Było to miejsce spotkań towarzyskich ówczesnej arystokracji.
W 1945 r. żołnierze sowieccy zniszczyli zamek podpalając go. Lubimy te ruiny odwiedzać o każdej porze roku, bo zawsze inaczej wyglądają. Teraz gdy zieleń jest tak bujna zamek jest mało widoczny, ale te zielone tło ma też swój urok. Podążamy dalej za zielonymi paskami. Schodzimy do uroczego wąwozu. Idziemy doliną wąwozu wzdłuż Pełcznicy szeroką ścieżką obok zapomnianego Łabędziego Stawu.
Na wysepce znajdował się grób dzieci Hochbergów.
Pochowani byli tu dwaj pierwsi synowie Jana Henryka VI. Obecnie znajdziemy tylko pozostałości po kamiennych płytach. Na chwilę zatrzymujemy się przy skrzyżowaniu szlaków pod Cisem Bolko. Jest to prawdopodobnie najstarszy cis w Sudetach. Szlak prowadzi teraz do zabudowań Pełcznicy. I tu kończymy pierwszy dzień naszego szlaku. Wracamy do Świebodzic przez zamek Książ i Doliną Różaneczników (które właśnie kwitną). Zamek Książ o każdej porze roku prezentuje się pięknie, ale wiosną, gdy aleje rododendronów kwitną wygląda najpiękniej.
Zbudowany przez Bolka I Surowego jako kamienny zamek, był wielokrotnie przebudowywany. Od 1509 r znajdował się we władaniu rodziny Hochbergów.
Drugi dzień: Przyjeżdżamy do Pełcznicy i maszerujemy Książańskim Parkiem Krajobrazowym do zamku Cisy. Początki warowni datuje się na koniec XIII w, kiedy to budowę rozpoczął książę świdnicko-jaworski Bolko I Surowy.
Warownia przechodziła z rąk do rąk. Wojna trzydziestoletnia zatrzymała rozwój zamczyska. W 1634 r zamek został spalony przez wojska szwedzkie. Ruiny niszczały. Dopiero w 1927 r odbudowano bramę i wieżę. Po II wojnie św. zamek Cisy został uznany za trwałą ruinę i wpisany w rejestr zabytków. Szlak przechodzi przez drewniany mostek (suchą fosę) i dalej do ruin warowni.
Pozostałości murów, niewielkie podziemia i imponująca wieża to wszystko co pozostało po zamku. Teraz za zielonymi paskami schodzimy ostro w dół i polną ścieżką, następnie przez las dochodzimy do asfaltowej drogi. Dzisiejszego dnia bardzo często będą nam "towarzyszyły" pola pięknie kwitnącego i pachnącego rzepaku.
Po około 2 km mijamy wieś Chwaliszów, gdzie odbijamy w stronę Dobromierza (zostaje z boku). Przechodzimy wieś, gdzie oprócz widoków nie ma nic do zobaczenia. Na końcu wsi pojawia się mały problem. Oznakowanie szlaku jest bardzo słabo widoczne. Chwilę szukaliśmy znaków i nie pewni przechodzimy przez mostek na Strzegomce, który wydaje się prowadzić na prywatną posesję.
Idziemy wzdłuż Strzegomki, jej zarośniętym brzegiem. Co prawda po jakim czasie odnajdujemy wyblakłe oznakowanie , ale pojawia się nowy problem - pole pokrzyw. Jeszcze nigdy nie przedzieraliśmy się przez taki ogrom wysokich pokrzyw.
Dorotka mówiąc delikatnie była wkurzona, a ja robiłem co mogłem, ale i tak wyszliśmy z tego diabelnie poparzeni. A przed nami jeszcze kawał drogi. Po tych mękach wchodzimy w las, gdzie po około 30 minutach ponownie znajdujemy się na drodze. Wychodzimy na szosę, która prowadzi do Pietrzykowa. We wsi poza szlakiem można znaleźć zespół dworski i wiatrak holenderski. My jednak postanawiamy iść za znakami (emocje po pokrzywach jeszcze nie opadły). Maszerujemy przez wieś. Mijamy stary wiejski sklep "Stokrotka", kapliczkę i pole rzepaku.
Maszerujemy do drogi nr 5, którą przechodzimy i za paskami podążamy obok strzelnicy, polną drogą z ładnymi widokami do wsi Kłaczyna. Tu chcąc zobaczyć ruiny zamku trzeba zejść ze szlaku i odbić w przeciwną stronę. Od miejscowych dowiedzieliśmy się, że nie warto tam iść, bo znajdziemy tam znikające resztki muru i nic poza tym. Słońce i poparzone nogi nie zachęcają nas do nad programowych kilometrów. Czeka nas jeszcze dobre 2 godziny marszu do Bolkowa. Na trasie mamy jeszcze jedną warownię do "zaliczenia". Zamek Świny, który jak widać na zdjęciu nie prezentuje się zbyt okazale.
Jednak, gdy podejdzie się pod mury zamczyska to dopiero widać jego ogrom. Za czasów piastowskich w XI w wzniesiono zamek, który miał strzec szlaku łączącego Czechy z Polską przez przełęcz Lubawską. Początkowo istniał w Świnach gród kasztelański. Stracił on jednak na znaczeniu w momencie wybudowania w pobliskim Bolkowie zamku.
Obiekt przez lata był rozbudowywany i przebudowywany. Aktualnie jest w rękach prywatnego właściciela.
Teraz czeka nas już tylko półgodzinny marsz do Bolkowa, gdzie kończymy drugi dzień szlaku. Wracamy autobusem do Świdnicy.
cdn...
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
O, i znowu mi co nieco przybyło na liście do odwiedzenia, podczas kolejnego pobytu na Dolnym Śląsku
Przy okazji - jak Wam kiedyś będzie po drodze, zajrzyjcie na Zamek Gryf w Proszówce.
