Trasa fajna, nie było to typowe dreptanie szeroką drogą do góry, a dzięki temu, że na początku pokonuje się sporą różnicę wysokości z grzbietu którym później idziemy co róż prześwitują okoliczne szczyty. Na szlaku trafiamy na około 10 osobową grupę na skuterach śnieżnych, widać, że mają świetną zabawę bo szaleją po lesie i drą się jak małe dzieci z pełną pieluchą, a że wszelkie zmotoryzowane jednostki poza GOPRem działają na mnie jak płachta na byka, nie schodzimy im z drogi. Jadą za nami w naszym spacerowym tempie (wszak szlak pieszy) i nie to żebym był wredny, ale schodzić na bok nie miałem zamiaru. Dwa skutery nas wyprzedzają lasem, serwując nam tym samym smród spalin i pytają grzecznie czy nie możemy się przesunąć żeby przejechali… Nie. Krótka wymiana zdań, a na nasze pytanie czy w ogóle mogą jeździć po Parku skoro na szlak nie można wprowadzać nawet psów żeby nie straszyły zwierząt, odpowiadają, że mają pozwolenie. Na prośbę by je pokazali odpowiadają, że nie jesteśmy od tego by ich kontrolować. Pewnie, że nie. Poszliśmy dalej swoim tempem, psując im chyba trochę zabawę po zawrócili i poorali wcześniejsze polany… swoją drogą ciekawy jestem czy są jakieś regulacje dotyczące poruszania się crossów, quadów i skuterów śnieżnych w Parkach Krajobrazowych. (Już wiem, że są).
Poza tym małym incydentem spotykaliśmy raczej pogodnych ludzi na szlaku i nawet jakoś tak mimo chodem z kilkoma się zamieniało po parę zdań. Bardzo sympatyczna była trzyosobowa grupa, że tak powiem doświadczonych turystów na szczycie Wielkiej Rycerzowej, którzy po zrobieniu pamiątkowych zdjęć otwierają browary i śmieją się, że teraz to co najważniejsze. Cała dzisiejsza wycieczka stała w sumie pod znakiem ZTGM… tylko, że ja robiłem za kierowcę:)
Z walorów przyrodniczych dodam jeszcze, że spore wrażenie zrobił na mnie rozmiar Hali Rycerzowej, przy ładnej pogodzie, widoki muszą być na prawdę super. Mimo sporego zachmurzenia ze zboczy Wiertałówki udało nam się dostrzec Tatry!
, takich trzeba tępić na szlaku. Kiedyś w Beskidzie Małym to by nas nie rozjechali krosowcy i jeszcze mieli pretensję, że nie zeszliśmy im ze szlaku.