Modyń 06.05.2017

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
kefir
Turysta
Turysta
Posty: 174
Rejestracja: 13 grudnia 2012, 23:59
Kontakt:

Modyń 06.05.2017

Post autor: kefir » 06 maja 2017, 23:40

Wszyscy mówią, że spontany są najlepsze, tylko jak rano obdzwaniałem potencjalnych chętnych na sobotni ZTGM w Beskidzie Wyspowym to 50% leczy kaca i leży w łóżku, 25% opiekuje się tymi co leżą w łóżku i 25% ma już plany na kaca niedzielnego i musi być na miejscu max o 16… No nic, jedziemy naszą trzyosobową bandą na Modyń, kompletować dalej Diadem Polskich Gór.

Pogoda za oknem deszczowa, ale od okolic Gdowa mieliśmy już słońce i sporo czystego nieba, niestety popołudniu zapowiadali burze z ulewami i akurat dzisiaj pogoda im się sprawdziła. Dwa tygodnie zwodzą nas z prognozami to dzisiaj, kiedy akurat się ruszyliśmy, musieli się postarać.

Obrazek
Modyń

Obrazek
Mogielica góruje nad okolicą, na zdjęciu nie załapał się Luboń Wielki

Z auta zostawionego na przełęczy Ostrej ruszamy przed 12, słońce grzeje, ptaki ćwierkają, wiosna w pełni. Podejście od granicy lasu jest strome i błotniste, w lesie przy szlaku mijamy tylko jedną małą polanę z której i tak nic nie widać i po niecałej godzinie jesteśmy na szczycie. No właśnie – gdzie jest szczyt? Gdzie jest szlak w ogóle? Wszystkie oznaczenia zamalowane, tabliczki nie ma, o co chodzi? Krążymy trochę po okolicy, deptając najwyższe punkty i jedyne co znaleźliśmy to kamienny kopczyk z wbitym patykiem. Na południowych zboczach odkryto jakąś niewielką jaskinię, ale szczerze mówiąc to nie chciało mi się szukać i chaszczować z nosidełkiem na plecach.

Obrazek
Szczyt

Niepocieszeni ruszamy w stronę Cichonia w stylu offroadowym co zmuszało nas do dwukrotnego powrotu na szlak, albo raczej ścieżkę którą kiedyś szlak przebiegał, później przeszliśmy przez pole i za zgodą i radą właściciela, dalej przez podwórko, strumień, aż pod kościół. Sympatyczni ludzie tam mieszkają, dzięki uprzejmości nie musieliśmy robić większego kółka i zyskaliśmy sporo czasu.

Obrazek
Zaczyna się wyścig z burzą

W międzyczasie zauważamy gęstniejące chmury na zachodzie, miejscami już gdzieś pada, ale dopóki nie zeszliśmy do głównej drogi to nawet nie wiało. Źle oszacowaliśmy tempo z jakim przemieszczały się chmury, oraz dystans jaki mamy do pokonania (pomijając fakt, że za późno wyjechaliśmy). Podczas gdy dopiero podchodzimy na przełęcz Słopnicką, widzimy już tylko osoby schodzące w dół, powoli zaczyna kropić, a od przełęczy to już wali żabami, chwilę później zaczęło grzmieć, a przed nami był spory kawał otwartej przestrzeni i w okolicy żadnej wiaty, przystanku, budowy, nic gdzie można by przeczekać burzę. Zasuwamy ile sił w nogach, całe szczęście, że Norbertowi się podobały grzmoty i nie marudził… dopóki nie zaczęło walić gradem. Dobiegliśmy do lasu, pod drzewami znaleźliśmy grupę quadowców którzy też się schronili przed burzą. Budujemy dodatkowe osłony na nosidło, efekt jest zadowalający – Norbert się uspokoił, teraz Ewa zaczyna zamarzać. Użyczyłbym swojego softshella ale i tak jest przemoczony. Grad jest coraz większy, piorunu lądują coraz bliżej, nie fajnie. Ochrona z drzew też średnia bo nie dość, że dopiero się zielenią, to na dodatek jest to las iglasty… Wyczekujemy moment w którym piorunu nas minęły, a grad trochę i pędzimy dalej w stronę auta. Znowu zaczyna się gradobicie i tnie takimi małymi kulkami po wszystkim co odsłonięte, od deszczu leśne dróżki pozamieniały się w ciągu kilku minut w rwące potoki, pierwszy raz coś takiego widziałem, jakbym był lasach równikowych i z każdego miejsca spływa mały potok ciągnący za sobą błoto, kamienie i kulki gradowe, które wyglądają jak styropian na wodzie. Jesteśmy przemoczeni totalnie, więc zasuwamy często w wodzie po kostki, byle szybciej. Cichoń omijamy i trawersujemy całe zbocze jakąś leśną drogą, którą wcześniej wypatrzyłem na mapie. Szczęśliwie docieramy do parkingu, siadamy do samochodu i klasyka polskiego rocka… przestaje padać, wychodzi słońce, można iść na spacer. Niestety jesteśmy mokrzy, zmarznięci, nie mieliśmy gdzie się schować przed deszczem i teraz zostaje tylko powrót do domu. Trochę się dziwili w M’c shicie jak zamawiałem kanapki topless, ale co tam:)