Kilka lat temu urzekły mnie tamtejsze ruiny, a teraz ponoć nowy właściciel coś tam robi...
Pamiętam go takim: https://photos.google.com/album/AF1QipM ... MM1MIAOLa5
Przy okazji - jak Wam kiedyś będzie po drodze, zajrzyjcie na Zamek Gryf w Proszówce.
Kilka lat temu urzekły mnie tamtejsze ruiny, a teraz ponoć nowy właściciel coś tam robi...
Pamiętam go takim: https://photos.google.com/album/AF1QipM ... MM1MIAOLa5
"Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło..."
(R. Kapuściński)
(R. Kapuściński)
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Kolejną etap (trzeci dzień) naszego szlaku rozpoczynamy od zwiedzenia zamku Bolków. Warownia stoi na zamkowym wzgórzu (396 m) i dumnie góruje nad miasteczkiem. Zamek wybudowany został w XIII w z inicjatywy księcia legnickiego Bolesława II. Rozbudowany został przez jego syna Bolka I Surowego. Główny dziedziniec otaczają mury wewnętrzne.
Majestatycznie prezentuje się wieża, na którą prowadzą kręte i wąskie schody.
Warto jednak wspiąć się na górę bo widoki są przednie. Oprócz panoramy na okolicę widać też wszystkie pomieszczenia zamku.
Od 1994 r na zamku działa Braterstwo Rycerskie Zamku Bolków. Po zwiedzeniu warowni podążamy za znakami do wsi Pastewnik. Mijamy zabudowania nie istniejącej już jednostki wojskowej i na chwilę opuszczamy szlak zielony. Schodzimy około 1 km do wsi. Pastewnik położony jest w obrębie Grzbietu Wschodniego Gór Kaczawskich. W centrum wsi stoi barokowy kościół św. Józefa wzniesiony w 1786 r. przez protestantów.
A nieopodal znajdziemy gotycką wieżę dawnego kościoła z 1684 r.
Wracamy na szlak i maszerujemy na kolejny zamek na dzisiejszym szlaku. We wschodnim grzbiecie Gór Kaczawskich leży wieś Płonina, gdzie na skalnym cyplu wznosi się zespół zamkowo-pałacowy, Niesytno. Na miejscu prymitywnego gródka książę Bolko I wzniósł zamek murowany. Zamek w trakcie swych dziejów był kilkakrotnie rozbudowywany i przebudowywany. W czasie II wojny św. w pałacu stacjonowali niemieccy lotnicy. Po 1945 r w stanie nieuszkodzonym, obiekt był wykorzystywany jako dom kolonijny w sezonie letnim.
W początku lat 90 tych doszło do pożaru, który strawił wnętrze pałacu i zapoczątkował degradację obiektu. Od 2011 r budowle są w rękach prywatnych i prowadzone są prace remontowe i rekonstrukcyjne.
Będziemy śledzić postępy pracy, bo ciekawi nas jak zamek i pałac będą wyglądały po odbudowie. Podążamy dalej przez wieś w kierunku południowym w Góry Ołowiane. Niewielkie pasmo gór Kaczawskich położone na południe od Kaczorowa. Przecinamy drogę asfaltową. Dość wartko przechodzimy prawie cały grzbiet wspomnianych góry. Po wyjściu z lasu przed naszymi oczami ukazuje się widok na dość charakterystyczne dwa wzniesienia Rudaw Janowickich - Sokoliki.
Schodzimy łagodnie do Janowic Wielkich. I tak kończymy dzień trzeci. Wracamy pociągiem do domu.
Czwarty dzień marszu po piastowskich warowniach zaczynamy w Rudawach Janowickich. Przyjeżdżamy pociągiem do Janowic Wielkich.
Od dworca idziemy Aleją Jarzębia Szweckiego. Wchodzimy w las, w miarę dość łagodnie podchodzimy do Zamku Bolczów. Zamek powstał prawdopodobnie za panowania księcia Bolko II z rodu Boliczów w 1375 r. Wzniesiony został na skalnym występie, górującym nad doliną Janówki. W czasie wojen husyckich (1419-1434 r.) stał się jednym z bastionów ruchu husyckiego na Śląsku. W 1433 r. został zdobyty i zburzony przez wyprawę mieszczan świdnickich. Odbudowano go w końcu XV w i poszerzony m. in. o wielki dziedziniec, otoczony murem z basztą bramną. Kolejną przebudowę w stylu renesansowym dokonał Justus Decjusz (sekretarz króla Zygmunta Starego) m. in. otoczono warownię suchą fosą.
W czasie wojen 30 letniej, został opanowany przez Szwedów. W 1645 r. pożar strawił drewnianą zabudowę. W okresie międzywojennym mieściła się tu gospoda. Obecnie Bolczów jest trwałą zabezpieczoną ruiną. Wchodzimy w ruiny i po zrobieniu kilku fotek schodzimy lasem do wąskiej drogi asfaltowej. Dalej pod górę.
Mijamy rozdroże pod Jańską Górą i leśną ścieżką łagodnie maszerujemy do Przełęczy Karpnickiej. Przechodzimy szosę i po krótkim podejściu zdobywamy Szwajcarkę.
Schronisko położone jest na 520 metrach, na terenie Rudawskiego Parku Krajobrazowego. Jest to drewniany budynek, wybudowany w 1823 r. w stylu tyrolskim. Miejsce to jest warte polecenia, choćby przez wzgląd na samo schronisko. Znajduje się tu węzeł pięciu szlaków turystycznych. Szwajcarka jest też mekką wspinaczy. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej. Początkowo pod górę, potem w dół. Leśnym duktem dochodzimy do wsi Bobrów. Przy szlaku natrafiamy na ciekawą budowlę. Obiekt jest częścią zespołu pałacowego.
W miejscu dzisiejszego pałacu stał kamienny dwór. Około XVII w nastąpiła jego rozbudowa. Przez wieki dwór przechodził w kolejne ręce. Jego bogata historia rozpoczyna się 1870r. kiedy właścicielem został Karl von Rothkirch. Po kompleksowej przebudowie nadał on mu obecną formę. Powstała okazała rezydencja, otoczona wysokim murem kamiennym i podobnymi zabudowaniami gospodarczymi nawiązującymi swoim układem do rzymskich obozów wojskowych. Ta osobliwa posiadłość przechodziła jeszcze na własność innych niemieckich rodów. W 1934 posiadłość została odstąpiona państwu niemieckiemu.
W majątku założono szkołę sportową SA. Po 1945 r kolejno obiekt zajmowany był przez Armię Radziecką, był ośrodkiem dla uchodźców politycznych z Grecji, domem poprawczym, ośrodkiem kolonijnym itd. Od końca lat 60 tych XX w. był nieużytkowany. Pałac popadł w ruinę. Obecnie jest własnością prywatną i rusztowania. Podążamy dalej, mostem przechodzimy rzekę Bóbr. Uwagę naszą przyciąga budynek o charakterystycznej konstrukcji. Jak się okazuje wyróżniający się dom, który, aż do lat trzydziestych XX wieku pełnił funkcję - karczmy sądowej.
Obecnie obok lokali mieszkalnych, jest w nim zlokalizowana świetlica i placówka gastronomiczna. Nieopodal karczmy jest sklep, do którego zachodzimy. Skwar leję się z nieba. Uzupełniamy płyny i maszerujemy do kolejnego pałacu. Wojanów to kolejna wieś o bogatej przeszłości, powstała jako wieś rycerska. Do jednych z najcenniejszych obiektów zabytkowych należy pałac otoczony parkiem. Historia pałacu datuje się na rok 1607.
Na miejscu budowli obronnej wybudowany został nowy, renesansowy dwór rodziny von Zedlitz. Przez kolejne stulecia właściciele wsi zmieniali się wielokrotnie. Spalony w czasie wojny trzydziestoletniej. Został odbudowany w 1643 r i otrzymał już wystrój barokowy. W latach 1832-1834 właścicielem obiektu był radca sądowy Królestwa Pruskiego Karl Ike. Przebudował on pałac w modnym wówczas styl neogotycki, który nadał pałacowi dzisiejszy wygląd. Majątek był dworem i siedzibą największych śląskich rodów. Był np.: pałacem patrycjuszy jeleniogórskich, letnią rezydencją pruskiej rodziny królewskiej, rezydencją niemieckich urzędników. Stał się również kwaterą dla robotników przymusowych w czasie II wojny światowej, jak i mieszkaniem dla robotników rolnych w okresie powojennym. Całkowita zmiana pierwotnego przeznaczenia obiektu nastąpiła po nabyciu zrujnowanego majątku przez obecnego właściciela - Spółkę Pałac Wojanów. Pałac stał się ekskluzywnym hotelem.
Zwiedzamy tyle ile można i idziemy szlakiem, który prowadzi nas asfaltówką dużym łukiem, aż do dworca PKP, który jest poza wsią.
Wąska ścieżka prowadzi obok budynku dworca. Po kilkunastu minutach przechodzimy pod tunelem. Znaki prowadzą dalej wzdłuż torów brukowaną drogą. Schodzimy ze szlaku i na wysokości kościoła położonego na wzniesieniu skręcamy na łąkę, którą podchodzimy pod świątynię. Kościół ewangelicki, obecnie rzymsko-katolicki pw. Matki Boskiej Częstochowskiej-Sanktuarium M B Jasnogórskiej Uzdrowienia Chorych.
Wybudowany w latach 1890-1900. Na placu kościelnym stoją kaplice np: Kaplica św. Ojca Maksymiliana Kolbe, w której jest grobowiec rodziny Decker, kaplica cmentarna i kaplica Matki Bożej Wędrownej. Po chwili odnajdujemy zielone paski i podchodzimy na ostatnie dzisiejszego dnia wzniesieni - Koziniec. Kozieniec jest to skalisty szczyt, na którym w średniowieczu stał zamek obronny. Zbudowany był jak podają przekazy źródłowe, przez księcia Piastowskiego Bolesława Wysokiego w 1189 r. Zamek uległ zniszczeniu w 1428 r w okresie wojen husyckich i od tego czasu pozostał w ruinie. Jeszcze na początku XIX wieku zachowana była wieża i dwie bramy. Dzisiaj można odnaleźć kamienne mury i pozostałości po piwnicy.
Odpoczywamy chwilę na skałkach. Widoki są dość ograniczone przez rosnące drzewa. Teraz schodzimy w dół do asfaltowej drogi. Po kilku minutach jesteśmy we wsi Grabarów. Mijamy zabudowania jakiegoś majątku z niedużym pałacykiem. Dalej wchodzimy w uliczki miasta. Szlak doprowadza nas do centrum.
Przypominam sobie dawne miejsca, gdzie jako student wojskowej uczelni spędzałem czas. Jedziemy autobusem na kwaterę.
Majestatycznie prezentuje się wieża, na którą prowadzą kręte i wąskie schody.
Warto jednak wspiąć się na górę bo widoki są przednie. Oprócz panoramy na okolicę widać też wszystkie pomieszczenia zamku.
Od 1994 r na zamku działa Braterstwo Rycerskie Zamku Bolków. Po zwiedzeniu warowni podążamy za znakami do wsi Pastewnik. Mijamy zabudowania nie istniejącej już jednostki wojskowej i na chwilę opuszczamy szlak zielony. Schodzimy około 1 km do wsi. Pastewnik położony jest w obrębie Grzbietu Wschodniego Gór Kaczawskich. W centrum wsi stoi barokowy kościół św. Józefa wzniesiony w 1786 r. przez protestantów.