Na Modyni spotkaliśmy tylko młode małżeństwo które też szukało szczytu, dwóch drwali i dopiero na zboczach Cichonia było trochę więcej osób. Jak nie ma polany widokowej to ludzi nie ciągnie tak na szczyty.
http://summitate.wordpress.com/ "Kto w górach cierpiał i był szczęśliwy, ten z nimi się nie rozłączy." Jalu Kurek

https://www.facebook.com/summitateztgm - profil na facebooku
włodarz
Turysta
Turysta
Posty: 2379
Rejestracja: 01 grudnia 2011, 19:09

Re: Modyń 06.05.2017

Post autor: włodarz » 08 maja 2017, 19:35

Nie rozumiem. Na szczycie nie było tej tablicy, kapliczki, krzyża?
Obrazek
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Re: Modyń 06.05.2017

Post autor: Dżola Ry » 10 maja 2017, 21:43

Wyobrażam sobie, jak się czuliście będąc z dzieckiem wśród tych piorunów! Masakra...
Awatar użytkownika
kefir
Turysta
Turysta
Posty: 174
Rejestracja: 13 grudnia 2012, 23:59
Kontakt:

Re: Modyń 06.05.2017

Post autor: kefir » 10 maja 2017, 22:54

Włodarz, zaczynam się zastanawiać czy na pewno znaleźliśmy szczyt. Na relacjach sprzed dwóch lat u niektórych osób widzę tabliczkę, natomiast po kontakcie telefonicznym z kumplem który był wczesną zimą, mówił, że tylko słupek znalazł. Na szczyt trzeba jakoś odbić tak jak na Małą Modyń? Szlak był zamalowany, więc łaziliśmy w kółko po kopule szczytowej, a później poszliśmy na zachód.
http://summitate.wordpress.com/ "Kto w górach cierpiał i był szczęśliwy, ten z nimi się nie rozłączy." Jalu Kurek

https://www.facebook.com/summitateztgm - profil na facebooku
włodarz
Turysta
Turysta
Posty: 2379
Rejestracja: 01 grudnia 2011, 19:09

Re: Modyń 06.05.2017

Post autor: włodarz » 11 maja 2017, 18:01

Tutaj mapka.
https://mapy.cz/s/1Dyab
Auto zostawiliśmy na małym placyku przy skrzyżowaniu. Potem szliśmy tak jak na mapie.cz przebiega niebieski szlak. W lesie był on zamalowany, ale właśnie te zamalowane znaki zaprowadziły nas do polany z tablicą Modyń.
Jest tam jeszcze jedno oznaczenie szczytu, o takie:
Obrazek
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8709
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Re: Modyń 06.05.2017

Post autor: PiotrekP » 11 maja 2017, 19:59

Wojtek prawdę prawisz, my poszliśmy najpierw szlakiem to nic nie było, potem trochę poza szlakiem i trafiliśmy na polanę z tabliczką. Tam coś namieszali ze znakami. Dokładnie w tym samym miejscu zostawiliśmy samochód. potem jeszcze poszliśmy na Ostrą i Cichonia. Cichoń nie oznakowany, za to Ostra podobnie jak Modyń.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
kefir
Turysta
Turysta
Posty: 174
Rejestracja: 13 grudnia 2012, 23:59
Kontakt:

Re: Modyń 06.05.2017

Post autor: kefir » 17 maja 2017, 22:45

Czyli Modyń do poprawki:)
http://summitate.wordpress.com/ "Kto w górach cierpiał i był szczęśliwy, ten z nimi się nie rozłączy." Jalu Kurek

https://www.facebook.com/summitateztgm - profil na facebooku
ODPOWIEDZ