A nieopodal znajdziemy gotycką wieżę dawnego kościoła z 1684 r.
Wracamy na szlak i maszerujemy na kolejny zamek na dzisiejszym szlaku. We wschodnim grzbiecie Gór Kaczawskich leży wieś Płonina, gdzie na skalnym cyplu wznosi się zespół zamkowo-pałacowy, Niesytno. Na miejscu prymitywnego gródka książę Bolko I wzniósł zamek murowany. Zamek w trakcie swych dziejów był kilkakrotnie rozbudowywany i przebudowywany. W czasie II wojny św. w pałacu stacjonowali niemieccy lotnicy. Po 1945 r w stanie nieuszkodzonym, obiekt był wykorzystywany jako dom kolonijny w sezonie letnim.
W początku lat 90 tych doszło do pożaru, który strawił wnętrze pałacu i zapoczątkował degradację obiektu. Od 2011 r budowle są w rękach prywatnych i prowadzone są prace remontowe i rekonstrukcyjne.
Będziemy śledzić postępy pracy, bo ciekawi nas jak zamek i pałac będą wyglądały po odbudowie. Podążamy dalej przez wieś w kierunku południowym w Góry Ołowiane. Niewielkie pasmo gór Kaczawskich położone na południe od Kaczorowa. Przecinamy drogę asfaltową. Dość wartko przechodzimy prawie cały grzbiet wspomnianych góry. Po wyjściu z lasu przed naszymi oczami ukazuje się widok na dość charakterystyczne dwa wzniesienia Rudaw Janowickich - Sokoliki.
Schodzimy łagodnie do Janowic Wielkich. I tak kończymy dzień trzeci. Wracamy pociągiem do domu.
Czwarty dzień marszu po piastowskich warowniach zaczynamy w Rudawach Janowickich. Przyjeżdżamy pociągiem do Janowic Wielkich.
Od dworca idziemy Aleją Jarzębia Szweckiego. Wchodzimy w las, w miarę dość łagodnie podchodzimy do Zamku Bolczów. Zamek powstał prawdopodobnie za panowania księcia Bolko II z rodu Boliczów w 1375 r. Wzniesiony został na skalnym występie, górującym nad doliną Janówki. W czasie wojen husyckich (1419-1434 r.) stał się jednym z bastionów ruchu husyckiego na Śląsku. W 1433 r. został zdobyty i zburzony przez wyprawę mieszczan świdnickich. Odbudowano go w końcu XV w i poszerzony m. in. o wielki dziedziniec, otoczony murem z basztą bramną. Kolejną przebudowę w stylu renesansowym dokonał Justus Decjusz (sekretarz króla Zygmunta Starego) m. in. otoczono warownię suchą fosą.
W czasie wojen 30 letniej, został opanowany przez Szwedów. W 1645 r. pożar strawił drewnianą zabudowę. W okresie międzywojennym mieściła się tu gospoda. Obecnie Bolczów jest trwałą zabezpieczoną ruiną. Wchodzimy w ruiny i po zrobieniu kilku fotek schodzimy lasem do wąskiej drogi asfaltowej. Dalej pod górę.
Mijamy rozdroże pod Jańską Górą i leśną ścieżką łagodnie maszerujemy do Przełęczy Karpnickiej. Przechodzimy szosę i po krótkim podejściu zdobywamy Szwajcarkę.
Schronisko położone jest na 520 metrach, na terenie Rudawskiego Parku Krajobrazowego. Jest to drewniany budynek, wybudowany w 1823 r. w stylu tyrolskim. Miejsce to jest warte polecenia, choćby przez wzgląd na samo schronisko. Znajduje się tu węzeł pięciu szlaków turystycznych. Szwajcarka jest też mekką wspinaczy. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej. Początkowo pod górę, potem w dół. Leśnym duktem dochodzimy do wsi Bobrów. Przy szlaku natrafiamy na ciekawą budowlę. Obiekt jest częścią zespołu pałacowego.
W miejscu dzisiejszego pałacu stał kamienny dwór. Około XVII w nastąpiła jego rozbudowa. Przez wieki dwór przechodził w kolejne ręce. Jego bogata historia rozpoczyna się 1870r. kiedy właścicielem został Karl von Rothkirch. Po kompleksowej przebudowie nadał on mu obecną formę. Powstała okazała rezydencja, otoczona wysokim murem kamiennym i podobnymi zabudowaniami gospodarczymi nawiązującymi swoim układem do rzymskich obozów wojskowych. Ta osobliwa posiadłość przechodziła jeszcze na własność innych niemieckich rodów. W 1934 posiadłość została odstąpiona państwu niemieckiemu.
W majątku założono szkołę sportową SA. Po 1945 r kolejno obiekt zajmowany był przez Armię Radziecką, był ośrodkiem dla uchodźców politycznych z Grecji, domem poprawczym, ośrodkiem kolonijnym itd. Od końca lat 60 tych XX w. był nieużytkowany. Pałac popadł w ruinę. Obecnie jest własnością prywatną i rusztowania. Podążamy dalej, mostem przechodzimy rzekę Bóbr. Uwagę naszą przyciąga budynek o charakterystycznej konstrukcji. Jak się okazuje wyróżniający się dom, który, aż do lat trzydziestych XX wieku pełnił funkcję - karczmy sądowej.
Obecnie obok lokali mieszkalnych, jest w nim zlokalizowana świetlica i placówka gastronomiczna. Nieopodal karczmy jest sklep, do którego zachodzimy. Skwar leję się z nieba. Uzupełniamy płyny i maszerujemy do kolejnego pałacu. Wojanów to kolejna wieś o bogatej przeszłości, powstała jako wieś rycerska. Do jednych z najcenniejszych obiektów zabytkowych należy pałac otoczony parkiem. Historia pałacu datuje się na rok 1607.
Na miejscu budowli obronnej wybudowany został nowy, renesansowy dwór rodziny von Zedlitz. Przez kolejne stulecia właściciele wsi zmieniali się wielokrotnie. Spalony w czasie wojny trzydziestoletniej. Został odbudowany w 1643 r i otrzymał już wystrój barokowy. W latach 1832-1834 właścicielem obiektu był radca sądowy Królestwa Pruskiego Karl Ike. Przebudował on pałac w modnym wówczas styl neogotycki, który nadał pałacowi dzisiejszy wygląd. Majątek był dworem i siedzibą największych śląskich rodów. Był np.: pałacem patrycjuszy jeleniogórskich, letnią rezydencją pruskiej rodziny królewskiej, rezydencją niemieckich urzędników. Stał się również kwaterą dla robotników przymusowych w czasie II wojny światowej, jak i mieszkaniem dla robotników rolnych w okresie powojennym. Całkowita zmiana pierwotnego przeznaczenia obiektu nastąpiła po nabyciu zrujnowanego majątku przez obecnego właściciela - Spółkę Pałac Wojanów. Pałac stał się ekskluzywnym hotelem.
Zwiedzamy tyle ile można i idziemy szlakiem, który prowadzi nas asfaltówką dużym łukiem, aż do dworca PKP, który jest poza wsią.
Wąska ścieżka prowadzi obok budynku dworca. Po kilkunastu minutach przechodzimy pod tunelem. Znaki prowadzą dalej wzdłuż torów brukowaną drogą. Schodzimy ze szlaku i na wysokości kościoła położonego na wzniesieniu skręcamy na łąkę, którą podchodzimy pod świątynię. Kościół ewangelicki, obecnie rzymsko-katolicki pw. Matki Boskiej Częstochowskiej-Sanktuarium M B Jasnogórskiej Uzdrowienia Chorych.
Wybudowany w latach 1890-1900. Na placu kościelnym stoją kaplice np: Kaplica św. Ojca Maksymiliana Kolbe, w której jest grobowiec rodziny Decker, kaplica cmentarna i kaplica Matki Bożej Wędrownej. Po chwili odnajdujemy zielone paski i podchodzimy na ostatnie dzisiejszego dnia wzniesieni - Koziniec. Kozieniec jest to skalisty szczyt, na którym w średniowieczu stał zamek obronny. Zbudowany był jak podają przekazy źródłowe, przez księcia Piastowskiego Bolesława Wysokiego w 1189 r. Zamek uległ zniszczeniu w 1428 r w okresie wojen husyckich i od tego czasu pozostał w ruinie. Jeszcze na początku XIX wieku zachowana była wieża i dwie bramy. Dzisiaj można odnaleźć kamienne mury i pozostałości po piwnicy.
Odpoczywamy chwilę na skałkach. Widoki są dość ograniczone przez rosnące drzewa. Teraz schodzimy w dół do asfaltowej drogi. Po kilku minutach jesteśmy we wsi Grabarów. Mijamy zabudowania jakiegoś majątku z niedużym pałacykiem. Dalej wchodzimy w uliczki miasta. Szlak doprowadza nas do centrum.
Przypominam sobie dawne miejsca, gdzie jako student wojskowej uczelni spędzałem czas. Jedziemy autobusem na kwaterę.
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Świetna relacja, widać, że napracowałeś się mocno, bo to kumulacja obiektów, ich historii i szlaków.
Szczerze mówiąc nie wiedziałem o istnieniu takiego szlaku. Część opisanych przez Ciebie miejsc zwiedziłem niezależnie, do części na pewno będę chciał dotrzeć lub wrócić po Twojej zachęcającej relacji. Lubię łazikowanie po ruinach, trochę mniej lubię asfalting, no ale czasem jak widać - dla wyższych celów - trzeba.
Czasem nie trzeba jechać daleko od domu, by znaleźć ciekawe miejsca. Wy macie i kumulację atrakcji w okolicy i dar do ich znajdywania.
Przeczytałem z przyjemnością
Szczerze mówiąc nie wiedziałem o istnieniu takiego szlaku. Część opisanych przez Ciebie miejsc zwiedziłem niezależnie, do części na pewno będę chciał dotrzeć lub wrócić po Twojej zachęcającej relacji. Lubię łazikowanie po ruinach, trochę mniej lubię asfalting, no ale czasem jak widać - dla wyższych celów - trzeba.
Czasem nie trzeba jechać daleko od domu, by znaleźć ciekawe miejsca. Wy macie i kumulację atrakcji w okolicy i dar do ich znajdywania.
Przeczytałem z przyjemnością
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Bardzo interesująca relacją. Widać w niej wiele ciekawych miejsc z zamkiem Książ na czele. Niektóre niestety wyglądają jakby zaraz miały runąć, zawsze szkoda mi tych perełek przeszłości odchodzących powoli w niebyt.
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Powtarzając po kolegach z wcześniejszych postów-kawał dobrej,znakomitej roboty. Super przewodnik
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Na piąty dzień szlaku wychodzimy z Jeleniej Góry. przechodzimy ulicami miasta i kierujemy się na wzgórze Krzywoustego (375 m). Na szczycie wzgórza stoi wieża widokowa zwana Grzybkiem.
Powstała z okazji 800-lecia Jeleniej Góry, w miejscu legendarnego zamku Bolesława Krzywoustego. Dalej za znakami obok cudownego źródełka, po niecałej godzinie dochodzimy do schroniska. Perła Zachodu bo o nim mowa położone jest nad Jeziorem Modrym.
Jezioro powstało po zbudowaniu w latach 1924-1925 zapory, która spiętrzyła wody rzeki Bóbr. W 1927 r zbudowano na krawędzi stromego urwiska drewniane schronisko z wieżą widokową i tarasami. Z tarasu wieży widokowej rozpościera się piękny widok na jezioro Modre, na otaczające je skały i mostek.
Po nacieszeniu oczu pięknymi widokami maszerujemy asfaltem do Siedlęcina. Trasa prowadzi wzdłuż obok elektrowni wodnej i wzdłuż rzeki Bóbr. Przechodzimy przez most i zachodzimy do miejsca, gzie na początku XIV wieku Henryk I jaworski ufundował największą mieszkalną wieżę książęcą w Polsce.
Z tego stulecia pochodzą także wyjątkowe w skali Europy malowidła z legendą o Lancelocie z Jeziora - rycerzu króla Artura, które zdobią reprezentacyjną salę na II piętrze wieży.
Na parterze możemy podziwiać wystawę archeologiczną, będącą efektem prowadzonych tu od 2008 r badań. Jesteśmy tu drugi raz i cieszy nas, że miejsce to licznie odwiedzane (trafiliśmy na wycieczkę). Wracamy na szlak. Przechodzimy obok kościoła św. Mikołaja i chodnikiem idziemy dalej przez wieś, później paski "lawirują" między asfaltem a łąką. Podążamy do zapory Pilchowickiej. Przechodzimy obok "wiszącego" mostu kolejowego i uroczej małej stacji kolejowej Pilchowice-Zapora.
Znaki prowadzą wąską szosą, która przypomina nam drogi na greckich wyspach, wąskie i kręte. I tak dochodzimy do robiącej już na początku ze względu na swój ogrom zapory. Będąc na koronie zapory spoglądamy na zapierające w piersiach widoki. Z jednej strony widać spokojne wody zalewu z majaczącą w oddali stacją kolejową, która wydaje się być osadzona na skalnej półce. Z drugiej strony spoglądamy w przepaść, którą tworzy kamienny mur zapory. Zapora Pilchowicka powstała pomiędzy wzniesieniami Korzec i Górą Zamkową.
Wybudowano ją w latach 1904-1912, aby chronić mieszkańców Doliny Bobru przed powodzią. Zostawiamy to wspaniałe miejsce i podążamy do wsi Pilchowice. Dalej przez zalesiony teren Dzikiego Wąwozu i Maciejowickiego Potoku do Dzikiego Wodospadu.
Ta niewielka kaskada trochę nas rozczarowała. Kilka skałek i płynący po nich potok. Teraz przechodzimy zabudowania wsi Pokrzywnik. Kolejną wsią jaką przechodzimy jest Maciejowiec położony na wschodnim krańcu Wzgórz Radoniowskich. We wsi znajdziemy doskonale widoczny z drogi stoi okazały pałac.
Zbudowany w XVI w dla rodziny von Hausschild, jako przebudowa wcześniej, spalonej rezydencji. Pałac przebudowano w latach 1627-1632. W latach 90 tych obiekt kupiły osoby prywatne. Weszliśmy na dziedziniec chcąc zobaczyć pałac i zabudowania, ale usłyszeliśmy, że jest to teren prywatny.
Po cichutku ulotniliśmy się jak duchy .
Ostatni etap wycieczki pokonujemy drogą szutrową pośród pól jeszcze kwitnącego rzepaku, przez Radomice i wzgórze Gniazdo zdobywamy zamek Lenno.
Najpierw po drodze zachodzimy obejrzeć tylko z zewnątrz (był zamknięty) pałac.
U podnóża średniowiecznego zamku, na wygasłym wulkanie znajduje się barokowy pałac Lenno wybudowany w 1653 r przez Adama von Kulhausa. Pod koniec II wojny św. w pałacu umieszczono sztab frontu. Obiekt przeszedł burzliwe dzieje zmiana właścicieli, po wojnie siedzibę mieli tu m. in. Liceum Handlowe, PGR, oddział szpitalny itd. Od 1991 r pałac podupadł w ruinę. Od 2000 r budynki kupił Luk Vanhauwaert z pochodzenia Flamand. Odremontował pałac i urządził w nim stylową kawiarnię. Można też wynająć pokoje. Podchodzimy dalej obok kościoła św. Jadwigi Śląskiej i na Górę Zamkową. Ruiny warowni wznoszą się nad jednym z piękniejszych dolnośląskich miasteczek - Wleniem. Według ostatnich badań obiekt ten należy do najstarszych murowanych zamków w Polsce. Jego początki związane są z księciem Bolesławem Wysokim. W górnej części grodu zbudował zamek, który na początku składał się z kamiennego budynku mieszkalnego otoczonego suchym murem. W XIII wieku dobudowano do niego murowaną kaplicę.
W kolejnym stuleciu powstały m. in. czworoboczny wieżowy budynek mieszkalny i sześcioboczna wieża obronna oraz otaczający całość mur obwodowy. Dziś nad ruinami góruje późniejsza -XIV wieczna cylindryczna wieża ostatecznej obrony.
Z wieży można podziwiać rozległe zamkowe ruiny oraz położone poniżej miasteczko.
Z zamku schodzimy za zielonymi paskami do Wlenia. W miasteczku warto zobaczyć m. in kamienny kościół z gotycką wieżą oraz niektóre odbudowane kamieniczki rynku z centralnie położonym ratuszem.
I tu kończymy naszą dzisiejszą wycieczkę. Podążamy do prywatnej kwatery na nocleg.
Ostatni dzień naszej wyprawy po piastowskich warowniach dolnego śląska. Startujemy z Wlenia i za znakami.
Obchodzimy starą wieś Bystrzyca. Schodzimy ze szlaku żeby zobaczyć drugie najstarsze drzewo w Polsce. Cis, którego początki, jak podaje tablica informacyjna sięgają XIII w. Nieopodal, znajduje się stary cmentarz z ruiną kaplicy.
Wracamy na znaki i przez Bełczynę idziemy w kierunku Ostrzycy. Charakterystyczne wulkaniczne wzniesienie w kształcie stożka widoczne jest z daleka.
Obchodzimy Ostrzycę lasem i przez Zielonki dochodzimy do Rochowa.
Asfaltem następnie szutrem przez Złotoryjski Las, gdzie ponownie zbaczamy ze szlaku i duktem leśnym delikatnie podchodzimy na Wójcik Wielki. Na szczycie stoi wieża obserwacji przeciwpożarowej.
Obchodzimy wysoką budowlę i wracamy na znaki. Przechodzimy drogę Gryfów Śl. - Legnica i szosą maszerujemy do Cygańskich Skał. Skałki są zarośnięte.
Następnie skrajem lasu obok wsi Czaple, kopalni piaskowca idziemy do Nowej Wsi Grodziskiej. Tu wchodzimy na polną ścieżkę, która prowadzi nas do wsi Grodziec. Mamy piękny widok na wzniesienie Grodziec.
We wsi Grodziec zachodzimy, żeby zobaczyć postępy pracy przy remoncie pałacu. Dach jest zmieniony no i nowi gospodarze tam rządzą (dwa duże psy) to tyle, poza tym nic się nie zmieniło, przynajmniej z zewnątrz.
Ostatni odcinek pokonujemy drogą asfaltową. Zdobywamy Rezydencję Książąt Śląskich. Na bazaltowym powulkanicznym wzgórzu (389 m) został wzniesiony średniowieczny gród obronny Bobrzan. Zamek stanowił filar średniowiecznych systemów umocnień.
Na zamku odbywają się różnego rodzaju imprezy, można też wynająć pokój. Szukaliśmy kamienia kończącego Szlak Zamków Piastowskich, niestety nie ma.
Szkoda bo w Zagórzu kamień rozpoczynający szlak był. Szlak liczy sobie 146 km, my przeszliśmy trochę więcej. Kilka razy schodziliśmy ze szlaku, żeby zobaczyć też inne atrakcje danego miejsca. Wspaniała wyprawa, która odkryła nam wiele nowych miejsc. Ze względu na czas, który niestety nas gonił (ze względów rodzinnych) musimy wrócić w niektóre miejsca.
Powstała z okazji 800-lecia Jeleniej Góry, w miejscu legendarnego zamku Bolesława Krzywoustego. Dalej za znakami obok cudownego źródełka, po niecałej godzinie dochodzimy do schroniska. Perła Zachodu bo o nim mowa położone jest nad Jeziorem Modrym.
Jezioro powstało po zbudowaniu w latach 1924-1925 zapory, która spiętrzyła wody rzeki Bóbr. W 1927 r zbudowano na krawędzi stromego urwiska drewniane schronisko z wieżą widokową i tarasami. Z tarasu wieży widokowej rozpościera się piękny widok na jezioro Modre, na otaczające je skały i mostek.
Po nacieszeniu oczu pięknymi widokami maszerujemy asfaltem do Siedlęcina. Trasa prowadzi wzdłuż obok elektrowni wodnej i wzdłuż rzeki Bóbr. Przechodzimy przez most i zachodzimy do miejsca, gzie na początku XIV wieku Henryk I jaworski ufundował największą mieszkalną wieżę książęcą w Polsce.
Z tego stulecia pochodzą także wyjątkowe w skali Europy malowidła z legendą o Lancelocie z Jeziora - rycerzu króla Artura, które zdobią reprezentacyjną salę na II piętrze wieży.
Na parterze możemy podziwiać wystawę archeologiczną, będącą efektem prowadzonych tu od 2008 r badań. Jesteśmy tu drugi raz i cieszy nas, że miejsce to licznie odwiedzane (trafiliśmy na wycieczkę). Wracamy na szlak. Przechodzimy obok kościoła św. Mikołaja i chodnikiem idziemy dalej przez wieś, później paski "lawirują" między asfaltem a łąką. Podążamy do zapory Pilchowickiej. Przechodzimy obok "wiszącego" mostu kolejowego i uroczej małej stacji kolejowej Pilchowice-Zapora.
Znaki prowadzą wąską szosą, która przypomina nam drogi na greckich wyspach, wąskie i kręte. I tak dochodzimy do robiącej już na początku ze względu na swój ogrom zapory. Będąc na koronie zapory spoglądamy na zapierające w piersiach widoki. Z jednej strony widać spokojne wody zalewu z majaczącą w oddali stacją kolejową, która wydaje się być osadzona na skalnej półce. Z drugiej strony spoglądamy w przepaść, którą tworzy kamienny mur zapory. Zapora Pilchowicka powstała pomiędzy wzniesieniami Korzec i Górą Zamkową.
Wybudowano ją w latach 1904-1912, aby chronić mieszkańców Doliny Bobru przed powodzią. Zostawiamy to wspaniałe miejsce i podążamy do wsi Pilchowice. Dalej przez zalesiony teren Dzikiego Wąwozu i Maciejowickiego Potoku do Dzikiego Wodospadu.
Ta niewielka kaskada trochę nas rozczarowała. Kilka skałek i płynący po nich potok. Teraz przechodzimy zabudowania wsi Pokrzywnik. Kolejną wsią jaką przechodzimy jest Maciejowiec położony na wschodnim krańcu Wzgórz Radoniowskich. We wsi znajdziemy doskonale widoczny z drogi stoi okazały pałac.
Zbudowany w XVI w dla rodziny von Hausschild, jako przebudowa wcześniej, spalonej rezydencji. Pałac przebudowano w latach 1627-1632. W latach 90 tych obiekt kupiły osoby prywatne. Weszliśmy na dziedziniec chcąc zobaczyć pałac i zabudowania, ale usłyszeliśmy, że jest to teren prywatny.
Po cichutku ulotniliśmy się jak duchy .
Ostatni etap wycieczki pokonujemy drogą szutrową pośród pól jeszcze kwitnącego rzepaku, przez Radomice i wzgórze Gniazdo zdobywamy zamek Lenno.
Najpierw po drodze zachodzimy obejrzeć tylko z zewnątrz (był zamknięty) pałac.
U podnóża średniowiecznego zamku, na wygasłym wulkanie znajduje się barokowy pałac Lenno wybudowany w 1653 r przez Adama von Kulhausa. Pod koniec II wojny św. w pałacu umieszczono sztab frontu. Obiekt przeszedł burzliwe dzieje zmiana właścicieli, po wojnie siedzibę mieli tu m. in. Liceum Handlowe, PGR, oddział szpitalny itd. Od 1991 r pałac podupadł w ruinę. Od 2000 r budynki kupił Luk Vanhauwaert z pochodzenia Flamand. Odremontował pałac i urządził w nim stylową kawiarnię. Można też wynająć pokoje. Podchodzimy dalej obok kościoła św. Jadwigi Śląskiej i na Górę Zamkową. Ruiny warowni wznoszą się nad jednym z piękniejszych dolnośląskich miasteczek - Wleniem. Według ostatnich badań obiekt ten należy do najstarszych murowanych zamków w Polsce. Jego początki związane są z księciem Bolesławem Wysokim. W górnej części grodu zbudował zamek, który na początku składał się z kamiennego budynku mieszkalnego otoczonego suchym murem. W XIII wieku dobudowano do niego murowaną kaplicę.
W kolejnym stuleciu powstały m. in. czworoboczny wieżowy budynek mieszkalny i sześcioboczna wieża obronna oraz otaczający całość mur obwodowy. Dziś nad ruinami góruje późniejsza -XIV wieczna cylindryczna wieża ostatecznej obrony.
Z wieży można podziwiać rozległe zamkowe ruiny oraz położone poniżej miasteczko.
Z zamku schodzimy za zielonymi paskami do Wlenia. W miasteczku warto zobaczyć m. in kamienny kościół z gotycką wieżą oraz niektóre odbudowane kamieniczki rynku z centralnie położonym ratuszem.
I tu kończymy naszą dzisiejszą wycieczkę. Podążamy do prywatnej kwatery na nocleg.
Ostatni dzień naszej wyprawy po piastowskich warowniach dolnego śląska. Startujemy z Wlenia i za znakami.
Obchodzimy starą wieś Bystrzyca. Schodzimy ze szlaku żeby zobaczyć drugie najstarsze drzewo w Polsce. Cis, którego początki, jak podaje tablica informacyjna sięgają XIII w. Nieopodal, znajduje się stary cmentarz z ruiną kaplicy.
Wracamy na znaki i przez Bełczynę idziemy w kierunku Ostrzycy. Charakterystyczne wulkaniczne wzniesienie w kształcie stożka widoczne jest z daleka.
Obchodzimy Ostrzycę lasem i przez Zielonki dochodzimy do Rochowa.
Asfaltem następnie szutrem przez Złotoryjski Las, gdzie ponownie zbaczamy ze szlaku i duktem leśnym delikatnie podchodzimy na Wójcik Wielki. Na szczycie stoi wieża obserwacji przeciwpożarowej.
Obchodzimy wysoką budowlę i wracamy na znaki. Przechodzimy drogę Gryfów Śl. - Legnica i szosą maszerujemy do Cygańskich Skał. Skałki są zarośnięte.
Następnie skrajem lasu obok wsi Czaple, kopalni piaskowca idziemy do Nowej Wsi Grodziskiej. Tu wchodzimy na polną ścieżkę, która prowadzi nas do wsi Grodziec. Mamy piękny widok na wzniesienie Grodziec.
We wsi Grodziec zachodzimy, żeby zobaczyć postępy pracy przy remoncie pałacu. Dach jest zmieniony no i nowi gospodarze tam rządzą (dwa duże psy) to tyle, poza tym nic się nie zmieniło, przynajmniej z zewnątrz.
Ostatni odcinek pokonujemy drogą asfaltową. Zdobywamy Rezydencję Książąt Śląskich. Na bazaltowym powulkanicznym wzgórzu (389 m) został wzniesiony średniowieczny gród obronny Bobrzan. Zamek stanowił filar średniowiecznych systemów umocnień.
Na zamku odbywają się różnego rodzaju imprezy, można też wynająć pokój. Szukaliśmy kamienia kończącego Szlak Zamków Piastowskich, niestety nie ma.
Szkoda bo w Zagórzu kamień rozpoczynający szlak był. Szlak liczy sobie 146 km, my przeszliśmy trochę więcej. Kilka razy schodziliśmy ze szlaku, żeby zobaczyć też inne atrakcje danego miejsca. Wspaniała wyprawa, która odkryła nam wiele nowych miejsc. Ze względu na czas, który niestety nas gonił (ze względów rodzinnych) musimy wrócić w niektóre miejsca.
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Fajny kawał szlaku. Wiele ciekawych miejsc. Właściwie chyba wszystkie te zamki mamy zaliczone, ale jednym cięgiem nie.
dla Was za zorganizowanie sobie takiej wędrówki.
dla Was za zorganizowanie sobie takiej wędrówki.
Re: 26-31.05.2017 r. - Szlak Zamków Piastowskich
Wojtek dziękuję. My też w większości zamków już byliśmy, ale były miejsca, które były dla nas niespodzianką.
Dziękuję.Marshal23 pisze: Powtarzając po kolegach z wcześniejszych postów-kawał dobrej, znakomitej roboty. Super przewodnik
Takich ruin jest więcej, właściwie to Buba w tym temacie jest bardzie zorientowana.WAR pisze: Niektóre niestety wyglądają jakby zaraz miały runąć, zawsze szkoda mi tych perełek przeszłości odchodzących powoli w niebyt.
Trochę dużo asfaltu jest do pokonania, z takich pobieżnych obliczeń to około 40 km to asfalt.Tidżej pisze:trochę mniej lubię asfalting